Reklama

Moje życie przed Justyną było pełne spokoju i stabilności. Pracowałem jako specjalista IT, marzyłem o rodzinie. Justyna pojawiła się nagle – pełna energii, pewna siebie, zupełnie inna od kobiet, które znałem. Od razu mnie zafascynowała. Jej charyzma była zaraźliwa, a ja czułem, że w końcu odnalazłem kogoś, kto wniesie kolor do mojego życia. Z czasem zauważyłem, że Justyna coraz bardziej angażuje się w social media. Dla niej wszystko było „materiałem na story”. Nasza codzienność stawała się okazją do publikacji. Choć dla mnie to było męczące, znosiłem to, bo ją kochałem.

Reklama

Torebka była droga

Pewnego dnia, kiedy wróciłem z pracy, zobaczyłem na stole nową, luksusową torebkę. Wiedziałem, że Justyna zawsze pragnęła rzeczy z najwyższej półki, ale nasza sytuacja finansowa nie pozwalała na takie wydatki. Złość kipiała we mnie, gdy zrozumiałem, że ta torebka kosztowała nas kilka tysięcy złotych, których przecież nie mieliśmy w nadmiarze. Zacząłem rozmowę, starając się zachować spokój, ale frustracja rosła.

– Justyna, nie możemy sobie pozwolić na takie zakupy – powiedziałem, pokazując rachunek za torebkę. – Mamy kredyt, a ty wydajesz pieniądze na coś tak niepraktycznego.

Ona spojrzała na mnie z gniewem.

– To nie jest nasz świat! – krzyknąłem, próbując przebić się przez jej obojętność.

– Właśnie, że mój! A ty mnie do niego nie wpuścisz, bo jesteś za nudny! – odpowiedziała z wyzywającą pewnością siebie.

Byłem zdruzgotany. Zastanawiałem się, czy jeszcze znam kobietę, z którą się ożeniłem. Moje życie z Justyną zaczynało przypominać wystawę, gdzie wszystko było na pokaz, a miłość schodziła na dalszy plan. Czułem, że jej świat to fikcja, a moja rola w tym życiu – drugoplanowa. Zacząłem rozważać, czy nadal jesteśmy zespołem. Wiedziałem, że luksus i materializm nigdy nie zastąpią prawdziwej miłości, ale Justyna zdawała się tego nie dostrzegać. Każda próba dotarcia do niej kończyła się niepowodzeniem. Chociaż ją kochałem, zaczynałem sobie uświadamiać, że może to nie wystarczy. W głowie kołatała mi myśl, że ten świat, który dla niej był realnością, dla mnie był jedynie złudzeniem.

Pozytywne myślenie

Kolejny dzień przyniósł nowe zmartwienia. Nasza sytuacja finansowa pogarszała się, a Justyna miała to gdzieś. Chciałem być szczery. Planowałem jej powiedzieć, że nie możemy tak dalej żyć.

Słuchaj, musimy zacząć oszczędzać. Nie możemy udawać, że wszystko jest w porządku, gdy sytuacja się pogarsza – zacząłem, próbując przemówić jej do rozsądku.

Jej reakcja była zaskakująco lekceważąca. Uśmiechnęła się, jakby nic się nie stało, i odpowiedziała z drwiną: – Ale robisz dramę. Wszystko się ułoży. Po prostu musimy mieć pozytywne nastawienie.

Jak mogła być tak nieodpowiedzialna? – Pozytywne myślenie nie zapłaci naszych rachunków – odparłem, próbując się opanować.

– A może tak właśnie przyciągniemy pieniądze? – odpowiedziała, jej słowa brzmiały jak banały z internetu, które zawsze wyśmiewałem.

Spojrzałem na nią, a jej obojętność mnie przerażała. Wiedziałem, że nasza rozmowa prowadzi donikąd. – Tracę grunt pod nogami, Justyna – powiedziałem, niemal zrozpaczony. – Tracę ciebie.

Przez chwilę milczała, a jej spojrzenie zdawało się przepełnione czymś, czego nie mogłem odczytać. – Ja też cię kocham. Ale kocham też siebie, gdy żyję tak, jak chcę – odpowiedziała w końcu, a mnie zatkało.

Moje nadzieje na zmianę zaczynały się rozmywać. Zrozumiałem, że jej pragnienia zawsze będą na pierwszym miejscu, a ja zostanę gdzieś z tyłu. Czułem się samotny, jak nigdy dotąd, i zdałem sobie sprawę, że nasza relacja może być na krawędzi.

Nigdy nie chciałem tego usłyszeć

To był dzień, który zapamiętam na zawsze. Po utracie pracy wróciłem do domu wcześniej niż zwykle. Zamierzałem zaskoczyć Justynę, ale to ja zostałem zaskoczony. Słyszałem jej głos, rozmawiała z Martą przez telefon, nieświadoma mojej obecności. Rozmowa zaczynała się niewinnie, ale szybko przerodziła się w coś, czego nigdy nie chciałem usłyszeć.

– Dawid psuje mój wizerunek – mówiła Justyna. – Nie chcę być żoną przegrywa. Poznałam kogoś bardziej na poziomie.

Byłem zdruzgotany. Wszedłem do pokoju, gdzie siedziała Justyna.

– Słyszałem wszystko! – wykrzyczałem, nie mogąc już opanować emocji.

Spojrzała na mnie, a jej twarz nie zdradzała żadnego poczucia winy.

– Zasługuję na więcej, Dawid – powiedziała chłodno.

Nie miałem odpowiedzi na te słowa. Czułem się, jakby świat wokół mnie runął. Następnego dnia Justyna zniknęła. Wyszła, nie zostawiając po sobie śladu, poza jednym zdjęciem na Instagramie. Stała na eleganckim jachcie obok Patryka, nowego mężczyzny w jej życiu, z podpisem „nowy rozdział”.

To zdjęcie mówiło więcej niż wszystkie jej słowa. Zrozumiałem, że moje miejsce w jej życiu było tylko epizodem. Jej nowy świat był pełen luksusu i obcych ludzi, których nie znałem. Patrząc na ten obrazek, poczułem się opuszczony, ale także uwolniony. To był bolesny, ale konieczny koniec. Zdjęcie było ostatnim ogniwem, które łączyło mnie z Justyną. Teraz stało się symbolem jej decyzji, a ja musiałem zacząć budować swoje życie na nowo, bez jej obecności.

Może nigdy mnie nie kochała

Po zniknięciu Justyny odwiedziłem matkę, by opowiedzieć jej o tym, co się stało. Zawsze była moją ostoją, kimś, kto potrafił słuchać i doradzać bez osądzania. Gdy mówiłem jej o wyjeździe Justyny, o bólu i poczuciu zdrady, czułem, jak łzy napływają do moich oczu. Matka, choć zrozpaczona, nie była zaskoczona. Spojrzała na mnie ze współczuciem.

– Czułam, że Justyna kochała aparat bardziej niż ciebie. Niech żyje swoim życiem – powiedziała łagodnie, delikatnie dotykając mojej dłoni.

To, co usłyszałem od niej, przyniosło mi pewną ulgę. Czułem, że nie jestem sam w tym chaosie. Po raz pierwszy zacząłem rozważać, że może moje życie nie było całkowicie zrujnowane. Matka przypomniała mi, że miłość nie zawsze jest odwzajemniona i że wartość człowieka nie zależy od tego, kto go kocha.

Po powrocie do domu przeglądałem wspólne zdjęcia z Justyną. Każde z nich wydawało się teraz pozowane, sztuczne, jakby były tylko częścią jej przedstawienia. Zrozumiałem, że nigdy nie byłem częścią jej prawdziwego świata, lecz jedynie statystą w jej widowisku. Wspomnienia, które kiedyś były pełne ciepła i miłości, teraz stały się dowodem jej fałszywej iluzji.

– Może nigdy mnie nie kochała – powiedziałem na głos, jakby próbując usłyszeć swoją własną myśl.

– Może nie – odpowiedziała matka, spoglądając na mnie z miłością. – Ale ty kochałeś naprawdę. I to znaczy, że jesteś silniejszy, niż myślisz.

Te słowa dawały mi nadzieję. Zacząłem wierzyć, że mogę się odbudować i odnaleźć siebie poza tym, co było.

Jeszcze próbowałem

Pomimo bólu i poczucia zdrady, postanowiłem skontaktować się z Justyną. Pisałem, dzwoniłem, ale bez odpowiedzi. Jej cisza była jak mur, nie do przebicia. Zrozumiałem, że nasza relacja była już przeszłością, której nie można przywrócić. Marta, z którą nie rozmawiałem od jakiegoś czasu, zgodziła się spotkać ze mną w kawiarni. Chciałem zrozumieć, co się stało z kobietą, którą kiedyś kochałem.

Kiedy usiadłem przy stoliku, Marta nie owijała w bawełnę.

– Justyna weszła w świat celebrytów – powiedziała, jakby to było coś oczywistego. – Sponsor, jacht, eventy – wszystko to, czego zawsze chciała.

Z trudem przetrawiałem te słowa. – Więc to wszystko było grą? – spytałem, starając się ukryć rosnący gniew.

– Nie... po prostu chodzi jej w życiu o coś innego niż ustatkowane skromne życie – odpowiedziała Marta, patrząc na mnie ze współczuciem.

Chociaż słowa Marty były bolesne, poczułem ulgę. Teraz wiedziałem, że nie mogłem jej zatrzymać. Była na drodze do czegoś, czego zawsze pragnęła, ale do czego ja nie pasowałem. Po spotkaniu z Martą poczułem, że jestem wolny od złudzeń, które przez tyle czasu mnie więziły.

Czasami samotność jest lepsza niż bycie dodatkiem do czyjegoś wizerunku. To spotkanie dało mi siłę, by ruszyć dalej. Justyna wybrała swój świat, a ja musiałem odnaleźć własny. Zacząłem rozważać, jak wyglądałoby moje życie bez ciągłego przystosowywania się do jej potrzeb i oczekiwań.

Lekcja dla mnie była prosta

Po wszystkim, co się wydarzyło, zacząłem układać swoje życie na nowo. Przeprowadziłem się do mniejszego mieszkania, zmieniłem numer telefonu, usunąłem konta w social mediach. Było mi trudno, ale czułem, że muszę odciąć się od przeszłości, aby móc zacząć żyć naprawdę. Odzyskiwałem powoli kontrolę nad swoim życiem, które przez tak długi czas wydawało się być podporządkowane iluzji luksusu i fałszu.

Justyna czasami pojawiała się w mediach. Nowy partner, nowy samochód, kolejne projekty – jej życie wyglądało jak wymarzone, ale dla mnie było fikcją. Przestałem śledzić jej poczynania, bo zrozumiałem, że to, co widzę, nie jest prawdziwe. Choć gorycz i poczucie straty były wciąż obecne, zaczynałem dostrzegać pozytywy nowej sytuacji.

Spotkałem się z przyjaciółmi, którzy wspierali mnie przez cały ten czas. Odnowiłem stare kontakty, zacząłem chodzić na siłownię, podróżować, robić rzeczy, które zawsze odkładałem na później. Poczułem, że mogę być szczęśliwy sam ze sobą, że moje życie nie potrzebuje być na pokaz, aby było wartościowe.

W końcu nauczyłem się, że czasem trzeba pozwolić ludziom odejść, nawet jeśli boli. Dzięki temu możemy znaleźć swoje prawdziwe „ja”, bez potrzeby udawania i dostosowywania się do cudzych oczekiwań. Moja podróż była pełna lekcji, a najważniejsza z nich była prosta: życie na pokaz to nie życie. Ostatecznie zrozumiałem, że miłość do siebie jest najważniejsza. Wylogowałem się ze sztucznego świata. I wreszcie mogłem zacząć żyć naprawdę.

Dawid, 35 lat

Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama