Reklama

Moje życie zawsze wydawało się poukładane. Miałem stabilną pracę, żonę, z którą, jak sądziłem, tworzyliśmy szczęśliwy związek, i ojca, który, choć nie zawsze był czuły, był nieodłączną częścią mojego świata. Jednak od pewnego czasu coś zaczęło się zmieniać. Lena coraz częściej przebywała u mojego ojca. Mówiła, że pomagają sobie nawzajem, ale nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że chodziło o coś więcej.

Reklama

Moje relacje z ojcem od zawsze były trudne. Był człowiekiem surowym, nieprzystępnym, a jego wymagania często przekraczały moje możliwości. Czułem się w jego domu jak gość, nie jak syn. Niekiedy miałem wrażenie, że w swoim własnym małżeństwie jestem jedynie dodatkiem. Z każdym dniem rosła we mnie frustracja i niepokój, a w głowie krążyły pytania, na które nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi.

Czułem, że coś jest nie tak

Czułem, że coś jest nie tak. Pewnego popołudnia postanowiłem odwiedzić ojca. Przyszedłem bez zapowiedzi. Gdy wszedłem do jego domu, zastałem Lenę przygotowującą herbatę w kuchni. Tato siedział w salonie zaczytany w gazecie. Na mój widok żona lekko się zmieszała, ale szybko odzyskała spokój. Wymieniliśmy się uśmiechami, choć były one wymuszone. Pomyślałem, że to dobry moment, aby porozmawiać z ojcem.

– Dlaczego Lena tak często cię odwiedza? Czy coś się stało?

Spojrzał na mnie z powagą.

A co w tym złego? – zapytał, jakby nie rozumiał, o co mi chodzi.

Zacząłem czuć, jak narasta we mnie złość.

– Nie chodzi o to, że cię odwiedza, ale o to, jak często to robi – stwierdziłem. – Mam wrażenie, że jesteś dla niej ważniejszy niż ja.

Jego spojrzenie stało się twardsze.

Nie masz pojęcia, o czym mówisz – rzucił zimnym tonem.

Byłem zbity z tropu. Co miał na myśli? Wracając do domu, nie mogłem przestać o tym myśleć. Coś w ich relacji było niepokojącego.

Serce waliło mi w piersi

Kilka dni po tej nieprzyjemnej rozmowie z ojcem postanowiłem porozmawiać z Leną. Zastanawiałem się, czy nie przesadzam, ale mój niepokój nie dawał mi spokoju. Pewnego wieczoru, gdy żona wróciła od mojego ojca, usiedliśmy w salonie. Serce waliło mi w piersi. Spojrzała na mnie zaskoczona.

– Co się stało?

Wziąłem głęboki oddech.

– Chodzi o twoje częste wizyty u mojego ojca. Zastanawiam się, co was łączy.

Jej twarz przybrała wyraz irytacji.

– Co masz na myśli? Przecież mówiłam ci, że pomagam mu w domu, czasem porozmawiamy. Nie ma w tym nic złego.

Ale czemu tak często? – dopytywałem. – Mam wrażenie, że coś mi umyka. Jakbym nie wiedział o czymś ważnym.

Żona zmarszczyła brwi, a jej głos stał się ostry.

Uważasz, że robię coś złego? To absurdalne. Czuję się, jakbyś mnie kontrolował. Twój ojciec mnie rozumie, a ty...

Przerwała, zanim dokończyła zdanie, ale nie musiała. Czułem, jak między nami tworzy się przepaść. Czy naprawdę mogła mnie zdradzać z moim własnym ojcem?

– Przepraszam, jeśli tak to wygląda, ale się martwię.

Lena wstała nagle i trzaskając drzwiami, wyszła z domu. Zostałem sam, zdezorientowany i zraniony, nie wiedząc, co dalej robić z naszym małżeństwem.

Nie mogłem zmrużyć oka

Decyzja o zainstalowaniu ukrytej kamery w domu ojca przyszła mi do głowy po ostatniej kłótni z żoną. Czułem, że nie mam wyboru, jeśli chcę poznać prawdę. Kiedy kilka dni później wróciłem po kamerę. Nie byłem gotowy na to, co zobaczę. Na ekranie Lena i Jan siedzieli razem, rozmawiając cicho. Ich rozmowa przeszła w milczenie, a potem stało się coś, czego się obawiałem – całowali się. Serce zatrzymało się na chwilę. Całą noc nie mogłem zmrużyć oka. Emocje, które targały mną, były nie do opisania. Złość, zdrada, smutek – wszystko naraz. Rano zebrałem się na odwagę i pojechałem do domu ojca. Ich spojrzenia, kiedy wszedłem, były pełne zdziwienia, ale ja nie mogłem już dłużej milczeć.

Nagrywałem was. Wszystko widziałem – powiedziałem, pokazując im nagranie.

Ojciec pobladł, a Lena zaczęła płakać. Atmosfera w pokoju stała się ciężka jak ołów.

Jak mogliście? – zapytałem, walcząc z emocjami.

Odpowiedzi nie były potrzebne, bo to, co widziałem, mówiło samo za siebie. Zostałem zdradzony przez dwie najbliższe mi osoby. Wszystko, co znałem i kochałem, legło w gruzach.

Byłem wściekły

Po tym wszystkim czułem, że muszę zrozumieć, dlaczego to się stało. Co ich do siebie przyciągnęło? Ojciec zgodził się porozmawiać. Spotkaliśmy się w jego domu, choć serce mi się krajało, gdy tam wchodziłem.

– Musisz coś wiedzieć – zaczął tato, a jego głos drżał, jak nigdy wcześniej. – Lena przypomina mi Annę, moją dawną miłość. Kobietę, którą kochałem przed laty, ale z którą nigdy nie mogłem być.

Jego słowa były jak cios.

– Gdy Lena pojawiła się w moim życiu, wszystko odżyło. Nie chciałem tego uczucia, ale nie umiałem go powstrzymać. – przyznał.

Do rozmowy dołączyła Lena, stojąc w drzwiach pokoju.

– Czułam, że twój ojciec mnie rozumie. Z tobą często czułam się niewidzialna.

Te wyznania były jak sól na otwartą ranę. Nie mogłem tego słuchać dłużej. Wstałem, ogarnięty wściekłością i rozpaczą.

– Co teraz zrobimy? – zapytałem retorycznie, wiedząc, że nie ma dobrej odpowiedzi.

Wyszedłem, trzaskając drzwiami, zostawiając ich z ich wyrzutami sumienia i własnym bólem. Historia, którą usłyszałem, choć dawała pewien kontekst, nie przynosiła ukojenia. Zrozumienie, dlaczego doszło do zdrady, nie zmniejszało bólu ani poczucia straty. Wszystko, co było mi bliskie, wydawało się teraz nierealne i dalekie.

Musiałem poznać całą prawdę

Po tym, co się wydarzyło, czułem się zagubiony. Wiedziałem, że nie mogę tak po prostu zostawić tego za sobą, ale nie wiedziałem, jak zacząć naprawiać swoje życie. W głowie tłukła się myśl, że muszę podjąć jakieś decyzje. Kilka dni później spotkałem się z Leną, aby omówić, co dalej. Usiedliśmy przy stoliku w kawiarni, gdzie niegdyś przychodziliśmy, kiedy wszystko było dobrze. Teraz jednak między nami była przepaść.

Co zamierzasz? – zapytałem, starając się brzmieć spokojnie, choć wewnętrznie byłem rozdarty.

Lena spojrzała na mnie smutnym wzrokiem.

– Muszę odejść. Nie chcę cię dłużej ranić, ale wiem, że nasze małżeństwo się skończyło.

Jej słowa były jak nóż w serce, ale wiedziałem, że ma rację. Nie było już nas. Były tylko szczątki tego, co kiedyś było miłością. Potem spotkałem się z ojcem. To była inna rozmowa. Przyszedłem do niego nie jako syn, ale jako mężczyzna, który został zdradzony.

Co z nami teraz będzie? – zapytałem go, próbując zrozumieć, jak nasza relacja mogłaby przetrwać.

Ojciec westchnął ciężko.

– Nie wiem, ale nie chcę stracić syna.

Nasze spotkanie było pełne niewypowiedzianych pytań. Wiedziałem, że muszę jakoś zacząć od nowa, choć nie miałem pojęcia, jak to zrobić.

Nie potrafiłem zaufać

Po wszystkim, co się wydarzyło, nie potrafiłem dłużej żyć w mieście, które stało się świadkiem mojej osobistej tragedii. Przeprowadziłem się do innego miasta, gdzie nikt mnie nie znał, gdzie mogłem zacząć od nowa. Jednak nawet tam cień przeszłości nie przestawał mnie prześladować. Każdego dnia wracałem myślami do tego nagrania, do chwili, gdy wszystko się zmieniło. Próbowałem znaleźć nową pracę, nowe znajomości, ale czułem, że jestem jak puste naczynie. Nic nie było w stanie wypełnić tej pustki, która powstała w moim sercu.

Często zadawałem sobie pytanie, czy mógłbym coś zrobić inaczej. Czy mogłem zapobiec tej katastrofie, która rozwaliła moje życie na kawałki? Ale odpowiedzi nigdy nie przychodziły. To była moja nowa rzeczywistość, w której musiałem się odnaleźć. Choć czas mijał, blizny pozostawały. Każda próba nawiązania nowej relacji kończyła się niepowodzeniem, bo wciąż nie potrafiłem zaufać. To, co się stało, nauczyło mnie, że zaufanie jest kruche, a miłość – delikatna jak porcelana.

Jednak w tej pustce, w tym zgliszczach dawnego życia, zacząłem powoli budować coś nowego. Życie nie wróciło na dawne tory, ale mimo to nauczyłem się w nim odnajdywać. To, co przeżyłem, nauczyło mnie, że nawet z najgłębszego mroku można wyjść na światło.

Adam, 31 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama