„Żona naczytała się horoskopów i zrobiła mi z życia piekło. Gwiazdy przepowiedziały jej coś, za co mnie nienawidzi”
„– To ty się boisz, Magda. Schowałaś się za horoskopy i przepowiednie, bo łatwiej ci myśleć, że ktoś inny decyduje za ciebie! Zamarła, nie odpowiadając. Byłem pewien, że to ją dotknęło, ale milczała”.
Nie pamiętam dokładnie, kiedy zaczęło się to szaleństwo. Magda zawsze miała w sobie tę nutkę duchowego zafascynowania światem – ale nigdy wcześniej nie sądziłem, że może to wejść w fazę, w której stanie się dla niej wszystkim. A jednak, od pewnego czasu astrologia i horoskopy zaczęły przejmować naszą codzienność.
Przez jakiś czas to mnie bawiło
Początkowo machnąłem na to ręką. Czasem ktoś czyta horoskopy, czasem patrzy na niebo i szuka znaków – no, kto tego nigdy nie zrobił? Ale w naszym przypadku zaczęło to iść zbyt daleko. Magda codziennie wertowała książki o zodiakach, notowała układ planet, spisywała „ważne dni” na kolorowych karteczkach, które przyklejała wszędzie: na lodówce, lustrze w łazience, a nawet na naszej ramie łóżka.
Zaczęło się niewinnie. „Adam, może dziś nie podpisuj umowy. Mars jest w opozycji do twojego znaku.” Uśmiechnąłem się wtedy, traktując to jak zabawny żart. Ale potem zaczęły się telefony. Jedna wizyta u tej Klary, wróżki, i nagle wszystko, co robiliśmy, musiało być w zgodzie z jakąś dziwną astrologiczną matematyką, którą rozumiała chyba tylko Magda i ta jej nowa „przewodniczka duchowa”.
Z czasem zacząłem czuć, że już nie jestem partnerem w związku. Znikała Magda, jaką znałem. Znikała ciepła, empatyczna kobieta, która słuchała i wspierała, a w jej miejsce pojawiła się osoba wpatrzona w symbole, znaki, rysunki, które mają decydować o naszym życiu.
– Magda, możemy porozmawiać? – rzuciłem, gdy w końcu udało mi się odłożyć gazetę i spojrzeć na nią, jak krążyła po kuchni z kubkiem zielonej herbaty, mrucząc coś pod nosem.
– O czym? – ej ton od razu się zmienił, jakby wyczuła, że zaczynam temat, który wywoła napięcie.
– Wiesz, o tej astrologii… Może to już trochę za daleko poszło? – spojrzałem na nią, starając się uśmiechnąć, ale czułem, że moje słowa spotkały się ze ścianą.
– Za daleko? – parsknęła, spoglądając na mnie, jakbym zaproponował jej przeprowadzkę na Księżyc. – To przecież sztuka czytania przyszłości! Nie rozumiesz, że to może nas chronić?
– Ale przed czym, Magda? Przecież nasze życie nie jest zapisane w gwiazdach, tylko w decyzjach, które sami podejmujemy. Po co oddajesz to wszystko wróżkom i horoskopom?
Poczerwieniała z irytacji, jakbym wytknął jej coś wstydliwego.
– Adam, ty po prostu nie masz pojęcia! Nie czujesz tej duchowości, a wróżka Klara wie więcej, niż ci się wydaje. – Jej głos drżał, jakby była gotowa bronić swojej wiary do ostatniego tchu.
– To znaczy, że wróżka wie lepiej, co będzie z naszym związkiem, niż my sami? – spytałem, nie kryjąc ironii.
Zamilkła na chwilę, a potem patrząc mi prosto w oczy powiedziała
– Może tak.
Żyjemy zgodnie z horoskopem
Od kilku dni Magda zachowywała się, jakby jej los był już przesądzony, a każdy nasz wspólny plan – skazany na porażkę. Odwołała weekendowy wyjazd, który planowaliśmy od miesięcy, tłumacząc, że horoskop na ten tydzień jest niekorzystny. Na moje protesty tylko wzruszyła ramionami.
– Po co mamy jechać, skoro i tak nic dobrego z tego nie wyjdzie? Klara mówi, że to zły czas na inwestowanie w przyszłość.
– Magda, od kiedy nasze życie zależy od tego, co Klara sobie wymyśli? – W moim głosie zabrzmiała rezygnacja.
Podniosła wzrok, obojętny, niemal zimny. – Od kiedy jej wizje zaczęły się sprawdzać. Nie widzisz, że nie możemy uciec od przeznaczenia?
– Nie możemy? – Powoli zaczynałem mieć dość tej farsy. – To nie przeznaczenie, tylko twoja obsesja, która rujnuje nam życie! – wyrzuciłem z siebie, czując, jak emocje we mnie narastają.
– To nie obsesja, Adam – powiedziała chłodno. – Gwiazdy już zdecydowały, że nie jesteśmy sobie pisani.
– Gwiazdy? – Pokręciłem głową, patrząc na nią w oszołomieniu. – Magda, to bzdury! A ty poddajesz się temu tak, jakbyśmy nie mieli na nic wpływu.
Spojrzała na mnie jak na kogoś obcego.
– A może naprawdę nie mamy?
Walczyłem o nas
Wiedziałem, że jeśli nic nie zrobię, rozpadniemy się na dobre. Zorganizowałem więc kolację – w naszym ulubionym miejscu, przy tym samym stoliku, gdzie kiedyś spędzaliśmy godziny, śmiejąc się, rozmawiając, snując plany. Liczyłem, że to ją ocuci, przypomni, kim dla siebie byliśmy.
Kiedy przyszła, wyglądała, jakby robiła to tylko z obowiązku. Zamiast uśmiechu zobaczyłem na jej twarzy znużenie. Zdążyłem się przywitać, a ona już z westchnieniem rzuciła:
– Adam, naprawdę myślisz, że taki wieczór coś zmieni? Klara mówiła, że znaki są jednoznaczne – nie mamy przyszłości.
– Magda, nie możemy żyć według przepowiedni! – syknąłem, starając się opanować. – To my decydujemy, nie gwiazdy, nie wróżka, tylko my.
Spojrzała na mnie, jakbym mówił w obcym języku.
– Tylko ty tego nie rozumiesz. Wszyscy inni... oni widzą to, co Klara. Może po prostu boisz się zaakceptować prawdę?
Czułem, że coś we mnie pęka.
– Boję się? – powtórzyłem, ledwo panując nad sobą. – To ty się boisz, Magda. Schowałaś się za horoskopy i przepowiednie, bo łatwiej ci myśleć, że ktoś inny decyduje za ciebie!
Zamarła, nie odpowiadając. Byłem pewien, że to ją dotknęło, ale milczała.
Oddalaliśmy się od siebie
Z każdym dniem czułem, jak powoli, ale nieubłaganie tracę Magdę. Znikała, zamykając się w świecie astrologii, jakby już mnie tam nie było. Dni, kiedy rozmawialiśmy, kiedy patrzyła na mnie z czułością, stały się odległym wspomnieniem.
Któregoś wieczoru, po godzinach analizowania, w końcu zebrałem się na odwagę.
– Magda, nie mogę już tak dłużej – powiedziałem, siadając naprzeciwko niej. Jej wzrok, obojętny i wyprany z emocji, przebiegł po mnie bez zainteresowania. – Spójrz na mnie – poprosiłem. – Pamiętasz, co nas kiedyś łączyło? Dlaczego razem jesteśmy?
Patrzyła na mnie z tym samym wyrazem twarzy, z jakim obserwuje się coś niezrozumiałego.
– Może właśnie po to – odpowiedziała chłodno – żeby pokazać sobie, że nie wszystko musi trwać wiecznie. Przecież to nam było pisane.
Poczułem, jak ogarnia mnie niemoc.
– Pisane? To jakieś obłędne wymówki, Magda! Przestańmy udawać, że twoja wiara w te przepowiednie to coś więcej niż ucieczka!
Westchnęła, bez choćby krzty emocji.
– Może masz rację, Adam.
Nie dam rady tak dłużej
W końcu podjąłem decyzję. Czułem, że to koniec, ale wciąż bolało, że ten związek rozpadł się przez coś tak abstrakcyjnego jak horoskopy. Tego wieczoru zaprosiłem Magdę, by na spokojnie porozmawiać o rozstaniu. Chciałem, żeby ostatnia rozmowa miała choć cień dawnej bliskości, żebyśmy przynajmniej pożegnali się jak ludzie.
Magda przyszła punktualnie, chłodna i spokojna, jakby nasza rozmowa była formalnością. Siedzieliśmy przy stole w milczeniu, aż w końcu powiedziałem:
– Magda, próbowałem. Naprawdę próbowałem walczyć o to, co mieliśmy. Ale jeśli ty wolisz przeznaczenie zapisane w gwiazdach niż naszą wspólną przyszłość, to nie mam już więcej siły…
Patrzyła na mnie bez cienia emocji, jakby ten moment już dawno przepracowała.
– Adam, może po prostu tak miało być. Czasem trzeba przyjąć, że nie mamy wpływu na to, co nas czeka. Może lepiej, że to się kończy. Klara mówiła, że to tylko kwestia czasu.
Ostatnie zdanie zabolało bardziej, niż się spodziewałem. Gdy z trudem wypowiedziałem słowa pożegnania, poczułem dziwną pustkę. Magda wstała, kiwnęła głową i wyszła, nie oglądając się za siebie.
Adam, 39 lat