Reklama

Wszystko mogło potoczyć się inaczej. Mogłem powiedzieć „nie”. Mogłem wstać, wyjść, nawet nie patrzeć w jej stronę. Mogłem nie odbierać telefonu tamtego wieczoru, nie pojawiać się w jej mieszkaniu. Ale tego nie zrobiłem.

Reklama

Patrzę na moją żonę, Hanię, jak krząta się po kuchni, wciąż w tym samym niebieskim szlafroku, który nosi od lat. Pachnie kawą i cynamonem. Jest spokojna, zadowolona. Nie wie. Nie wie, że wszystko, co zbudowaliśmy, może runąć przez jedno głupie, nieprzemyślane posunięcie. Przez moją słabość.

Hania jest dobrym człowiekiem. Może aż za dobrym. Kocha mnie bezwarunkowo, ufa mi bezgranicznie. Nie podejrzewa, że coś mogłoby nas poróżnić. Czasem myślę, że nie doceniam jej tak, jak powinienem.

A Karolina? Karolina to chaos, niezdecydowanie, niepokój. Ale to też siostra mojej żony. Nigdy wcześniej nie myślałem o niej w inny sposób, ale tamtej nocy, gdy zostaliśmy sami w pustym mieszkaniu, spojrzałem na nią inaczej. Może to było wino, może jej smutek, może mój własny, głupi, męski instynkt.

Nie zamierzałem zdradzić Hani. Nie planowałem tego. A jednak stało się. Teraz wszystko się zmieni.

Ta noc zmieniła wszystko

Pomagałem Karolinie z przeprowadzką do nowego mieszkania. Marcin, jej narzeczony, miał wyjazd służbowy, a ona nie chciała czekać. Kartony, pudła, meble – wszystko złożyło się na długi, męczący dzień.

Wieczorem, gdy już nie mieliśmy siły, Karolina wyciągnęła butelkę wina.

– Za nowy początek – powiedziała, unosząc kieliszek.

– Za nowy początek – powtórzyłem, choć miałem wrażenie, że myślimy o czymś zupełnie innym.

Piła szybko, jakby chciała czymś zagłuszyć myśli. Nagle powiedziała coś niepokojącego.

– Czasem mam wrażenie, że moje życie to jeden wielki błąd – rzuciła, patrząc na mnie z cieniem smutku w oczach.

– Marcin znowu coś zrobił?

– Myślisz czasem, że jesteśmy uwięzieni w życiach, których sami byśmy sobie nie wybrali?

– Każdy ma momenty zwątpienia. Ale to nie znaczy, że powinniśmy wszystko zmieniać.

Wtedy spojrzała na mnie inaczej. Było w tym spojrzeniu coś, czego wcześniej nie widziałem – desperacja, smutek, może samotność.

– A jeśli już jest za późno na rozsądek?

Nie wiem, kto pierwszy się nachylił do pocałunku. Może ja, może ona. Może oboje jednocześnie. To nie było gwałtowne. To było ciche, powolne i nieuniknione.

– Karolina… – zacząłem, ale przyłożyła mi palec do ust.

– Nie mów nic – poprosiła.

A ja nic nie powiedziałem. Dalej nie mówiłem nic, gdy mnie całowała i gdy powoli zdejmowaliśmy z siebie ubrania, rzucając je na podłogę. Ta noc zmieniła wszystko.

Moje życie runęło w gruzach

Chciałem cofnąć czas. Udawałem, ze tamta noc nie miała miejsca. Ale przeszłość nie dawała o sobie zapomnieć. Kilka tygodni później zadzwoniła do mnie Karolina.

– Tymek… jestem w ciąży.

Serce mi stanęło. Przez chwilę nie mogłem wydusić z siebie słowa.

– To moje dziecko? – zapytałem w końcu.

Chwila milczenia.

– Tak.

Poczułem, jakby ktoś mnie uderzył w żołądek.

– Karolina, jesteś tego pewna?

– Tak – odpowiedziała z naciskiem. – Nie ma innej opcji. Tylko z tobą wtedy…

Przetarłem twarz dłonią.

– Ale Marcin nie może się dowiedzieć. Ani Hania – powiedziała cicho.

Hania. Twarz mojej żony pojawiła mi się przed oczami, jak widmo. Co ja narobiłem?

– Niezależnie od tego, co zdecydujesz, nie zostawię cię z tym samej – powiedziałem obcym głosem, jakby automatycznie. Jeszcze do mnie nie docierało, że mój świat właśnie zamienia się w gruzowisko.

Karolina westchnęła.

– Nie wiem, czego od ciebie oczekuję. Po prostu musiałam ci powiedzieć.

– I co teraz?

– Nie wiem.

Karolina rozłączyła się bez słowa pożegnania. A ja siedziałem w kuchni, czując, jak moje życie się sypie.

Nie wierzyłem jej

Spotkaliśmy się z Karoliną kilka dni później. Była wyraźnie zdenerwowana. Oczy miała podkrążone, jakby przez ostatnie noce nie zmrużyła oka. Ja zresztą nie wyglądałem wcale lepiej. Odkąd powiedziała mi o dziecku, nie mogłem sobie znaleźć miejsca. Nie wiedziałem, co robić.

– Tymek… słuchaj, to jednak nie twoje dziecko – powiedziała, nie patrząc mi w oczy.

– Co? – z wrażenia prawie zapomniałem złapać tchu.

– Pomyliłam się. Ojcem jest Marcin – wyrecytowała to zdanie, jak wyuczoną kwestię.

Patrzyłem na nią w szoku. Po cichu chciałem, żeby to była prawda. Ale nie mogłem pozbyć się wątpliwości. Karolina nie sprawiała wrażenia, jakby jej ulżyło.

Kłamiesz – wycedziłem.

Nie zaprzeczyła. Patrzyła zimno w przestrzeń.

– Nie chcę zniszczyć życia Marcina, naszego związku. Ani waszego – powiedziała cicho.

Zacisnąłem zęby.

– I po prostu mam o tym zapomnieć?

– Tak – powiedziała stanowczo.

Patrzyłem na nią, ale widziałem tylko mur. Jakbym nigdy jej nie znał. Nie mogłem nic zrobić.

Tego się nie spodziewałem

W międzyczasie Hania zaczęła coś podejrzewać. Widziałem, jak mi się przygląda, jakby próbowała odczytać coś z mojej twarzy. W końcu postanowiła zapytać wprost.

– Tymek, coś się z tobą dzieje. Nie jesteś sobą.

– To tylko praca, stres… Zwykłe sprawy.

– Akurat, jak dowiedzieliśmy się o ciąży Karoliny. Nie cieszy cię to? – zapytała nagle.

Zamarłem.

– Co? Dlaczego…

– Od tego czasu zachowujesz się jakoś inaczej. Coś się dzieje?

Serce mi stanęło.

– Nie, czemu pytasz?

– Po prostu wiem, kiedy jest coś nie tak. Może ta ciąża... Może powinniśmy porozmawiać o dziecku?

Przełknąłem ślinę.

– Jak to?

– No, może to najwyższy czas – powiedziała Hania z lekkim uśmiechem. – Czas, żebyśmy też zostali rodzicami.

Patrzyła na mnie długo.

– Ach... nie myślałem o tym jeszcze – odpowiedziałem skonsternowany.

Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw.

Nie było innego wyjścia

Nie mogłem tego dłużej ciągnąć. Musiałem spotkać się z Karoliną. W głowie miałem mętlik i ciągle męczyły mnie wątpliwości.

– Słuchaj, a co jeśli Marcin się dowie? W końcu zacznie podejrzewać, że to nie jego dziecko. – wypaliłem na wstępie.

– Nie dowie się – Karolina sprawiała wrażenie pewnej siebie.

– A jeśli? – dociekałem. – Jeżeli wszystko się wyda? Kłamstwo ma krótkie nogi.

Spojrzała na mnie zimno.

– Jeśli chcesz wszystko wyznać, to zrób to teraz. Ale wtedy stracisz Hankę. Ja stracę ją i Marcina. Wszystko zniszczysz – wycedziła, podkreślając ostatnie słowo.

– Więc tak chcesz to załatwić? – wyszeptałem. – Będziemy udawali, że nic się nie stało?

– Tak. A widzisz jakieś inne wyjście?

Nie widziałem. Z Hanią byliśmy szczęśliwi. A teraz, gdy zaczęła mówić o dziecku... Nie mogłem jej zranić. Nie w taki sposób. Patrzyłem na Karolinę i wiedziałem, że nie mam wyboru. Temat był zamknięty.

Od tamtej rozmowy minęło wiele czasu.

Karolina urodziła. Hania wysłała mi zdjęcie dziecka. „Śliczna dziewczynka” – napisała.

Na przyjęciu u Karoliny nasze spojrzenia się spotkały. Nie było w nich strachu. Nie było paniki. Była tylko pewność, że ta historia umarła razem z naszym sekretem. Patrzyłem na nią i wiedziałem jedno – będziemy żyć z tym kłamstwem już zawsze. Bo prawda… Prawda zniszczyłaby wszystko.

Reklama

Tymon, 34 lata

Reklama
Reklama
Reklama