„Żona opowiada koleżankom o naszych nocnych przebojach. Dałem jej taką nauczkę, że na zawsze odechce jej się plotek”
„Siedziałem tak przez kilka minut, wpatrując się w ekran komputera. W głowie miałem tylko jedno pytanie: co ona o mnie opowiedziała? Czy naprawdę powiedziała Kasi, a potem ta przekazała Markowi, że mam problemy w łóżku?”.

- Redakcja
Pracuję w tym samym biurze od dziesięciu lat. Zegar na ścianie cyka jak zawsze, ludzie mijają mnie na korytarzu, kiwając głową w powitalnym geście, jakbyśmy wszyscy byli częścią jakiegoś cichego, bezdusznego mechanizmu. Praca w korporacji nauczyła mnie, że rutyna to bezpieczna przystań. I właśnie w tej rutynie utknąłem. Przestałem marzyć, przestałem czuć cokolwiek poza zmęczeniem, które wbijało się w kark niczym zardzewiały gwóźdź.
A w domu niby miałem Justynę, chociaż od dawna nie czułem, że jesteśmy naprawdę razem. Ona wiecznie coś opowiadała, kręciła się po kuchni, gadała przez telefon z Basią albo Kasią. A ja milczałem. Zawsze byłem tym zamkniętym facetem, który nie mówił o uczuciach, który chował problemy pod dywan i udawał, że wszystko jest w porządku.
Może dlatego nie potrafiłem powiedzieć jej o swoich problemach – o tym, że coś się we mnie psuło, że w łóżku przestawało działać, jak powinno. Ilekroć patrzyłem na Justynę, widziałem, jak patrzy na mnie z tym swoim spojrzeniem pełnym rezygnacji. Zaczęła być chłodna, obojętna, czasem wręcz drwiąca. Jakby czekała tylko na moment, kiedy całkiem się rozpadnę.
– Może powinieneś iść do lekarza? – rzuciła ostatnio.
– Nie mam o czym gadać z obcym facetem – odburknąłem, unikając jej wzroku.
Pamiętam ten dzień w pracy tak wyraźnie, jakby to było wczoraj. Siedziałem przy biurku, przeglądałem raporty i próbowałem skupić się na wykresach, które kompletnie mnie nie obchodziły.
Myślałem, że to żart
Z nudów wpatrywałem się w kubek z kawą, aż nagle usłyszałem głośny śmiech zza ścianki. Wbiło mnie w fotel, kiedy usłyszałem słowa Marka, mojego kolegi z działu, który nachylił się do mnie.
– No stary, nie wiedziałem, że masz takie problemy w sypialni, hahaha!
Zamarłem. Krew odpłynęła mi z twarzy, a w gardle zrobiło się sucho jak wiór. Przez chwilę myślałem, że źle usłyszałem, że to jakiś żart, który wcale nie był skierowany do mnie. Ale potem Marek stanął przede mną, wciąż z tym swoim głupim uśmieszkiem.
– Marek, co to miało być? – zapytałem.
– A, wiesz, Justyna coś tam wspominała Kasi… – zaczął się tłumaczyć.
Zrobiło mi się gorąco, jakby nagle w biurze zabrakło powietrza. Zacisnąłem pięści, ale wiedziałem, że nie mogę teraz wybuchnąć. Wpatrywałem się w Marka ze złością i niedowierzaniem, ale on tylko wzruszył ramionami i odszedł do swojego biurka, jakby nic się nie stało. Zostawił mnie z tym ciężarem, który przygniatał mnie coraz mocniej.
Siedziałem tak przez kilka minut, wpatrując się w ekran komputera, ale nie widziałem już żadnych liczb ani tabel. W głowie miałem tylko jedno pytanie: co ona o mnie opowiedziała? Czy naprawdę powiedziała Kasi, a potem ta przekazała Markowi, że mam problemy w łóżku? Moja intymność to coś, co powinno zostać między nami, a nagle stała się tematem do żartów przy kawie.
Wszyscy wiedzieli
Upokorzenie paliło mnie od środka jak ogień, a jednocześnie czułem się bezsilny, bo nie wiedziałem, co mam z tym zrobić. Przez całą drogę powrotną do domu zaciskałem zęby, a serce waliło mi jak oszalałe. W głowie układałem sobie słowa, które jej powiem, ale żadna wersja tej rozmowy nie kończyła się dobrze. Myślałem o tym, dlaczego Justyna mogła tak po prostu sprzedać nasze najgłębsze tajemnice, jakby były warte tyle, co opowieść o nowym przepisie na ciasto.
Kiedy w końcu dotarłem do mieszkania, ręce mi się trzęsły. Wiedziałem jedno – nie wytrzymam, muszę z nią o tym porozmawiać. Justyna siedziała przy stole w kuchni, przewijając coś w telefonie. Wino w jej kieliszku połyskiwało w świetle lampy, a obok stała miska z orzeszkami – zwykły wieczór. Podniosła wzrok, zmarszczyła brwi, odłożyła telefon i zaskoczona zapytała:
– Zbyszek? Co się dzieje?
Nie odpowiedziałem od razu. Stałem przy drzwiach, ciężko oddychając, czując, jak wzbiera we mnie wściekłość. Przez moment patrzyliśmy na siebie – ona z tym swoim spokojem, ja z oczami rozpalonymi złością.
– Powiedz mi, co powiedziałaś Kasi – wyrzuciłem z siebie w końcu, a mój głos zabrzmiał ostrzej, niż zamierzałem.
– Co? – zrobiła minę niewiniątka, jakby zupełnie nie rozumiała, o czym mówię.
– Nie udawaj! O moich problemach w sypialni! Co ty jej opowiedziałaś?! – podniosłem głos, choć starałem się zachować resztki panowania nad sobą.
Zbagatelizowała to
Spojrzała na mnie zaskoczona, ale w jej oczach pojawiło się coś jeszcze – cień irytacji, może rozbawienia. Jakby to wszystko było dla niej drobnostką.
– Oj, Zbyszek, przesadzasz. Przecież to były tylko babskie rozmowy… Kasia to moja przyjaciółka. A poza tym to nic takiego, naprawdę… – wzruszyła ramionami.
– Babskie rozmowy?! – prawie krzyknąłem, a ręce miałem zaciśnięte w pięści. – O sypialni?! O tym, co się dzieje między nami?! Dla ciebie to nic takiego?!
Wstała, stawiając kieliszek na stole.
– Zbyszek, daj spokój, nie rób sceny. Było trochę wina, pogadałyśmy. Nie chciałam cię ośmieszyć, nie to miałam na myśli… – zaczęła się tłumaczyć, ale ja już nie słuchałem. Każde jej słowo wbijało się we mnie jak kolejne igły.
– To nie był żaden głupi żart. To była zdrada. Moja intymność stała się tematem twoich ploteczek przy winie. Nie rozumiesz, co zrobiłaś?! – powiedziałem cicho, ale z takim bólem w głosie, że sam siebie nie poznawałem.
Justyna patrzyła na mnie, jakby dopiero teraz dotarło do niej, co właściwie zrobiła. Ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, machnąłem ręką i wyszedłem z kuchni, bo wiedziałem, że jeśli jeszcze chwilę tam zostanę, powiem coś, czego nie będę mógł cofnąć.
Załamałem się
Myślałem o nas – o tym, jak to się zaczęło, jak bardzo ją kiedyś kochałem. Przypomniałem sobie nasze wspólne chwile, pierwsze randki, drobiazgi, które kiedyś tak cieszyły. Zastanawiałem się, gdzie to wszystko przepadło. Może to moja wina? Może, gdybym był innym mężem, bardziej otwartym, lepszym… Może nie byłaby zmuszona szukać pocieszenia przy kieliszku wina z koleżankami?
Ale nie potrafiłem jej wybaczyć. Nie po tym, co się stało. To nie była zwykła wpadka. To była zdrada – nie ciała, ale zaufania. Nie chciałem już jej czuć obok, nie chciałem z nią rozmawiać, ani być częścią jej życia.
W powietrzu wisiało napięcie, które było cięższe niż kiedykolwiek wcześniej. Justyna miała spuchnięte oczy od płaczu. Przerywała ciszę raz po raz, próbując jeszcze coś powiedzieć, jakby chciała sięgnąć po ostatnią szansę.
Błagała o wybaczenie
– Zbyszek, proszę… Wiem, że zawaliłam, ale naprawdę cię kocham. To był błąd, głupi, pijacki wieczór. Obiecuję, że nigdy więcej… – głos jej drżał, a łzy znów zaczęły płynąć po policzkach.
Siedziałem spokojnie, choć w środku czułem, jak coś mnie ściska.
– Nie chcę, żebyś mnie naprawiała. Nie chcę słuchać obietnic. Nie chcę, żebyś mnie dotykała. Chcę być sam. Nie będę żył z kimś, kto nie potrafił dochować moich tajemnic – powiedziałem cicho, ale z takim spokojem, że sam się przestraszyłem swojego tonu.
Justyna próbowała mnie złapać za rękę, ale cofnąłem ją.
– Nie. To koniec.
Łzy zalewały jej twarz, a ja odsunąłem się od stołu. Nie chciałem już niczego słuchać, nie chciałem niczego wyjaśniać. Dla mnie wszystko było jasne. To był koniec. I nie było już odwrotu.
Zbigniew, 42 lata
Czytaj także:
- „Dzień Matki nie jest dla mnie, bo nie zasługuję na żadne świętowanie. Nie po tym, co powiedziałam własnej córce”
- „Umówiłem się na randkę z kobietą 50+, a było gorzej, niż na spowiedzi. Komisja śledcza to przy niej pikuś”
- „Wiedziałam, że mąż jest maminsynkiem, ale w końcu przesadził. Wolę być rozwódką niż 5 kołem u wozu”