Reklama

Byliśmy razem od piętnastu lat, Alicja i ja. Małżeństwo pełne wzlotów i upadków, ale do tej pory myślałem, że najważniejsze było to, że zawsze byliśmy dla siebie szczerzy. Jednak od jakiegoś czasu coś się zmieniło. Alicja stała się bardziej zamknięta, oszczędna do przesady, a nasze rozmowy sprowadzały się do codziennych spraw.

Reklama

Dziwiło mnie jej zachowanie

Wszystko zaczęło się kilka lat temu, kiedy zmarła daleka krewna Alicji, ciotka Zofia. Byłem na pogrzebie, wspierałem żonę, ale nie pamiętam, żeby kiedykolwiek wspomniała o jakimkolwiek spadku. A przecież znałem jej rodzinę. Była to typowa, skromna rodzina, bez większego majątku. Ostatnio jednak coraz częściej wracały w mojej głowie słowa sąsiadki, która przypadkiem rzuciła uwagę o „szczęśliwym losie” Alicji po śmierci ciotki. Nie mogłem tego zrozumieć, ale czułem, że coś jest na rzeczy. Alicja zawsze była oszczędna, ale od jakiegoś czasu jej skrajne podejście zaczęło mnie denerwować.

– Naprawdę, Radek, nie musimy wydawać na ten remont. To tylko zbędny wydatek – powtarzała za każdym razem, gdy próbowałem poruszyć temat naprawy naszego wiecznie przeciekającego dachu.

Kiedy próbowałem wciągnąć ją w rozmowę o planach na przyszłość, tylko wzdychała. „Zobaczymy”, „poczekajmy” – to były jedyne odpowiedzi, jakie otrzymywałem. Coraz bardziej zacząłem czuć, że życie ucieka nam przez palce, a ja jedynie krążę w kółko, walcząc z codziennymi problemami. W moim sercu zaczęło rodzić się pytanie: czy Alicja ukrywa coś przede mną?

Chciałem czegoś od życia

To był jeden z tych ponurych wieczorów, gdy padający deszcz odbijał się od dachu, a ja siedziałem przy kuchennym stole, przeglądając stare zdjęcia z wakacji.

Pamiętasz ten wyjazd nad jezioro? – zapytałem, kiedy Alicja weszła do kuchni z kubkiem herbaty.

– Tak, oczywiście. To były dobre czasy – odpowiedziała, siadając naprzeciw mnie.

– Może powinniśmy znów gdzieś pojechać? Chociaż na kilka dni? – zaproponowałem z nadzieją w głosie.

Alicja spojrzała na mnie, jakbym właśnie zaproponował wyprawę na Księżyc.

– Radek, przecież nie mamy na to pieniędzy. To teraz kompletnie nierozsądne – odpowiedziała sucho.

– Naprawdę? Nie możemy sobie pozwolić na odrobinę przyjemności? Przecież nie chodzi o luksusy, tylko o zwykłe oderwanie się od codzienności – naciskałem.

Jej twarz stężała, a w oczach zobaczyłem cień irytacji.

– Musimy myśleć o przyszłości. Nie można tak po prostu wydawać pieniędzy na głupoty – rzuciła, wstając od stołu.

Jej słowa zabolały. Z każdą rozmową czułem się coraz bardziej zepchnięty na margines. Moje potrzeby i marzenia były bagatelizowane, jakby w ogóle nie miały znaczenia. Tamtej nocy długo leżałem w łóżku, wpatrując się w sufit. Zacząłem się zastanawiać, czy naprawdę znam osobę, z którą dzieliłem życie przez tyle lat.

O niczym nie miałem pojęcia

Kilka dni później, podczas rozmowy z sąsiadką, usłyszałem coś, co zmroziło mi krew w żyłach.

– Radek, to prawda, że Alicja dostała spadek po swojej ciotce? – zapytała mimochodem, gdy rozmawialiśmy o pogodzie.

– Spadek? – powtórzyłem, czując, jak serce zaczyna bić szybciej.

– No tak, przecież wszyscy o tym wiedzą. Mówią, że odziedziczyła całkiem sporo pieniędzy i jakiś domek – dodała z uśmiechem.

Wróciłem do domu z głową pełną myśli. Czy to możliwe, że Alicja ukrywała przede mną coś tak ważnego? Próbowałem przypomnieć sobie wszystko, co działo się po śmierci ciotki Zofii. Jej tajemnicze rozmowy telefoniczne, nagłe wizyty w banku – wszystko zaczęło nabierać sensu. Nie mogłem dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Wiedziałem, że muszę z nią porozmawiać.

Tamtego wieczoru, gdy Alicja wróciła z pracy, postanowiłem działać.

– Sąsiadka wspomniała coś o spadku po twojej ciotce. To prawda? – zapytałem wprost.

Jej twarz zamarła. Przez moment wyglądała, jakby próbowała wymyślić wymówkę, ale w końcu westchnęła i usiadła przy stole.

– Tak, dostałam spadek – przyznała chłodno.

– Dlaczego mi o tym nie powiedziałaś? – zapytałem, a moje serce waliło jak oszalałe.

– To nie są pieniądze, które tak po prostu roztrwonimy. To zabezpieczenie na przyszłość – odpowiedziała, patrząc mi prosto w oczy.

– Przez te wszystkie lata żyliśmy od pierwszego do pierwszego, rezygnowaliśmy z marzeń, a ty miałaś te pieniądze i nic nie powiedziałaś? – wyrzuciłem z siebie, ledwo powstrzymując się od podniesienia głosu.

– Nie rozumiesz! – przerwała mi, a jej ton stał się ostrzejszy. – Nie wiedziałam, co przyniesie przyszłość. Te pieniądze miały nas ochronić w razie potrzeby.

Czułem się, jakbym dostał w twarz

W jej głosie słychać było napięcie, ale mnie ogarniała tylko frustracja.

– I dlatego pozwalałaś, żebyśmy żyli w wiecznym niedostatku? Żebyśmy odkładali remonty, wyjazdy, wszystko? Nawet nie dałaś mi szansy na podjęcie decyzji! – krzyknąłem, nie mogąc dłużej powstrzymać gniewu.

– Bałam się – wyznała cicho, spuszczając wzrok.

Tego wieczoru nie rozmawialiśmy już więcej. Alicja zamknęła się w sypialni, a ja przesiedziałem godzinami przy stole, analizując jej słowa. Kolejne dni były pełne ciszy. Alicja unikała mojego spojrzenia, a ja nie miałem siły zaczynać rozmowy. Z każdym dniem czułem, że nasz związek się rozpada. W końcu postanowiłem wyżalić się przyjacielowi. Spotkaliśmy się w kawiarni, gdzie po kilku minutach rozmowy wylałem całą frustrację.

– Wiesz, Andrzej, czuję się zdradzony – powiedziałem, bawiąc się łyżeczką od kawy. – Jak mogła przez tyle lat ukrywać przede mną coś takiego?

– Może naprawdę chciała was zabezpieczyć? – zapytał ostrożnie. – Może to jej sposób na radzenie sobie z lękami?

– A co z moimi marzeniami? – odparłem gorzko. – Czy to nic nie znaczy? Zawsze myślałem, że podejmujemy decyzje razem, a teraz czuję, że całe nasze życie było jednym wielkim kłamstwem.

– Może powinieneś zapytać siebie, co jest dla ciebie ważniejsze – pieniądze czy ona?

Te słowa długo brzmiały mi w uszach. Wiedziałem, że kocham Alicję, ale moje zaufanie zostało mocno nadszarpnięte. Tego wieczoru wróciłem do domu z mocnym postanowieniem, że musimy porozmawiać. Musiałem wiedzieć, czy mamy jeszcze szansę naprawić naszą relację.

Nie chcę jej stracić

– Musimy porozmawiać – powiedziałem, gdy Alicja usiadła do kolacji.

– O czym? – zapytała, choć dobrze wiedziała, co mam na myśli.

O nas. O tym, co dalej – odparłem.

Jej oczy były zmęczone, a dłonie drżały, gdy odłożyła sztućce.

– Wiem, że cię zawiodłam, Radek – zaczęła. – Ale musisz zrozumieć, że dla mnie te pieniądze były jak mur ochronny. Całe życie bałam się, że zostaniemy bez niczego.

– Rozumiem twoje lęki, ale przez to, co zrobiłaś, nasza relacja jest na krawędzi. Czuję, że żyliśmy w dwóch różnych światach – powiedziałem, patrząc jej prosto w oczy.

– Nie chciałam, żeby tak wyszło – szepnęła. – Po prostu… po prostu nie wiedziałam, jak ci to powiedzieć. – Chcę to naprawić. Chcę, żebyśmy zaczęli od nowa. Może… może spróbujmy skorzystać z tych pieniędzy. Zróbmy coś razem, jak kiedyś – zaproponowała.

Choć jej słowa były szczere, czułem, że nie jestem gotowy na pełne przebaczenie. Kilka dni później postanowiłem spakować kilka rzeczy i wyjechać na krótki czas do rodziców. Potrzebowałem dystansu, żeby poukładać myśli i zastanowić się, czy jestem w stanie odbudować nasze małżeństwo. Alicja odprowadziła mnie do drzwi, a w jej oczach widziałem mieszankę żalu i nadziei.

– Wrócisz? – zapytała cicho.

– Nie wiem. Potrzebuję czasu – odpowiedziałem, unikając jej spojrzenia.

Tamtego wieczoru, siedząc w pociągu, rozmyślałem o wszystkim, co się wydarzyło. Kocham Alicję, ale jej decyzje zburzyły coś, co budowaliśmy przez lata. Nie wiem, co przyniesie przyszłość. Może z czasem uda nam się to naprawić, a może będziemy musieli zacząć wszystko od nowa, osobno. Jedno jest pewne – zaufanie raz zniszczone trudno jest odbudować.

Reklama

Radek, 35 lat

Reklama
Reklama
Reklama