Reklama

Od lat staraliśmy się o dziecko, a każda kolejna próba kończyła się fiaskiem. Zawsze myślałem, że problem leży po stronie Asi. Aż do dnia, kiedy usłyszałem diagnozę, która zmieniła wszystko. Dowiedziałem się, że jestem bezpłodny. Pamiętam, jak lekarz wyjaśniał to spokojnym, wypranym z emocji tonem, a świat wokół mnie przestał istnieć. Nie wiedziałem, jak przekazać to żonie.

Reklama

Gdy kilka tygodni później Asia oznajmiła, że jest w ciąży, byłem pewien, że wydarzył się cud. Być może lekarze się mylili. Nasz syn był całym moim światem.

Ukłucie zazdrości

Filip miał już pół roku, kiedy pierwszy raz zauważyłem coś dziwnego. Przyglądałem się mu podczas zabawy na macie. Zawsze widziałem w nim moją wersję młodszą o trzy dekady, ale tego dnia coś mnie zaniepokoiło. Jego duże i błyszczące oczy wydawały się znajome, choć nie moje. Wciągnąłem głęboki oddech, tłumacząc sobie, że może widzę w nim rysy żony.

Tydzień później odbyła się rodzinna kolacja u rodziców. Filipek, jak zawsze, był w centrum uwagi. Moja matka chciała go przytulić, ale synek nieoczekiwanie wyciągnął rączki w stronę Waldka. Brat uśmiechnął się, podniósł Filipka i zaraz wszyscy zaczęli się śmiać, jak to dziecko z wujkiem potrafi się dogadać.

Nie wiem, dlaczego poczułem wtedy ukłucie zazdrości. Może to przez to, że synek wtulił się w Waldka, jakby czuł się z nim wyjątkowo bezpiecznie. Nie mogłem przestać patrzeć na nich obu. Ten sam dołek w brodzie, identyczny uśmiech.

– Filipek to chyba najbardziej do ciebie podobny z całej rodziny – powiedziałem do brata, starając się zabrzmieć żartobliwie.

Waldek spojrzał na mnie z nerwowym uśmiechem.

– Co ty gadasz? To twój syn, wypisz — wymaluj!

Żona od razu ucięła temat.

– Nie można w kółko gadać tylko o dziecku. Mamo, jak twoje róże w ogródku? – zapytała z napięciem w głosie.

Jej reakcja wzbudziła we mnie niepokój. Zawsze chętnie rozmawiała o Filipku, a tu nagle tak bardzo chciała zmienić temat?

Do domu wracaliśmy w ciszy. Z synkiem zasypiającym w foteliku na tylnym siedzeniu, nie miałem odwagi rozpocząć rozmowy, choć pytania cisnęły mi się na usta.

To jest chore!

Dni mijały, a we mnie narastało dziwne uczucie, które nie dawało spokoju. Asia oddaliła się ode mnie. Każda rozmowa o rodzinie, Waldku czy dziecku kończyła się szybką zmianą tematu.

Pewnego wieczoru, kiedy Filipcio zasnął, usiedliśmy razem na kanapie. Joanna skupiła się na przeglądaniu zdjęć w telefonie, a ja w końcu zebrałem się na odwagę.

– Muszę cię o coś zapytać – zacząłem, starając się, by mój głos brzmiał spokojnie.

Spojrzała na mnie z wyraźnym zmęczeniem.

– Jeśli znowu chodzi o to, że jestem zajęta Filipem, to proszę, przestań. Wiesz, jak ważny jest dla mnie…

– Nie, nie o to chodzi – przerwałem. – Filip ma sześć miesięcy. To wystarczająco długo, żeby zauważyć, że… – zawahałem się, nie wiedząc, jak to ująć – …nie jest do mnie podobny.

Joanna odłożyła telefon na stolik i przez chwilę patrzyła na mnie, jakbym ją uderzył.

– Co ty próbujesz powiedzieć?! – zapytała zimnym tonem.

– Chcę tylko zrozumieć. Dlaczego Filip wygląda… jak Waldek? Te same oczy, uśmiech. Nawet mama to zauważyła.

Oczy Asi zapłonęły gniewem.

– Czy ty słyszysz, co mówisz? Filip to twoje dziecko. Może przestań się doszukiwać podobieństw, bo to jest chore! Przecież macie te same geny w rodzinie – podniosła głos, ale w jej tonie wyczułem strach.

– Nie próbuję cię oskarżać – odpowiedziałem spokojnie, choć w środku czułem, że zaraz wybuchnę. – Ale musisz zrozumieć, że ja… ja po prostu nie wiem, co myśleć.

– To może pomyśl o tym, jak bardzo cię kocham i jak bardzo chciałam, żebyśmy mieli rodzinę – rzuciła, wstając z kanapy. – Jeśli nie potrafisz zaufać swojej żonie, to może problem jest w tobie, a nie we mnie.

Jej słowa zabolały, ale wiedziałem, że są tylko zasłoną. Asia zawsze była świetna w unikaniu konfrontacji. Miałem wrażenie, że powoli tracę kontrolę nad własnym życiem.

Podczas kolejnego rodzinnego obiadu Filipek znów wyciągnął rączki w stronę brata. Waldek uśmiechnął się, ale tym razem zauważyłem, jak porozumiewawczo spojrzał na Asię. Tego było już za wiele. Musiałem dowiedzieć się prawdy.

Złość pożera mnie od środka

Tej nocy nie mogłem zasnąć. Leżałem na kanapie w salonie, wpatrując się w sufit, kiedy usłyszałem cichy dźwięk dobiegający z kuchni. Joanna rozmawiała przez telefon. Głos miała przytłumiony, ale wyraźnie napięty. Coś mnie tknęło – wstałem cicho i podszedłem bliżej drzwi.

– Nie możesz tak reagować – szeptała. – Damian niczego nie wie. Poza tym obiecałeś, że nie będziemy o tym rozmawiać…

Zamarłem. Moje serce zaczęło bić szybciej. Asia kontynuowała:

– To nie miało być tak… Wiem, że czujesz się oszukany, ale zrobiłam to dla Damiana, dla nas…

Chciałem wejść do kuchni i przerwać tę rozmowę, ale coś mnie powstrzymało. Zacząłem słuchać uważniej.

On nigdy się nie dowie. Flip jest nasz… to znaczy mój i Damiana. Nie musisz się angażować.

Po drugiej stronie linii usłyszałem brata, choć jego głos był ledwo słyszalny.

– Oszalałaś? Jak mogłaś mnie w to wciągnąć? To jest… chore!

– Przestań – syknęła Joanna. – To było jedyne wyjście. Damian chciał dziecka, a ty… ty byłeś najlepszym wyborem. Nikt nie mógł się tego domyślić.

Nie mogłem już dłużej słuchać. Wszedłem do kuchni, a żona spojrzała na mnie z przerażeniem. Telefon wypadł jej z ręki.

– Damian… – zaczęła, ale ja uniosłem dłoń, żeby ją uciszyć.

Kogo próbujesz oszukać? Co ukrywasz przede mną? – zapytałem spokojnym, ale lodowatym tonem.

Joanna próbowała odzyskać telefon, ale byłem szybszy. Spojrzałem na ekran – widniało tam imię mojego brata.

– To nie tak, jak myślisz… – zaczęła, ale przerwałem jej.

– To jak? Wytłumacz mi, dlaczego nasz syn wygląda jak mój brat? Dlaczego rozmawiasz z nim o czymś, co ukrywasz przede mną? – W moim głosie narastał gniew.

Ale Asia tylko odwróciła się i wybiegła z kuchni, zostawiając mnie samego z milionem pytań i złością, która zaczynała mnie pożerać od środka.

Jakbym dostał cios w brzuch

Następnego dnia, kiedy Filipek spał w swoim pokoju, zrozumiałem, że muszę szczerze porozmawiać z żoną. Nie chciałem już czekać ani zgadywać. Musiałem usłyszeć prawdę. Asia zamknęła się w łazience, przez drzwi słyszałem jej łkanie.

– Nie uciekniesz przed tym, co się dzieje. Musimy porozmawiać – powiedziałem, starając się opanować złość.

W końcu otworzyła drzwi, wyglądając na wykończoną. Jej oczy były czerwone, jakby płakała przez całą noc.

– Powiedz mi prawdę. Kto jest ojcem Filipa?

Jej twarz zbladła jeszcze bardziej. Wzięła głęboki oddech, jakby próbowała zebrać odwagę, ale jej głos wciąż był ledwie słyszalny.

– Damian, proszę… Zrobiłam to z miłości. Wszystko, co robiłam, było dla nas.

Zacisnąłem zęby, starając się zachować spokój.

– Co zrobiłaś? – zapytałem powoli. – I co ma z tym wspólnego mój brat?

Asia schowała twarz w dłoniach. W końcu podniosła głowę i spojrzała na mnie ze łzami w oczach.

– Wiedziałam, że nigdy nie zaakceptujesz tego, że nie możemy mieć dziecka. Znam twoją diagnozę… widziałam, jak cierpisz. A ja… ja tak bardzo chciałam, żebyś był szczęśliwy.

– Więc co zrobiłaś? – przerwałem jej, z trudem kontrolując głos.

– Wiedziałam, że muszę znaleźć sposób, żebyśmy mieli dziecko. I… on był jedynym, któremu mogłam zaufać. On nawet nie wiedział, że to planowane. Myślał, że to tylko jeden raz…

Zamrugałem, próbując przetworzyć jej słowa.

– Planowane? Jeden raz? Ty… ty go uwiodłaś? – zapytałem, czując, jak ogarnia mnie fala gniewu.

Joanna pokiwała głową, a łzy zaczęły płynąć po jej policzkach.

– To było dla ciebie. Dla nas. Filip to nasze dziecko. Twoje i moje. Geny niczego nie zmieniają. To ty jesteś jego ojcem, nie Waldek.

Zrobiłem krok w tył, jakbym dostał cios w brzuch. Nie mogłem uwierzyć w to, co właśnie usłyszałem.

– Nie zbliżaj się do mnie – wysyczałem. – Zdradziłaś mnie. Z moim bratem. I chcesz mi wmówić, że to wszystko było dla mnie? Jak mogłaś?

– Błagam, zrozum. To było jedyne wyjście. Nie chciałam cię stracić.

– Nie stracić mnie? – wybuchłem. – Straciłaś mnie w momencie, kiedy postanowiłaś kłamać. I wiesz co? Straciłaś też Waldka. Bo teraz będę musiał z nim porozmawiać.

Złość miesza się z rozpaczą

Zatrzymałem się na parkingu przed blokiem brata, wciąż czując narastającą złość. Nie zapowiadałem swojej wizyty. Chciałem go zaskoczyć, zobaczyć jego reakcję, zanim zacznie cokolwiek tłumaczyć. Brat otworzył drzwi, ubrany w dres, z butelką piwa w ręce.

– Damian? Co ty tu robisz o tej porze? – zapytał, zaskoczony.

– Musimy porozmawiać – powiedziałem, wchodząc bez zaproszenia do jego mieszkania.

– Co się stało? – zapytał, odkładając piwo na stolik.

– Stało się to, że Asia powiedziała mi prawdę – odpowiedziałem, patrząc mu prosto w oczy. – O Filipie. O tobie.

Zbladł. Jego ręce zaczęły lekko drżeć, a ja zauważyłem, jak cofa się krok do tyłu.

– Posłuchaj… ja nie wiedziałem… – zaczął, ale przerwałem mu.

– Nie wiedziałeś? – wybuchłem. – Jak to możliwe, że nie wiedziałeś, że Filip jest twoim synem? Czy naprawdę byłeś aż tak ślepy?

Waldek odwrócił wzrok, a jego głos stał się cichy i pełen żalu.

– Myślałem… Nie wiedziałem, że Aśka miała to wszystko zaplanowane. Gdybym wiedział, nigdy bym na to nie pozwolił.

Parsknąłem gorzko, czując, jak złość miesza się z rozpaczą.

Zdradziliście mnie oboje. Ty, mój własny brat i kobieta, którą kochałem. – Przeszedłem się po pokoju, starając się opanować. – A Filip? Co z nim? Co ja mam mu powiedzieć, kiedy dorośnie?

Waldek usiadł ciężko na kanapie i schował twarz w dłoniach. Przez chwilę w pokoju panowała cisza, przerywana tylko tykaniem zegara na ścianie.

– To ty jesteś jego ojcem – powiedział w końcu, patrząc na mnie ze łzami w oczach. – Nie geny o tym decydują. Ty go wychowujesz, ty jesteś dla niego najważniejszy. Nie mam prawa nazywać się jego ojcem.

– Ale nim jesteś – odpowiedziałem sucho. – I to mnie najbardziej boli. Masz coś, czego ja nigdy nie będę miał. Prawdziwe dziecko.

Waldek podniósł się z kanapy i spojrzał na mnie z determinacją.

– Wiem, że nie ma nic, co mógłbym teraz powiedzieć, żeby to naprawić. Ale błagam, nie pozwól, żeby Filip przez to cierpiał. On niczemu nie jest winny.

Opuściłem wzrok, czując, jak łzy napływają mi do oczu. Wiedziałem, że Waldek ma rację, ale to wcale nie sprawiało, że łatwiej było znieść ból.

– Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie na ciebie spojrzeć tak jak kiedyś – powiedziałem cicho. – Straciłem was oboje. Ale najbardziej boli mnie, że straciłem część siebie.

Wróciłem do domu późno w nocy. Aśka siedziała przygaszona w salonie. Usiadłem naprzeciwko niej. Nie spojrzała na mnie, tylko bawiła się pierścionkiem na palcu. Wyglądała na zmęczoną, ale w jej oczach tliła się jeszcze nadzieja.

– Damian… – zaczęła cicho. – Przepraszam. Nie wiem, co więcej mogę powiedzieć. Wiem, że to, co zrobiłam, było niewybaczalne. Ale zrobiłam to, bo cię kocham.

Westchnąłem ciężko, czując, jak te słowa uderzają mnie z podwójną siłą. Miłość. Czy miłość naprawdę usprawiedliwia zdradę? Kłamstwo?

– Nie wiem, czy mogę ci wybaczyć – powiedziałem w końcu, patrząc jej prosto w oczy. – Przez całe życie chciałem rodziny, a teraz mam coś, co wygląda jak rodzina, ale jest zbudowane na kłamstwach.

Żona otworzyła usta, jakby chciała coś powiedzieć, ale zamilkła. W końcu tylko kiwnęła głową, jakby akceptując moją decyzję, cokolwiek miałbym zrobić.

– Nie wiem, czy nam się uda – powiedziałem w końcu. – Ale musimy spróbować. Dla Filipa. Nie dla ciebie, nie dla mnie. Dla niego.

Łzy spłynęły jej po policzkach, ale nie powiedziała nic. Po prostu kiwnęła głową.

Reklama

Damian, 34 lata

Reklama
Reklama
Reklama