„Żona zrobiła mi awanturę o zgubioną obrączkę. Gdy zrobiłem jej niespodziankę, wyszło, kto ma najwięcej za uszami”
„Uświadomiłem sobie, że od pewnego czasu unikała bliskości, że wymigiwała się zmęczeniem, a ja naiwnie to akceptowałem. Coś było nie tak. I zaczynałem się bać, że to początek końca. Intuicja mnie nie zawiodła”.

- Redakcja
Nigdy nie uważałem się za człowieka szczególnie pechowego. Wręcz przeciwnie – zawsze miałem wrażenie, że los obchodzi się ze mną łagodnie. Dobra praca, dom na spokojnym osiedlu, żona, którą znałem od studiów. Ola była moim wsparciem i przyjaciółką. Mimo że różniliśmy się temperamentem – ja uporządkowany i przywiązany do rutyny, ona spontaniczna i trochę chaotyczna – wydawało mi się, że razem tworzymy coś trwałego.
Bywało, że się kłóciliśmy. O drobiazgi – że znowu zostawiła kubek po kawie w łazience, że ja zapomniałem o rocznicy. Ale nigdy nie myślałem, że te sprzeczki mogą wstrząsnąć naszym związkiem. Aż do tamtej podróży służbowej.
Spędziłem trzy dni w Poznaniu na szkoleniu. Zmęczony, półprzytomny po wykładach, na lotnisku poczułem coś dziwnego. Obrączka – nie było jej! Przeszukałem kieszenie, walizkę, nawet buty. Nic. Jakby się rozpłynęła.
Zrobiło mi się zimno. Ola przywiązywała ogromną wagę do symboli. Dla niej obrączka była czymś więcej niż kawałkiem złota. To był dowód, że wciąż jesteśmy razem, że pamiętamy, co sobie przysięgaliśmy.
Całą drogę do domu miałem jeden obraz w głowie – jej spojrzenie, gdy zauważy moją gołą dłoń. Wiedziałem, że nie uwierzy w zwykłe gapiostwo. I że czeka mnie wiele dni tłumaczeń. A może nawet coś gorszego…
Od razu zauważyła
Kiedy tylko przekroczyłem próg mieszkania, poczułem znajomy zapach pieczonego ciasta. Ola zawsze piekła sernik, gdy chciała mnie przywitać po dłuższej rozłące. Uśmiechnąłem się z ulgą – może wcale nie będzie tak źle. Ale gdy tylko zdjęła mi kurtkę i jej wzrok padł na moją rękę, cała atmosfera zniknęła jak bańka mydlana.
– Michał… a obrączka? – jej głos był ostry.
– Zgubiłem – odpowiedziałem szybko, zanim zdążyłem się ugryźć w język. – Na wyjeździe. Nie wiem kiedy…
– Zgubiłeś?! – jej oczy zapłonęły gniewem. – Tak po prostu?! Michał, ja naprawdę nie jestem głupia. Odłożyłeś na nocną szafkę w hotelu, a potem zapomniałeś? Czy może było łatwiej bez niej, żeby… żeby nie wyglądać na żonatego?!
– Ola, na litość boską! – uniosłem głos. – Pracowałem całymi dniami, nie miałem czasu ani sił na żadne „przygody”!
– Jasne. Przypadek, tak? Wygodne tłumaczenie – skrzyżowała ręce na piersi i patrzyła na mnie tak, jakby pierwszy raz mnie widziała.
Poczułem, jak narasta we mnie wściekłość. Chciałem się usprawiedliwić, ale każde słowo brzmiało jak żałosna wymówka. W końcu wyrwało mi się:
– Może wolałabyś, żebym naprawdę cię zdradził, skoro i tak mi nie wierzysz?!
Zapadła cisza. Ola stała nieruchomo, patrząc na mnie z miną, której nie potrafiłem odczytać. Odszedłem do sypialni, trzaskając drzwiami.
Dlaczego od razu pomyślała, że zdradziłem?
Następnego dnia postanowiłem spróbować jeszcze raz. Znalazłem ją w kuchni. Siedziała przy stole, piła kawę i udawała, że przegląda gazetę. Usiadłem naprzeciwko niej.
– Ola, możemy porozmawiać? – zapytałem cicho.
– A o czym tu gadać? – nie podniosła wzroku znad kubka. – Zgubiłeś obrączkę, trudno.
– Właśnie o tym – uparłem się. – Dlaczego od razu pomyślałaś, że cię zdradziłem? Naprawdę myślisz, że byłbym do tego zdolny?
Podniosła na mnie oczy i zobaczyłem w nich niepokój.
– Michał, nie udawaj, nigdy cię nie ma. Wiecznie w pracy, ciągle gdzieś wyjeżdżasz. Ja… ja czasem czuję się jak powietrze.
– Ale przecież robię to dla nas! – poczułem, że narasta we mnie gniew, choć starałem się go tłumić. – Myślałem, że wiesz, że to wszystko ma sens, że buduję coś dla nas obojga.
– A co ja z tego mam? – przerwała mi gwałtownie. – Puste wieczory i ciszę w łóżku?
Jej słowa zabolały. Nie spodziewałem się, że aż tak mocno uderzy w czuły punkt. Milczałem chwilę, a potem zapytałem:
– Czy coś się stało? – zawiesiłem głos. – Bo mam wrażenie, że ta obrączka to tylko pretekst.
Ola spuściła wzrok.
– Nie… nic się nie stało. Po prostu… jestem zmęczona – powiedziała, ale jej ton był zbyt nerwowy.
I wtedy uświadomiłem sobie, że od pewnego czasu unikała bliskości, że wymigiwała się zmęczeniem, a ja naiwnie to akceptowałem. Coś było nie tak. I zaczynałem się bać, że to początek końca.
Chciałem zrobić Oli niespodziankę
Tydzień później wróciłem z pracy wcześniej niż zwykle. W biurze odwołano spotkanie, więc postanowiłem zrobić Oli niespodziankę. Może wreszcie znajdziemy chwilę, żeby spokojnie pogadać, może uda się odbudować mosty.
Otworzyłem drzwi mieszkania i od razu usłyszałem głos z salonu. Ola rozmawiała przez telefon. Już miałem zawołać jej imię, gdy nagle zatrzymały mnie słowa, które sprawiły, że zamarłem.
– Paweł, proszę cię, nie dzwoń do mnie o tej porze. Michał może wrócić… – szeptała nerwowo. – Wiem, że tęsknisz, ja też… ale musimy uważać.
Krew uderzyła mi do głowy. Paweł. Mój przyjaciel? Człowiek, który bywał u nas niemal co tydzień.
– Spotkamy się jutro, dobrze? – ciągnęła Ola. – Tak, też cię kocham…
Poczułem, jakby ktoś wyrwał mi serce i podeptał je w mojej własnej kuchni. Stałem bez ruchu, dłoń zaciskała się na klamce. Wszystko we mnie krzyczało: „Wejdź, zrób awanturę!”. Ale drugi głos szeptał: „Poczekaj, posłuchaj więcej, upewnij się”.
W końcu nie wytrzymałem. Wszedłem do salonu. Ola aż podskoczyła, telefon wypadł jej z dłoni.
– Michał… – wyszeptała blada jak ściana.
– Z Pawłem? – mój głos drżał, ale nie z lęku, z furii. – Z moim przyjacielem?!
Nie odpowiedziała. Łzy napłynęły jej do oczu.
– Powiedz coś! – krzyknąłem. – Powiedz, że to kłamstwo, że źle usłyszałem!
Ale Ola tylko zakryła twarz dłońmi i szepnęła:
– To nie tak miało wyjść…
Te pięć słów brzmiało jak wyrok.
A więc to moja wina?
Stałem przed Olą jak skamieniały. Chciałem krzyczeć, a jednocześnie nie byłem w stanie wydusić ani słowa. To ona przerwała ciszę.
– Michał… ja… nie planowałam tego. – Jej głos był zachrypnięty. – Czułam się tak potwornie samotna. Ty ciągle w pracy, ciągle zmęczony. A Paweł… on po prostu był obok.
– Obok? – prychnąłem. – Obok był też sąsiad z góry, listonosz, pół świata! Ale tylko z nim postanowiłaś się przespać?!
– To nie tak! – zaszlochała. – To nie chodziło tylko o… o łóżko. On słuchał, pytał, interesował się mną. Ty od miesięcy patrzyłeś przez mnie jak przez szybę.
– I to jest twoje usprawiedliwienie? – wrzasnąłem. – Że ja pracowałem, żeby nam niczego nie brakowało, a ty w tym czasie zdradziłaś mnie z moim przyjacielem?!
– Nie chciałam, żeby to tak wyglądało… – szeptała, unikając mojego spojrzenia. – Wszystko wymknęło się spod kontroli.
Poczułem, że dłużej nie mogę w tym mieszkaniu wytrzymać. Wyszedłem, trzaskając drzwiami tak mocno, że aż zatrzęsły się szyby.
Szedłem bez celu. Nocne ulice miasta wydawały się obce, zimne, a każdy krok brzmiał jak echo mojego gniewu. Myśli kotłowały się we mnie jak szalone: Paweł, wspólne wypady na mecze, grille na działce, nasze rozmowy o wszystkim i o niczym… a teraz to wszystko okazało się farsą.
„Zdradzili mnie oboje. Moja żona i mój przyjaciel” – powtarzałem w głowie, a serce rozdzierało się na kawałki.
Usiadłem na ławce przy pustym skwerze i wbiłem wzrok w ciemność. Czułem się tak, jakby całe moje życie runęło w jednej chwili.
I wiedziałem, że muszę ich skonfrontować. Najpierw jego.
Zapytałem go, od kiedy to trwa
Nazajutrz zadzwoniłem do Pawła. Nie chciałem przeciągać tej farsy ani o minutę dłużej.
– Musimy pogadać. Teraz. – powiedziałem zimnym tonem.
Spotkaliśmy się. Paweł przyszedł spóźniony, jakby chciał pokazać, że niczego się nie boi. Ale gdy usiadł naprzeciwko mnie, zobaczyłem w jego oczach niepokój.
– Michał… zanim coś powiesz… – zaczął.
– Nie. Ty będziesz mówił. – przerwałem ostro. – Jak długo to trwa?
Spuścił wzrok.
– Kilka miesięcy. – wyszeptał. – Nie planowałem tego, naprawdę.
– Kilka miesięcy?! – uderzyłem pięścią w stół, a filiżanka zadrżała. – A ja przez ten czas siedziałem z wami przy jednym stole, śmiałem się, piłem piwo! I ani razu nie dałeś mi do zrozumienia, że wbijasz mi nóż w plecy.
Paweł podniósł głowę, a jego głos drżał.
– Michał, ja… od dawna coś czułem do Oli. Walczyłem z tym, przysięgam. Ale kiedy mówiła mi, jak jest jej ciężko, jak samotna się czuje… nie potrafiłem się powstrzymać.
– A ja? – przerwałem mu. – O mnie pomyślałeś? O tym, że niszczysz przyjaźń, którą budowaliśmy latami?
– Bałem się twojej reakcji. – przyznał cicho. – Wiedziałem, że jeśli się dowiesz, to wszystko runie.
– To po co brnąłeś dalej?! – warknąłem. – Świadomie mnie okłamywałeś.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy. Paweł patrzył gdzieś w bok, a ja czułem tylko pogardę. Do Oli – za zdradę. Do Pawła – za zdradę i tchórzostwo.
Wstałem powoli.
– Nie masz już we mnie przyjaciela. I nigdy więcej nie pojawiaj się w moim życiu.
Nie odpowiedział. A ja wyszedłem, wiedząc, że w jednej chwili straciłem wszystko.
Czy warto to ratować?
Siedziałem wieczorem w pustym mieszkaniu. Ola była u swojej matki – spakowała torbę i wyszła bez słowa. Ja też nie próbowałem jej zatrzymywać. Wciąż czułem w ustach gorzki smak rozmowy z Pawłem, jego półszeptów, jego żałosnych tłumaczeń.
W jednej chwili straciłem dwie najważniejsze osoby w moim życiu. Żonę, z którą dzieliłem plany i codzienność. I przyjaciela, któremu ufałem bezgranicznie.
Patrzyłem na swoją nagą dłoń. Na miejscu obrączki pozostała jedynie biała pręga na skórze – ślad po czymś, co miało być wieczne. Jaka ironia losu, że to jej zgubienie rozpoczęło lawinę, która zburzyła cały mój świat.
Próbowałem zastanowić się nad przyszłością. Czy w ogóle warto próbować ratować małżeństwo? Czy można odbudować coś, co zostało tak brutalnie zdeptane? Każda odpowiedź, jaka pojawiała się w mojej głowie, brzmiała tak samo: „Nie wiem”.
Wyszedłem na balkon. Jesień była chłodna, a w powietrzu unosił się zapach dymu z kominów. Spojrzałem w dal, na światła miasta, które toczyło się swoim rytmem, jakby nic się nie stało. Tylko moje życie rozpadło się na kawałki.
Nie było happy endu. Nie było też decyzji. Była pustka, gniew i rozczarowanie. Wiedziałem jedno – od tej chwili muszę nauczyć się żyć inaczej. Sam. I gdzieś w głębi serca czułem, że ta obrączka, która wszystko zmieniła, nigdy nie da mi już spokoju.
Michał, 36 lat
Historie są inspirowane prawdziwym życiem. Nie odzwierciedlają rzeczywistych zdarzeń ani osób, a wszelkie podobieństwa są całkowicie przypadkowe.
Czytaj także:
- „Babcia obiecała mi mieszkanie za opiekę, ale po latach poświęceń zostałem z niczym. Oddała wszystko darmozjadowi”
- „Dałem wnukowi swoje auto, żeby miał czym dojeżdżać na studia. Najpierw kręcił nosem, a potem zrobił coś podłego”
- „Z naszego wspólnego konta zaczęły znikać drobne kwoty. Gdy zabrakło na czynsz, żona zdradziła mi swój sekret”