„Zostawiłam w domu męża z synkiem i wyjechałam za chlebem. Drań znalazł sobie kochankę i próbował zabrać mi dziecko”
„– Jak możesz być tak okrutny, że próbujesz zabrać dziecko jego matce?! – zapytałam go, gdy staliśmy przed drzwiami sądu. – Lepiej wróć, skąd przyjechałaś. Widywałaś Kacperka może przez trzy tygodnie w ciągu minionego roku. A ja i Zuza doskonale go wychowamy! – odpowiedział, patrząc na mnie wrogo”.
- Ewa, 32 lata
Zwolnili mnie z pracy i nie udało mi się znaleźć nic nowego, dlatego podjęłam decyzję o wyjeździe w celach zarobkowych do. To była trudna decyzja, bo zostawiałam w Polsce męża i małego, rocznego synka... Zawsze będę pamiętać ten dzień – siedziałam w samolocie, ocierając łzy chusteczką. Nawet nie myślałam o tym, że po raz pierwszy lecę samolotem. Myślałam tylko o tym, że z każdą chwilą jestem coraz dalej od swojego malucha i pewnie upłynie sporo czasu, zanim znowu go uściskam. Na myśl przychodziła mi smutna buzia Kacperka. Pękało mi serce, gdy zaczął płakać, kiedy go całowałam na pożegnanie...
To była trudna decyzja
– Muszę to zrobić, maleństwo, naprawdę muszę – powtarzałam, mając ściśnięte gardło.
– Ruszaj, Ewcia, bo się spóźnisz, ja go zaraz uspokoję – zapewniła mnie moja teściowa.
Kacper dopiero co skończył rok, kiedy straciłam pracę w sklepie spożywczym. Zwolniono mnie, gdy odważyłam się zapytać o wolne po przepracowanej niedzieli. Mój mąż pracował w fabryce szkła, ale zarabiał mało. Jego wynagrodzenie ledwie wystarczało na codzienne wydatki, a musieliśmy spłacać kredyt na mieszkanie. Czasem pożyczaliśmy pieniądze od najbliższych. Wtedy zadzwoniła do mnie moja przyjaciółka z liceum, która mieszkała w Londynie.
– Przyjedź, znajdę ci jakieś zajęcie, zarobisz trochę pieniędzy i wrócisz, albo ściągniesz tutaj swoją rodzinę – przekonywała mnie Marta.
Zobacz także
Nie chciałam się na to zdecydować, przecież było małe dziecko, ale nie miałam innego wyboru...
Nasze życie się zmieniło
Pogoda w Londynie była deszczowa, jakby miasto płakało razem ze mną. Marta pomogła mi znaleźć pokój do wynajęcia oraz pracę sprzątaczki w hotelu. Nie było lekko, ale ja jestem zawsze gotowa do ciężkiej pracy. Wysłałam swoje pierwsze zarobione pieniądze do domu na spłatę kredytu i laptopa.
– Poproś kogoś, żeby wybrał nam sprzęt i zainstalował odpowiedni program, żebyśmy mogli rozmawiać i widzieć się na ekranie – poprosiłam Janka.
– Daj sobie spokój, przecież są telefony! – odparł. – Lepiej naprawić samochód za tę kasę.
Kontaktowaliśmy się jedynie co kilka dni, a to wszystko przez jego upór. Po dwóch miesiącach pojechałam na pierwszy urlop do domu.
– Kacperku, to ja, twoja mama – zawołałam do synka, ale on był nieufny i nie chciał się do mnie przytulić przez długi czas.
– Jeśli tak dalej będzie, to zapomni, jak wyglądam! – zmartwiłam się.
– Nie przejmuj się, ciesz się, że ma kto o niego dbać – usłyszałam. – Moja mama zrobi dla niego wszystko.
– Tak tęsknię za wami... Nie wiem, czy dłużej zdołam wytrzymać tę rozłąkę – mówiłam.
– Poradzimy sobie, przepracujesz rok, może półtora, oszczędzimy na spłatę kredytu, a potem wrócisz i razem otworzymy naszą firmę – mąż starał się mnie uspokoić.
Zaczęliśmy się oddalać od siebie
Ze łzami w oczach i najświeższym zdjęciem syna w ręku znów jechałam na lotnisko. W Londynie pracowałam po godzinach, aby zarobić więcej. Każdego dnia odliczałam tygodnie i dni do mojej następnej wizyty w Polsce. Chwile, kiedy mogłam przytulać mojego syna, były dla mnie prawdziwym świętem. Zauważyłam jednak, że ja i Janek, stopniowo się od siebie oddalamy. Wydawał się taki zimny...
– Co się z nami dzieje? Nie tęsknisz za mną? – zapytałam go.
– Daj mi spokój, nie jestem kobietą, nie będę się mazał – odpowiedział.
Kiedy kończyłam pracę, zawsze włączałam komputer z myślą, że porozmawiam z Jankiem, zobaczę naszego synka na kamerce. Zwykle jednak na ekranie pojawiał się komunikat, że mąż jest niedostępny. Nie było to dla mnie zaskoczeniem, ponieważ ciągle mówił, że nienawidzi internetu. Wymyślałam dla niego różne usprawiedliwienia, wmawiając sobie, że jest zmęczony i przeżywa tę sytuację tak samo jak ja. Wierzyłam, że kiedy wrócę i nasze problemy finansowe się skończą, wszystko między nami odbudujemy.
To był cios
Nie mogłam uwierzyć, kiedy usłyszałam, że mój mąż był z inną kobietą. Taką wiadomość dostałam od przyjaciółki. Kompletnie mnie to zaskoczyło.
– Nie podejrzewałaś, że Janek kogoś ma? – pytała. – To kobieta, która nie ma dzieci i jest rozwiedziona, pracuje z nim. Opiekuje się twoim Kacperkiem jak własnym dzieckiem! Pozwolisz na to? Twierdzi, że ty też ustawiłaś się już po swojemu w Anglii i dziecko tylko by cię ograniczało.
Musiałam wyjaśnić to z mężem, ale to było jak kubeł zimnej wody.
– Naprawdę wierzyłaś, że będę tu wiernie czekał? A poza tym ty też na pewno masz tam kogoś! – powiedział Janek.
Nawet nie chciało mi się z nim dyskutować. Zarezerwowałam bilet powrotny na najbliższy lot. Znów siedziałam w samolocie, wycierając łzy. A przecież mój powrót miał wyglądać inaczej!
Próbował mi zabrać dziecko
Nie wiedziałam, co powinnam zrobić. Czy powinnam walczyć o rodzinę, czy po prostu dać za wygraną i rozstać się z mężem? Ale to Janek podjął decyzję za mnie. To on jako pierwszy złożył pozew o rozwód i to ze wskazaniem, że to moja wina. Walczył również o opiekę nad Kacperkiem, próbując udowodnić, że zaniedbałam nasze dziecko.
– Moja małżonka opuściła nas, bo bardziej interesowały ją pieniądze niż rodzina – wyjaśniał podczas rozprawy. – Totalnie nas olewała, nasz syn postrzega ją jak obcą osobę, nic nas już nie łączy.
Myślałam, że to tylko zły sen. Absolutnie nie podejrzewałam, że mój mąż może być zdolny do takich rzeczy. Musiałam poszukiwać świadków i dowodzić, że odwiedzałam moją rodzinę tak często jak tylko mogłam, że wysyłałam moją wypłatę na utrzymanie, ponieważ mąż nie był w stanie zapewnić podstawowych środków do życia dla rodziny.
– Jak możesz być tak okrutny, że próbujesz zabrać dziecko jego matce?! – zapytałam go, gdy staliśmy przed drzwiami sądu.
– Lepiej wróć, skąd przyjechałaś. Widywałaś Kacperka może przez trzy tygodnie w ciągu minionego roku. A ja i Zuza doskonale go wychowamy! – odpowiedział, patrząc na mnie wrogo.
Rozwiedliśmy się
Postanowiłam wyjechać. Rozwiedliśmy się, ale sąd orzekł winę obu stron, a opiekę nad synkiem przyznał mnie. Wydałam wszystkie oszczędności na prawnika, ale odzyskałam wolność i moje dziecko.
– Proszę cię, nie zabieraj go ze sobą za granicę – w dniu wydania wyroku Janek niemal mnie błagał. – Nie wytrzymam, jeśli stracę kontakt z naszym synem.
– Ty naprawdę masz czelność mnie o to prosić?! Po tym wszystkim, co mi zrobiłeś? Utrzymywałeś swoją kochankę za moje ciężko zarobione pieniądze, myśląc, że nie wrócę do Polski i porzucę Kacperka. Jesteś żenującym tchórzem! – odpowiedziałam, patrząc na niego z pogardą.
Wyjechałam, ale nie z powodu chęci odwetu na Janku. Po prostu nie dostrzegałam tutaj jakiejkolwiek perspektywy dla siebie. W Wielkiej Brytanii otworzyłam swoją firmę sprzątającą. Moje zarobki są całkiem niezłe, a do tego, jako samotna mama, otrzymuję spory zasiłek na dziecko. Pracuję do godziny szesnastej, potem odbieram synka z przedszkola i resztę wieczoru spędzamy razem... Jestem szczęśliwa i wierzę, że może być tylko jeszcze lepiej.