„Zostawiłem żonę dla kochanki, lecz młoda zaczęła brykać. Do dziś pluję sobie w brodę”
„Myślałem, że czas spędzony z nią będzie taki jak dawniej. Pełen romantycznych uniesień, wspólnego śmiechu i marzeń o lepszej przyszłości. Jednak wtedy zrozumiałem, że zmarnowałem życie na szukanie czegoś, co nigdy nie istniało”.
- Redakcja
Małżeństwo z Elizą zawsze było stabilne i pełne ciepła. Jednak im bardziej popadałem w rutynę, tym częściej powracały do mnie myśli o ukochanej sprzed lat. Zastanawiałem się, co by było, gdybym nie rozstał się z Anią. Czasem, patrząc na Elizę, myślałem o tym, co utraciłem, żeniąc się z nią. W końcu pragnienie odkrycia prawdy stało się moją obsesją. Podjąłem poważną decyzję: muszę odnaleźć Anię, by zrozumieć, czy naprawdę było mi pisane inne życie.
Ona była moim przeznaczeniem
W końcu zdobyłem się na rozmowę z żoną. Siedzieliśmy razem przy kuchennym stole, a ja czułem, jak coś w środku mówi mi, że nie powinienem tego robić. Jednak pragnienie odkrycia prawdy było silniejsze niż strach. Spojrzałem na Elizę i zacząłem niepewnie.
– Muszę ci coś powiedzieć – już wtedy wiedziałem, że każde słowo będzie ją bolało. – Czuję, że czegoś mi w życiu brakuje.
Spojrzała na mnie, nie rozumiejąc, o co mi chodzi. Widząc jej pytające spojrzenie, zdobyłem się na odwagę i powiedziałem to, co dręczyło mnie od dawna.
– Wiesz, przez te wszystkie lata myślałem o innej kobiecie. Była moją pierwszą miłością, kimś, kto sprawiał, że czułem się naprawdę szczęśliwy. Wydaje mi się, że to Ania była moim przeznaczeniem – wyznałem, czując się, jakbym zdradzał żonie największy sekret.
Eliza zbladła, a jej oczy napełniły się łzami. Spuściła głowę, a po dłuższej chwili powiedziała cicho:
– Skoro musisz to zrobić, idź. Ale pamiętaj, że nie będę czekała na ciebie w nieskończoność.
Poczułem ulgę i jednocześnie niepokój, ale byłem przekonany, że robię to, co słuszne. Byłem pewien, że odnalezienie Ani sprawi, że poczuję się jak dawniej.
Serce mi waliło
Kilka dni później dotarłem do rodzinnej miejscowości. Kiedy się skontaktowałem z Anią, zgodziła się na spotkanie. Serce mi waliło. Kiedy wszedłem do kawiarni i zobaczyłem ją siedzącą przy stoliku, zalała mnie fala ciepłych wspomnień. Jednak szybko dostrzegłem, że Anna wygląda inaczej, niż zapamiętałem.
Na początku opowiadaliśmy sobie o tym, co się działo przez te lata oraz wspominaliśmy dawne czasy. Jednak im dłużej rozmawialiśmy, tym bardziej dostrzegałem, że nie jest już tą samą osobą, którą nosiłem w sercu. W jej spojrzeniu pojawił się dystans, jej sposób myślenia był inny, dojrzalszy, bardziej cyniczny.
– Jestem zaskoczona, że przyjechałeś tu specjalnie dla mnie. Dlaczego tak bardzo zależało ci na spotkaniu? – zapytała z uśmiechem, ale nie miał on w sobie nic z dawnej beztroski.
– Czułem, że to ty byłaś moją pierwszą, prawdziwą i jedyną miłością – wyznałem, starając się ukryć rozczarowanie.
– To było dawno, byliśmy młodzi. Teraz mamy swoje życie, inne niż tamto. Przeszłość jest przeszłością – odpowiedziała spokojnie.
Jej słowa były jak zimny prysznic. Zaczynało do mnie docierać, że moja wizja Ani była tylko iluzją.
Nasze rozstanie było błędem
Kolejne spotkania z Anią nie przynosiły mi ukojenia, którego tak bardzo szukałem. Z jednej strony byłem gotów na odbudowanie naszej relacji sprzed lat. Jednak czułem, że jest to tylko jednostronne zaangażowanie. Ania była bardziej zainteresowana rozmowami o teraźniejszości niż wracaniem do tego, co kiedyś było między nami. W końcu postanowiłem powiedzieć jej, co naprawdę czuję.
– Przez lata miałem wrażenie, że nasze rozstanie było błędem. Że to życie z tobą powinienem był wybrać – powiedziałem, łudząc się, że te słowa coś dla niej znaczą.
Spojrzała na mnie z pobłażliwym uśmiechem.
– Wspomnienia mogą być piękne, ale to tylko wspomnienia. Zawsze nosiłeś mnie w sercu jako ideał, ale zapomniałeś, że życie to nie tylko marzenia – powiedziała, a jej głos brzmiał spokojnie i rzeczowo.
Jej słowa zraniły mnie głęboko. Byłem przekonany, że Ania, choć po części podziela moje uczucia. Myślałem, że czas spędzony z nią będzie taki jak dawniej. Pełen romantycznych uniesień, wspólnego śmiechu i marzeń o lepszej przyszłości. Jednak wtedy zrozumiałem, że zmarnowałem życie na szukanie czegoś, co nigdy nie istniało.
Rozczarowany i zrozpaczony, zdecydowałem się wrócić do domu, mając nadzieję, że żona zdoła mnie zrozumieć i wybaczyć.
Nie przeżyję tego bólu
Droga powrotna do domu była pełna przemyśleń. Zacząłem zdawać sobie sprawę, że to małżeństwo Elizą, było prawdziwe. Troszczyła się o mnie i szczerze kochała, choć często tego nie doceniałem. Teraz z każdą chwilą coraz bardziej tęskniłem za żoną i domem. Kiedy dotarłem, czułem, jednocześnie strach i nadzieję.
Gdy wszedłem do domu, Eliza siedziała na kanapie z książką w dłoniach. Na mój widok podniosła wzrok i spojrzała na mnie z wyrazem, którego nie potrafiłem odczytać. Oczekiwałem łez, wyrzutów, ale zobaczyłem jedynie spokój i obojętność.
– Kochanie, wiem, że popełniłem straszny błąd – powiedziałem drżącym głosem. – Wierzyłem w coś, co było tylko złudzeniem. Chciałbym naprawić to, co zniszczyłem. Jeśli mi pozwolisz…
Eliza odłożyła książkę i przez chwilę milczała, patrząc na mnie.
– Kiedy odszedłeś, myślałam, że nie przeżyję tego bólu. Ale teraz wiem, że potrafię żyć bez ciebie. Odkryłam w sobie siłę, której wcześniej nie znałam. Jestem szczęśliwa sama ze sobą. I nie zamierzam wracać do przeszłości, którą tak łatwo zniszczyłeś – odpowiedziała spokojnie.
Jej słowa były ostatecznym ciosem. Zrozumiałem, że straciłem wszystko, czego pragnąłem, i to nie Ania, a Elizka była tą, której naprawdę potrzebowałem.
Marzenia stały się pułapką
Przez kilka kolejnych dni próbowałem przekonać żonę, by dała mi jeszcze jedną szansę. Przepraszałem, wyjaśniałem, błagałem. Zrozumiałem, że moje odejście było pogonią za złudzeniem, a prawdziwe życie przegrałem na własne życzenie. Jednak Eliza pozostawała nieugięta, a każda rozmowa z nią uświadamiała mi, jak bardzo ją zraniłem.
Z czasem dotarło do mnie, że moje idealizowanie Ani było ucieczką od realnego życia i od problemów. Marzenia o przeszłości stały się pułapką, a prawdziwe życie przeleciało mi między palcami. W końcu zrozumiałem, że Eliza do mnie nie wróci.
Marek, 49 lat