„Zrobiłem skok w bok przed ślubem, by przetestować narzeczoną. Nie sądziłem, jakie nieszczęście na siebie sprowadzę”
„Czy nie należały mi się chociaż jakieś wyjaśnienia? Bo jak to możliwe? Ledwo dwa tygodnie temu zgodziła się zostać moją żoną i pakowała rzeczy przed przeprowadzką. Aż nagle przestało jej na tym wszystkim zależeć”.

W myślach układałem plan – co powiedzieć, jak się zachować. Na siedzeniu auta leżały róże. Dotąd nie zdobyłem się na tak romantyczny i uczuciowy gest. Wiedziałem, że Julka oszaleje z radości.
– Inaczej być nie może – wymamrotałem do siebie, odpalając silnik.
Chciałem przeprosić
Kwadrans później zaparkowałem niedaleko jej bloku. Miała się do mnie przeprowadzić, ale nagle przestała się odzywać, zniknęła bez słowa.
Wysiadłem z samochodu, sięgnąłem po bukiet leżący na siedzeniu i zerknąłem na zegarek. O tej godzinie Julia zazwyczaj była już u siebie. Podniosłem głowę w kierunku małego okienka, gdzie wisiała wyblakła na słońcu żaluzja. Szczęście mi sprzyjało – akurat gdy naciskałem domofon, przy bloku pojawił się mój kumpel z okolicy.
– Zapraszam do środka – powiedział z entuzjazmem, gdy zobaczył kwiaty, które trzymałem.
Czułem, jak serce wali mi jak młotem. Nawet kiedy się oświadczałem, nie byłem tak zdenerwowany. Wreszcie stanąłem pod drzwiami jej mieszkania. Dźwięk dzwonka rozległ się nieprzyjemnie i ostro. Brzmiało to jak jakieś złe przeczucie.
Kiedy zobaczyłem Julię, serce zabiło mi mocniej – wyglądała przepięknie. W tej chwili poczułem, jak bardzo mi jej brakowało. Przeszyła mnie spojrzeniem, które trudno było rozszyfrować. Na pewno nie było w nim ani krzty entuzjazmu. Inaczej przecież nie próbowałaby zatrzasnąć mi drzwi przed twarzą – na szczęście w ostatniej chwili zdążyłem wsunąć stopę w szparę.
Należały się wyjaśnienia
– Po pierścionek się pofatygowałeś? – syknęła, kompletnie ignorując wielki bukiet czerwonych róż, który przyciskałem do piersi.
– Jaki pierścionek? – zapytałem oszołomiony, czując jak narasta we mnie niepokój.
Pchnąłem z całej siły drzwi, których Julia nie chciała puścić, i wpadłem do mieszkania jak torpeda. Czy nie należały mi się chociaż jakieś wyjaśnienia? Bo jak to możliwe? Ledwo dwa tygodnie temu zgodziła się zostać moją żoną i pakowała rzeczy przed przeprowadzką. Aż nagle przestało jej na tym wszystkim zależeć, a nasze wspólne marzenia rozpłynęły się w powietrzu.
Gdy wszedłem, bukiet wyślizgnął się z moich rąk i wylądował na ziemi. Kwiaty rozsypały się po podłodze, tworząc czerwoną ścieżkę. Nasze spojrzenia się spotkały. Ja byłem kompletnie zdezorientowany, a ona wściekła.
– Te romantyczne gesty lepiej zachowaj dla Pauliny – prychnęła, wskazując wzrokiem na porozrzucane dookoła róże.
– O czym ty mówisz? Jaka Paulina? – wyjąkałem, czując, jak na mojej niedawno ogolonej twarzy wykwita rumieniec.
Julia wybuchnęła śmiechem i chciała wyjść do kuchni. Chwyciłem ją za rękę, zmuszając do ponownego spojrzenia w moją stronę.
– Nie odejdę stąd, póki nie powiesz, co ci odbiło – powiedziałem ze złością.
Była wściekła
Czułem, jak emocje biorą górę nad racjonalnym myśleniem. Dostrzegłem w jej spojrzeniu lęk, który jednak szybko ustąpił miejsca wściekłości.
– Wreszcie przejrzałam na oczy. Puść mnie! – szarpnęła się i rzuciła we mnie różą.
Dotknąłem piekącego policzka, na którym czułem ślady po kolcach. Gdzieś w głębi serca wierzyłem jeszcze, że uda mi się wszystko wyjaśnić. Miałem ochotę walnąć pięścią w mebel, zniszczyć porozrzucane kwiaty albo wykrzyczeć jakąś brzydką wiązankę, ale zdołałem się powstrzymać. Tylko mocno zagryzłem wargi.
– Paulina powiedziała mi o wszystkim! – wykrzyczała Julia. – To koniec, jasne?
Oparła się o framugę drzwi salonu, a w jej oczach pojawiły się łzy. Mimo to, cała jej sylwetka emanowała niezwykłą determinacją. Zachowałem się jak typowy kłamca – zdecydowałem się postawić wszystko na jedną kartę. To była moja sprawdzona metoda.
– Naprawdę uwierzyłaś w to, co ona nagadała? – spytałem z udawanym oburzeniem i drwiną, chociaż świetnie wiedziałem, że mam sporo za uszami.
Udawałem niewinnego
Paulina była moją współpracowniczką. Podczas ostatniej imprezy firmowej, gdy byłem już mocno pod wpływem, wydarzyło się coś, czego nie powinienem robić. Skoro byłem pijany, to przecież jasne, że nie działałem świadomie i to nie był prawdziwy ja. Uznałem, że nie ma sensu mówić o tym Julii, bo dla mnie to był tylko nieistotny wybryk po alkoholu.
Było jasne jak słońce, że Paulina się we mnie zakochała. Miałem nadzieję, że z czasem jej przejdzie, ale nic z tego. Najwyraźniej wyobraziła sobie coś, czego nigdy jej nie obiecywałem. Teraz, żeby się na mnie odegrać albo spróbować mnie odzyskać, posunęła się zdecydowanie za daleko. Muszę z nią poważnie porozmawiać, gdy tylko stąd wyjdę.
– Daj już spokój, odpuść… – szepnęła Julia, ocierając łzę spływającą po policzku.
Poczułem się okropnie, widząc skutki mojego postępowania. Przytłoczyło mnie poczucie winy. Stałem nieruchomo, obserwując, jak przemierza salon i kieruje się do komody. Następnie wyciągnęła z szuflady czerwone pudełeczko, w którym znajdował się pierścionek zaręczynowy.
– Oglądałam fotki i nagranie z przyjęcia, które wrzuciła Paulina – oznajmiła, ściskając małe pudełko. – Przez ostatnie lata udawałam, że nie widzę, jak podrywasz inne. Tyle razy to robiłeś. Mam już dość. Nie mogę ci ufać i nie zamierzam tego dłużej ciągnąć…
– Kochanie, wysłuchaj mnie… – próbowałem wejść jej w słowo.
– Przestań – uciszyła mnie gestem dłoni. – Odpuść sobie wreszcie!
Podrywała mnie
Z Pauliną spotykaliśmy się więcej razy. Działo się to zanim poprosiłem Julię o rękę. No bo jak miałem się przekonać, że naprawdę chcę spędzić z nią resztę życia? W końcu ślub to nie jest coś, co bierze się na próbę.
Nie da się ukryć, że Paulina była interesującą osobą. Miała urodę, seksapil i potrafiła świetnie żartować, jednak to wszystko. Nie zdołała wywołać we mnie żadnych poważniejszych emocji. Kiedy się zaręczyłem, zacząłem unikać jakichkolwiek kontaktów z nią. Julia była miłością mojego życia i wiedziałem, że nigdy nie pokocham nikogo tak mocno jak jej.
Wydawało mi się, że małżeństwo całkowicie odmieni moje życie. Sądziłem, że złożenie przysięgi małżeńskiej automatycznie wymaże wszelkie pokusy i zainteresowanie płcią przeciwną. Szczerze w to wierzyłem i podziwiałem własną gotowość do poświęceń dla swojej wybranki. Nie spodziewałem się, że sprawy potoczą się w takim kierunku…
– Nie chcę żebyś się ze mną kontaktował, rozumiesz? – powiedziała Julia, wciskając mi w dłonie małe pudełeczko.
Przejechałem palcami po aksamitnej powierzchni etui i zalała mnie fala tęsknoty. Zaledwie dwa tygodnie temu, kiedy ściskałem to opakowanie, czułem się szczęśliwy i pełen nadziei.
– Nie potrafię tego znieść! – wyrwało mi się nagle. – Kocham cię tak mocno. Nie wyobrażam sobie życia, w którym ciebie nie ma…
Tęskniłem za nią
– Musisz się z tym pogodzić – powiedziała, patrząc na mnie ze wstrętem, choć w jej oczach dostrzegłem też iskierkę współczucia.
– Proszę cię, daj mi szansę – skamlałem.
– To niemożliwe. I od razu cię ostrzegam, że stalking jest karany przez prawo.
Czułem, jak moje policzki płoną, a zimny pot spływa wzdłuż pleców. Nie mieściło mi się w głowie, że w jej oczach stałem się zwykłym prześladowcą.
– Każdy facet czasem robi coś głupiego... – mówiłem chaotycznie, nie mogąc pogodzić się z przegraną. – Daj mi jeszcze jedną szansę…
– Nie chcę tego. A poza tym spotkałam się z Karolem wczoraj. Wygląda na to, że znów będziemy razem.
– Co takiego? O czym ty w ogóle mówisz?! – wykrzyknąłem, ledwo hamując kipiącą we mnie złość, zmieszaną z zazdrosnym żalem.
Julia patrzyła na mnie bez emocji.
– Źle zrobiłam, że z nim zerwałam. To był mój błąd – mówiła dalej, obgryzając skórki przy paznokciach i unikając mojego wzroku. – My też byliśmy pomyłką…
To był koniec
Chciałem coś powiedzieć o zdradzie, jak bardzo to złe i niemoralne, jednak Julia wypchnęła mnie na zewnątrz. Powłócząc nogami, przeszedłem przez usłany płatkami róż korytarz. Wszystko wirowało mi przed oczami od tylu emocji, podczas gdy drzwi jej mieszkania zatrzasnęły się za mną z hukiem.
Osunąłem się bezsilnie na górny stopień schodów i przylgnąłem policzkiem do zimnej ściany. Etui z pierścionkiem wysunęło się z moich palców, odbijając się głucho od kolejnych stopni. Zalała mnie fala rozczarowania i samotności, a poczucie klęski było przytłaczające. Ból, który czułem, był tak nieznośny, że marzyłem tylko o tym, żeby zniknąć i już nigdy nic nie czuć. Zastanawiałem się, czy Julia przeżywała podobne męki.
Gdy w końcu to zrozumiałem, poczułem się jeszcze gorzej. Moje serce rozpadło się na kawałki. Najgorsze było to, że sam byłem temu winny – własnoręcznie zniszczyłem swoje szczęście. Wiem, że to nigdy się nie poskłada, a rana pozostanie na zawsze. Za każdym razem, gdy zobaczę zakochanych, to uczucie straty będzie wracać i boleć na nowo.
Nie ma już odwrotu. Straciłem miłość swojego życia przez własną głupotę i egoizm, bo zachowywałem się jak ostatni dupek. Szkoda tylko, że tak późno dotarło do mnie, jak bardzo ją kochałem…
Kamil, 35 lat