Reklama

Spotkałam mężczyznę. Ma dobrą naturę, umie okazywać czułość, nie leni się, ma poczucie humoru, jest piekielnie pociągający, lubi się ruszać, kulturalnie się zwraca do innych, jest dobrze sytuowany. Czego chcieć więcej? Facet idealny można powiedzieć. Dziwiłam się, że do tej pory nie został usidlony przez inną kobietę. Idealnych facetów jednak na świecie nie ma i to powinno wzbudzić moje wątpliwości. Nie podejrzewałam nawet, że kilka odwołanych spotkań, czy wypadów do kina i restauracji powinno mnie od razu zaniepokoić...

Reklama

Próbowałam być kobietą idealną

Zaczęłam stosować dietę i ćwiczyć, zaczęłam chodzić na kurs włoskiego, co nie było wcale takie proste, zwłaszcza, że władam już trzema językami obcymi, a w malutkiej miejscowości niełatwo o dobrych native speakerów. Całe szczęście, że nie przyszło mi do głowy, żeby sobie zrobić jakiś zabieg medycyny estetycznej, albo, co gorsza, powiększenia biustu. Chciałam być ideałem, dla niego. Zanim zdążyłam jeszcze bardziej namieszać w swoim życiu, odezwała się do mnie stara przyjaciółka jeszcze z czasów licealnych. To ta koleżanka, która zawsze wszystko wie o wszystkich. I komentuje to na prawo i lewo. Czy tego chcesz, czy nie.

– A co ty taka hop do przodu, że wybierasz życie w trójkącie? – zagaiła do mnie z drwiącym uśmieszkiem, gdy usiadłam naprzeciwko niej w kawiarni.

Nie jestem głupia, więc szybko połączyłam fakty. To, co powiedziała z całą masą przekładanych przez Andrzeja spotkań, jego spóźnieniami lub wcześniejszymi zaskakującymi wyjściami w trakcie filmu w kinie lub przed deserem w restauracji. Zawsze tłumaczył się, że to coś pilnego, nie może inaczej, przeprasza i że na pewno to sobie jeszcze odbijemy.

Nigdy nie wierciłam mu o to dziury w brzuchu, nie był ostatecznie moim mężem i nie musiałam wszystkiego o nim wiedzieć. Ale zastanawiałam się czy może pędzi do kochanki na każde jej skinienie? Tylko w takim razie po cholerę umawiał się ze mną? Po co zapraszał mnie do domu i przedstawiał swojej mamusi? Nie chciałam niczego dać po sobie poznać, więc odpowiedziałam z lekką kpiną w głosie:

Co masz na myśli? Ja za geometrią ogólnie nie przepadam.

Kaśka prychnęła pod nosem, zadowolona z siebie na całego.

– Czyli, biedaczko ty moja, nikt ci jeszcze nie powiedział. Więc ja mam dobre serduszko i zaraz cię oświecę. W czasach szkolnych byłaś dobrą kumpelą, więc teraz ci się za to odpłacę z nawiązką. Zanim przepadniesz i nie będziesz miała jak się z tego wszystkiego wydostać o własnych siłach. Otóż, moja droga, jego znajomi już obstawiają, kiedy dasz za wygraną. Bo nie masz najmniejszych szans, nikt w to nie wątpi. To nie pierwszy raz, kiedy nasz przystojny „Endrju” wpada w oko pięknej kobiecie. Niestety kolejny to raz, kiedy nic z tego nie wyjdzie. Konkurencja jest nie do przebicia. I musisz o tym wiedzieć…

– Konkurencja? O co ci chodzi?

– Nie o co, a o kogo. O szanowną mamunię, która jest zazdrosna o swojego synalka niczym napastliwa kochanica.

– Eeeee, co? Co ty wygadujesz? Miałam okazję poznać jego mamę. Jest może nieco zdystansowana, ale jest przemiła. To przystojna kobieta i wiadomo po kim Andrzej jest taki urodziwy. Jest naprawdę dystyngowana i piękna, niczym z Hollywood. Ma klasę i charyzmę…

Kaśka zaczęła się głośno śmiać.

Naiwna jesteś. Czy ty myślisz, że ona ci od razu przy Andrzeju pokaże co potrafi? Oczy ci wydrapie czy co? Ona to zrobi w białych rękawiczkach i na pewno tak, żeby jej synek się nie zorientował, że jest niezrównoważona. Jest sprytna. Eliminuje panienki syna, które chcą za wiele i to w taki sposób, że on uważa mamunię za ideał niedościgły, a żadna z kobiet nie ma najmniejszych szans. Mam dla ciebie tylko jedną dobrą radę. Wiej zanim będzie za późno. Teraz jeszcze nie będzie tak bardzo bolało. Gorzej by było, gdybyś zaszła w ciążę i utknęła już na wieki w tym zatrutym jej jadem układzie. Biedne dziecko musiałoby dorastać w takim piekle. Okej, widzę, że musisz to wszystko przetrawić i że to dużo informacji jak na jeden raz. Idę sobie, powiedziałam, co musiałam, bo inaczej nie mogłabym spać spokojnie.

Wpadłam do jego matki bez zapowiedzi

Zrzuciła takiego newsa i tyle ją widzieli. A ja nie wiedziałam kompletnie, co mam robić. Mam się pokłócić? Ale o co i czy z Andrzejem? A może iść do jego matki i jej wygarnąć? Tylko co jej powiem? Jeśli to jest taka historia, że już na ten temat krążą plotki, to co da moje gadanie? Co może czuć starsza, samotna kobieta, która owdowiała dawno temu i która pewnie tęskni za swoją utraconą młodością i urodą? Pewnie drżała teraz o to, że straci jedynego synka, że zabierze go jej jakaś młoda dziewczyna. A wtedy już jej samotność sięgnie dna.

Na pewno miała jakieś problemy z zaborczością i to nie było normalne, ale jednocześnie krzywdziła Andrzeja, bo nie mógł z nikim nawiązać głębszej relacji. Może dałoby się jej jakoś to wszystko wytłumaczyć, wyperswadować, okiełznać te jej stany ewidentnie lękowe? Może da się ją przekonać, że nie zamierzam odebrać jej Andrzeja, że zawsze będzie najważniejszą osobą w jego życiu, że syn nie zamierza jej przecież zostawić, że nie traci go, a raczej zyskuje we mnie córkę…

Nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała. Warto było to zrobić chociaż dla Andrzeja. Już następnego dnia zaczęłam swoja akcję „oswoić matkę”. Z samego rana zadzwonił Andrzej.

– Skarbie, strasznie żałuję, błagam cię o przebaczenie, ale muszę przełożyć nasze spotkanie. Mam ważną delegację, wypadło dosłownie w ostatniej chwili i się nie wyrobię niestety.

– Nie ma sprawy, kochanie, następnym razem sobie odbijemy.

To była idealna okazja, żeby przystąpić do ataku. Założyłam najbardziej eleganckie ciuchy jakie miałam, wskoczyłam w auto, wpadłam do kwiaciarni i udałam się prosto do rodzinnego domu Andrzeja, żeby spotkać się z jego mamą. Zanim zadzwoniłam do drzwi, nieco się wystraszylam, ale po chwili wszelkie skrupuły mnie opuściły. Przywołałam w myślach wspomnienie gorących nocy z moim mężczyzną. Nie dam sie tak łatwo wykurzyć, starej damie. Co to, to nie!

Zadzwoniłam. Po długiej chwili otworzyła i zobaczyłam ją z wymuszonym uśmiechem, który nie sięgał oczu. Była na pewno zaskoczona i raczej to nie była dla niej miła niespodzianka. Obrzuciła mnie stalowym spojrzeniem od stóp do głów. Zatrzymała wzrok na bukiecie, którym zasłaniałam sie niczym tarczą.

– Słucham, o co chodzi? – zapytała lodowatym tonem. Czy ona nie miała pojęcia kim jestem?

– Witam panią! – próbowałam być najbardziej radosną wersją siebie. – Jestem partnerką Andrzeja i byłam w pobliżu, pomyślałam, że może odwiedzę panią przy okazji. Andrzej właśnie w delegacji, więc może pani trochę samotnie bez towarzystwa… – świergotałam jak wróbelek, ale w środku coraz bardziej bałam się co z tego wyniknie.

– Kochana – weszła mi w słowo – pamięć mi jeszcze nie szwankuje. Poznaję panią. Nikt też nie musi się bawić w niańkę, radzę sobie świetnie sama. Na takie wizytacje to proszę się zapowiadać z wyprzedzeniem, bo to trochę nie wypada tak kogoś nachodzić. Ale ponieważ pani już tu przyszła, to zapraszam do środka.

Jej lodowaty ton przyprawiał mnie o ciarki. Może to jednak nie był dobry pomysł? Może Kaśka jednak wiedziała co mówi? Może lepiej dać sobie spokój, wziąć nogi za pas, i trzymać się z daleka od tej przerażającej kobiety i od takiego maminsynka? Nie zrezygnowałam. Przestąpiłam próg jej domu, wręczyłam bukiet i zostałam zaproszona do salonu. Nie wiedziałam co się będzie dalej działo. Drętwa sytuacja czy jakieś przełamanie lodów?

Po tym nieudanym początku matka Andrzeja zluzowała nieco i gawędziłyśmy całkiem normalnie. Pani Teresa prowadziła konwersację w fascynujący sposób i opowiadała naprawdę ciekawe rzeczy. Zanim została emerytką, pracowała w szkole i z tego okresu miała mnóstwo anegdot, które opowiadała bardzo dowcipnie. Ja jestem tłumaczką, która pracuje zdalnie, więc z pewną nawet zazdrością słuchałam tych wszystkich towarzyskich historyjek. Chyba źle ją oceniłam, bo nie była wcale samotna. Opowiadała, że co chwila wpadali do niej byli uczniowie i uczennice. I cały czas jest aktywna, bo udziela korepetycji.

Pożegnałyśmy się nie jak jakieś rywalki czy konkurentki, ale dwie kobiety, które chcą stworzyć jakieś bliższe więzi. Może nawet się zaprzyjaźnić? Miałyśmy jedną wspólną bliską naszemu sercu osobę. Nie rywalizowałyśmy, a raczej uzupełniałyśmy się w miłości do Andrzeja. Wyszłam z tego spotkania jak na skrzydłach.

Olał mnie, bo mama źle się czuła. Znowu

Planowałam wyjście do teatru, zdobyłam wejściówki na weekend. Wyobrażałam sobie jak będzie cudownie, a kto wie może potem przeżyjemy kolejną gorącą noc razem… Obwieściłam to od razu Andrzejowi esemesem, oddzwonił cały szczęśliwy i powiedział, że w weekend ma czas. Uzgodniliśmy, że wpadnie po mnie koło 15., nie będziemy pędzić, pojedziemy coś zjeść, może pójdziemy na spacer. Kiedy zbliżała się umówiona godzina byłam cała w skowronkach. Nie mogłam się go doczekać. Ale nie nadchodził, patrzyłam przez okno – nie ma. Widać było tylko puste i mokre od deszczu ulice.

Ale po dłuższym oczekiwaniu wreszcie przybył! To on! Torebka, kurtka i pędziłam po schodach. Dobrze, że nie zapomniałam kluczy. Gdy znalazłam się na dole od razu zauważyłam, że ma dziwną minę. Nie wyszedł mi na spotkanie, tylko siedział i wpatrywał się w swoje dłonie. Stuknęłam w szybę, a on otworzył powoli okno i powiedział to co zwykle:

– Kochanie, nie dam rady, nie mogę niestety dziś jechać z tobą.

Nic nie powiedziałam, myślałam, że chociaż mi wytłumaczy. Nic takiego nie nastąpiło.

– Czy coś się wydarzyło? Coś o czym nie wiem?

Dało się zauważyć w jego oczach lekkie wahanie. Chyba pierwszy raz zapytałam go wprost o to, dlaczego odwołuje nasze spotkanie.

– Stało się coś w firmie? Może w domu? Czy to jakiś sekret? – nie dawałam za wygraną.

Wyglądał jakby chciał coś powiedzieć. Ale słowa grzęzły mu w gardle.

– Nic się nie stało ­– wydusił w końcu – to nie sekret, po prostu moja matka źle się poczuła, prawie zemdlała, nie może być teraz sama.

– Czy to jakaś poważna sprawa?

Zaprzeczył kręcąc głową.

– To może ktoś z rodziny może się nią zająć? Posiedzieć troszkę, może sąsiedzi? A my, skoro mamy już te bilety…

Znowu gest głową, ale wciąż nie patrzył na mnie.

– Wiesz, mama tylko ze mną czuje się najlepiej. Z kimś obcym nie czuje się bezpieczna, dostaje palpitacji z nerwów, nie czuje się komfortowo… Może jestem trochę nadopiekuńczy, ale to moja mama i nie darowałbym sobie, gdyby nie było mnie przy niej w takiej chwili.

No to miałam już jasność jak to wygląda. Powoli otworzyłam torebkę, wyjęłam bilety i wsunęłam mu przez okno.

– Idź z mamą na ten spektakl. Na pewno ukoi jej zszargane nerwy. To relaksująca sztuka. A ja nie będę was już niepokoić niczym.

Odwróciłam się na pięcie i poszłam do domu.

Czułam się potwornie samotna

Andrzej nic nie powiedział. Nie zawołał mnie, nie zapytał nawet, o co mi chodzi. Nie zadzwonił wieczorem, ani następnego dnia, ani jeszcze następnego. Cały weekend byłam zdruzgotana tym co się stało i nie potrafiłam opanować łez. Za oknem cały czas padało. Ale w poniedziałek zrobiło się wreszcie słonecznie. Zadzwonił też Andrzej. Choć nie wiem, czy nie było za późno na tę rozmowę.

– Cześć, kochanie… Jak się dziś masz? Co porabiałaś w weekend?

Czuję się potwornie samotna.

– Wiem… Żałuję, że nie mogliśmy się spotkać. Mama już, dzięki Bogu, czuje się znacznie lepiej. I to wszystko chyba dzięki tobie. Poszliśmy razem do tego teatru. Mamunia prosiła, żeby podziękować ci serdecznie.

– Podziękować za co?

– No za ten teatr, dałaś przecież nam bilety. Wczoraj, pamiętasz?

– Doskonale pamiętam, tylko zastanawiam się czy dziękuje mi za to, że dałam ci spokój, czy może za to, że przez kilka miesięcy miałeś zapewnioną przeze mnie rozrywkę…

– Agata, co ty gadasz? Chcesz mnie zdenerwować? Co masz na myśli? – ten atakujący ton jego wypowiedzi mnie przeraził. Nie dziwił się tylko od razu zaczynał się bronić. Moje serce już nie mogło tego znieść. Nie miałam najmniejszych szans. Tylko się łudziłam.

– Jeśli twoja matka tak dobrze się już czuła, czemu nie odezwałeś się do mnie przez calutki weekend? Czemu nie wróciłeś do mnie i razem nie poszliśmy do tego teatru?

Nic nie odpowiedział.

– To był jakiś chory trójkąt. Olałeś mnie, bo matka źle się czuła i to chyba tylko przez chwilę. Jeżeli w ogóle. I za każdym razem tak było. Te wszystkie spóźnienia, wyjścia, odwoływanie randek. To wszystko układa się teraz w jedną całość.

Milczenie. A potem nagle wypalił gniewnie:

– Nie widzę w tym nic złego, jeśli nawet byłem trochę nadopiekuńczy. To jest moja mama i mamy tylko siebie.

Rozmowa jak z kilkulatkiem, a nie dojrzałym mężczyzną.

– Powiem ci, co mi się w tym nie podoba. To jest nieuczciwe. To jest nieszczere. I przede wszystkim to nie jest normalne. Twoja matka odgradza cię od każdej bliskiej ci osoby, która pragnie się do ciebie zbliżyć. Dlatego ukrywałeś powody, dla których odwoływałeś nasze spotkania.

– Nie chciałem cię oszukiwać.

– Jeśli nic się nie mówi i udaje, że nic się nie dzieje, to tak samo jakby się oszukiwało. Po co było wzbudzać we mnie jakąś nadzieję? Po co? Zarówno ja, jak i inne kobiety, które były przede mną i te które przyjdą po mnie – z pewnością nie chcemy takiej zgubnej nadziei. Nie chcemy się łudzić. Jeśli nie chcesz głębokiej relacji, jeśli nie chcesz kogoś poznać i być z nim naprawdę, znajdź sobie jakieś partnerki, które szukają tylko fizycznego zbliżenia.

– Nie mów tak. Jesteś bezduszna.

– Ja bezduszna, ja bez serca? Nikt nie może się równać z tobą. Myślałam, że to wina twojej matki, że to ona jest tutaj główną manipulatorką. Ale ty świetnie się orientujesz w tym co się dzieje, jak ona się zachowuje i nic z tym nie robisz. Wygodnie ci z tym. Jesteś dorosły, wiesz co jest dobre, a co złe. A jednak nie zastopowałeś tego. Nawet nie chcę myśleć, jakie czerpiesz z tego korzyści i co tak naprawdę was…

Połączenie zostało przerwane. Wyłączył się. To był koniec. Byłam pewna, że nie oddzwoni. Ja już jednak nie miałam zamiaru ani prosić, ani błagać, ani bronić czegoś, co nie miało racji bytu. Byłam zakochana w Andrzeju, to fakt. Ale zauroczenie to nie kochanie, to nie prawdziwa miłość. Na szczęście. Zorientowałam się w ostatnim momencie. Boli, na razie boli, ale jakoś to przetrwam. Szkoda mi tylko Andrzeja. Bardziej niż siebie i niż jego przyszłych kobiet. To jego czeka potworna samotność, z którą nie będzie mógł żyć.

Agata, 33 lata


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama