„Chciałem zaszaleć pod nieobecność żony. Zdradziłem ją, a moja kochanka napchała sobie kieszenie jej biżuterią”
„Po Paulinie nie było ani śladu. Przyjąłem to z ulgą, ale też trochę poczułem ukłucie żalu. Zachowała się jak facet, a nie kobieta. One nie powinny wychodzić. Chyba że... – czyżby podała mi jakiś środek nasenny?”.
- Roman, 40 lat
To wydarzyło się rok temu, ale żona do dziś suszy mi głowę w temacie swojej niewielkiej kolekcji biżuterii. Ja natomiast mam nauczkę na całe życie. Teraz na plażę nigdy nie pójdę sam. A jeśli już, to będę powściągliwy i grzeczny!
Lubimy przyjeżdżać z żoną na plażę w Juracie wcześnie rano, zanim zacznie się większy ruch. Mieszkamy niedaleko, więc latem ciepłe dni spędzamy właśnie tutaj. Tym razem żona pojechała z dziećmi w góry, a ja zostałem słomianym wdowcem na dwa tygodnie. W życiu bym nie pomyślał, że przeżyję taką przygodę. Zaraz na drugi dzień po wyjeździe żony wybrałem się na plażę, żeby się zrelaksować i trochę zaszaleć.
Zwróciły moją uwagę
Te trzy panie przeszły się parę razy w tę i z powrotem po plaży, porozglądały się, aż wreszcie rozłożyły koce. A ja dzięki temu mogłem się im dobrze przyjrzeć. Były atrakcyjne, bez wątpienia, i to wszystkie trzy. Nic nie poradzę, że gapiłem się na nie, chociaż starałem się nie robić tego nachalnie. Najbardziej podobała mi się ciemna blondynka ze sporym biustem. I nie tylko o biust chodziło. Poruszała się z wielką gracją, miała nogi, jakie uwielbiam – solidne, ale nie grube, o długich łydkach i wyraźnie zarysowanych udach. Ich urodę podkreślała dodatkowo zwiewna spódniczka z rozcięciem.
A kiedy zrzuciły wierzchnie ciuszki, mogłem się przekonać, że upatrzona przeze mnie kobieta wygląda idealnie. Co nie znaczy, że innym czegoś brakowało. Było na czym zawiesić oko. Ja od zawsze ceniłem sobie dojrzałą urodę, a panie świadome siły swoich walorów zachowują się w charakterystyczny, pociągający sposób. Pomyślałem o żonie, westchnąłem i położyłem się na plecach. Nie umiałem się jednak powstrzymać, żeby nie spoglądać na moje sąsiadki.
Sama do mnie zagadała
W pewnej chwili usiadły i zaczęły o czymś cicho rozmawiać, jakby się naradzały. Rozgrzany coraz cieplejszym słońcem leniwie się zastanawiałem, o czym mogą szeptać, ale to szybko wyszło na jaw. Dwie poszły w stronę morza, a jedna została pilnować rzeczy. W dodatku ta najładniejsza… Ułożyła się z powrotem na kocu.
Znów westchnąłem i przymknąłem oczy.
– Przepraszam, mogę prosić o pomoc?
Uchyliłem powieki i od razu usiadłem. Nade mną stała „moja” wybranka.
– Co… Co się stało? – wydukałem, przetarłem oczy i wziąłem się w garść. – Oczywiście, chętnie pomogę.
Wstałem, a ona wskazała na morze.
– Widzi pan, koleżanki poszły się pluskać, a coraz mocniej przygrzewa. Za chwilę spalę się na mahoń… Mógłby mi pan posmarować plecy?
Na myśl, że będę mógł dotknąć ten pięknej, seksownej kobiety, poczułem przyjemne łaskotanie w brzuchu.
– Jasne – odparłem.
Poszliśmy do jej miejsca plażowania, podała mi plastikowy pojemnik, a potem odwróciła się tyłem. Zacząłem starannie rozprowadzać krem i robiłem to o wiele dłużej, niż było trzeba. Nie protestowała.
– Mieszka pan w Juracie? – spytała. – W hotelu czy pensjonacie?
– Nie, ja jestem miejscowy – wyjaśniłem. – To znaczy nie z Juraty, ale niedaleko stąd.
Z żalem zakończyłem nakładanie kremu, ale nie chciałem jeszcze odchodzić. Z bliska kobieta wyglądała jeszcze ładniej.
– A panie gdzie się zatrzymały?
– W pensjonacie „Róża Wiatrów” – odpowiedziała i wskazała gestem, żebym usiadł na jednym z kolorowych kocyków. – Bardzo ładne miejsce. Zna pan?
– Skąd – zaśmiałem się i usiadłem.
Zapomniałem o żonie i dzieciach
Miałem przed sobą wspaniały widok i na nim się skupiałem. Oczywiście nie mam na myśli morza.
– Przecież nie muszę korzystać z takich miejsc. Wie pani, to zabawne, kiedy znajomi z głębi Polski pytają mnie, czy znam jakieś dobre i tanie oferty noclegowe. Powinni raczej pytać tych, którzy przyjeżdżają tu na wczasy.
– Rzeczywiście – teraz ona się roześmiała, a potem spoważniała i powiedziała znienacka, z filuternym uśmiechem: – Od razu zauważyłam, że wpadłam panu w oko.
Spojrzałem na nią zaskoczony. Na ustach seksownej plażowiczki błąkał się tajemniczy uśmiech. Nabrałem powietrza, uspokoiłem nagły łomot serca. Nie masz piętnastu lat – powiedziałem sobie. – Nie powinieneś się płoszyć jak małolat.
– Skłamałbym, gdybym zaprzeczył.
Zapanowało milczenie. Nie bardzo wiedziałem, co powiedzieć. Zerknąłem w stronę morza. Trochę liczyłem na to, że koleżanki kobiety wrócą i wybawią mnie z kłopotu, a trochę się tego bałem. Wprawdzie już wyszły z wody, ale rozmawiały właśnie z jakimiś plażowiczami.
– I co z tym teraz zrobimy? – zapytała, mrużąc uroczo oczy. – Ma pan jakieś propozycje?
Gorączkowo zbierałem myśli, a po chwili odpowiedziałem:
– Tak, mam pewną propozycję…pojedziemy do mnie.
Pierwszy raz zdradziłem żonę
Niedzielny ranek obudził mnie łaskotaniem słonecznego promienia, który dotarł właśnie do mojej powieki. Odwróciłem głowę i z ulgą pomyślałem, że nie trzeba wstawać. A potem przypomniałem sobie wczorajszy dzień, a przede wszystkim noc. Paulina! Tak miała na imię moja plażowiczka. Bez trudu dała się zaprosić na obiad, a potem na kolację u mnie w domu. Na szczęście jej koleżanki również zorganizowały sobie czas i nie było mowy o wspólnych wyprawach.
Poczułem ukłucie wyrzutów sumienia, kiedy przypomniałem sobie o żonie i uświadomiłem, że zdradziłem ją w naszym łożu małżeńskim. Chyba lepiej bym się czuł, gdybym chociaż wynajął pokój w hotelu. Tylko że wczoraj o tym nie myślałem, zauroczony i podniecony perspektywą spędzenia nocy ze wspaniałą kobietą. Jednak teraz wolałbym, żeby jej nie było. Żebym nie musiał do niej mówić, udawać, że wszystko jest w porządku, silić się na uśmiechy. Ale trzeba wypić piwo, którego się nawarzyło.
Odwróciłem się na prawy bok z uśmiechem już przylepionym do warg i… I nic. Miejsce przy mnie było puste. Pomacałem dłonią, pościel zdążyła wystygnąć. Czyżby Paulina poszła pod prysznic? Albo postanowiła przygotować śniadanie? Wstałem z niechęcią, włożyłem wczorajszą koszulkę, bo innej nie miałem pod ręką, i powlokłem się do salonu. Przystanąłem i zacząłem nasłuchiwać.
To było podejrzane
W domu panowała martwa cisza. Spojrzałem na zegar. Dziesiąta. No to pospałem, jak się patrzy! W dodatku miałem ciężką głowę, jakbym wczoraj sporo wypił, a przecież z alkoholu było tylko trochę wina, i drink, który przyrządziła moja kochanka, zanim po miłosnych igraszkach poszliśmy spać. Uparła się, że trzeba uczcić nasze spotkanie, a ja nie miałem siły odmówić.
Obszedłem cały dom. Po Paulinie nie było ani śladu. Przyjąłem to z ulgą, ale też poczułem ukłucie żalu. Zachowała się jak facet, a nie kobieta. One nie powinny wychodzić. Chyba że… W tej chwili dopadła mnie straszna myśl. Wmuszony drink, ciężka głowa – czyżby podała mi jakiś środek nasenny?
Popędziłem do komody i złapałem szkatułkę z kosztownościami. Trochę tego moja żona zgromadziła i odziedziczyła po przodkach. Otworzyłem i miałem ochotę krzyczeć. W środku było pusto. Złapałem jeszcze za portfel, ale ani śladu po gotówce. Dobrze, że nie miałem w nim karty do bankomatu.
Nikt nie słyszał o tych kobietach
Godzinę później właściciel pensjonatu „Róża Wiatrów” pokręcił głową.
– W ostatnim czasie żadne takie kobiety tu się nie zatrzymywały – wyjaśnił. – I powtarzam to już trzeci raz.
Wybałuszyłem na niego oczy.
– Jak to trzeci raz?
– Nie jest pan pierwszy, który o to pyta. Rano przygnał jeden wzburzony mężczyzna, a godzinę później drugi. Z tego, co mówili, zrozumiałem, że ich okradziono.
Zmroziło mnie. Wyglądało na to, że trafiłem na profesjonalne oszustki. Od razu zorientowały się, że można mnie zbajerować, co szybciutko między sobą uzgodniły. Paulina zajęła się mną, a dwie pozostałe wcale nie poszły zażywać rozkoszy kąpieli, tylko na polowanie. A w nocy każda z nich zdobyła łupy, więc znikły.
W tej chwili dotarło do mnie, że od razu powinienem był zwietrzyć podstęp, kiedy Paulina tak bezpośrednio zachęciła mnie do nawiązania romansu.
– Ci dwaj poszli to zgłosić – poinformował mnie właściciel pensjonatu. – Komisariat jest na ulicy Ratibora.
– Wiem – mruknąłem i pożegnałem się.
Nie zamierzałem iść na policję. To by oznaczało przesłuchania, może sprawę w sądzie. Nie ukryłbym tego przed Majką, a rozwód to ostatnia rzecz, jakiej bym sobie życzył… Wróciłem do domu zupełnie przybity. Musiałem teraz wymyślić jakąś wiarygodną bajeczkę na dla żony, jakieś włamanie albo coś. Wtedy może uwierzy.