Reklama

O wakacyjnym wyjeździe na saksy myślałam od dawna. Słyszałam, że można przywieźć niezłe pieniądze, poznać mnóstwo ludzi i ciekawie spędzić czas. Dlatego nie wahałam się ani chwili, gdy kolega zaproponował, że mogę dołączyć do niego w połowie lipca, gdy zbiór malin ruszy pełną parą.

Reklama

Mihaila poznałam zaraz po przyjeździe. Pamiętam nasze pierwsze spotkanie. Podszedł i zapytał po angielsku, jak mam na imię. Zauroczył mnie od pierwszej chwili. Patrzyłam na jego ciemną karnację, czarne oczy i włosy, umięśnione ciało. Zaczęliśmy spędzać ze sobą coraz więcej czasu.

Rozmowy o pogodzie i nastroju zmieniły się w bardziej dojrzałe. Opowiadaliśmy sobie o naszej rodzinie, planach, życiu w naszych krajach. Był zainteresowany Polską, a ja równie ciekawa, jak żyje się w Rumunii. Dowiedziałam się, że wcześniej pracował w sklepie, lecz zostawił tę pracę, bo musi pomagać rodzinie. Tutaj dostał lepsze pieniądze. Tęskni, ale robi to dla bliskich. By jego młodszy brat mógł pójść na studia, a jego rodziców było stać na leki i rachunki.

To była najpiękniejsza noc w moim życiu!

Nasza znajomość rozwijała się z dnia na dzień. Często gotując obiad, robiłam porcję dla Mihaila, bo on, jak sam przyznał, nie radził sobie w kuchni. Podobało mi się w nim to, że był wciąż uśmiechnięty i optymistycznie nastawiony do świata. Mówił trochę po polsku, trochę po angielsku. Chciał znać obce języki, bo twierdził, że to da mu szansę na lepsze zatrudnienie. Imponował mi swoją dojrzałością i wiarą w to, że kiedyś jego los się poprawi, znajdzie dobrą pracę w swoim kraju i nie będzie musiał zostawiać rodziny.

Ostatniego dnia przed wyjazdem poszłam się z nim pożegnać. Był sam w swoim mieszkaniu.

– Jutro wyjeżdżam – powiedziałam.

– Wiem – odparł smutno. – Wrócisz?

– Za rok – uśmiechnęłam się.

Obiecał, że będzie czekał. Powiedział, że kiedyś przyjedzie do Polski. Przytuliłam go na pożegnanie. Przytrzymał mnie chwilę przy sobie. Czułam ciepło jego ciała. Podniosłam głowę… Nasze usta spotkały się i złączyły w namiętnym pocałunku…

To była najpiękniejsza noc w moim życiu. Gdy obudziłam się rano obok Mihaila, zapragnęłam, by tak było zawsze. To nic, że miałam chłopaka w Polsce. Nie kochałam go już. Teraz liczył się tylko Mihail.

Po powrocie do domu zerwałam z Mateuszem. Któregoś dnia mama zapytała mnie, dlaczego mój chłopak mnie nie odwiedza. Wtedy opowiedziałam jej o Mihailu. Mama wystraszyła się i starała się wybić mi go z głowy. Uważała, że moje uczucie jest niedojrzałe.

Przytaczała mnóstwo krzywdzących stereotypów: że Rumunii nie szanują kobiet, są nieodpowiedzialni, mają inną kulturę. Jakby nie rozumiała, że Mihail jest takim samym człowiekiem jak my. Ma plany, marzenia, rodzinę, dom. Nieważne, gdzie się urodził, dla mnie to nie miało znaczenia. Ale mama nie chciała tego słuchać. Wytknęła mi, że źle potraktowałam Mateusza, że jestem niepoważna.

Ciąża spadła na mnie jak grom z jasnego nieba

Nie mogłam tego wytrzymać. By uniknąć kłótni, postanowiłam więcej nie wspominać w domu o Mihailu. Utrzymywałam z nim kontakt mailowy, ale rodzice o tym nie wiedzieli. Atmosfera od razu się poprawiła. Niestety wkrótce wszystko skomplikowało się jeszcze bardziej, a mnie czekała kolejna poważna rozmowa…

Okazało się bowiem, że jestem w ciąży. Gdy się o tym dowiedziałam, nie mogłam uwierzyć. Myślałam, że to zwyczajnie zły sen. Że mi się wydawało, że obudzę się rano i wszystko będzie w porządku. Ale nie było. Przez chwilę rozważałam nawet możliwość usunięcia ciąży. Chciałam pozbyć się kłopotu, ukryć to wszystko przed światem. Nie odważyłam się jednak tego zrobić. Sumienie nie dałoby mi spokoju do końca życia.

Wiedziałam, że bez pomocy rodziców nie dam sobie rady. Ale bałam się powiedzieć im o ciąży. Ciągle odwlekałam tę rozmowę. Ze strachu, ze wstydu, z obawy, że zostanę odtrącona. W końcu rodzice domyślili się, że coś jest ze mną nie tak. Może słyszeli jak wymiotuję, a może widzieli, że cały czas chodzę zdenerwowana. Zapytali, co się dzieje, więc powiedziałam im prawdę. Mama płakała i załamywała ręce. Tata milczał.

To były najtrudniejsze dni mojego życia. Wiem, że rodzice chcieli dla mnie innej przyszłości. Miałam zdać maturę, iść na studia, pracować w rodzinnej firmie. Myśleli, że będę z Mateuszem, którego lubili i szanowali. Ich wyobrażenia runęły w jednej chwili. Nic dziwnego, że trudno im było zaakceptować fakt, że zostanę matką w wieku dziewiętnastu lat, a ojcem mojego dziecka będzie mężczyzna z Rumunii, którego znałam kilka tygodni! Ale to już się stało i musieli się z tym pogodzić.

Może razem uda nam się znaleźć jakieś rozwiązanie?

Od tamtej pory minęło kilka miesięcy. Rodzice zaakceptowali fakt, że będą dziadkami. Wiem, że będę mieć syna, chcę dać mu na imię Janusz, po dziadku. Czuję, że mając pomoc i wsparcie najbliższych, poradzę sobie ze wszystkim. Znowu tworzymy szczęśliwą rodzinę.

Jutro jest wyjątkowy dzień. Mihail przyjeżdża do Polski i nareszcie znowu go zobaczę. Rodzice zgodzili się, żebym się z nim skontaktowała i powiedziała mu o dziecku. Było to dla niego ogromne zaskoczenie, ale i wielka radość.

Widzę, że mama jest bardzo zdenerwowana. Martwi się, czy Mihail naprawdę zechce razem ze mną opiekować się dzieckiem. Sama mam takie obawy. Obiecał, że to zrobi, ale przecież mieszka tak daleko… Jeśli zaproponuje, że zabierze mnie do swojego kraju, wiem, że rodzice nie pozwolą mi na wyjazd. Kłopotem będzie też jego przyjazd do nas. Nie ma tutaj pracy, będzie daleko od rodziny. Czy zechce opuścić swój kraj? A może okaże się, że jedyną formą wsparcia, jaką mi zaoferuje będą pieniądze? A może się mylę i razem będziemy w stanie w jakiś sposób poradzić sobie w tym naszym skomplikowanym związku?

Reklama

Mam nadzieję, że wspólnie z Mihailem i rodzicami znajdziemy jakieś rozwiązanie. Znam go tylko kilka tygodni, ale chciałabym wierzyć, że nie zawiodę się na nim, że jego maile były szczere, że mnie kocha i chce być razem ze mną i naszym synem. Mam nadzieję, że razem stworzymy kochającą się rodzinę.

Reklama
Reklama
Reklama