„Dałam się uwieść kłamcy, który podrywa kobiety na litość, udając, że jest chory. Jak tak można?”
„Piotr powiedział, że rzeczywiście nie powinien tyle pić, bo jego wątroba wciąż niedomaga, ale ma to w nosie. Woli żyć trochę krócej, za to bardziej intensywnie. I rzeczywiście kochaliśmy się tej nocy bardzo intensywnie. Rano poprzytulaliśmy się, umówiliśmy na popołudnie i pojechałam do domu”.

- Amanda, 20 lat
Poznałam go na imprezie. Każde z nas przyszło z paczką swoich znajomych. Nie wyróżniał się niczym szczególnym. Średni wzrost i waga, średnia uroda. Po prostu kwintesencja przeciętności. Mimo to z jakiegoś powodu od razu przykuł moją uwagę. Dlatego ucieszyłam się, gdy wreszcie podszedł do nas i – zwracając się bezpośrednio do mnie – zaproponował taniec.
Coś mnie do niego ciągnęło
Piotr tańczył średnio, nie brakowało mu za to pewności siebie. Kiedy oboje zmęczyliśmy się podrygiwaniem, zaprosił mnie do baru na drinka. Gdy zapytałam, czy chce mnie upić, odpowiedział, że raczej siebie, lecz miło mu będzie, jeśli będę mu towarzyszyć. Nie spodobało mi się to. Wtedy podszedł do nas jeden z jego kolegów i powiedział, żeby tyle nie pił, bo nie powinien. Piotr coś mu odburknął, tamten jemu, no i się posprzeczali.
– Uspokoję cię, nie jestem alkoholikiem – powiedział, gdy kumpel wreszcie odszedł.
Nic mu na to nie odpowiedziałam, ale nie odchodziłam. Coś mnie przy nim trzymało. Nie wiedziałam co i chciałam się tego dowiedzieć. Chciałam poznać Piotra bliżej.
– Nie widziałam cię tu wcześniej – odezwałam się w końcu, a on odparł, że wcześniej nie chodził na zabawy.
Zdziwiłam się. Piotr tajemniczo wyjaśnił, że „zegar zaczął się bardzo mocno spieszyć”. Nie rozumiałam tego.
– Musisz już iść? – zapytałam głupio.
– Nie w tym sensie.
– A w jakim? Przestań być taki tajemniczy.
Zaczęłam mu współczuć
Odpowiedział, że w najgorszym z możliwych i spojrzał mi w oczy tak, że od razu zrozumiałam, co ma na myśli – on niedługo umrze. A potem pomyślałam, że nawet jeśli nie kłamie, to zachowuje się po chamsku, próbując mnie w ten sposób poderwać…
– Ja chcę jeszcze pożyć prawdziwie. Rozumiesz? Dlatego zacząłem chodzić na zabawy. I wcale nie po to, żeby podrywać dziewczyny… No dobra, po to też, ale nie za wszelką cenę. Zwykłą rozmową też nie pogardzę. Lubię rozmawiać, lubię towarzystwo ludzi. A zwłaszcza pięknych dziewczyn. Uwierzysz, że kiedyś wolałem samotność? Zgadza się, teraz nadrabiam zaległości.
– Wcale tak nie powiedziałam.
– Ale pomyślałaś.
To była prawda, dokładnie tak pomyślałam: nadrabia zaległości. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas, wypiliśmy kilka drinków, a potem pojechaliśmy taksówką do hotelu. Piotr powiedział, że rzeczywiście nie powinien tyle pić, bo jego wątroba wciąż niedomaga, ale ma to w nosie. Woli żyć trochę krócej, za to bardziej intensywnie. I rzeczywiście kochaliśmy się tej nocy bardzo intensywnie. Rano poprzytulaliśmy się, umówiliśmy na popołudnie i – pojechałam do domu.
Biedny chłopak
Rodzicom skłamałam, że koleżanka zaoferowała mi nocleg. W mojej twarzy musiało być coś niepokojącego, bo mama zapytała, czy coś się stało. Odpowiedziałam, że nie, lecz ona drążyła dalej.
W końcu, pomijając prawdę o nocy w hotelu, opowiedziałam jej o Piotrze. Westchnęła i poprosiła, żebym uważała.
– Boisz się, że mnie wykorzysta?
– Nie – odparła. – Boję się, że on zakocha się w tobie, a tobie wcześniej przejdzie.
– A może to ja zakocham się w nim, a on mnie zostawi? Przecież nadrabia zaległości – powiedziałam zjadliwym tonem, lekko już wkurzona całą tą rozmową.
– Jak możesz! – zdenerwowała się mama. – To biedny, chory człowiek. Choć spróbuj okazać mu trochę współczucia!
Prawda okazała się całkiem inna
Po południu nie zastałam Piotra w hotelu, za to natknęłam się na jego kolegę, tego od sprzeczki o alkohol. Gdy zapytałam, gdzie Piotr, dowiedziałam się, że mój kochaś wrócił do Zabrza, do domu. Ponieważ milczałam, chłopak po chwili dodał:
– Co, umówił się z tobą i zwiał? To się ciesz, dziewczyno. Wykorzystał cię tylko raz.
– Nie rozumiem.
– Powiedział ci, że nadrabia zaległości?
– Tak… Więc to kłamstwo z tą jego chorobą?
Cóż, Piotr rzeczywiście chorował, ale kilka lat temu. Teraz jest zdrowy, udaje jednak, że nadal choruje, bo okazało się to niezłym chwytem na kobiety… Byłam wściekła. W hotelowym holu zrobiłam facetowi regularny wykład z etyki.
– Daruj sobie ten patos, mała – przerwał mi w pewnym momencie. – Głupio ci, że dałaś się nabrać, bo przespałaś się z cwaniakiem, a teraz udajesz, że o co innego chodzi.
– Myślisz, że jeśli ty ze swoim kumplem udajesz i kłamiesz, to wszyscy też tak robią?
Odparł mi na to, że Piotr już nie jest jego kumplem, bo rano się pokłócili.
– Chyba nie o to, że bierze na litość durne panienki? – mruknęłam.
Wyjaśnił, że poszło o alkohol, który bez opamiętania wlewa w siebie Piotr. Na koniec powiedział, że to go w końcu wykończy.
– I dobrze. Krzyżyk na drogę! – warknęłam, odwracając się na pięcie.
Wychodząc z hotelu, ryczałam już na całego. I sama nie wiem, czy ze złości na siebie, czy z żalu za utraconymi złudzeniami, bo naprawdę mi się spodobał.