„Gdy ja harowałem w Holandii, żona nie narzekała na brak wsparcia. Teraz mój syn myśli, że dziadek to jego nowy tata”
„Ojciec i Kasia spojrzeli na mnie, ale żadne z nich nie powiedziało ani słowa. Milczenie było niemal namacalne, jak ciężka kurtyna, która właśnie opadła między nami. Wszystko, co usłyszałem od dziecka, nagle zaczęło układać się w całość. Byłem przytłoczony emocjami, nie wiedziałem, co zrobić ani co powiedzieć”.

- Redakcja
Życie w Holandii jest pełne wyzwań. Każdego ranka, kiedy budzę się i przygotowuję do pracy, czuję ciężar na sercu. To nie tylko odpowiedzialność za rodzinę, ale również ogromna tęsknota. Pracuję w firmie budowlanej, zarabiam na to, by Kasia i nasze dziecko mogły żyć lepiej. W Polsce o pracę trudno, a tu przynajmniej mam stabilne zatrudnienie. Ale za jaką cenę?
Każdego dnia myślę o tym, jak wygląda życie Kasi i naszego synka beze mnie. Czy ona dobrze sobie radzi? Czy mały mnie pamięta? Dziękuję mojemu ojcu, że wspiera Kasię, kiedy mnie nie ma, ale czasem czuję, że coś się zmieniło. Ostatnio, gdy dzwonię, Kasia wydaje się być inna. Czasem jej głos brzmi obco, jakby była w innym świecie. Może to tylko stres? Może się mylę?
Często myślę o tym, co mogę zrobić, by być lepszym mężem i ojcem. Ale z każdą mijającą chwilą na obczyźnie zastanawiam się, czy moja nieobecność nie wpływa na nas bardziej, niż sądziłem. Jakie skutki przyniesie to dla naszej rodziny? Czy uda nam się zachować to, co mamy? Czy może już jest za późno?
Zacząłem mieć wątpliwości
– Cześć, kochanie – zacząłem rozmowę przez telefon, próbując zatuszować zmęczenie po długim dniu pracy.
– Cześć, Mikołaj – odpowiedziała Kasia, ale jej głos nie miał tej zwykłej ciepłej nuty. Był chłodny, niemal zdystansowany.
– Jak tam u was? – zapytałem, licząc na zwyczajową opowieść o codzienności. Zawsze mnie to uspokajało, gdy słuchałem o tym, co robią.
– Wszystko w porządku – odpowiedziała krótko, co nie było do niej podobne. Zwykle uwielbiała opowiadać o każdym drobiazgu, który jej się przydarzył.
– Na pewno? – dopytywałem, próbując uchwycić to, co umykało mi w jej tonie.
– Tak, wszystko jest okej. Twój ojciec bardzo nam pomaga – jej odpowiedź była szybka, niemal zbyt szybka, jakby chciała zakończyć temat.
Rozłączyłem się z telefonem przy uchu, jeszcze przez chwilę nasłuchując ciszy, która była bardziej wymowna niż jakiekolwiek słowa. Coś było nie tak. Czułem to głęboko w sobie, jak ciężar, który nie daje spokoju. Zastanawiałem się, czy to ja coś przeoczyłem, czy może naprawdę coś było na rzeczy. Czy moja nieobecność zaczynała się odbijać na naszym związku?
Wątpliwości nie dawały mi spokoju przez całą noc. Z jednej strony cieszyłem się, że mój ojciec jest tam, by pomagać Kasi, ale z drugiej strony ta jego obecność zaczynała mnie niepokoić. Czyżbym był paranoikiem? Czy te oznaki to tylko moja wyobraźnia?
Byłem pełen niepokoju
Kiedy w końcu nadszedł długo oczekiwany urlop, wracałem do Polski z mieszanką ekscytacji i niepokoju. Lot z Amsterdamu minął mi w mgnieniu oka. Gdy tylko dotknąłem ziemi ojczystej, poczułem dziwny przypływ energii. Było chłodne, wiosenne popołudnie, gdy zbliżałem się do drzwi naszego domu. Po cichu modliłem się, żeby moje obawy okazały się bezpodstawne.
Drzwi otworzyła mi Kasia. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, ale było w nim coś sztucznego, jakby nie sięgał oczu. Syn rzucił się w moje ramiona z radosnym okrzykiem. To uczucie, kiedy maluch ściska cię z całych sił, jest nie do opisania. Poczułem ulgę, przynajmniej na chwilę.
Wieczorem usiedliśmy do wspólnej kolacji. Ojciec usiadł naprzeciwko mnie, z talerzem pełnym jedzenia. Rozmawialiśmy o codziennych sprawach, ale coś w jego zachowaniu mnie niepokoiło. Unikał mojego wzroku, patrząc raczej na stół, niż na mnie.
– Jak tam interesy, tato? – zagadnąłem, próbując wciągnąć go do rozmowy.
– Wszystko w porządku – odpowiedział krótko, nie podnosząc wzroku.
Atmosfera była napięta, jakbyśmy wszyscy starali się utrzymać wrażenie normalności, które wisiało na włosku. Z każdym kęsem jedzenia rosło we mnie przekonanie, że nie wszystko jest tak, jak być powinno.
Cisza, która między nami panowała, była wymowna. Zastanawiałem się, czy to tylko moje przewrażliwienie, czy może coś, czego nie byłem w stanie dostrzec wcześniej. Moje myśli były jak burza, pełne wątpliwości i niepokoju.
Nie mogłem w to uwierzyć
Następnego dnia obudziłem się wcześnie, nie mogąc pozbyć się uczucia niepokoju. Zdecydowałem się wyjść na spacer, żeby nieco oczyścić myśli. Gdy wróciłem do domu, zauważyłem, że Kasia już wstała. Z kuchni dochodziły śmiechy i ciepłe zapachy, które zwykle budziły we mnie poczucie domowego spokoju. Tym razem jednak czułem, jakby coś było nie tak.
Podczas gdy przemykałem obok drzwi do salonu, usłyszałem rozmowę, która przykuła moją uwagę. Syn siedział na dywanie z moim ojcem, który układał z nim klocki.
– Dziadku, ale ty spałeś w łóżku taty! – powiedział maluch z dziecięcą niewinnością.
Zamarłem. Serce zaczęło mi bić szybciej, a krew odpłynęła mi z twarzy. Przez chwilę nie mogłem się ruszyć, jakbym stał się częścią tej sytuacji, którą jeszcze chwilę temu uważałem za niemożliwą.
Wszedłem do pokoju, czując, jak ciężar sytuacji mnie przytłacza. Kasia weszła chwilę później, zaskoczona moim nagłym pojawieniem się.
– Co się dzieje? – zapytałem, próbując zachować spokój, chociaż wewnętrznie wszystko się we mnie gotowało.
Ojciec i Kasia spojrzeli na mnie, ale żadne z nich nie powiedziało ani słowa. Milczenie było niemal namacalne, jak ciężka kurtyna, która właśnie opadła między nami. Wszystko, co usłyszałem od dziecka, nagle zaczęło układać się w całość. Byłem przytłoczony emocjami, nie wiedziałem, co zrobić ani co powiedzieć.
Cisza trwała zbyt długo. Każda sekunda była jak wieczność. Moje podejrzenia zostały potwierdzone, chociaż nigdy nie chciałem uwierzyć, że to możliwe.
Mój świat runął
Siedzieliśmy w salonie, naprzeciwko siebie, jakbyśmy mieli rozwiązać największą zagadkę życia. Milczenie było nie do zniesienia, a w powietrzu unosiło się napięcie, które mogło przeciąć nóż. W końcu to Kasia odezwała się pierwsza, jej głos był cichy, pełen żalu.
– Mikołaj... – zaczęła, ale urwała, jakby szukając właściwych słów. – To nie miało się tak potoczyć.
Ojciec spuścił wzrok, jakby unikał mojego spojrzenia. Wiedziałem, że cokolwiek się wydarzyło, oboje byli za to odpowiedzialni.
– Jak to się stało? – zapytałem, starając się nie podnieść głosu, choć czułem, że każda chwila przybliża mnie do wybuchu.
– Mikołaj, to było... – Kasia wzięła głęboki wdech, szukając słów. – Byliśmy sami, ty byłeś daleko. To zaczęło się od zwykłej rozmowy, wsparcia...
– Rozmowy? – przerwałem jej, czując, jak gniew narasta. – Jak mogłaś?
– Nie tak to miało wyglądać! – krzyknęła, a jej oczy zaszły łzami. – Byliśmy zbyt blisko, a potem... stało się.
Z każdą sekundą czułem, jak świat wokół mnie się rozpada. Ojciec, człowiek, któremu ufałem, który miał być podporą dla mojej rodziny w mojej nieobecności, teraz siedział przede mną, nie mówiąc ani słowa.
– I ty też? – zwróciłem się do niego. – Jak mogłeś?
Nie miałem siły, by dłużej tam siedzieć. Wszystko, co uważałem za prawdę, nagle stało się iluzją. Wybiegłem z domu, nie wiedząc, dokąd zmierzam. Czułem, jakby coś we mnie się złamało. Szukałem odpowiedzi na pytania, których nie umiałem nawet sformułować.
To już nie był mój świat
Spędziłem noc, błąkając się po okolicy. Chłodny wiatr owiewał moją twarz, ale nie przynosił ukojenia. Nie byłem w stanie zebrać myśli, czułem się jak w pułapce bez wyjścia.
Kiedy nadszedł świt, nogi same zaniosły mnie do domu mojego najlepszego przyjaciela, Artura. Byłem wyczerpany, zarówno fizycznie, jak i emocjonalnie. Potrzebowałem wsparcia.
Drzwi otworzyły się powoli, a jego twarz zdradzała zaskoczenie, kiedy zobaczył mnie stojącego w progu.
– Mikołaj? Stary, wszystko w porządku? – zapytał natychmiast, widząc mój stan.
– Mogę wejść? – odpowiedziałem cicho, czując, że potrzebuję kogoś, komu mógłbym zaufać.
Usiedliśmy przy stole w kuchni, a Artur zrobił mi herbatę. Dłonie drżały mi z nerwów i zmęczenia.
– Nie wiem, co mam robić – wyznałem w końcu. – Kasia i mój ojciec... oni...
– Nie żartuj! – przerwał mi, przykładając dłoń do ust. – Jak to możliwe?
Opowiedziałem mu wszystko, chociaż każde słowo przypominało mi o bólu zdrady. Czułem, że muszę się podzielić tym ciężarem, choć nie wiedziałem, czy cokolwiek może przynieść mi ulgę.
– Stary, to okropne. Przykro mi – powiedział, łapiąc się za głowę. – Ale co teraz zamierzasz zrobić?
– Nie wiem. Naprawdę nie wiem. – Głos mi się załamał. – Jak mogę wrócić do życia, które zbudowałem, wiedząc, że wszystko, co uważałem za prawdę, było kłamstwem?
Artur próbował mnie pocieszyć, mówił o nowym życiu i możliwościach, ale dla mnie wszystko wydawało się takie odległe i nierealne. Czułem się jak w obcym świecie, który już do mnie nie należy.
Mikołaj, 44 lata
Czytaj także:
- „Jestem na emeryturze, a 30 lat młodszy czaruś i tak zawrócił mi w głowie. Byłam naiwna, ale serce nie sługa”
- „Tegoroczna Wielkanoc była jedną wielką farsą. Zdaniem wujka nie jestem prawdziwą kobietą, bo nie mam dzieci i męża”
- „Miałam wyrzuty, że zdradziłam męża. Ale gdy Marek dowiedział się, że mam kochanka, tylko zaśmiał mi się w twarz”