Reklama

Mój mąż od zawsze twierdził, że musimy zaciskać pasa. Gotuję tanie obiady, unikam kupowania nowych ubrań, a na wakacje nie jeździmy od lat. Dla Marka liczy się każdy grosz. Z czasem zaczęłam się czuć coraz bardziej sfrustrowana. Często myślałam o tym, jak wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy pozwolili sobie na odrobinę luksusu. Czy te wszystkie poświęcenia miały sens? Każdego dnia zmagałam się z wątpliwościami, ale mimo to próbowałam wierzyć, że robię to dla dobra naszej rodziny. Nie przypuszczałam, że wkrótce odkryję coś, co całkowicie zmieni moje spojrzenie na nasze małżeństwo.

Reklama

Czułam, że coś jest nie tak

– Przecież mówiłem ci, że musimy oszczędzać!

Marek po raz kolejny podniósł głos, gdy tylko zaproponowałam, żebyśmy zjedli coś lepszego na kolację. Spojrzałam na niego z rezygnacją. Codzienne kłótnie o pieniądze były już normą.

– Naprawdę? Chciałabym choć raz poczuć, że nasze życie nie jest tylko listą wydatków – odparłam z rozgoryczeniem, starając się nie okazać, jak bardzo to mnie boli.

Nie stać nas na luksusy – odparł z przekąsem. – Myślisz, że pieniądze rosną na drzewach? Trzeba zaciskać pasa!

Jego słowa uderzyły mnie jak zimny prysznic. Wiedziałam, że w dużej mierze Marek miał rację, ale mimo wszystko czułam, że coś jest nie tak. Skąd ta jego obsesja na punkcie oszczędzania?

– Mam dosyć tego ciągłego oszczędzania. Nie da się żyć w ten sposób bez końca – próbowałam przekonywać, choć wiedziałam, że to nie ma sensu.

Marek wybuchł jeszcze bardziej.

– A ja mam dosyć twojego marudzenia! – wykrzyknął. – Po prostu zrozum, że nie możemy sobie pozwolić na zbytki!

Jego reakcja nie dawała mi spokoju. Dlaczego Marek zawsze reagował tak gwałtownie? Poczułam, że coś tu nie gra. To nie była tylko kwestia oszczędności. W głowie zaczęły krążyć myśli, które wcześniej odsuwałam na bok. Czy Marek coś ukrywał?

Musiałam poznać prawdę

Siedziałam w kuchni z filiżanką herbaty, a w głowie kołatało mi pytanie, co tak naprawdę dzieje się z Markiem. Wspomnienie naszej ostatniej kłótni o pieniądze nie dawało mi spokoju. Zdecydowałam się porozmawiać o tym z moją najlepszą przyjaciółką. Znała mnie od lat i zawsze potrafiła spojrzeć na moje problemy z innej perspektywy. Spotkałyśmy się w małej kawiarni na rogu. Usiadłam przy stoliku i spojrzałam na Ankę.

– Mam wrażenie, że Marek coś przede mną ukrywa – powiedziałam cicho, mieszając kawę.

Anka zmarszczyła brwi.

– A co dokładnie masz na myśli?

– Nie wiem, jak to wyjaśnić, ale jego obsesja na punkcie oszczędzania zaczyna mnie niepokoić. Zawsze reaguje złością, kiedy mówię o wydatkach – odpowiedziałam, zerkając na nią nerwowo.

Anka zastanowiła się przez chwilę, a potem uśmiechnęła się półgębkiem.

– Może po prostu ma jakiś sekret?

Jej słowa mnie zaintrygowały. Może faktycznie coś było na rzeczy? Postanowiłam, że muszę dowiedzieć się prawdy. Nie mogłam żyć w niepewności.

– Masz rację. Muszę sprawdzić, co on robi po pracy – powiedziałam, czując przypływ determinacji.

– Uważaj, żebyś nie zrobiła czegoś, czego będziesz żałować – ostrzegła mnie Anka, ale w jej głosie słyszałam troskę i wsparcie.

Czułam, że prawda może być bolesna, ale nie mogłam dłużej żyć w niewiedzy.

Moje serce biło jak szalone

Pewnego dnia wyszłam z pracy wcześniej. Czułam się niepewnie i z niepokojem zerkałam na zegarek, gdy stałam na przystanku. W końcu zobaczyłam go wychodzącego z biura. Ruszyłam za nim, starając się, by mnie nie zauważył. Ku mojemu zdziwieniu, Marek nie skierował się w stronę naszego mieszkania. Zamiast tego skręcił w ulicę prowadzącą do centrum miasta. Z każdym jego krokiem mój niepokój narastał. Nagle zatrzymał się przed jedną z najdroższych restauracji w mieście. Zamurowało mnie.

Nie wiedziałam, co robić. Moje serce biło jak szalone. Postanowiłam zbliżyć się do lokalu. Przez duże, przeszklone okna dostrzegłam Marka siedzącego przy stole, jakby to była dla niego najzwyklejsza rzecz na świecie. Z nieopisanym szokiem przyglądałam się, jak kelnerka podaje mu wykwintne danie, a on delektuje się posiłkiem, jakby robił to codziennie. Zebrałam się na odwagę i weszłam do środka.

– Przepraszam – zwróciłam się do kelnerki. – Czy ten pan często tu przychodzi?

– O tak, jest tu niemal codziennie – odpowiedziała, nieświadoma zamętu, jaki wywołały jej słowa.

Wyszyłam stamtąd w szoku. Zdrada miała dla mnie teraz zupełnie inne znaczenie. Czułam się oszukana i zraniona. W mojej głowie kołatały się setki pytań. Jak mógł to przede mną ukrywać? Co jeszcze było kłamstwem w naszym małżeństwie?

Czułam się zdradzona

Wróciłam do domu, choć cała drżałam z emocji. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z mężem, choć serce biło mi w piersi jak oszalałe. Gdy tylko Marek przekroczył próg, jego spokojny wyraz twarzy tylko mnie rozwścieczył.

– Musisz mi coś wyjaśnić – powiedziałam stanowczo, starając się opanować drżenie głosu.

Spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem.

– O co chodzi?

Nie czekałam na jego wymówki.

– Dlaczego to robisz? Dlaczego mnie okłamujesz? – wyrzuciłam z siebie, patrząc mu prosto w oczy.

Przez chwilę patrzył na mnie w milczeniu, potem odetchnął głęboko.

– To nie jest tak, jak myślisz...

– Naprawdę? A jak mam to zrozumieć? Codziennie chodzisz do luksusowej restauracji, a mi mówisz, że nie mamy pieniędzy – przerwałam mu ostro, walcząc z napływającymi do oczu łzami.

Zrobił krok w moją stronę, ale się odsunęłam.

– Potrzebowałem odskoczni... – zaczął, ale nie umiał dokończyć.

– Odskoczni? – powtórzyłam z niedowierzaniem. – Myślisz, że to usprawiedliwia twoje kłamstwa? Całe nasze życie zaciskam pasa, a ty bawisz się w bogacza za moimi plecami.

Przez chwilę milczeliśmy. Marek unikał mojego spojrzenia, a ja próbowałam zebrać myśli. Zrozumiałam, że nasze życie nie było takie, jak mi się wydawało. Czułam się zdradzona nie tylko przez jego zachowanie, ale przez wszystko, w co wierzyłam.

– Proszę... – zaczął znów, ale ja uniosłam rękę.

– Nie wiem, co dalej – powiedziałam, z trudem utrzymując głos pod kontrolą.

Zostawiłam go samego w salonie. Próbowałam zrozumieć, jak mogłam być tak ślepa na to, co działo się wokół mnie.

Postawiłam ultimatum

Nazajutrz funkcjonowałam jak w półśnie. Całą noc spędziłam na rozmyślaniu, przewracając się z boku na bok. Postanowiłam ponownie spotkać się z Anką. Potrzebowałam jej wsparcia bardziej niż kiedykolwiek.

– Opowiedz mi wszystko – powiedziała Anka, gdy tylko usiadłyśmy przy stoliku w kawiarni.

– Okazało się, że Marek codziennie po pracy chodzi do luksusowej restauracji – wyznałam, czując, jak mój głos łamie się na samą myśl o tym. – Całe te oszczędności to jedna wielka farsa.

Anka pokręciła głową z niedowierzaniem.

– A on nie próbował tego jakoś wyjaśnić?

– Mówił coś o odskoczni, ale... Nie rozumiem, jak mógł mnie tak okłamywać – przyznałam ze smutkiem. – Nie wiem, co dalej robić. Czuję się tak, jakby całe nasze małżeństwo było oparte na kłamstwie.

Anka spojrzała na mnie z troską.

Musisz postawić mu ultimatum. Powiedz mu, że musi się zdecydować, czy chce być z tobą, czy dalej prowadzić podwójne życie.

Jej słowa uderzyły we mnie jak dzwon. Wiedziałam, że ma rację. Po powrocie do domu zdecydowałam się na rozmowę z Markiem. Był zaskoczony, gdy usiadłam naprzeciw niego.

– Musimy to wyjaśnić raz na zawsze – zaczęłam, spoglądając mu prosto w oczy. – Albo zaczniesz być szczery, albo nasze małżeństwo nie ma sensu.

Marek spuścił głowę.

– Przepraszam. Nie wiem, co mnie opętało... Naprawdę nie chciałem cię skrzywdzić.

Cisza, która zapadła, była ciężka, ale jednocześnie oczyszczająca. Wiedziałam, że przede mną jeszcze długa droga do zrozumienia i wybaczenia, ale musiałam spróbować.

W głowie miałam chaos

Wieczorem czułam się jak na rozstaju dróg. Moje uczucia były jak roztrzaskane lustro – każda ich część odbijała inne emocje. Marek obiecał, że nie będzie więcej kłamać, że zrezygnuje z tych restauracyjnych kolacji. Choć jego słowa brzmiały szczerze, we mnie ciągle tkwiła obawa, że to tylko chwilowe. Czy nasze małżeństwo miało jeszcze szansę na odbudowę? Zaczęłam rozważać, co tak naprawdę znaczy dla mnie relacja z mężem. Czy było to jedynie przyzwyczajenie, czy jednak miłość, która wciąż miała szansę rozkwitnąć? W mojej głowie ciągle kłębiły się myśli.

Anka próbowała mnie zmotywować do działania.

– Musisz zdecydować, czego naprawdę chcesz. Marek też musi chcieć tego samego, inaczej nic z tego nie będzie – mówiła z troską, ale i stanowczością.

Zrozumiałam, że to nie tylko Marek musi zmienić swoje zachowanie. My oboje musimy nauczyć się rozmawiać i być szczerymi względem siebie. Wciąż miałam przed sobą długą drogę, by odkryć, co tak naprawdę chcę osiągnąć w życiu i w małżeństwie. Czy nasze życie będzie takie samo? Tego nie wiedziałam. Ale jedno było pewne: już nigdy nie pozwolę, by ktoś ponownie złamał moje zaufanie. Marek musiał mi udowodnić, że zasługuje na drugą szansę, a ja musiałam zdecydować, czy jestem gotowa mu ją dać.

Magda, 35 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama