Reklama

Ciągle miał na mnie oko

Wychodząc za Mariusza, miałam wrażenie, że wygrałam los na loterii. Był moim przyjacielem z dzieciństwa, z którym zawsze mogłam się śmiać i na którego mogłam liczyć. Po ślubie nasze życie wydawało się idealne – luksusowy dom, podróże, wspólne plany. Mariusz był nie tylko wspaniałym mężem, ale także odniósł wielki sukces jako przedsiębiorca. Jednak z czasem coś zaczęło się zmieniać. Mariusz stawał się coraz bardziej zazdrosny i kontrolujący. Jego miłość, która kiedyś była źródłem mojego szczęścia, zaczęła mnie przerażać. Zaczęłam odczuwać niepokój, którego nie potrafiłam zignorować.

Reklama

– Nie wiem, co robić. Mariusz nie pozwala mi nigdzie wychodzić bez niego – zwierzyłam się mojej najlepszej przyjaciółce podczas naszej cotygodniowej kawy.

Magda spojrzała na mnie z troską, odstawiając filiżankę na spodek. Byłyśmy w naszej ulubionej kawiarni, miejscu, które zawsze dawało nam poczucie bezpieczeństwa.

– Wiesz, on zawsze był trochę zazdrosny, ale ostatnio to się nasiliło. Chce wiedzieć, z kim rozmawiam przez telefon, co robię w ciągu dnia. Nawet mój kalendarz kontroluje.

Magda ściągnęła brwi, zastanawiając się nad moimi słowami.

– Czy on cię... no wiesz, śledzi?

Pokręciłam głową, chociaż sama nie byłam pewna.

– Nie wiem, ale czasem czuję się obserwowana. Kiedy wychodzę z domu, mam wrażenie, że jego oczy są wszędzie.

Magda wzięła mnie za rękę, mocno ściskając.

– Musisz z tym coś zrobić. To nie jest normalne. Jeśli poczujesz się zagrożona, przyjdź do mnie. Zawsze możesz na mnie liczyć.

Nie miał podstaw do zazdrości

Wieczorem, gdy Mariusz wrócił z pracy, postanowiłam z nim porozmawiać. Siedział przy stole w kuchni, przeglądając dokumenty. Czułam, jak serce bije mi szybciej, ale wiedziałam, że muszę to zrobić. Podniósł wzrok znad dokumentów, które przeglądał, patrząc na mnie z nieodgadnionym wyrazem twarzy.

– O co chodzi?

Wzięłam głęboki oddech.

– Chciałabym porozmawiać o twojej zazdrości. Ostatnio czuję się, jakbyś mnie kontrolował na każdym kroku. To mnie przeraża.

Jego twarz stężała, a oczy zwęziły się.

– Sprawdzasz mój telefon, kontrolujesz mój kalendarz, nie pozwalasz mi wychodzić samej. To nie jest normalne. Kocham cię, ale musimy coś z tym zrobić – powiedziałam, starając się zachować spokój.

Wstał gwałtownie, przewracając krzesło.

– Gdzie byłaś przez te dwie godziny wczoraj? Kogo spotkałaś?

Zaskoczył mnie jego wybuch.

– Byłam tylko na kawie z Magdą! Dlaczego mi nie ufasz?

Jego twarz poczerwieniała ze złości.

– Kawa z Magdą, tak? A co jeszcze robisz, kiedy mnie nie ma? Spotykasz się z kimś innym?

Poczułam, jak łzy napływają mi do oczu.

– Mariusz, to absurd. Nigdy bym cię nie zdradziła. Kocham cię, ale musisz przestać mnie kontrolować.

Zbliżył się do mnie, patrząc mi prosto w oczy.

– Muszę cię kontrolować, bo inaczej mnie zdradzisz. Wiem, że coś ukrywasz.

Zatkało mnie. Wstałam i cofnęłam się o krok.

– Nie mogę żyć w ten sposób. Jeśli nie zmienisz swojego zachowania, nie wiem, jak długo jeszcze wytrzymam.

Mariusz stał przez chwilę w milczeniu, oddychając ciężko. Potem odwrócił się i wyszedł z kuchni, zostawiając mnie samą. Czułam, jak narasta we mnie strach i niepewność. Wiedziałam, że to był dopiero początek.

Dłużej nie dam rady

Siedziałam sama w kuchni, wciąż drżąc po kłótni z Mariuszem. W mojej głowie kotłowały się myśli. Wiedziałam, że muszę coś zrobić, ale nie miałam pojęcia co. W tym momencie usłyszałam, jak Mariusz rozmawia przez telefon w salonie. Głos miał cichy i pełen napięcia.

– Janusz, muszę się z tobą zobaczyć. Jest coraz gorzej. Mam wrażenie, że Justyna mnie zdradza. Nie mogę jej ufać – mówił, nieświadomy mojej obecności.

Serce zamarło mi w piersi. Podkradłam się bliżej, by lepiej słyszeć.

– Przesadzasz. Justyna cię kocha. Musisz się uspokoić. Śledzenie jej tylko pogorszy sytuację – odpowiedział spokojny głos Janusza.

– Nie mogę przestać myśleć o tym, co robi, kiedy mnie nie ma. Zainstaluję kamery. Muszę wiedzieć, co robi.

Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. Ukryte kamery? To byłaby katastrofa. Nie mogłam pozwolić, by Mariusz zniszczył nasze życie z powodu swojej paranoi.

– To naprawdę zły pomysł. Musisz jej zaufać. Inaczej stracisz ją na zawsze – Janusz starał się przemówić mu do rozsądku, ale znałam Mariusza zbyt dobrze, by uwierzyć, że to go powstrzyma.

Cofnęłam się cicho do kuchni, czując, jak narasta we mnie panika. Wiedziałam, że muszę działać szybko. Nie mogłam pozwolić, by Mariusz kontrolował każdy aspekt mojego życia. Byłam przerażona tym, co mogło się wydarzyć, ale miałam jedno pewne – musiałam znaleźć sposób na ochronę siebie i naszego małżeństwa przed jego chorobliwą zazdrością.

Zainstalował je w całym domu

Kilka dni później, gdy Mariusz był w pracy, postanowiłam przeszukać dom. W jego gabinecie, pod stosem papierów, znalazłam coś, co wyglądało jak instrukcja instalacji kamer. Moje serce biło jak oszalałe. Przeszłam przez wszystkie pomieszczenia, sprawdzając każdy zakamarek. I wtedy je znalazłam – małe, prawie niewidoczne kamery zamontowane w salonie, sypialni, kuchni.

Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę to zrobił. Poczułam gniew i upokorzenie, że mój własny mąż nie ufał mi do tego stopnia. Wzięłam jedną z kamer do ręki, czując, jak narasta we mnie furia. Kiedy Mariusz wrócił, czekałam na niego w salonie, trzymając kamerę w dłoni.

– Jak mogłeś to zrobić? Zainstalowałeś kamery w naszym domu? – krzyknęłam, nie mogąc powstrzymać łez.

Jego twarz zbladła.

– To dla naszego bezpieczeństwa. Musiałem wiedzieć, co robisz, kiedy mnie nie ma.

– Bezpieczeństwa? To chorobliwa zazdrość! To nie jest miłość! – odpowiedziałam, rzucając kamerę na stół. – Nie mogę dłużej żyć w ten sposób.

– Proszę, zrozum. Kocham cię i boję się, że cię stracę. – Mariusz próbował mnie objąć, ale odsunęłam się od niego.

– Już mnie straciłeś – powiedziałam cicho. – Nie mogę dłużej żyć w strachu. Odchodzę.

Mariusz zamarł, a ja poczułam ulgę i jednocześnie smutek. Było to najtrudniejsze, ale jednocześnie najodważniejsze, co kiedykolwiek zrobiłam. Spakowałam kilka rzeczy i opuściłam dom, który przestał być dla mnie bezpiecznym miejscem. Wiedziałam, że muszę znaleźć siłę, by zacząć od nowa.

Uwolniłam się od zazdrości

U Magdy czułam się bezpiecznie. Była moją ostoją, wsparciem, którego tak bardzo potrzebowałam. Leżałyśmy na kanapie w jej przytulnym mieszkaniu, popijając herbatę. Magda, jak zawsze, potrafiła mnie uspokoić.

– Zrobiłaś to, co musiałaś. Nie mogłaś dłużej żyć pod taką presją – powiedziała, ściskając moją dłoń.

Z trudem powstrzymywałam łzy.

– Wiem, ale co teraz? Wszystko, co znałam, runęło w gruzach. Co dalej?

– Teraz musisz skupić się na sobie. Znaleźć spokój, zacząć od nowa. Możesz zostać tutaj tak długo, jak potrzebujesz. Razem damy radę.

Przytuliłyśmy się mocno, a ja zaczęłam planować swoje nowe życie. Wiedziałam, że muszę znaleźć pracę, miejsce, gdzie będę mogła się zregenerować. Musiałam również zająć się formalnościami związanymi z rozwodem. To była długa droga, ale byłam gotowa ją podjąć. Kilka tygodni później siedziałam w kawiarni, czekając na Magdę. Miałam za sobą pierwszą rozmowę o pracę, która poszła całkiem dobrze. Kiedy Magda przyszła, opowiedziałam jej o wszystkim.

– Jestem z ciebie dumna. Widzisz? Powoli, ale na pewno zaczniesz nowe życie – powiedziała z uśmiechem.

Te słowa dodały mi sił. Wiedziałam, że przede mną jeszcze wiele trudnych chwil, ale miałam przyjaciółkę, która stała przy mnie bez względu na wszystko. To dawało mi nadzieję na lepszą przyszłość.

W końcu nadszedł dzień, w którym opuściłam kancelarię adwokacką z podpisanymi dokumentami rozwodowymi. Wiedziałam, że teraz naprawdę zaczynam nowe życie.

Reklama

Nowy początek świętowałam razem z Magdą małym tortem i lampką wina. W głębi duszy wciąż zmagałam się z traumą. Przyszłość wydawała się niepewna, ale wiedziałam, że zrobiłam to, co musiałam, by odzyskać swoje życie. Z czasem, krok po kroku, zaczynałam budować zaufanie do samej siebie. Być może kiedyś znów będę mogła zaufać komuś innemu. Ale teraz, przede wszystkim, musiałam zaufać sobie.

Reklama
Reklama
Reklama