Reklama

Siedziałam w kuchni, mieszając łyżką zimną już kawę. Przez okno widziałam Radka, który w pośpiechu wrzucał do torby jakieś dokumenty, notatki. Nawet nie raczył na mnie spojrzeć, nie mówił, kiedy wróci.

Reklama

– Robota… Wiesz, jak jest, Monia…– słyszałam za każdym razem. I udawałam, że wierzę.

Narastał we mnie gniew

Za każdym razem, gdy zamykał drzwi, coś we mnie pękało. Dlaczego dopiero kilka tygodni temu coś sprawiło, że zaczęłam przeglądać jego telefon? Znalazłam wszystko – czułe wiadomości, zdjęcia. Zdradzał mnie. I nie mogłam zrozumieć, co zrobiłam nie tak.

Czułam, że dłużej tak nie wytrzymam. A jednak byłam z nim wciąż, jakby jego zdrady były czymś, co można zapomnieć. Prawda jest taka, że nie umiem sobie wyobrazić życia bez niego. Nawet jeśli to życie od dawna jest farsą.

Tamtego dnia po śniadaniu teściowa oznajmiła, że idzie na jogę, a Radek zadeklarował, że musi „nadrobić zaległości w pracy”. Kiedy oboje wyszli, w domu zostaliśmy sami z teściem. Siedział w salonie i sprawiał wrażenie pogrążonego w myślach. Przez chwilę przyglądałam mu się z kuchni, po czym zebrałam się na odwagę i usiadłam obok.

– Wszystko w porządku? – spytał.

Próbowałam zdobyć się na odpowiedź, ale słowa utknęły mi w gardle. Milczałam, a w końcu spuściłam wzrok, czując, jak zbiera mi się na płacz.

– Widzę, że coś się dzieje. – Coś cię dręczy. Radek?

– Tak. Zdradza mnie – szepnęłam i spojrzałam mu w oczy. – A ja nawet nie wiem, jak długo to trwa. Udaje, że pracuje po godzinach.

Oboje mieliśmy problemy

Teść przez chwilę milczał. W jego oczach widziałam, że walczy z czymś, jakby wstrzymywał się przed wyrażeniem własnych uczuć.

– Nie powinnaś tego trzymać w sobie – zaczął cicho. – Wiesz, moja żona też od dawna nie jest… – przerwał, wzdychając ciężko. – Od lat czuję się, jakbym żył z kimś obcym.

– Przykro mi… – odpowiedziałam, ale moje słowa brzmiały niemal sztywno. Byłam zdumiona, że tak szczere wyznanie wywołało we mnie nie współczucie, ale ulgę.

Nasze spojrzenia spotkały się ponownie, a w tej krótkiej chwili poczułam, że przestałam być sama. Widziałam w jego oczach zrozumienie.

– Nie powinnaś się tak dręczyć – odezwał się, delikatnie ściskając moją dłoń. – Gdybyś chciała porozmawiać, ja zawsze tutaj jestem.

Zrewanżowałam się

Z teściową rozmawiało mi się dobrze, chociaż zawsze miałam wrażenie, że jej zainteresowanie krąży raczej wokół rzeczy niż ludzi. Na szczęście wybrała się tego dnia do przyjaciółki, a Radek znowu zniknął pod pretekstem służbowego wyjazdu. Znowu zostałam w domu z teściem.

– Czasami myślę, że to wszystko tylko pozory – powiedziałam. – Wiesz, niby mamy wszystko. Ale za zamkniętymi drzwiami… Czuję się jak cień w życiu Radka.

Przez chwilę milczeliśmy, wpatrując się w ciszę wieczoru. Potem nagle poczułam, że muszę dodać coś jeszcze:

– Czasem wydaje mi się, że to ja zrobiłam coś źle. Może za mało starałam się być taka, jaką on mnie chciał mieć?

– Nie mów tak – teść spojrzał na mnie z niespodziewanym żarem w oczach. – On nie docenia tego, co ma przy sobie.

Potrzebowałam tego

Wypowiedział te słowa tak, jakby wiedział o mnie więcej. Zadrżałam, bo nagle poczułam, że jego dłoń leży na mojej.

– Może to nie zawsze ty musisz się starać – dodał cicho.

Nie wiem, czy to był alkohol, czy pragnienie bliskości, którego tak bardzo mi brakowało. Spojrzałam mu w oczy, a moje serce przyspieszyło. Chwilę później nasze usta się spotkały, a ja poczułam, jak świat wokół przestaje istnieć. Potem przenieśliśmy się do sypialni.

Z początku wciąż wierzyłam, że wszystko uda się jakoś zepchnąć w niepamięć, zapomnieć, co się stało. Ale im bardziej starałam się wyprzeć tamten wieczór z myśli, tym bardziej wracał. A wraz z nim wracał on: jego dotyk, spojrzenie pełne zrozumienia, bliskość, której tak pragnęłam.

Pewnego dnia, gdy już zaczęłam przekonywać siebie, że to się nigdy więcej nie powtórzy, poczułam się źle. Po kilku dniach, gdy nie mijało, zaczęłam podejrzewać, co może się dziać. Myśl o ciąży była czymś, co zwykle wywoływało we mnie radość – przecież pragnęłam dziecka. Ale teraz nie byłam już pewna, czy powinnam cieszyć się, czy bać.

Kolejnego ranka trzymałam w dłoniach pozytywny test ciążowy. Oczywiście, dziecko mogło być Radka – ale czy na pewno? Przecież od dłuższego czasu nasze noce były zimne, bardziej wynikające z obowiązku niż z bliskości. Myśli wracały wciąż do tamtego wieczoru z teściem.

Bałam się

„Nie, to na pewno dziecko Radka”, próbowałam przekonywać samą siebie. Czułam jednak narastającą panikę. Nie mogłam się zdobyć na odwagę, by powiedzieć o ciąży. Jeszcze nie teraz. Musiałam przemyśleć, jak to wszystko ułożyć.

Kiedy patrzyłam na teścia, czułam w sobie coś, czego nie potrafiłam zignorować – ukłucie winy, strach, a może wciąż niegasnącą iskierkę emocji. Byłam przekonana, że on zauważył, że coś jest nie tak, a im bardziej to ignorowałam, tym bardziej zaczynało mnie to przytłaczać.

Podczas jednego z rodzinnych obiadów starałam się unikać jego spojrzenia, ale w końcu nie wytrzymał. Kiedy teściowa i Radek wyszli na chwilę do kuchni, teść odwrócił się do mnie i pochylił nad stołem.

– Co się z tobą dzieje? Unikasz mnie – powiedział cicho, ale jego głos był pełen niepokoju. – Czy chodzi o tamten wieczór?

Przez chwilę nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Próbowałam zachować spokój, ale czułam, że jego spojrzenie przenika mnie na wskroś.

– Wiesz… Ja… – zaczęłam, czując, jak drży mi głos. – Jestem w ciąży.

– I podejrzewasz, że to moje?

Musiałam być szczera

– Nie jestem pewna. Nie mogę tego nikomu powiedzieć. Nie wiem, co zrobić.

Czułam, jak jego dłoń obejmuje moją, choć widziałam, że wciąż jest wstrząśnięty.

– Moniko, jeżeli to dziecko… jeśli naprawdę… – zaczął, ale urwał. – Co zamierzasz zrobić?

– Nie wiem, kto jest ojcem. Ale nie mogę ryzykować.

– Jeśli to twoja decyzja, to będę milczał – powiedział.

Przez resztę dnia unikaliśmy się jeszcze bardziej niż wcześniej, ale tym razem nie z powodu wstydu – teraz łączyła nas tajemnica, której żadne z nas nie miało już odwagi wypowiedzieć na głos.

Z dnia na dzień brzuch coraz bardziej się zaokrąglał, a w rodzinie zapanowała atmosfera radosnego oczekiwania. Radek, choć wciąż zajęty „pracą” i częstymi wyjazdami, nie ukrywał dumy. Może nawet czuł ulgę, że teraz mniej drążę jego nieobecności.

Teść również zdawał się unikać kontaktu. Wciąż widywaliśmy się przy okazji rodzinnych spotkań, ale żadne z nas nie podejmowało tematu tamtej nocy. Ilekroć jednak patrzył na mój brzuch, widziałam w jego oczach nie tylko ciekawość, ale i coś, co przypominało ukryty żal.

Czuję ciężar tajemnicy

Podczas jednego z rodzinnych obiadów teściowa z entuzjazmem zaczęła omawiać plany na przyszłość.

– Będziemy mieć wnuka, może nawet przyszłego naukowca! Albo sportowca, prawda, Radek? Może pójdzie w ślady ojca?

Skrzywiłam się, próbując zachować spokój, ale na chwilę spojrzałam w stronę Kamila. Siedział z opuszczoną głową, unikając mojego spojrzenia. Po posiłku znalazł okazję, by podejść bliżej. Przez moment patrzył na mnie, a ja poczułam, jak serce mi przyspiesza.

– Jak się czujesz?

– Dobrze. Na tyle, na ile mogę – odpowiedziałam. Nie miałam jednak siły dłużej ukrywać zmęczenia, które każdego dnia stawało się coraz bardziej uciążliwe. Wyciągnął rękę i delikatnie dotknął mojego ramienia. Coś w jego spojrzeniu mówiło mi, że ta tajemnica staje się dla niego coraz trudniejsza. Z każdym dniem narastała we mnie obawa, że któregoś dnia jednak nie wytrzyma i wyzna prawdę.

Gdy urodził się mój syn, poczułam ciężar, którego wcześniej sobie nie wyobrażałam. Mały Michał spał spokojnie, zupełnie nieświadomy emocji, które wzbudził. Patrząc na niego, czułam ogromną miłość, ale i lęk. Radek, jak przystało na „dumnego ojca”, pozował do zdjęć z małym w ramionach, otoczony rodziną. Wokół nas panowała atmosfera radości, ale czułam, jak moje serce ciąży od sekretu, którego nie mogłam nikomu wyjawić.

Reklama

Monika, 32 lata

Reklama
Reklama
Reklama