Reklama

Nie wyobrażałam sobie piękniejszego dnia. Wszystko było tak, jak chciałam – suknia śnieżnobiała, lekko opadająca na ramiona, a welon delikatnie muskał mi kark. Mama płakała już od rana, a Anka, moja druhna, co chwilę przypominała, że muszę oddychać. Śmiała się, choć sama miała oczy czerwone od wzruszenia. I Tomek... Tomek wyglądał, jakby właśnie zobaczył cud. Patrzył na mnie z takim uwielbieniem, że przez chwilę poczułam, że cały świat to tylko my. Kochałam go. Przez pięć lat był moją opoką. Znosił moje lęki, moje ciche dni i napady śmiechu bez powodu. Wierzyłam, że razem przetrwamy wszystko.

Reklama

Michał – nasz świadek i przyjaciel Tomka z liceum – zawsze był blisko, choć trzymał się raczej z boku. Nigdy nie byliśmy sobie specjalnie bliscy, ale może dlatego, że był z tych ludzi, co mało mówią. Czasem czułam, że coś wisi w powietrzu, ale tłumaczyłam to sobie zwykłą nieśmiałością. Jednak w tamtym momencie nie miałam pojęcia, że jeden toast, jedna z pozoru niewinna przemowa, rozkruszy fundamenty, na których budowałam nasze szczęście.

Uśmiechnęłam się słabo

– A teraz poprosimy świadka o kilka słów – zapowiedział DJ, a ja uśmiechnęłam się lekko, zerkając na Michała.

Podszedł do mikrofonu z kieliszkiem w dłoni, poprawił mankiet i spojrzał na nas – na mnie i Tomka – z tym swoim wiecznym półuśmiechem. Niby ciepłym, ale jakby z rezerwą.

– Gdy ktoś zdobywa to, czego pragnął od zawsze... – zaczął spokojnie – powinien być uczciwy. Przede wszystkim wobec siebie. A potem wobec tych, którzy zostają w tyle... – przerwał na moment, jakby coś go ścisnęło w gardle. – Tomku, Klaro… życzę wam szczęścia. Prawdziwego. Żebyście nie musieli już niczego ukrywać. Za was.

W sali rozległy się brawa, ktoś krzyknął „piękne!”, a Michał wrócił na miejsce. Tylko ja… nie potrafiłam już się uśmiechać. „Wobec tych, którzy zostają w tyle”? Co to miało znaczyć? Spojrzałam na Ankę, która stała obok mnie i szeptem zapytałam:

– Słyszałaś to?

– Co? Że macie być szczęśliwi?

– Nie… to, jak to powiedział. O tej uczciwości.

– Daj spokój. Michał zawsze był trochę dziwny – machnęła ręką, a potem dodała półgębkiem – Może coś wypił wcześniej.

Uśmiechnęłam się słabo, ale coś we mnie już się napięło. Michał mówił to zbyt spokojnie, zbyt celnie. Jakby rzucał mi zagadkę, którą miałam rozwiązać sama.

Wiedziałam, że kłamie

Drzwi pokoju hotelowego zamknęły się z cichym kliknięciem. Suknia wciąż leżała na mnie idealnie, ale stopy nieco pulsowały od tańca. Tomek usiadł na łóżku i z ulgą rozpiął marynarkę.

Zmęczona? – zapytał, sięgając po butelkę wody.

– Co Michał miał na myśli? – wypaliłam bez żadnych wstępów.

Zamarł. Spojrzał na mnie zaskoczony. Przełknął ślinę.

– Co?

– Toast. Te jego słowa. „Powinien być uczciwy wobec tych, którzy zostają w tyle”… Co to znaczy?

– Nie wiem. Michał czasem gada jak poeta po dwóch głębszych. Nie przywiązuj się do tego.

– Tylko że widziałam, jak się zachowywał cały dzień. Jak na mnie patrzył. Jakby coś wiedział.

Tomek wbił wzrok w podłogę.

Nie wiem, co chcesz usłyszeć.

– Prawdę. Nie patrzysz na mnie, a kiedy uciekasz, to znaczy, że kłamiesz.

Nie kłamię – powiedział cicho.

Podeszłam bliżej. Usiadłam obok, choć serce waliło mi jak oszalałe.

Czy jest coś, co powinnam wiedzieć? Coś, o czym Michał nie mógł się pogodzić? Czy to… czy to była jakaś inna kobieta?

Tomek zamilkł. A ta cisza krzyczała głośniej niż jakakolwiek odpowiedź. Wstałam. Zaczęłam chodzić po pokoju, jakby ruch miał mi pomóc nie zwariować.

– Powiedz mi. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?

Spojrzał na mnie. W jego oczach było coś, czego jeszcze nigdy nie widziałam – strach.

Głos mi drżał z emocji

Bezgłośnie wyszłam na taras. Potrzebowałam powietrza. Kiedy usłyszałam głos Michała, zatrzymałam się za rogiem. Stał z Tomkiem. Oparci o barierkę jak dwóch wspólników po nieudanym skoku.

– Nie rozumiem, czemu jej tego nie powiedziałeś wcześniej – rzucił Michał.

– Bo nie było kiedy. Bo… nie chciałem jej skrzywdzić – odparł Tomek. Głos miał zmęczony. Zrezygnowany.

– A teraz co? Myślisz, że to mniej boli? Że jak się dowie od kogoś innego, to przełknie łatwiej? – Michał brzmiał jakby był o krok od eksplozji. – Powiedz jej prawdę, zanim to zrobi ktoś inny.

– Nie teraz. To mój ślub.

Twój ślub, którego nie powinno być – wycedził Michał. – Nie ukrywaj przed nią, że kiedy ją poznałeś, byłeś z kimś innym.

Zamarłam. Poczułam, że ziemia się pode mną osuwa. Zrobiłam krok do przodu.

– To prawda? – zapytałam, ledwo powstrzymując drżenie głosu.

Obaj się odwrócili. Michał pobladł. Tomek tylko przymknął oczy.

Pozwól mi to wyjaśnić – zaczął, ale nie dałam mu dojść do słowa.

– Więc to była prawda. Michał… dlaczego ty mi to mówisz?

– Bo on nigdy by nie miał odwagi – syknął Michał. – Bo ja nie mogę patrzeć, jak cię okłamuje. I tak może też dlatego, że…

– Bo co? – krzyknęłam. – Bo zawsze miałeś nadzieję, że się rozstaniemy?!

– Bo nigdy mu nie wybaczyłem, że cię mi zabrał.

Próbowałam nie płakać

Zatrzasnęłam drzwi pokoju hotelowego i oparłam się plecami o ścianę. Michał usiadł na fotelu naprzeciwko mnie, ze spuszczonym wzrokiem. Cisza pomiędzy nami była gęsta jak mgła o świcie. W końcu odezwał się pierwszy:

– Nie miałem zamiaru tego dziś mówić. Nie tak. Nie mogłem tego dłużej trzymać w sobie.

– Od jak dawna wiesz? – zapytałam.

– Od początku. Od samego początku. Kiedy tylko powiedział, że z tobą jest. Wtedy jeszcze... był z tamtą dziewczyną. Martą. Mieszkali razem, mieli wspólne plany. A potem ty się pojawiłaś.

Zacisnęłam palce na oparciu krzesła. Próbowałam nie płakać, ale łzy już znajdowały drogę na policzki.

– Czyli co? Byłam tylko przygodą, która mu została?

– Nie – Michał wstał. – Ty od razu byłaś dla niego wszystkim. I to właśnie bolało najbardziej. Bo ja też... – urwał.

Spojrzał na mnie. Serce mi zamarło.

Byłem w tobie zakochany. I zanim poznałaś Tomka, ja już o tobie myślałem. Byłem tchórzem. On mnie uprzedził. I nawet nie próbowałem walczyć. A potem tylko patrzyłem, jak się w nim zakochujesz, dzień po dniu...

Wstałam. W głowie mi szumiało.

Nie możesz mi tego teraz mówić. To jest mój ślub.

– Wiem. Wiem, że nie powinienem. Chciałem, żebyś znała prawdę.

Wybiegłam. Nie wiedziałam, dokąd. Wysiadłam z hotelu na oślep, szłam przez ciche ulice, aż stopy zaczęły mnie boleć. Telefon dzwonił, ale nie odbierałam. Jedno było pewne – nie znałam mężczyzny, za którego właśnie wyszłam za mąż.

Oszukał mnie

Wróciłam nad ranem. Tomek siedział w hotelowym pokoju przy oknie, wciąż w garniturze, jakby bał się, że sen wszystko zmaże.

Gdzie byłaś? – zapytał cicho, nie odwracając się.

Tam, gdzie musiałam. Musiałam wszystko przemyśleć. Nie mogłam dłużej słuchać kolejnych półprawd – odpowiedziałam, zrzucając welon na fotel.

Nie zdradziłem cię. Nigdy – zaczął. – Jednak... kiedy cię poznałem, byłem z kimś. Nie planowałem tego. My z Martą już dogorywaliśmy. Ty… ty byłaś jak powiew powietrza. I nagle wiedziałem, że chcę być z tobą. Chciałem tylko ciebie.

– Więc zostawiłeś ją dla mnie – powiedziałam beznamiętnie.

– Tak.

Usiadłam powoli na brzegu łóżka. Popatrzyłam na naszą obrączkę, połyskującą na serdecznym palcu.

– A ja? Co ja miałam wiedzieć? Wyszłam za faceta, który nie umie być uczciwy, jeśli może coś stracić?

Bałem się, że jak ci powiem, odejdziesz.

– Może bym zrozumiała. A teraz czuję się oszukana.

Zapadła cisza. Długa i ciężka. Po weselu Tomek zasnął na kanapie, ubrany, wykończony. Ja nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, słysząc w głowie toast Michała. Obrączka mnie uwierała. Jakby chciała mi przypomnieć, że obietnice złożone na ołtarzu nie są gwarancją uczciwości. Są tylko słowami.

Zawsze myślałam, że będę pamiętać ten dzień jako najpiękniejszy w życiu. Suknia, bukiet, muzyka. Miłość, która miała nie znać rys, zbudowana na wspólnych marzeniach i czułych spojrzeniach. Dziś, kiedy wracam myślami do tych kilku godzin, widzę tylko szczeliny. Pęknięcia w słowach, ukryte znaczenia w spojrzeniach, dłonie, które drżały, kiedy nie powinny. Nie wiem, co dalej. Nadal jesteśmy razem. Tomek mówi, że mnie kocha, ale coś we mnie pękło. Nie potrafię już patrzeć na niego jak wcześniej. I nie wiem, czy jeszcze kiedyś będę umiała. Obrączka połyskuje w świetle lampki nocnej. To miał być symbol miłości. Ale czy naprawdę jest?

Klara, 31 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama