„Nie zaprosiłem siostry na chrzest synka, bo nie zasłużyła. Chciałem być stanowczy, a wdepnąłem w niezłe bagno”
„Nie było jej, bo… bo nie była dla mnie, gdy jej potrzebowałem. Nie zaprosiłem jej i zrobiłem to w pełni świadomie. Nie z nerwów, nie z emocji, tylko z przekonania. Nie widziałem jej prawie dwa lata. Dwa lata, które zmieniły mnie nieodwracalnie. Dwa lata, w których zdążyłem wylądować na dnie”.

- Redakcja
Chrzest Kacpra był dla mnie jak zamknięcie rozdziału. Rozdziału pełnego bólu, zmagań i samotności, które przyszły z początkiem mojego ojcostwa. Pamiętam każdy detal tamtego dnia – biały kocyk z wyszywanym imieniem, zapach świec w kościele, wzruszenie w oczach Justyny, gdy trzymała naszego syna. Wszyscy składali nam życzenia, śmiali się, rozmawiali. I wszyscy pytali o Klaudię.
– Gdzie twoja siostra, Tomek? – zapytała ciotka Halina, wkładając duży kawałek ciasta do ust
Uśmiechnąłem się sztucznie, jakby to było pytanie, które nie wywołuje we mnie całej lawiny. Nie było jej, bo… bo nie była dla mnie, gdy jej potrzebowałem. Nie zaprosiłem jej i zrobiłem to w pełni świadomie. Nie z nerwów, nie z emocji, tylko z przekonania. Nie widziałem jej prawie dwa lata. Dwa lata, które zmieniły mnie nieodwracalnie. Dwa lata, w których zdążyłem zostać ojcem, ale też – zanim to się stało – pożegnałem ojca, straciłem pracę i wylądowałem na dnie, którego nie życzę nikomu.
Wtedy też zrozumiałem, czym naprawdę jest rodzina.
Zniknęła, gdy potrzebowałem pomocy
– Tomek… – Justyna weszła do salonu cicho, ale i tak poczułem, że coś się święci. – Mogę zapytać o coś?
Siedziałem na kanapie, bujając Kacpra w nosidełku. Zasypiał, a ja nie chciałem zakłócić tej chwili. Ale wiedziałem, że pytanie padnie. Musiało.
– Czemu Klaudii nie było? – dodała po chwili, siadając obok. – Goście pytali. Twoja mama wyglądała, jakby zaraz miała się rozpłakać.
Zacisnąłem zęby.
– Bo nie było jej, gdy jej potrzebowałem – powiedziałem krótko.
Justyna odwróciła się w moją stronę. Milczała przez chwilę.
– Ale… może miała powody?
– Może – przerwałem. – Ale wtedy się nie tłumaczyła. Nie dzwoniła. Nie napisała nawet „Trzymaj się, Tomek”. Nic.
Znowu ta cisza między nami, duszna, lepka. Jak w tamtym mieszkaniu po pogrzebie ojca. Kiedy siedziałem z butelką piwa i beznadziejnością tak gęstą, że ledwo oddychałem.
– Wtedy naprawdę wszystko się sypało – dodałem ciszej. – Ojciec umarł. Firma padła. Miałem ataki paniki, nie mogłem spać. I co? Nawet nie zapytała, jak się trzymam. Zniknęła. A teraz mam się cieszyć, że może by przyszła, uśmiechnięta, z prezentem?
Justyna objęła mnie ramieniem, ale nie odpowiedziała. I dobrze. Bo nie powiedziałaby nic, co mogłoby to naprawić.
Nie potrafię jej już kochać
– Tomasz, ja cię bardzo proszę, powiedz mi, co się z tobą dzieje?! – mama niemal wbiegła do mojego mieszkania, nawet nie zdejmując płaszcza. – Jak mogłeś nie zaprosić Klaudii na chrzest własnego dziecka?!
Stałem w kuchni, mieszałem mleko w butelce. Kacper płakał w sypialni, Justyna próbowała go uspokoić. Wiedziałem, że matka w końcu przyjdzie. Że nie odpuści.
– To moja decyzja – rzuciłem sucho, nie patrząc jej w oczy.
– Decyzja? – zaśmiała się nerwowo. – Jesteście rodziną, tak się nie robi. Naprawdę chcesz być tym, który rozrywa więzy, zamiast je zacieśniać?
Odłożyłem butelkę i odwróciłem się do niej powoli.
– A ona była, gdy walił mi się świat?
Zamilkła. Pierwszy raz od dawna. Ale tylko na chwilę.
– Klaudia też miała trudny czas…
– Tak? To niech mi powie jaki! – warknąłem. – Bo ja wtedy żyłem jak cień. Ojciec zmarł, ja bez pracy, z atakami paniki w środku nocy, z Justyną w ciąży… I nikt. Nikt z was nawet nie zapytał, czy żyję.
Matka westchnęła, zdjęła płaszcz. Zrobiła się mniejsza, jakby starsza.
– Klaudia była z kimś, kto ją niszczył. Może się wstydziła. Może się bała.
– A ja? Myślisz, że mnie było łatwo? – zapytałem, czując, jak ręce mi się trzęsą. – Nie chcę jej nienawidzić. Ale nie potrafię jej już kochać.
Matka podeszła i ujęła moją dłoń.
– Może ona też nie potrafi. Ale to nie znaczy, że trzeba wszystko przekreślać.
Spojrzałem na nią. Zmęczoną, udręczoną. I pomyślałem, że nie tylko ja straciłem siostrę. Ona straciła dzieci.
Byłem zaślepiony gniewem
Było już późno. Kacper spał w swoim łóżeczku, a ja jak zwykle nie mogłem zasnąć. Siedziałem w kuchni z kubkiem herbaty, patrząc w ciemne okno, jakby tam miało się znaleźć coś, czego w sobie nie potrafiłem odnaleźć. Usłyszałem kroki. Justyna. Przysiadła obok mnie i przez chwilę milczeliśmy. Wiedziałem, że chce coś powiedzieć. Czułem to napięcie. W końcu odezwała się cicho:
– Muszę ci się do czegoś przyznać.
Spojrzałem na nią pytająco.
– Rozmawiałam z Klaudią. Tydzień temu.
Zamarłem. Poczułem, jak serce zaczyna mi łomotać w uszach.
– Co? – szepnąłem.
– Napisała do mnie… najpierw tylko, że gratuluje. Że Kacper wygląda cudnie na zdjęciach. I że… tęskni.
Wstałem gwałtownie, odsunąłem krzesło. Chciałem wyjść, rzucić coś ostrego, ale nie zrobiłem nic. Stałem, sztywno.
– Czemu mi nie powiedziałaś?
– Bo wiedziałam, że się wściekniesz. Ale… ona naprawdę żałuje, Tomek. Mówiła, że nie mogła wtedy być z tobą. Że sama nie miała siły podnieść się z łóżka.
Pokręciłem głową. Nie chciałem tego słyszeć.
– I to ma wystarczyć? Że „nie miała siły”?
– Nie – odpowiedziała spokojnie. – Ale może to początek.
Zacisnąłem palce na oparciu krzesła.
– Wiesz, co najbardziej boli? Nie to, że mnie zostawiła. Tylko że nawet nie próbowała.
Justyna wstała i podeszła do mnie.
– A ty próbowałeś do niej zadzwonić?
Zamarłem. Bo odpowiedź znałem. I nie mogła napawać mnie dumą.
Nie chciałem jej nienawidzić
Umówiliśmy się w parku, gdzie jako dzieci bawiliśmy się na betonowym placu zabaw. Teraz było tu więcej zieleni, mniej metalowych huśtawek. Przyszedłem pierwszy, z duszą na ramieniu. I złością, którą tłumiłem od miesięcy. Zobaczyłem ją z daleka. W ciemnym płaszczu, zapiętym pod szyję, jakby chciała się ukryć. Podeszła powoli. Nie przytuliła się. I dobrze. Nie byłem gotów.
– Hej – powiedziała cicho.
– Cześć – odpowiedziałem. – Nie wiedziałem, że jeszcze pamiętasz, jak tu trafić.
– Trudno zapomnieć miejsce, w którym złamałam ci rękę na trzepaku – spróbowała się uśmiechnąć.
Nie odwzajemniłem tego. Szliśmy kawałek w milczeniu.
– Wiem, że nie mam prawa czegokolwiek żądać – zaczęła, głosem stłumionym. – Ale muszę ci powiedzieć, co się ze mną działo. Bo jeśli mam żyć, z tym że mnie nienawidzisz, chcę przynajmniej, żebyś znał prawdę.
Spojrzałem na nią. W oczach miała cień. Nie znałem tego spojrzenia.
– Nie przyszłam na pogrzeb taty, bo byłam z nim. Z facetem, który mówił, że mnie kocha. A potem kontrolował każdy mój krok, każdy telefon. Bałam się. I wstydziłam, że jestem taka słaba.
Zatrzymałem się.
– I dlatego mnie zostawiłaś?
– Tak. Ale też dlatego, że byłam przekonana, że mnie nie chcesz. Że masz żal. I że lepiej będzie udawać, że nie istnieję.
Patrzyłem na nią długo.
– To, że cię nie zaprosiłem… to nie był odwet – powiedziałem w końcu. – To była obrona. Przed kolejnym zawodem.
Klaudia skinęła głową. Łzy spływały jej po policzkach, ale niczego więcej nie powiedziała. I może to było ważniejsze niż tysiąc słów.
Czy potrafię jej kiedyś przebaczyć?
Kacper spał. Oddychał spokojnie, z lekko uchylonymi ustami, jakby właśnie śnił coś dobrego. Siedziałem na podłodze obok jego łóżeczka, oparty plecami o komodę. Trzymałem w dłoni jego skarpetkę – jedną z tych malutkich, które tak łatwo gubić. Czasami myślę, że nie jestem dobrym człowiekiem. Albo, że byłem dobry, zanim zbudowałem ten pancerz. Może jeszcze wtedy, zanim ojciec umarł. Zanim zrozumiałem, że w najgorszych chwilach nikt nie jest twoim bezpiecznikiem. Że jesteś sam. Nawet z rodziną.
Klaudia... Widziałem, że cierpi. Że tamten związek zostawił w niej rany, których nie da się zaszyć paroma rozmowami. Ale czy to znaczy, że powinienem po prostu zapomnieć?
Oparłem czoło o kolana.
– I co teraz, mały? – szepnąłem do Kacpra. – Masz ciocię, ale tata jeszcze nie wie, czy ona w ogóle zasługuje, żeby cię poznać.
Czułem, jak coś we mnie pęka, jakby od dawna nagromadzony żal próbował wyjść. Ale razem z nim przychodziło coś innego. Tęsknota. Za siostrą. Za tym, co moglibyśmy mieć, gdyby wszystko potoczyło się inaczej. Czy będę kiedyś gotów przebaczyć? Czy będę miał odwagę znów się otworzyć? Nie znałem odpowiedzi. Ale wiedziałem jedno – nie mogłem pozwolić, żeby mój syn dorastał, ucząc się, że zamknięte serce to sposób na życie.
Tylko… czy ja sam potrafię to zmienić?
Tomek, 38 lat
Czytaj także:
- „Z internetu dowiedziałam się, że wnuk się zaręczył. Zabolało, że dla rodziny już nie istnieję”
- „Wnuki przestały mnie odwiedzać, bo nie mam Wi-Fi i nie daję kieszonkowego. Od tego zależy miłości do babci”
- „Rozwiodłam się z mężem, ale wciąż mieszkamy razem. Nie mogę patrzeć, jak migdali się z nową dziewczyną”