„Od kiedy mąż przeszedł emeryturę, tylko pałęta mi się pod nogami. Zamienił się w starego dziada, który ciągle narzeka”
„We wtorki chodzę do biblioteki, w środy na gimnastykę, w czwartek na zakupy, a w piątek z Aśką na basen… I co, mam to wszystko teraz odwołać i zamiast tego zająć się opieką nad facetem po sześćdziesiątce? Toż to jakiś absurd!”.

- Listy do redakcji
Po kilku latach bycia na emeryturze zdążyłam się już oswoić z nowym trybem życia, jednak mojemu małżonkowi raczej nie będzie to przychodziło z podobną lekkością. W mieszkaniu nudzi się niczym małe dziecko! Przez sen wyczułam, że Wiesiu wstaje z łóżka, więc skwapliwie skorzystałam z okazji i zawinęłam się szczelnie w całą kołdrę. Spałam w najlepsze, gdy nagle ktoś zaczął mnie energicznie szarpać za bark…
– Lilka! Co ja mam zrobić? Lila, no wstawaj już! – błagał mój mąż.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy. Wiesiek przycupnął na brzegu łóżka odziany w swój wełniany płaszczyk, na którym wciąż migotały drobinki śniegu.
Wpatrywał się we mnie z niepewną miną
– O co chodzi? – zapytałam z niepokojem.
– No bo przecież jestem emerytem – wymamrotał Wiesiek. – Nie muszę iść do pracy. Zorientowałem się dopiero przy garażu, wiesz?
– Boże, a ja myślałam, że mamy jakąś awarię albo coś z gazem – opadłam z powrotem na poduszkę. – No to się rozbierz i połóż spać, dobrze? W końcu zawsze o tym marzyłeś.
Ale z niego szaleniec! Popędził do pracy, mimo że już nie jest to konieczne! Ponownie podniosłam się z łóżka około dziewiątej, jak zazwyczaj. Wiesław spoczywał u mego boku, pochrapując, najwyraźniej posłuchał tego, co mu powiedziałam. Przygotowałam sobie kawę na kuchence, nasypałam Benkowi psich przysmaków do miseczki, gdyż już kręcił się niespokojnie, zerkając w kierunku wyjścia.
– Najpierw coś zjedz – zasugerowałam mu, a psiak posłusznie podreptał do jedzonka.
Spojrzałam przez szybę, na zewnątrz prószył śnieg, otulając cały świat białą kołderką… Tak swoją drogą, zastanawiam się, co będzie dalej. Facet siedzi w chałupie, to może wreszcie weźmie się za reperowanie gniazdek, bo prawie wszystkie trzymają się ledwo ledwo. Razem z Beniem poszliśmy na spacer, on był zachwycony, a ja trochę mniej, bo mróz szczypał mnie w policzki.
Gdy weszłam do domu, oniemiałam
Wiesiek krzątał się po mieszkaniu, ale wyglądał na przybitego i generalnie kręcił się bez celu. Powoli zaczynał działać mi na nerwy. Planowałam ogarnąć kuchnię, a on zabrał się za przygotowywanie śniadania. Ruszyłam z odkurzaczem do sypialni – a on włączył telewizor. Z tym facetem to można oszaleć, słowo daję!
– Lilka… – w końcu się odezwał. – Jak przeszłaś na emeryturę, to co robiłaś?
– Kto by to pamiętał? Toż to już będzie z pięć lat! Zdaje mi się, że Marcyśka przyszła wtedy na świat i zajmowałam się wnusią. W sumie nie kojarzy mi się, żebym chodziła jak zbity pies. Cieszyłam się swobodą – odpowiedziałam wymijająco.
– No ale w jaki sposób?
Chce, żebym mu wykombinowała jakieś zajęcia? Czy o to chodzi? Chwyciłam go za rękę i pokazałam kontakty do naprawienia, później wąż od pralki, który padł ileś czasu temu, machnęłam ręką na brudne tapety w sypialni. Według mnie roboty było tyle, że starczy mu do wakacji! Rozsiadł się w kuchni i notował każdy szczegół w zeszycie. Kombinował, jakby planował inwazję na Normandię! W końcu wziął się za przykręcanie kontaktów. Wkładałam akurat kurczaka do piekarnika, kiedy wysadziło bezpieczniki.
– Wiesiek! Gdzie jesteś? Nic ci nie jest? – rzuciłam naczynie do pieczenia i popędziłam w stronę korytarza.
– W porządku, nic mi nie jest… Zapomniałem ci powiedzieć – będę odłączał prąd.
Tylko mi teraz zawadza
Na domiar złego Benio zdążył już dopaść kawałek kurczaka! Przepędziłam czworonoga szmatką i zaczęłam przenosić kawałki mięsa na patelnię.
– A niech to licho porwie! – dobiegł mnie wrzask małżonka z korytarza. – Toż to przy dotknięciu się rozlatuje!
Cóż za rewelacja...
– Lila!
– Jestem zajęta – odpowiedziałam podniesionym głosem.
Kontynuowałam swoje zajęcia, próbując nie zwracać uwagi na krzyki Wieśka.
– Nie da rady nic zdziałać – w końcu dotarł do kuchni. – Rozsądniej będzie nie korzystać z tych kontaktów, aż nie sprawię nowych puszek instalacyjnych. Może teraz zajmę się tą rurą odpływową…
– Zaraz podaję obiad – powstrzymałam jego zapędy.
Tak naprawdę interesujące są takie obserwacje. Zjedliśmy obiad, a Wiesiek nawet nie zerknął na swoje notatki, tylko zgodnie ze zwyczajem o tej godzinie rozsiadł się wygodnie przed odbiornikiem telewizyjnym. No cóż, osiągnęliśmy etap, kiedy mógł już bez obaw pogrążyć się w codziennej rutynie. I najwyższa pora, bo w końcu nie jestem w stanie go doglądać jak małe dziecko!
– Gdzie się wybierasz? – zapytał, przecierając zaspane oczy, gdy zobaczył, że sięgam po płaszcz.
– Idę się przejść z przyjaciółką – odparłam. – O tej godzinie zwykle spacerujemy. Zabieram ze sobą psa.
– Z którą przyjaciółką? – dociekał podejrzliwie.
Ledwo powstrzymałam chichot. Czyżby ten stary zrzęda był o mnie zazdrosny?
– Wiesiu, po prostu sobie odpocznij – zasugerowałam, pomijając fakt, że zapewne padał z nóg po zrujnowaniu mieszkania. – Idę z Joanną, tą co ma cocker spaniela, kojarzysz ją?
– Z tą wystrojoną blondynką?
Przeszło mi przez myśl, żeby zripostować: „Wystrojona, niewystrojona, grunt, że mam przynajmniej przyjaciółkę”, ale ostatecznie zrezygnowałam z tego pomysłu.
Miał szczęście, że to pierwszy dzień
Mam tylko nadzieję, że szybko się ogarnie, bo nie dam rady długo z nim wytrzymać. Czyżby to miało być tak do końca, że każdego poranka będę odgrywać rolę brygadzisty, który organizuje mu robotę?
– Kurczę, Benio! – zdenerwowałam się na psa, kiedy kręcił mi się pod stopami. – Ty przynajmniej rusz głową! Bo twój właściciel chyba przestaje myśleć…
We wtorki z samego rana mam w planach wybrać się do biblioteki, w środy chodzę zawsze na gimnastykę do klubu seniora. Czwartek to dzień, w którym zazwyczaj robię zakupy na cały tydzień, a w piątek zamierzałam wybrać się na pływalnię razem z Aśką. I co teraz? Może mam to wszystko odwołać tylko po to, żeby opiekować się facetem po sześćdziesiątce?!
Z nerwów wpadłam po drodze do mojej córki. Przyszło mi do głowy, że być może udzieli mi jakiejś rady w tej sytuacji...
– Wiesz mamo, tata ma teraz ciężki czas – przeszedł na emeryturę i jak pewnie zauważyłaś, niespecjalnie ma pomysł, co zrobić z nadmiarem czasu wolnego. No jasne, możesz go zostawić samego z tym kłopotem, ale czy nie warto byłoby bardziej się nim zainteresować, jakoś go podtrzymać na duchu, a przy okazji zainwestować we wspólną przyszłość? – oznajmiła.
Prawdą jest, że panowie zazwyczaj o wiele mocniej angażują się w obowiązki zawodowe aniżeli domowe, więc Wiesiowi trudniej będzie się przestawić na emeryturę niż mnie swego czasu... Chyba nie powinnam krytykować jego prób remontowania mieszkania, lecz raczej doceniać go za kreatywność i to, co uda mu się zrobić. Poza tym, czemu miałabym się sprzeciwiać, aby czasami towarzyszył mi w wyjściach? Tyle jeszcze możemy razem przeżyć, warto zatroszczyć się o to, by łączyło nas coraz więcej – lepiej dożyć starości u swego boku niż jedynie koło siebie...
Lilianna, 65 lat
Polecane
„30 lat oszczędzałam na emeryturę, żeby mąż oskubał mnie w jeden dzień. Na stare lata zachciało mu się grzeszyć”
„Myślałam, że matka zostawiła mi w spadku stare rupiecie bez wartości. Ale w starej komodzie krył się prawdziwy skarb”
„Od kiedy mąż zmarł, sąsiadki nie dają mi żyć. Traktują mnie jak oszustkę, która chciała się dorobić na jego śmierci”
„Ciągle zamartwiałam się, jak wykarmić rodzinę za 100 zł. Mój mąż to niedojda, która nie potrafi nas utrzymać”
„Dzieci kochały mnie tylko, gdy listonosz przynosił emeryturę. Choroba pokazała mi, że mogę liczyć tylko na siebie”
„Zamiast kupić choinkę, poszedł migdalić się do hotelu. Dziad jeszcze pożałuje, że zniszczył mi święta i połowę życia”
„Przygarnęliśmy teściową pod swój dach i zaczął się cyrk. Mam już serdecznie dość tej starej manipulantki”
„Byłam ubogą kelnerką zakochaną w starszym mężczyźnie. Gdy zmarł, jego testament zamienił moje życie w koszmar”
„Wróciłam z emigracji i mój ciepły dom, zamienił się w kostnicę. Mąż się mnie brzydzi, a dzieci niemal płaczą na mój widok”
„Mąż zmienił się w nudnego kanapowca. On leży przed telewizorem, a ja muszę podawać mu wszystko pod nos”
„Wyjazd na ferie zamienił się w horror. Niewiele brakowało, a nasze modlitwy nie zostałyby wysłuchane”
„Mąż mówił, że jedzie służbowo do Łodzi, a gził się z kochanicą w hotelu koło domu. Od kiedy moje życie jest iluzją?”
„Moja wnuczka zachowuje się, jak angielska królowa. Podsuwam jej wszystko pod nosek, a ta mała szkarada tylko narzeka”
„Okradłam córkę, bo zamarzyły mi się kozaczki za 4 tysiące. Nie żałuję, bo w końcu mi też się coś od życia należy”
Promocja
Pokazywanie elementów od 1 do 4 z 8
Neuropeptydy w kosmetyczce. Technologia, która zatrzymuje czas
Współpraca reklamowa
Zaproś sztukę do swojego wnętrza z nową linią Velvet ART
Współpraca reklamowa
Jak dobrać damskie buty zimowe do swojego stylu i sylwetki?
Współpraca reklamowa
Wybierz się do Suntago i wypocznij w tropikalnym stylu
Współpraca reklamowa
„Woda opadła, psy zostały” – rusza kampania pomocowa dla bezdomnych zwierząt
Współpraca reklamowa
Blask, ciepło i styl na chłodniejsze dni z SHEIN
Współpraca reklamowa
Blaupunkt świętuje 100-lecie innowacyjnym gramofonem wertykalnym VT100
Współpraca reklamowa
Paulina Krupińska w Świątecznej Kampanii Homla
Współpraca reklamowa