„Odbiłam męża ciężarnej kobiecie. Teraz sama będę matką i nie uwierzycie, co ten drań zrobił”
„Doskonale zdawałam sobie sprawę, że Jarek potrafi być mistrzem w mijaniu się z prawdą. Przecież całkiem niedawno z powodzeniem wmawiał Arlecie niestworzone rzeczy... Oświetlenie było przyciemnione, dzięki czemu na piętrze panowała miła atmosfera. Otworzyłam drzwi do pokoju Jarka, ale nikogo w nim nie było”.

- Listy do redakcji
Opadłam na fotel i lekko zmrużyłam powieki. "Maleństwo dziś wyjątkowo harcuje" – przeszło mi przez myśl, gdy moje dłonie spoczęły na brzuszku przypominającym nadmuchiwaną piłkę plażową. Panująca w domu cisza wprawiała mnie w przygnębienie. Zbliżała się ósma wieczór, a Jarka wciąż nie było w domu. W ostatnim czasie coraz częściej przesiadywał w biurze do późnych godzin. Podobno wraz z zespołem dopinali na ostatni guzik formalności niezbędne do zgarnięcia ważnego kontraktu, a mnie okropnie to irytowało. Marzyłam o tym, aby więcej czasu spędzać z ukochanym mężem. Odczuwałam tęsknotę i, nie ma co ukrywać, trawiły mnie obawy.
Obawiałam się o nasz związek
„Przecież Jarek to przystojniak, ciągle się wokół niego kręcą jakieś laski" – przyszło mi do głowy i zdałam sobie sprawę, jak straszne sceny zazdrości mu robię, odkąd jestem w ciąży. To pewnie przez te zwariowane hormony… Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, gdy poczułam kolejne kopnięcie maleństwa. Po jakimś czasie zadzwonił mój mąż.
– Kochanie, ja tu jeszcze trochę dzisiaj zostanę. Nie czekaj na mnie i idź spać przed dziesiątą. Powinnaś odpoczywać – oznajmił. – Bardzo cię kocham, skarbie.
– Co ty, chyba nie planujesz tam nocować? – warknęłam wkurzona, bo kompletnie zepsuł mi nastrój.
Rozumiałam, że jest zmuszony przykładać się do rozwoju swojego przedsiębiorstwa budowlanego, które niedawno otworzył ze swoim kolegom, ale ile godzin można przesiadywać przed ekranem komputera?! W środku aż gotowałam się ze złości, ciągle rozmyślając o ich nowo zatrudnionej asystentce. Dopiero ona potrafiła sprawić, że po nocach nie zmrużyłam oka! Smukła, długonoga blondynka, wyglądająca niczym słowiańska księżniczka, dla której każdy mężczyzna skoczyłby w ogień!
Głupie myśli mnie naszły – pracowała w tym samym pokoju, co mój ślubny. Taka ślicznotka, dopiero po dwudziestce i wiecznie z uśmiechem na twarzy. A ja? Zasapana klucha z bebzolem wielkości piłki plażowej, zamknięta w czterech ścianach...
Przypomniałam sobie jego byłą żonę
Szłam do kuchni zrobić sobie kakao, kiedy nagle naszło mnie wspomnienie byłej Jarka. "Arleta przecież też nosiła dzieciaka pod sercem, jak ja jej faceta podrywałam! – załapałam w końcu. – Ona pewnie też godzinami czekała, aż chłop z roboty wróci, a my w tym czasie zabawialiśmy się w najlepsze w moim mieszkaniu".
Doskonale pamiętałam tamten okres, w końcu minęło ledwie kilkanaście miesięcy. Ciągle powtarzał, jak bardzo jest we mnie zakochany i że sprawa rozwodowa to tylko formalność, która potrwa najwyżej parę miesięcy. Non stop zwodził Arletę, mówiąc jej przez telefon zmyślone historie o rzekomej awarii auta, nadgodzinach w pracy czy spontanicznym spotkaniu ze znajomym na mieście. A potem z powrotem lądował w moich objęciach...
Zadręczałam się złymi myślami
A co jeśli postępuje identycznie wobec mnie? „Może teraz zachowuje się tak samo? Z pociągającej kochanki stałam się utytą żoną, więc zaczął poszukiwać doznań u boku nowej laski…" – zadręczałam się tymi myślami, krążąc bez ustanku po ciasnej kuchence, aż w końcu złapałam za torebkę i wyszłam z mieszkania. „Pojadę na miejsce i ostatecznie pozbędę się tych podejrzeń! – postanowiłam.
– Nie muszę nawet przekraczać progu budynku. Wystarczy, że pokręcę się trochę pod firmą, na zewnątrz. Przynajmniej zorientuję się, czy auto Jarka znajduje się na parkingu" – obmyśliłam plan, przekręcając klucz w zamku.
Musiałam go sprawdzić
Widząc swój samochód zaparkowany koło bloku, po chwili zastanowienia postanowiłam wezwać taksówkę. W zaawansowanej ciąży lepiej unikać stresu za kółkiem... Ten wieczór we wrześniu był wprost cudowny. Taxi pojawiło się niemal natychmiast, a po kwadransie jazdy byłam już pod biurem mojego męża. Kiedy dostrzegłam na parkingu forda należącego do Jarka, poczułam ulgę. Ucieszyło mnie to, że ciągle jest w pracy, choć wciąż istniało ryzyko, że sprawy mogą się potoczyć zupełnie inaczej, niż tego oczekiwałam. Na przykład mógłby właśnie teraz szaleć w objęciach tej przeklętej Renaty!
Gmach świecił pustkami. Strażnik pełniący wartę o późnej porze skinął mi nieznacznie, ledwie odrywając oczy od książki, więc skierowałam kroki w stronę windy. Gdy dotarła na piętnaste piętro, uświadomiłam sobie, że ta wizyta o tak późnej godzinie jest dość nierozważna i Jarek zapewne będzie niezadowolony. Od kiedy nosiłam nasze dziecko pod sercem, traktował mnie jak jajko, które w każdej może pęknąć... Teraz z pewnością zacznie zrzędzić. Że nie powinnam sama opuszczać mieszkania i inne takie... "Skoro jednak mój mąż całe dnie przesiaduje w biurze, mam pełne prawo dowiedzieć się, co tu jest grane!" - powzięłam postanowienie.
Bałam się, co zobaczę
Doskonale zdawałam sobie sprawę, że Jarek potrafi być mistrzem w mijaniu się z prawdą. Przecież całkiem niedawno z powodzeniem wmawiał Arlecie niestworzone rzeczy... Oświetlenie było przyciemnione, dzięki czemu na piętrze panowała miła atmosfera. Otworzyłam drzwi do pokoju Jarka, ale nikogo w nim nie było. W sąsiednim również pusto, co tylko spotęgowało mój niepokój. Został jeszcze pokój konferencyjny.
Gdy przypomniałam sobie ogromne, dębowe biurko, na którym niegdyś uprawiałam namiętny seks z Jarkiem, moja twarz wykrzywiła się w grymasie. Tego dnia wpadłam do jego biura po pracy, planując wspólne wyjście na romantyczną kolację. On wyszeptał zmysłowo, że prezentuję się wyjątkowo apetycznie, a chwilę później, nim zdążyłam się połapać, nasze usta złączyły się w gorących pocałunkach, a ubrania zaczęły opadać na podłogę. Na zawsze zapadnie mi w pamięć ta ekscytująca iskierka ryzyka. W każdym momencie ktoś mógł nas przyłapać na gorącym uczynku, i chyba właśnie to wówczas najbardziej mnie rajcowało. Czułam się wtedy niesamowicie ponętna i w pełni kobieca.
"Ach, to już tak dawno temu było!" – westchnęłam z nostalgią, bo ostatnio miałam wrażenie, że jestem dla Jarka tylko żoną, a nie obiektem pożądania. A wiadomo, mężowie... zdradzają żony. Zrobiłam parę głębszych wdechów i naparłam na ogromne drzwi do sali konferencyjnej. W głowie już odtwarzałam scenę, w której ta blondyna, rozebrana i rozochocona, w seksownych pończochach, oplata nogami plecy mojego ukochanego.
Zachowałam się jak idiotka
Doprowadzona do szewskiej pasji, wtargnęłam do środka niczym tornado. Jarek, ujrzawszy mnie, zerwał się na równe nogi i dopadł do mnie w ułamku sekundy.
– Skarbie, co się dzieje? Źle się czujesz? – dopytywał troskliwie, podstawiając mi krzesło.
Wcisnęłam się w nie, kryjąc twarz w dłoniach, czerwona ze wstydu. Prócz męża, przy stole siedziała jeszcze grupa ludzi, która teraz, świdrując mnie wzrokiem, z zainteresowaniem oczekiwała dalszego rozwoju wypadków.
Renata, no a jakżeby inaczej, także się tam pojawiła. Rzuciła mi wyniosłe spojrzenie, po czym przejechała dłonią po swoich długich, jasnych włosach. Wredna jędza!
– Coś nie tak? – Jarek po raz kolejny o to zapytał, a ja tylko poruszyłam głową na boki, zaprzeczając.
– Nie, to znaczy… – urwałam w pół zdania, bo kompletnie nie wiedziałam, dlaczego u licha ciężkiego przyszłam do jego biura o takiej godzinie!
Miałam poczucie, jakbym zachowała się jak skończona kretynka, ale jednocześnie poczułam ulgę. Moja zazdrość kompletnie mnie zdominowała! Prawie byłam przekonana, że Jarek ma romans z Renatą! On chyba w końcu zrozumiał, że kierowała mną zwyczajna zazdrość, bo wymamrotał, że podwiezie mnie pod dom.
– Zrobimy sobie jakieś piętnaście minut pauzy, a ja postaram się wrócić najszybciej, jak to możliwe – rzucił w kierunku sztywnych facetów w garniakach. – Idziemy – powiedział do mnie oschłym głosem.
Mąż się zdenerwował
W aucie praktycznie się do mnie nie odzywał. Gdy dojechaliśmy już pod dom, stwierdził, że zrobiłam z siebie totalną świruskę, a z niego kretyna.
– Teraz w robocie będą mieli ze mnie polewkę! – wkurzył się. – Wparowałaś tam taka nabuzowana, jakbyś chciała nas wszystkich udusić własnoręcznie! No i za co?! Pozwól mi zgadywać: bo myślałaś, że kręcę z Renatą. To zaczyna być niezdrowe, mam po dziurki w nosie tych cyrków! Kobieto, mieliśmy ważne spotkanie z kluczowymi klientami! Ta ekipa albo nas oleje, albo pozwoli nam zarobić naprawdę kupę szmalu! Szykowałem się do tego przez całe tygodnie, a ty wyskakujesz jak filip z konopi i odwalasz taką manianę!
Po przybyciu do domu Jarek nakazał mi udać się prosto do sypialni i nie narażać zdrowia naszego maleństwa.
– Skarbie, czemu nie wierzysz w to, że kocham tylko ciebie i pragnę być wyłącznie z tobą? – rzekł łagodniejszym głosem.
Musnął moją twarz dłonią, pomógł zdjąć marynarkę i zaparzył mi ziółka. Taki kochany, a zarazem taki przebiegły... „Przecież aż za dobrze znam jego mroczną stronę" – rozmyślałam, ledwo powstrzymując płacz. Ile to razy zapewniał przez telefon Arletę o swoich uczuciach, mimo że wcześniej obiecywał mi, że weźmie z nią rozwód!
– Nie umiem ci całkowicie zaufać – wyszeptałam.
On wpadł wtedy w szał. Opuścił mieszkanie, z hukiem zatrzaskując drzwi. Kolejnego dnia ledwo ze mną rozmawiał. Także sobota i niedziela upłynęły nam w ponurej atmosferze, a gdy nadszedł poniedziałek, Jarek znów do wieczora przesiadywał w pracy. Nie mam pojęcia, jak to wszystko się potoczy. Ale ja go tak strasznie kocham... Pewnie sobie pomyślicie, że dostałam za swoje, bo przecież wdałam się w romans z mężczyzną po ślubie. Cóż, może macie rację.
Dominika, 36 lat