Reklama

Próbowałem pić kawę, ale nie byłem w stanie przełknąć nawet łyka. Czułem straszne zdenerwowanie. Raz po raz zerkałem na zegarek, sprawdzając, ile mam jeszcze czasu. Miałem wrażenie, że lada moment wydarzy się coś okropnego…

Reklama

To był wielki szok

„Za moment będzie za późno, aby się z tego wykręcić. Nie łykam tej historyjki" – rozważałem w myślach. „I tak przecież to już nie dziecko, tylko dorosła kobieta. Poradzi sobie beze mnie. Przynajmniej według tego, co twierdzi jej matka".

– Justysia ma wszystko, czego potrzebuje – zapewniała mnie Jola podczas naszego czwartkowego spotkania. – Nie brakuje nam pieniędzy, a jej tata, znaczy się ojczym, opiekuje się nią jak należy.

Zaledwie tydzień temu dotarła do mnie szokująca informacja. Byłem totalnie zaskoczony i ledwo mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem – podobno mam dwudziestojednoletnią córkę!

Telefon odebrałem od kumpla z czasów, gdy byliśmy studentami. Kuba trzymał wtedy sztamę z niejakim Adamem, którego siostra była moją dziewczyną przez jakieś cztery, a może nawet pięć miesięcy, gdy razem studiowaliśmy na politechnice.

Zobacz także

Adam znienacka wyskoczył do Kuby, żeby dał mu mój numer. Mówił, że niby Jolka szuka ze mną kontaktu. Szczerze powiedziawszy, wyleciała mi z głowy ta laska, w końcu tyle wody w rzece upłynęło. Było między nami coś na kształt romansu… Wtedy przeżywałem głupawkę – laski, popijawy, alkohol lał się strumieniami. Bywało, że chowałem się po akademikach u panienek i urywał mi się film na parę dni.

Kiedy z Jolką zaczęło się między nami układać, przez chwilę myślałem, że to może przerodzić się w dłuższą relację. Niestety, po trzecim roku studiów postanowiła wrócić do rodzinnego Poznania. Stwierdziła, że pora pomyśleć o tym, co dalej i tam chce skończyć naukę, bo ma już jakieś opcje pracy na miejscu. Trochę mnie to zasmuciło, ale poza sprawami w sypialni nie było między nami jakiejś głębokiej więzi.

Stanęła na ślubnym kobiercu

Nie miałem bladego pojęcia, że została mamą. I że ja zostałem tatą, też nie wiedziałem.

– Czemu mi o tym nie wspomniałaś?!

– Rozważałam to, ale wiesz… ty wtedy sporo popijałeś. A ja nie mogłam związać się z gościem bez kąta, z kimś, kto lekką ręką wydaje ostatni grosz – wyznała mi Jolka. – Z Andrzejem to zupełnie inna sprawa…

Okazało się, że kierowała się wyłącznie własnym interesem. Zupełnie nie obchodziło jej co wtedy czułem, jakie miałem marzenia i zamierzenia, co do niej żywiłem. Ale z niej hipokrytka.

– Stało się i już. Daj spokój z tą histerią – ucięła moje pretensje. – Aktualnie twoja córka pragnie cię zobaczyć. Nie wiem z jakiego powodu, ale chyba ma do tego prawo – oznajmiła konkretnie Jola. – Zaczęła główkować i coś jej nie pasowało, że Andrzej to jej ojciec. Nie miałam wyjścia, musiałam wyznać prawdę.

– Jest w niej coś z ciebie? No wiesz, w sensie charakteru – rzuciłem niepewnie. Jola zaprzeczyła ruchem głowy.

– Nie, jest uczciwa i praworządna, zupełnie jak jej tata… To znaczy… sama nie wiem. Ale jedno mogę powiedzieć na pewno: z fizjonomii to twoja kopia.

Moment się zawahałem, ale potem poprosiłem Jolę o zorganizowanie spotkania z moją córką. Od tego momentu nie zmrużyłem oka ani razu. Niespodziewanie uświadomiłem sobie, że zostałem tatą dorosłej osoby; kiedyś nie byłem odpowiednim materiałem na ojca, bo parę razy zdarzyło mi się solidnie zapić.

Wyglądała zupełnie jak ja

Nie nadawałem się wtedy na partnera, bo chłopak mieszkający z rodzicami, niemający grosza przy duszy i perspektyw poza dyplomem z politechniki, to kiepski kandydat na tatusia. Nie potrafiłem tego wszystkiego zaakceptować.

Po raz kolejny zerknąłem na zegarek. Pomyślałem, że wciąż mogę się wycofać, jeszcze mam czas.

– Dzień dobry – nagle usłyszałem kobiecy głos. – Pan Jacek?

Uniosłem głowę. Przede mną stała młodziutka kobieta, bardzo ładna, z wyraźnie zarysowanymi brwiami, zupełnie jak ja, pełnymi ustami, identycznymi jak moje, i błękitnymi oczami o intensywnym odcieniu, takimi samymi, jak te, którymi kiedyś uwiodłem jej matkę i wiele innych kobiet. To musiała być ona. Byłem tego pewien.

– Tak… – w końcu z siebie wykrztusiłem. – Justyna? Pewnie, że to ty. Głupie pytanie. Siadaj, napijesz się kawy? A może wolisz jakiś sok? – kompletnie nie wiedziałem, co powinienem mówić ani jak się zachowywać. W głowie miałem totalną pustkę, a serce tłukło mi się w piersi jak oszalałe.

Zajęła miejsce po drugiej stronie stołu, uważnie mi się przypatrując. Przez dłuższy moment wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem, niepewni, co robić dalej. Możliwe, że to tylko moje wrażenie, ale wydawało mi się, że moja córka nie była mną specjalnie zachwycona.

Nic w tym dziwnego, bo wyglądałem marnie. Wciąż obawiałem się, co może się wydarzyć albo że palnę jakieś głupstwo. No bo jak tu nawiązać rozmowę z własnym dorosłym dzieciakiem, którego w ogóle się nie zna?!

Zainicjowała rozmowę

– Faktycznie nie miał pan pojęcia, że istnieję – bardziej oznajmiła, niż zapytała. – Od dawna chciałam pana poznać, ale teraz kompletnie nie mam pomysłu, co dalej – kontynuowała.

– Cóż… ja również nie wiem, co powiedzieć – odparłem z zakłopotanym uśmiechem. – Ale proszę, nie zwracaj się do mnie per „pan”.

– To jak mam do ciebie mówić? Tato?

– Myślę, że po prostu Jacek wystarczy – zasugerowałem niepewnie.

– Ależ skąd. To ty jesteś moim tatą, prawda?

– Bez wątpienia – odpowiedzieliśmy jednocześnie, zupełnie automatycznie. – Słuchaj… – chciałem coś powiedzieć, ale kompletnie nie wiedziałem co. „Kurcze – pomyślałem sobie. – W ogóle nie byłem gotowy na to spotkanie. Chyba powinienem był wcześniej skonsultować się z jakimś specjalistą od psychologii".

– Opowiedz mi trochę o sobie. Mama na pewno ci o mnie mówiła. – Justyna zwróciła się do mnie z prośbą.

Wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele przeżyłem do tej pory. Na początek wspomniałem o dziadkach Justyny. Wyznałem jej, że traktowałem ich raczej jak starszych przyjaciół, a nie typowych rodziców.

– Wciąż jesteśmy ze sobą bardzo blisko…

– Kto wie, może nam też się to uda – stwierdziła z filozoficznym zamyśleniem.

Była bardzo dojrzała

„Oby tak było, szczególnie że wyglądasz na taką dojrzałą i inteligentną pannę" – pomyślałem. Następnie przytoczyłem parę zabawnych historii rodzinnych, również tę, jak tuż przed egzaminem dojrzałości poraził mnie prąd, co najprawdopodobniej zdecydowało o wyborze przeze mnie kierunku elektrycznego na studiach politechnicznych. Gdy w końcu dotarłem do wątku relacji z jej mamą, Justyna przerwała mi, machając ręką:

– Odpuść sobie tę część, jestem już z tym na bieżąco. Mama też nie zawsze postępowała właściwie.

– Być może masz rację, ale wtedy sądziłem, że coś do mnie czuje, że to nie tylko zwykły seks… Chyba nie powinienem ci o tym wspominać – powiedziałem zmieszany, ucinając temat.

– Zaskoczę cię, ale doskonale zdaję sobie sprawę, w jaki sposób pojawiłam się na tym świecie. Teraz wreszcie poznałam więcej szczegółów – mówiła poważnym tonem, bez cienia żartu w głosie.

Wtedy zdałem sobie sprawę, że Jolka skrzywdziła nie tylko mnie, ale i ją. Dotychczas życie Justyny wydawało się uporządkowane i sensowne, jednak nagle okazało się, że wszystko to było zbudowane na nieprawdziwych fundamentach.

Moja sytuacja wyglądała analogicznie. Odebrano mi szansę obserwowania dorastania własnego dziecka, wpływania na rozwój jego charakteru oraz wspierania go w chwilach, gdy spotyka je coś złego.

To nowy rozdział

Podczas rozmowy z Justyną wspomniałem o mojej małżonce i o radości, jaką przyniosło nam na świat przyjście naszego synka.

– Mam braciszka?! Rany, zawsze chciałam mieć kogoś z rodzeństwa, a teraz… – ku mojemu zaskoczeniu, Justyna zalała się łzami.

– Możesz się z nim spotkać jeszcze dzisiaj – powiedziałem spontanicznie i sam ledwo powstrzymałem łzy. Od niezręczności uratował nas dźwięk jej telefonu. To dzwonił chłopak Justyny, na spotkanie z którym już się spóźniła.

– Jasne, wiem, która jest godzina – rzuciła swobodnie do słuchawki. – Jestem teraz z ojcem. Daj mi jeszcze momencik, okej? – zakończyła rozmowę i zwróciła się do mnie:

Zdałem sobie sprawę, że od momentu, gdy Justyna dosiadła się do mnie, upłynęły cztery godziny. Cztery odzyskane godziny naszej relacji ojca z córką. O rany, jaką radość czułem, mimo że wcześniej tak bardzo się obawiałem! Teraz jednak przepełniała mnie miłość. Miałem pewność, że czeka mnie nowy rozdział w życiu. Bardziej kompletny i fascynujący.

Reklama

Tomasz, 45 lat

Reklama
Reklama
Reklama