„Po porodzie żona zajmowała się dzieckiem, a teściowa mną. Myślała, że młody facet zastąpi jej drogi krem”
„Wesele odbywało się w starym dworku pod Warszawą. Stałem pod ścianą z kieliszkiem whisky i nie mogłem oderwać wzroku od kobiety w granatowej, idealnie skrojonej sukni. To była Iwona. Matka mojej świeżo poślubionej żony. Wyglądała jak z innego świata – spokojna, dystyngowana, z uśmiechem jak gwiazda filmowa”.

- Redakcja
Nazywam się Adam i jeszcze kilka lat temu myślałem, że moje życie będzie proste. Poznałem Magdę na studiach, zakochaliśmy się szybko, ślub przyszedł naturalnie. Pojawił się Tymek, a wraz z nim rutyna – pieluchy, zmęczenie, ciche wieczory.
Zawsze fascynowały mnie kobiety dojrzałe, pewne siebie, z historią wypisaną w oczach. Może dlatego, gdy na naszym weselu po raz pierwszy zobaczyłem Iwonę – matkę Magdy – poczułem, że tracę grunt pod nogami. Miała w sobie coś, co poruszyło mnie do głębi. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że ta chwila zmieni wszystko.
Straciłem dla niej głowę
Wesele odbywało się w starym dworku pod Warszawą, z dużym ogrodem i białymi lampionami zawieszonymi między drzewami. Magda biegała między stołami, upewniając się, że wszyscy mają, co jeść, a kelnerzy donoszą odpowiednie wino. Ja stałem pod ścianą z kieliszkiem whisky i nie mogłem oderwać wzroku od kobiety w granatowej, idealnie skrojonej sukni. To była Iwona. Matka mojej świeżo poślubionej żony. Wyglądała jak z innego świata – spokojna, dystyngowana, z uśmiechem jak gwiazda filmowa.
Wpadliśmy na siebie przypadkiem, kiedy nakładałem sobie sernik ze słodkiego stołu. Stała tuż obok.
– Jest pani najbardziej olśniewającą kobietą na tej sali – powiedziałem zbyt szybko, zanim zdążyłem się zastanowić.
– Zakazane komplementy to moje ulubione – odpowiedziała, unosząc brwi.
– Zakazane, bo prawdziwe?
– Bo wypowiedziane nie do tej kobiety, co trzeba.
Śmiała się krótko, ale w jej oczach zobaczyłem błysk. To nie była uprzejma konwersacja. To było coś więcej. Tańczyliśmy potem jeden raz, dla formalności, ale jej ręka spoczywająca na moim ramieniu zdawała się palić przez garnitur. Byłem rozdarty – świeżo po ślubie, zaraz ojciec rodziny, a jednak to z nią, z Iwoną, czułem, że na chwilę świat przestał istnieć.
Wieczorem, już na poprawinach, rzuciłem do Kuby, mojego najlepszego przyjaciela, półżartem:
– Wiesz, ta moja teściowa to całkiem niezła kobieta. Aż za bardzo...
– Uważaj, bo się zakochasz – rzucił z uśmiechem, nieświadomy, że zasiał ziarno prawdy.
Granica została przekroczona
Narodziny Tymka były jak trzęsienie ziemi. Nieprzespane noce, płacz, przewijanie, karmienia co dwie godziny. Magda znikała gdzieś w tej codziennej walce – miała wiecznie podkrążone oczy, była drażliwa, zamknięta w sobie. Robiłem, co mogłem, żeby być pomocny, ale wszystko, co dostawałem w zamian, to milczenie albo pretensje. Czułem się coraz bardziej zbędny. A wtedy zaczęła się pojawiać Iwona.
Najpierw wpadała z zupą albo domowym ciastem. Potem zostawała dłużej – bawiła Tymka, robiła pranie, czasem tylko siedziała i słuchała, jak opowiadam o pracy. Była jedyną osobą, która naprawdę mnie dostrzegała. I pewnego dnia, kiedy Magda poszła z Tymkiem na szczepienie, a Iwona została, by pomóc w kuchni, to po prostu... się wydarzyło.
Stała blisko mnie, poprawiając rękaw bluzki, kiedy odwróciła się nagle, z tym swoim przenikliwym spojrzeniem, i powiedziała:
– Wiesz, czasem mam wrażenie, że to ja bardziej cię rozumiem niż ona.
– Bo tak jest – odpowiedziałem niemal automatycznie.
– Więc może powinniśmy przestać udawać?
Nie odpowiedziałem. Zrobiłem krok w jej stronę. Ona się nie cofnęła. Dotknąłem jej twarzy. Pocałunek trwał sekundę. Ale to wystarczyło. Granica została przekroczona. Potem oboje udawaliśmy, że nic się nie stało. Ale każde kolejne spotkanie miało już inną temperaturę. Było czuć napięcie. Iskrzyło od niewypowiedzianych słów.
Magda nic nie zauważała. A może nie chciała zauważyć?
Sekret zaczynał mi ciążyć
Nasze spotkania stały się rytuałem. Wpadła „na chwilę”, kiedy Magda była u pediatry. Została „na moment”, kiedy Magda zabrała Tymka do koleżanki. Albo po prostu „wpadła zupę zostawić”. Dla każdego z zewnątrz – troskliwa matka i babcia. Dla mnie – ktoś, kto sprawiał, że znowu czułem się mężczyzną. Nie tylko ojcem, nie tylko zmęczonym facetem w dresie. Z nią znowu miałem pewność siebie. Z nią znowu żyłem.
Byliśmy dyskretni. Czasem wystarczyło, że stała obok mnie przy zlewie, a nasze dłonie musnęły się przypadkiem. Innym razem wymienialiśmy spojrzenia nad obiadem. A raz... raz prawie przyłapała nas Magda, gdy wróciła wcześniej z Tymkiem. Wtedy Iwona po prostu wzięła mnie za rękę, pociągnęła do kuchni i powiedziała:
– Spokojnie. Mam wprawę w kłamaniu.
W jej głosie nie było cienia strachu. Wręcz przeciwnie – pewność siebie, którą mają tylko kobiety typu femme fatale z filmów noir.
W końcu dopadło mnie poczucie winy. Nocami leżałem obok Magdy i próbowałem wyobrazić sobie, jak to się wszystko skończy. Ale nie potrafiłem.
Pewnego wieczoru, kiedy Iwona wymknęła się z naszego mieszkania tylnym wyjściem, spotkałem się z Kubą na piwie. Byłem rozkojarzony, nerwowy.
– Coś ty taki spięty? – zapytał.
Wzruszyłem ramionami.
– Czasem myślę, że to szaleństwo. Że wszystko się rozsypie.
– Co się rozsypie?
Milczałem. Nie mogłem mu powiedzieć. Jeszcze nie.
Nie mogłem się z tego uwolnić
Zaczęło się od spojrzeń. Kuba patrzył na mnie inaczej. Z coraz większym podejrzeniem. W pracy nie potrafiłem się skupić. W domu unikałem rozmów z Magdą, a do Tymka mówiłem mechanicznie, jakby był częścią jakiegoś scenariusza, który próbuję odegrać. Iwona przeciwnie – była spokojna, opanowana, a wręcz... pewna zwycięstwa.
Któregoś dnia, po treningu, Kuba zatrzymał mnie przy samochodzie.
– Zdradzasz ją, prawda? Powiedz mi, że to nie ktoś bliski...
Zamarłem. Milczałem za długo.
– O Boże... nie mów, że... twoja teściowa?
Spojrzałem mu w oczy, a potem opuściłem wzrok. Nie musiałem nic mówić. Wiedział.
– Adam, cholera... – przerwał, urywając zdanie. – Stary, to nie jest głupi romans z koleżanką z pracy! To matka twojej żony!
– Myślisz, że nie wiem? – wybuchłem. – Myślisz, że nie zasypiam z tą myślą codziennie?
– To przestań! Zakończ to! Powiedz Magdzie!
– I co? Mam wszystko zniszczyć?
– Już i tak to robisz – rzucił gorzko i odszedł.
Po tej rozmowie byłem jak wrak. Chciałem porozmawiać z Iwoną, ale ona tylko uśmiechnęła się, siadając na mojej kanapie jak królowa.
– Nie panikuj. Mężczyźni zawsze panikują. Masz dom, masz żonę, dziecko... i mnie. To źle?
– To chore – powiedziałem.
– A jednak tu jesteś.
Nie miałem już siły zaprzeczać. Magda patrzyła na mnie dziwnie, zbyt długo. Czułem, że zaczyna coś podejrzewać. Ale Iwona miała rację – byłem, gdzie byłem. I nie potrafiłem odejść.
Żona poznała prawdę
To był zwykły dzień. Magda siedziała w kuchni, Tymek bawił się na dywanie. Ja byłem na tarasie, rozmawiając z Iwoną przez telefon. Było krótko, intymnie. Na końcu powiedziałem jej, że musimy się spotkać, że musimy to omówić. Nie zauważyłem, że Magda wyszła za mną na taras.
– Kto to był? – zapytała cicho, zbyt cicho.
– Kuba – skłamałem. – Mamy spotkanie w pracy.
Spojrzała na mnie długo, a potem wróciła do środka. Nie wierzyła mi. Dwie godziny później znalazła mój telefon na szafce. Zobaczyła wiadomość. „Tęsknię za tobą. Nie mogę dziś zasnąć bez twojego dotyku. – Iwona”.
Wybuchła.
– Z całego świata, musiałeś wybrać ją?! – wrzasnęła, rzucając we mnie telefonem.
Wbiegłem za nią do pokoju, próbując coś powiedzieć, ale już dzwoniła do matki.
– Przyjedź natychmiast. Wszystko wiem.
Iwona zjawiła się jakby gotowa na tę scenę. Weszła spokojnie, poprawiając włosy, jakby miała odegrać rolę. Magda patrzyła na nas obie, jakby próbowała się obudzić z koszmaru.
– Zdradziliście mnie oboje. Nie wiem, którego z was bardziej nienawidzę – powiedziała zgaszonym głosem.
– Nie dramatyzuj, nie jestem nikim z zewnątrz – odparła Iwona chłodno.
– A to niby usprawiedliwia, co zrobiłaś? – Magda nie czekała na odpowiedź. Obróciła się na pięcie i rzuciła tylko za siebie – Nie chcę was więcej widzieć.
Zabrała Tymka i wyszła. Iwona nie powiedziała już ani słowa. Po prostu wyszła za nią. A ja zostałem sam, w mieszkaniu pełnym ciszy.
Nie wybaczę sobie tego
Minęły tygodnie. Magda nie odebrała ani jednego mojego telefonu. Nie odpisała na żadne wiadomości. O Tymku dowiadywałem się od wspólnych znajomych, z mediów społecznościowych jej siostry, z cichych opowieści Kuby. Próbowałem walczyć, dzwonić, pisać, błagać. Ale drzwi pozostały zamknięte.
Iwona zniknęła. Nie odezwała się więcej. Żadnego pożegnania, żadnego wyjaśnienia. Może Magda zabroniła jej kontaktu. A może ona sama uznała, że wszystko już się wypaliło. Zrozumiałem wtedy, że nie chodziło jej o mnie. Może nigdy nie chodziło. Może byłem tylko lekarstwem na samotność, na zmarszczki w lustrze, na potrzebę bycia pożądaną jeszcze raz, przez kogoś młodszego.
Patrzę teraz na puste łóżko, zabawki Tymka w kącie i czuję pustkę, której nie potrafię zapełnić. Próbuję żyć dalej. Chodzę do pracy. Wracam. Gotuję. Czytam. Ale wszystko wydaje się nierealne, jakby to nie było moje życie. Tylko wspomnienia są ostre. Te chwile z Iwoną. Ten pierwszy pocałunek. Spojrzenia przez stół. Dotyk dłoni. I potem – krzyk Magdy, jej łzy, spojrzenie pełne rozczarowania.
Czasem mówię do siebie w nocy. „Może byłem tylko zabawką w rękach kobiety, która łaknęła uwagi. Która chciała znowu poczuć się młoda. A może naprawdę coś nas łączyło. Jedno wiem na pewno – nie ma już powrotu”.
I choć wciąż mam nadzieję, że jeszcze zobaczę syna, że Magda kiedyś mi wybaczy, wiem, że ja sam sobie nie potrafię. I może właśnie to boli najbardziej.
Adam, 32 lata
Czytaj także:
- „Synowa nie chciała iść ani do kościoła w Niedzielę Palmową, ani do spowiedzi. Jak ona chce obchodzić Wielkanoc?”
- „W tym roku wielkanocny żur zjem sama. Mam dość zrzędzenia teściowej, jaki błąd popełnił mój mąż, żeniąc się ze mną”
- „Na Wielkanoc córka obwieściła, że kocha starszego mężczyznę. To nie duża różnica wieku była największym problemem”