„Rodzice kupili Natalii wypasione mieszkanie, a ja zostałam z niczym. Mam ochotę wykrzyczeć im w twarz, co o nich myślę”
„Mieszkanie, które Natalia dostała od rodziców na trzydzieste urodziny, było jak zimny prysznic. Wtedy coś we mnie pękło. A ja? Mam kredyt na dwadzieścia pięć lat, raty, które zjadają pół wypłaty i obskurne ściany, które malowałam sama w środku nocy, bo nie miałam pieniędzy na ekipę”.

- Redakcja
Zawsze musiałam radzić sobie sama. Za to moja siostra Natalia to złote dziecko rodziny. Idealna. Dostawała wszystko, co chciała, a ja? Kredyt, długi i wieczne poczucie bycia na drugim planie. Mieszkanie, które Natalia dostała od rodziców na trzydzieste urodziny, było jak zimny prysznic. Wtedy coś we mnie pękło. A ja? Mam kredyt na dwadzieścia pięć lat, raty, które zjadają pół wypłaty i obskurne ściany, które malowałam sama w środku nocy, bo nie miałam pieniędzy na ekipę. Patrzyłam na Natalię, jak chwali się zdjęciami swojego nowego salonu, a mama kiwa głową z dumą. Siedziałam obok, dusząc w sobie wściekłość, bo nie chciałam być tą zazdrosną, zgorzkniałą. Ale nie potrafiłam. Nie potrafię już udawać. Rodzice nie rozumieją, że ich decyzje złamały mnie na pół. Dlatego teraz już nie chcę mieć z nimi nic wspólnego.
Wykrzyczałam to
– Powiedz mi szczerze… Dlaczego Natalia zawsze dostawała więcej? – zapytałam, głos mi zadrżał, bo czułam, jak ciśnienie we mnie narasta.
Mama spojrzała na mnie zaskoczona, jakby w ogóle nie rozumiała, o co mi chodzi.
– Przecież zawsze starałam się was traktować tak samo.
Prychnęłam z irytacją, patrząc na tę jej niewinną minę, którą dobrze znałam.
– Naprawdę? A mieszkanie dla Natalii to było takie „tak samo”? Ja mam kredyt na karku, spłacam długi, ledwo wiążę koniec z końcem, a ty kupiłaś jej apartament, urządziłaś jak z katalogu, a mnie zostawiłaś z problemami! Dlaczego?! – podniosłam głos, czując, że zaraz wybuchnę.
Mama wzruszyła ramionami, ale w jej oczach pojawił się niepokój.
– Nie myśl tak… Natalia była w trudniejszej sytuacji, miała mniej szczęścia, wiesz o tym. Ty zawsze byłaś zaradna, poradzisz sobie…
Poczułam, jak krew odpływa mi z twarzy. „Poradzisz sobie” – te słowa doprowadzały mnie do szału. Jakby fakt, że zawsze musiałam walczyć, był wystarczającym powodem, żeby mnie zostawić z niczym.
– Tak? A może po prostu nigdy cię nie obchodziło, co się ze mną dzieje? – wybuchnęłam. – Może nigdy nie byłam dla ciebie ważna?!
– Przestań! – mama podniosła głos, pierwszy raz od dawna. – To nie jest prawda, robisz z siebie ofiarę, a przecież ty masz dobrą pracę, mieszkanie, samochód…
– Samochód?! – roześmiałam się gorzko. – Chcesz, żebym ci pokazała harmonogram spłat kredytu? A może przypomnę ci, jak dzwoniłam do ciebie pożyczyć pieniądze, a ty mówiłaś, że „teraz nie możecie”? A na mieszkanie dla Natalii jakoś się znalazło!
Mama zamilkła, patrzyła na mnie z wyrazem... może winy, a może bezsilności. Chciałam, żeby powiedziała „masz rację”, żeby mnie przytuliła, ale cisza między nami ciążyła jak ołów.
– Wiesz co? – powiedziałam, wstając. – Żałuję, że mam taką rodzinę.
Wyszłam, zostawiając ją z kubkiem zimnej kawy. Nie odwróciłam się, bo wiedziałam, że jeśli to zrobię, znowu dam się wciągnąć w te same kłamstwa.
Zrobiło mi się niedobrze
Ojca zastałam w garażu. Siedział na stołeczku, dłubiąc coś przy rowerze. Pachniało smarem i kurzem. Stałam w drzwiach, przez chwilę patrzyłam na niego, jakby był obcym człowiekiem.
– Tato, możemy porozmawiać? – odezwałam się w końcu, a głos mi drżał.
Podniósł na mnie wzrok, zmarszczył brwi, jakby się nie spodziewał, że tu jestem. Wytarł ręce o szmatkę.
– O co chodzi?
Wzięłam głęboki wdech, czując, jak we mnie buzuje gniew. Nie chciałam krzyczeć, ale nie potrafiłam już tego dusić.
– Powiedz mi… dlaczego pozwoliłeś, żeby mama kupiła Natalii mieszkanie, a ja zostałam z długami? Dlaczego nic nie zrobiłeś?
Westchnął. Ciche, ciężkie westchnienie, jakby nagle ważyło sto kilo. Spojrzał na mnie, a w jego oczach było coś... nie wiem, rezygnacja?
– Tak wyszło. Nie było planu. Natalia była młodsza, potrzebowała pomocy...
– A ja? Ja nie potrzebowałam?! – przerwałam mu, podchodząc bliżej. – Ja nie miałam problemów? Kredyt na mieszkanie, praca po godzinach, żeby spłacić raty… to nic nie znaczyło?!
Ojciec spuścił głowę, zaczął nerwowo przekładać narzędzia.
– Nie wiem, co ci powiedzieć… – wymamrotał w końcu.
Zrobiło mi się niedobrze. To wszystko, na co go stać? Przecież był moim ojcem, miał mnie bronić, wspierać.
– To boli, wiesz? – głos mi zadrżał, czułam, że łzy napływają mi do oczu, ale je przełknęłam. – Boli, że nawet nie próbowałeś mnie obronić.
Milczał.
Zacisnęłam dłonie w pięści
Siedziałam w swoim dawnym pokoju, próbując zasnąć, ale emocje nie pozwalały mi się uspokoić. Wtedy usłyszałam ciche głosy z kuchni. Rodzice mówili ściszonymi głosami, jakby bali się, że ktoś ich usłyszy. Wstałam z łóżka i na palcach podeszłam pod drzwi. Oparłam się plecami o ścianę i zaczęłam nasłuchiwać.
– Myślisz, że ona kiedykolwiek to zrozumie? – usłyszałam głos mamy, pełen zmęczenia i wyrzutów.
– Klaudia? Nie wiem… – odpowiedział ojciec, a jego głos był cichy, prawie szeptał. – Ale… wiesz, ona sobie poradzi. Zawsze sobie radziła. Natalia... ona potrzebowała tego mieszkania, była w trudniejszej sytuacji.
Zacisnęłam dłonie w pięści.
– Myślałam, że to minie – ciągnęła mama, a jej głos złamał się lekko. – Ale widzę, jak na mnie patrzy. Nie chciałam jej krzywdzić.
– Ale przecież… nie mieliśmy wyjścia – szepnął ojciec.
Nie mieli wyjścia? Co za bzdury! Mieli wybór, zawsze mieli wybór, tylko wybrali Natalię. Zawsze ją. Poczułam, jak coś we mnie pęka.
– Ona zawsze była taka… silna. Poradzi sobie. Natalia miała trudniej.
– Tak, miała trudniej – powtórzyła mama cicho.
Nie wytrzymałam. Wpadłam do kuchni jak burza, serce mi waliło, a w oczach miałam łzy.
– „Poradzi sobie”? – wykrzyknęłam, patrząc na nich oboje. – Serio?! To całe wasze usprawiedliwienie?!
Mama zbladła, a ojciec spuścił wzrok.
– Słyszałam wszystko. Wszystko.
Odwróciłam się na pięcie i wyszłam, trzaskając drzwiami.
Zacisnęłam zęby
Natalia siedziała przy stole w swoim nowym mieszkaniu, uśmiechnięta, zrelaksowana, jakby nic się nie stało. Patrzyłam na nią przez kilka sekund, zanim coś we mnie wybuchło.
– Wiedziałaś? – wyrzuciłam z siebie. – Wiedziałaś, że rodzice ci to kupią, a mnie zostawią z niczym?
– O czym ty mówisz? – zapytała, marszcząc brwi. – Przyszłaś tu, żeby się pokłócić?
– Nie, przyszłam, żeby wreszcie usłyszeć prawdę – rzuciłam ostro, krzyżując ramiona. – Wiesz, co powiedzieli rodzice? Że byłaś w trudniejszej sytuacji, a ja? Ja „sobie poradzę”. To jest sprawiedliwe według ciebie?
Natalia uniosła ręce, jakby chciała mnie uciszyć.
– Nie chciałam tego tak… Po prostu... rodzice się uparli. Nie pytałam ich o to, oni sami…
– Nie zgrywaj niewiniątka! – przerwałam jej ostro. – Całe życie dostawałaś wszystko: nowy laptop, kursy językowe, a teraz mieszkanie. A ja? Kredyt, praca na dwa etaty, żeby spłacać raty.
Natalia spuściła wzrok, obracała łyżeczkę w filiżance, jakby szukała w niej odpowiedzi.
– Zawsze byłaś silniejsza, wiesz? – wymamrotała w końcu.
Zacisnęłam zęby.
– Nie tłumacz tego – powiedziałam cicho, czując, jak łzy palą mnie pod powiekami. – Wiesz co? Zawsze byłaś ich ulubienicą. Może tego nie rozumiesz, ale... to boli. Tak cholernie boli.
Natalia spojrzała na mnie z wyrzutem.
– Przecież jesteśmy siostrami. Nie rób z tego wojny…
– Wojna już trwa – odpowiedziałam, wstając. – Tylko ty jej nigdy nie widziałaś.
I wyszłam, zostawiając ją z jej ładnym mieszkaniem i kawą, która nagle straciła smak.
Wzięłam głęboki oddech
Stałam na progu, patrząc na rodziców jak na obcych ludzi. Mama siedziała przy stole, dłonie złożone na blacie, jakby się modliła. Ojciec stał oparty o framugę, z miną, jakby miał za chwilę zemdleć.
– Proszę, nie rób tego – powiedziała mama, a w jej głosie była ta słodka, fałszywa nutka, której nie mogłam już znieść. – Zawsze chcieliśmy dla was jak najlepiej…
– Naprawdę? – przerwałam jej, a głos mi zadrżał. – Bo wygląda na to, że Natalia odstała wszystko. A ja byłam tylko dodatkiem.
Ojciec otworzył usta, jakby chciał coś powiedzieć, ale słowa ugrzęzły mu w gardle. Patrzyłam na nich z takim bólem, że aż czułam, jak coś mnie ściska w środku. A potem przyszedł ten moment, ten przełom, na który czekałam: mama zaczęła płakać. Te jej łzy – nie wiem, czy to były łzy winy, czy może strachu przed tym, że naprawdę ich zostawię.
– Jesteś naszą córką… – wydukała, a ja poczułam, jak wzbiera we mnie złość.
– Byłam waszą córką – poprawiłam lodowato. – Ale teraz? Teraz już nie chcę być częścią tej rodziny. Mam dość życia w cieniu Natalii, dość bycia tą gorszą. Nie macie już nade mną władzy.
– Ale... jesteśmy rodziną! – krzyknęła mama, zrywając się z krzesła.
– Nie. Jesteście dla mnie tylko ludźmi, którzy mnie zawiedli. I nie zamierzam już tego dźwigać – powiedziałam cicho, ale wyraźnie.
Ojciec zaczął coś mamrotać, ale ja już go nie słuchałam. Zrobiłam krok w tył, złapałam klamkę i zanim wyszłam, powiedziałam tylko:
– Od teraz dbam o siebie. Tylko o siebie.
Trzasnęłam drzwiami tak mocno, że aż zadrżały szyby. Na ulicy wzięłam głęboki oddech. Było mi zimno, ręce mi się trzęsły, ale czułam… ulgę. I strach.
Klaudia, 35 lat
Czytaj także:
- „To były nasze ostatnie wspólne wakacje. Wyszło na jaw, że mąż od dawna robił sobie urlop od wierności małżeńskiej”
- „Chciałem zaimponować dziewczynie, ale tylko się zbłaźniłem. Zostałem sam, na dodatek z pustym portfelem”
- „Wnuk liczył koperty na komunii jak liczykrupa, wykrzykując, że dają mu ochłapy. Za taką chciwość pójdzie do piekła”