Reklama

– Co się tak na nią wściekasz? – pyta moja przyjaciółka. – Każda teściowa bywa trudna, musisz się z tym pogodzić!

Reklama

– Moja to wyjątkowy przypadek – upierałam się przy swoim. – Gorszej świat nie widział!

– Daj spokój, moja wcale nie jest lepsza – odpowiedziała Zuza – Po prostu widujcie się rzadziej i jakoś dasz radę to znieść.

Łatwiej powiedzieć niż zrobić

Zazdroszczę jej, że ma teściów w sporej odległości. U mnie sytuacja wygląda inaczej, bo mieszkamy po sąsiedzku. Jakiś czas temu moja teściowa zamontowała sobie nowy wizjer w drzwiach. Mogę się założyć, że przesiaduje przy nim non stop, śledząc każdy mój ruch – kto mnie odwiedza, o której wracam do domu i kiedy wychodzę. A potem od razu leci na skargę do syna i obgaduje mnie.

Mój mąż w ostatnim czasie bardzo się zmienił. Non stop zadaje mi te same pytania: „Może masz romans? Na pewno jesteś mi wierna? Przestałem ci się podobać?”. Ten jego wyjazd do pracy w Anglii sprawił, że stał się chorobliwie zazdrosny i męczy tym zarówno siebie, jak i mnie. Jego matka jeszcze dolewa oliwy do ognia! Niedawno, gdy kończyłam późną zmianę i byłam kompletnie wykończona, dopadła mnie przy windzie.

– Skąd ty masz tyle roboty, że tak długo cię nie ma? – spojrzała na mnie podejrzliwie. – Pierwszy raz słyszę, żeby ktoś spędzał w pracy tyle godzin.

– No tak, bo mamusia nigdy nie przepracowywała się zbytnio – odpowiedziałam, a ona momentalnie zrobiła się czerwona jak burak. Zanim zdążyła się wydrzeć, zamknęłam jej drzwi przed nosem.

Faktycznie, czasem spędzam nawet po kilkanaście godzin w pracy. Chcę pokazać Cześkowi, że też potrafię zarabiać. Kocham go i strasznie mi go brakuje, ale dzięki pracy łatwiej mi przetrwać ten okres bez niego. Kiedy wracam do domu, jestem już tak zmęczona, że nie mam nawet energii, żeby rozpaczać nad jego nieobecnością.

Była straszną zołzą

Zrobiłam się tak przewrażliwiona, że gdy tylko poczuję zapach pieczonego ciasta za drzwiami, od razu przychodzi mi do głowy myśl, że teściowa ma plan, żeby mnie utuczyć. „Jest zazdrosna o moją figurę. Wie, że mam słabość do słodyczy i wykorzystuje to przeciwko mnie”.

– Ciągle tylko o niej gadasz – zwróciła mi uwagę koleżanka. – Daj już spokój, przestajesz normalnie myśleć!

Jest mi szczególnie ciężko, kiedy Czesiek wraca do domu, bo wtedy jego matka kręci się wokół niego jak oszalała. Kompletnie nie dociera do niej, że chcemy mieć trochę prywatności, że jesteśmy jeszcze młodzi i wcale nie interesuje nas jej gotowanie – mamy w głowie tylko to, żeby pobyć sami w naszej sypialni. W końcu jej zazdrość wzięła górę i nie wytrzymała

– Zachowujesz się jak pasożyt! On ledwo żyje, a ty chodzisz cała rozpromieniona i pełna sił. Wykończysz go kompletnie. Może warto dać mu trochę odpocząć?!

No i rzecz jasna twierdzi, że da się żyć bez przyjemnych chwil w łóżku

– Od kiedy mój małżonek uciekł z tą zalotnicą, nie zbliżyłam się do żadnego mężczyzny i świetnie sobie radzę! Te współczesne baby postradały zmysły. Aż uszy więdną, jak się tego słucha!

Obiektywnie rzecz biorąc, trudno jej odmówić urody. Jeszcze nie przekroczyła sześćdziesiątki, ma piękną skórę i zgrabny biust. Szkoda tylko, że wiecznie chodzi z tym kwaśnym wyrazem twarzy, przez który wygląda znacznie starzej niż w rzeczywistości!

Tego się nie spodziewałam

Któregoś popołudnia, kiedy wracałam z roboty, coś przykuło moją uwagę. Pod drzwiami mojej teściowej spoczywał niewielki bukiet. Przystanęłam na moment, żeby lepiej obejrzeć tę piękną kompozycję. Nie znalazłam karteczki ani żadnej informacji od nadawcy, więc pozostało mi tylko zgadywać, kto postanowił sprawić taki prezent mojej teściowej.

Ta sytuacja tak bardzo mnie zaskoczyła i zaciekawiła, że opowiedziałam o niej wszystkim współpracownicom.

– Bratki oznaczają, że komuś na kimś zależy – powiedziała jedna z nich. – Kiedy chcesz dać znać drugiej osobie że jest ci bliska i chciałabyś się z nią widywać, dajesz właśnie bratki.

– Myślicie, że kręci się koło niej jakiś facet? To chyba niemożliwe!

Przez parę kolejnych dni bacznie obserwowałam wejście do mieszkania mojej teściowej, licząc że uda mi się przyłapać tajemniczego adoratora. Na próżno – sytuacja się nie zmieniała. Dopiero tuż przed zbliżającym się długim weekendem wydarzyło się coś nowego. Na klamce pojawiły się świeże, kolorowe bratki. Pomyślałam, że zrobię teściowej małego psikusa. Nacisnęłam dzwonek, a gdy stanęła w drzwiach, rzuciłam z przekąsem:

– No proszę, mamusia ma jakiegoś wielbiciela! A to ci historia! Może jakiś sekretny romans się kroi?

Miała kochanka!

Nie zareagowała agresywnie, wbrew swoim zwyczajom nie rzuciła się na mnie z gniewnym słowotokiem. W jej oczach dostrzegłam mieszankę wstydu i niepewności.

– Ciszej – powiedziała szeptem. – To nie tak, jak ci się wydaje.

– Naprawdę? No to jak? Przecież gdybym ja dostawała kwiaty od kogoś, nie dałaby mi mama żyć! Od razu by pobiegła z tym do Cześka. Może powinnam teraz do niego zadzwonić i powiedzieć, że jego matka nie ma za grosz szacunku do siebie?

Skinęła ręką na pożegnanie i z hukiem zamknęła mi drzwi przed nosem. Mogłabym przysiąc, że jej oczy były mokre od płaczu!

Weekendowe soboty to dla mnie zwykle czas odpoczynku, ale tego dnia musiałam wstać wcześnie rano, bo umówiłam się z koleżanką na wspólne zakupy. Spędziłyśmy razem cały dzień – zjadłyśmy obiad, poszłyśmy do kina, a na koniec zasiadłyśmy przy kawie, deserze i porcji lodów.

Do mieszkania dotarłam dopiero gdy robiło się ciemno. Ledwo zdążyłam przekroczyć próg i nawet nie zdjęłam jeszcze okrycia, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Na progu zobaczyłam moją teściową. Co dziwne, tym razem nie wparowała do środka jak zawsze, tylko stała niepewnie w wejściu.

– Chciałabym porozmawiać – powiedziała cicho.

– Ze mną?

– Tak, mam spory kłopot.

– Zapraszam, choć przyznam, że jestem zdziwiona, że to akurat mnie mama wybrała na rozmówcę! – odpowiedziałam otwarcie.

Zupełnie się zmieniła

Wbiła we mnie wzrok.

– Przestań się ze mnie nabijać. Wystarczająco już za wszystko zapłaciłam.

Znieruchomiała na krześle i zaczęła opowiadać:

– Wiesz, że miałam męża?

– No jasne. Dawno się rozstaliście.

– Właściwie to nie. Nigdy nie wzięliśmy rozwodu. Włodek odszedł do mojej przyjaciółki i od tamtej pory żyję sama.

– Dlaczego, że nie złożyła mama pozwu o rozwód?

– Wierzyłam, że jednak wróci do mnie. Wydawało mi się, że to tylko przelotne zauroczenie i w końcu zda sobie sprawę ze swojej pomyłki.

– I co, pojawił się?

– Ani razu. Wciąż na niego czekałam. Nawet gdyby przyszedł kompletnie goły i bez butów, nieważne czy w środku nocy, nad ranem, przyjęłabym go z otwartymi ramionami – powiedziała, wbijając wzrok w podłogę. – Nigdy wcześniej ani później nie związałam się z innym facetem.

– Nie wierzę!

– Takie mam zasady. Wierzę w związek z jednym partnerem do końca życia. Chodziłam na nowenny, zamawiałam msze święte i modliłam się gorliwie. Nawet dwa razy poszłam pieszo z pielgrzymami, żeby to wyprosić.

Było mi jej żal

– Widocznie Bóg nie chciał spełnić mamy życzeń.

– Ależ wysłuchał moich modlitw, tylko zupełnie inaczej niż się spodziewałam. Po swojemu!

– Jak to?

– Zdecydował się wrócić do mnie, ale jest poważnie chory. Wymaga stałej opieki, nie poradzi sobie samodzielnie.

– A co się stało z tą jego miłością?

– Zostawiła go. Miałaby się zajmować chorym starcem, który nie ma ani dachu nad głową, ani grosza przy duszy? Cały nasz wspólny majątek był formalnie mój.

– I teraz nagle zapragnął wrócić?

– Na to wygląda. Przekonuje mnie, że przemyślał wszystko od początku do końca, zrozumiał, co się w życiu liczy i że kocha mnie jak dawniej, ale nie wierzę w jego słowa.

– Te bratki to on zostawił?

– Tak, poznałam od razu, że to Włodek. Zawsze miał bzika na punkcie bratków. Mało zawału nie dostałam, kiedy rano znalazłam je pod drzwiami!

– Niech mu mama powie, że nie chce! Po co się w to pakować?

– Chyba jednak już za późno.

– Chcesz go mama wziąć do siebie? Oszalała mama?

Chciałam jej dobra

– A jak ja się wytłumaczę przed Stwórcą, gdy go teraz odrzucę? Przecież modliłam się o to latami. I dostałam! To teraz mam odmówić? Bo nie podoba mi się forma?

O czym ona w ogóle mówi? Co za Bóg?

– Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie mamy za to winić.

– To ja sama siebie potępiam. Wystarczy już. Odkąd Włodek odszedł, zrobiłam się wiecznie zła. Sama wiesz najlepiej, ile przez to wycierpiałaś. Byłam okropna, fakt. Kompletnie załamana.

– A teraz czuje się mama lepiej?

– Nie, bo wciąż się waham i nie wiem, jak postąpić. Widzę jego trzęsące się ręce, bezradność, to, jak nie potrafi się sam ogarnąć, w jakim jest stanie, i chcę mu pomagać. Znów należy do mnie, i to się najbardziej liczy.

– Mamo – podjęłam rozmowę – nazywa mama to uczuciem, ale tak naprawdę kieruje mamą samolubstwo. Chcesz go mama mieć przy sobie i tyle. Pożałuje mama tej decyzji. A rozmawia mama w ogóle z Cześkiem na ten temat?

– Oczywiście że tak. Nie zamierza się wtrącać, choć bardzo szanował tatę.

Przeszła przemianę

– Gdybym wiedziała, że te kwiaty narobią takiego zamieszania, od razu wylądowałyby w koszu.

– I tak by do tego doszło. Włodek przyszedłby, a ja bym go wpuściła.

W tym momencie dostrzegłam zmianę w jej wyglądzie. Straciła dawny sznyt i perfekcyjną prezencję, ale dziwnym trafem sprawia wrażenie młodszej, a jej osobowość stała się bardziej naturalna.

– Niech mama robi, co uważasz za słuszne – odpowiadam. – Zawsze może mama liczyć na moją pomoc, gdy będzie jej potrzebować.

Pierwszy raz od dawna rozmawiałyśmy ze sobą tak ciepło i szczerze.

– Śpij dobrze, kochana – usłyszałam na odchodne. – Jutro zrobię ci pyszny obiad.

Zastanawiam się, czy wciąż mamy szansę znaleźć wspólny język? Nie potrafię pojąć jej zachowania, mam wrażenie, że idzie w złym kierunku, że czekają ją trudne chwile, że nie powinna dawać się wykorzystywać innym. Jednak jedno jest jasne – ta kobieta, matka mojego męża, to osoba wyjątkowa pod każdym względem.

Reklama

Kamila, 33 lata

Reklama
Reklama
Reklama