„Urlop marzeń zepsuła nam była żona mojego faceta. Żeby uprzykrzyć nam wczasy, wcisnęła nam ich 6-letnią córkę”
„Non stop marudzi, że jest głodna, spragniona albo że nie podoba jej się program w telewizji. I nie potrafi zrozumieć, że po skończonej zabawie trzeba posprzątać zabawki – niedawno o mało co nie skręciłam nogi na walających się wszędzie klockach!”.
- Listy do redakcji
Już od dawna marzyłam o wakacjach. Chodziło nie tylko o to, że ostatnio w robocie było strasznie dużo stresu, ale też o to, że w końcu będę mogła pokazać mojemu chłopakowi Jarkowi piękne widoki z okolic, w których dorastałam. To niesamowite szczęście, że daleka kuzynka mieszkająca w tej samej wsi otworzyła gospodarstwo agroturystyczne i znalazła dla nas miejsce, chociaż mieli napięty grafik!
Marzyłam o wczasach
Zrobiłam plan praktycznie na wszystkie dni, biorąc pod uwagę różne scenariusze, w zależności od pogody: zwiedzanie dawnych świątyń z czasów niemieckich, łażenie po lesie w poszukiwaniu czarnych jagód lub prawdziwków, wycieczka na moczary żeby pooglądać muchołówki, wizyta przy znanym Moście Czerwonym, oglądanie ciekawych okazów flory na skałach z martwicy wapiennej, a nawet spontaniczne wyjazdy nad Bałtyk.
Nie mogłam powstrzymać ekscytacji – spędzimy czas razem, tylko Jarek i ja, w moich ulubionych miejscówkach, bez żadnych zmartwień na głowie!
Zupełnie znienacka, na tydzień przed naszym wyjazdem, wszystko zaczęło iść nie po naszej myśli. W jednej chwili poczułam, że dzieje się coś bardzo niedobrego… Wystarczyło tylko rzucić okiem na twarz mojego Jarka, kiedy przekroczył próg domu po pracy.
Zdecydowałam, że nie zacznę drążyć tematu jako pierwsza, żeby nie wykrakać i nie ściągać nieszczęścia. Zgrywałam głupka, snując przed moim facetem wizje cudownych chwil spędzonych razem na Pomorzu. Posunęłam się nawet do tego, że spytałam go o zdanie, gdy zamawiałam w internecie seksowne fatałaszki. Pomyślałam: „Ruszy głową i zastanowi się dwa razy, zanim wyskoczy z jakimś durnym pomysłem, który pokrzyżuje nasze wczasy…”.
Chciałam go oczarować
Wygląda na to, że moje pierwsze wrażenie odnośnie do jego bystrości było mocno przesadzone, ponieważ pomimo moich starań nie dał rady dłużej trzymać języka za zębami. Tego samego dnia, kiedy zasiedliśmy wspólnie do seansu filmowego, popijając drinka, ni stąd, ni zowąd rzucił:
– Kochanie, kiedy przysłuchuję się twoim opowieściom o rodzinnych stronach, dochodzę do wniosku, że musiało to być istne eldorado dla małego brzdąca. Jestem przekonany, że Lenka również byłaby tym miejscem urzeczona…
Jeżeli już wcześniej coś mi śmierdziało, to teraz smród stał się wprost nie do zniesienia.
– Wiesz, niektóre rozrywki są w pełni doceniane dopiero przez dorosłych – powiedziałam niedbale, mimo że w środku czułam narastający niepokój. – Maluchy niezbyt często zachwycają się urokami przeszłości. Pamiętam, że kiedy byłam w wieku twojej pociechy, to właściwie miałam pretensje do starszych, że nie mieszkamy w centrum. Seanse filmowe, występy muzyków, spektakle teatralne – wszystko to wydawało się tak odległe, jakby należało do innego, nieosiągalnego świata!
Wiedziałam jedno – jeśli spróbuje mi wcisnąć swoje dziecko na tę wycieczkę, to będzie niezła zadyma. Może być tego pewien jak niczego innego!
Coś kombinował
Popatrzyłam na niego znad lampki wina i najwyraźniej mój przekaz mentalny do niego dotarł, bo więcej o tym nie wspomniał. Szanuję to, że Jarek stara się być porządnym ojcem dla swojego dziecka z poprzedniego związku, ale powiedzmy to sobie wprost – teraz jest w związku ze mną.
Jasne, ma swoje zobowiązania i nawet nie mam nic do tego, że co miesiąc wysyła byłej żonie tysiąc trzysta złotych. Choć tak naprawdę to nie mam pojęcia, na co ta babka to wydaje! Nikt mnie nie przekona, że tyle forsy idzie na utrzymanie z tego co wiem zdrowego sześcioletniego dziecka. A Lenka podobno nawet nie chodzi na żadne korepetycje czy kółka zainteresowań!
Nie jest mi łatwo, ale akceptuję to, że córka Jarka jest u nas co drugą sobotę i niedzielę oraz jeden dzień w ciągu tygodnia. Szczerze mówiąc, wolałabym, żeby mniej absorbowała moją uwagę. Non stop marudzi, że jest głodna, spragniona albo że nie podoba jej się program lecący w telewizji. I wciąż nie potrafi zrozumieć, że po skończonej zabawie trzeba posprzątać zabawki – niedawno o mało co nie skręciłam nogi na walających się wszędzie klockach!
Dobrze przynajmniej, że Jarek nie wymaga ode mnie, żebym towarzyszyła im na placu zabaw czy chodziła do kina na te durne kreskówki zza oceanu. Zazwyczaj jakoś daję radę przeżyć te niedogodności, chociaż moja mama podczas ostatniej rozmowy telefonicznej po raz kolejny odradzała mi tę relację:
– Słuchaj, przecież masz tyle atutów: dobrze wyglądasz, skończyłaś studia i jesteś jeszcze w kwiecie wieku. Na co ci facet z przeszłością, w dodatku z dzieciakiem na karku?
Nic nie rozumiała
Ech, no tak – odkąd wyemigrowała do Anglii, minęło już ładnych parę lat i najwyraźniej zdążyła zapomnieć, jaki jest u nas deficyt porządnych facetów. Gros z nich to albo totalne ofermy, albo samce alfa z nierealnymi wymaganiami.
Odkąd jesteśmy parą, a minął już rok, zdążyłam nieźle rozszyfrować Jarka i wiem jedno – to facet o złotym sercu. Do tego solidny jak mało kto. Szczerze? To pierwszy chłopak, przy którym zaczęłam na serio myśleć o dzieciach, bo czuję, że mogłabym na niego liczyć w każdej sytuacji. Ale znam go też na tyle dobrze, że wyczuwam, kiedy coś kombinuje… Dzisiaj, gdy wróciłam z pracy i dłubałam przy projekcie w kuchni, przysiadł się do mnie i ni z gruszki, ni z pietruszki spytał, czy przypadkiem nie przepadam za Lenką.
– Ale co to za pytanie? – uniosłam brwi ze zdziwienia. – Ona jest naprawdę sympatyczna. W końcu to twoja pociecha.
– No dobra, ale powiedz szczerze, czy czasem nie wchodzi ci w paradę? – nie odpuszczał.
Narastające uczucie gorąca rozlało się po moim ciele, zaczynając gdzieś w okolicach żołądka. Powoli wspinało się coraz wyżej. Odpięłam pierwszy guziczek koszuli, mając nadzieję, że to pomoże ostudzić emocje, ale było już za późno. Rozpędzona machina gniewu nie dała się zatrzymać. Poczułam, jak zaczynają mi drżeć dłonie.
– To ma być jakaś ankieta czy do czegoś zmierzamy? – zapytałam, starając się nad sobą panować, ale ton mojego głosu i tak zabrzmiał lodowato.
Co za zołza!
Jarek opowiadał mi ostatnio, że odezwała się do niego jego eks. Podobno jej tata jest w kiepskiej formie i za parę dni czeka go zabieg chirurgiczny. Facet się okropnie boi i poprosił córkę, żeby była przy nim w czasie pobytu w szpitalu, no i jeszcze trochę po wyjściu. No chyba, że nie będzie już żadnego „po”.
– Szok, jak go to wzięło. Przecież to naprawdę w porządku koleś i wcale nie taki stary!
Kiedy przysłuchiwałam się tej pięknej przemowie o byłym teściu, byłam ogromnie zaskoczona, zastanawiając się, co takiego doprowadziło mojego Jarka i Natalię do podjęcia decyzji o rozstaniu, skoro cała rodzina jest taka cudowna…
Jednocześnie dotarło do mnie z całą mocą, że jeżeli ta kochająca się familijka będzie nawzajem o siebie dbać podczas choroby, to komu przypadnie opieka nad małą Lenką akurat w tym okresie, który dziwnym zbiegiem okoliczności pokrywa się z moimi planami urlopowymi? Oczywiście mnie!
– No i jak ci się to podoba? – Jarek popatrzył na mnie wzrokiem zbitego psiaka. – Asia, co o tym myślisz?
Czuję się bezsilna
Nie ma szans, żebym teraz powiedziała „nie”. A ta jego była to nie posiada żadnych sióstr, kuzynek albo jakiejś innej osoby, która by dzieciaka przypilnowała?! Czy ja nie zasługuję na trochę czasu tylko we dwoje z moim facetem, bez kogoś, kto non stop patrzy nam na ręce?
– Myślę, że Lence będzie się nudzić w trakcie naszego wyjazdu – uniosłam tylko ramiona, ale przysięgam, najchętniej bym Jarkowi przywaliła, żeby się ogarnął. – Zero telewizora, mało zabawek…
– Bez przesady, to w końcu agroturystyka, na bank mają telewizor i to taki z najwyższej półki – odparł, także wzruszając ramionami.
„Słucham? Mamy jechać na koniec świata, żeby oglądać kreskówki z jakąś smarkulą?!” – miałam ochotę wrzasnąć, ale ugryzłam się w język. Dobrze wiedziałam, że nie mam szans, tata już się uparł i nie zostawi swojego dzieciaka na lodzie. Ale ja ich w moje ukochane miejsca nie wezmę. Nigdy w życiu! Rzuciłam, że muszę się skontaktować z kuzynką, czy da radę wcisnąć gdzieś jeszcze jedną osobę, w końcu to najgorętszy okres w roku! I tak ledwo wygospodarowała miejsce dla nas… No i muszę coś wymyślić, żeby to się okazało niewykonalne. Jeśli ja mam nie mieć wymarzonych wakacji, to Jarek z Lenką też ich nie dostaną!
Kamila, 31 lat