Reklama

Niedawno wróciłem do rodzinnego domu po tym, jak moja matka postanowiła przeprowadzić się do mniejszego mieszkania. Mieszkała całkiem blisko. Zawsze czułem się tu bezpiecznie, choć nasze życie nie było idealne. Ojca nie pamiętam – mama mówiła, że odszedł, gdy byłem mały, i nigdy do nas nie wrócił. Nigdy o niego nie pytałem, bo widziałem, że to dla niej bolesny temat.

Reklama

Postanowiłem odnowić swój dawny pokój. Stare deski podłogowe skrzypiały przy każdym kroku, a ściany pamiętały czasy mojego dzieciństwa. Kiedy zacząłem remont, nie sądziłem, że pod podłogą znajdę coś, co przewróci moje życie do góry nogami.

Odkryłem coś pod podłogą

Remont szedł mi sprawnie. Zrywałem kolejne deski podłogowe, gdy nagle jedna z nich nie chciała ustąpić. Podważyłem ją łomem, a wtedy moim oczom ukazała się stara, metalowa kasetka, pokryta kurzem i pajęczynami. Serce zaczęło mi bić szybciej.

Otworzyłem ją z trudem. W środku znalazłem kilka pożółkłych fotografii. Na każdej byłem ja – mały chłopiec, może trzy- lub czteroletni, uśmiechnięty, bawiący się w ogrodzie, chyba na jakichś na urodzinach. Ale na wszystkich zdjęciach w tle pojawiał się ten sam mężczyzna. Wysoki, ciemnowłosy, z przenikliwym spojrzeniem. Nigdy wcześniej go nie widziałem.

Przeglądałem zdjęcia jedno po drugim. W niektórych mężczyzna patrzył prosto w obiektyw, na innych stał gdzieś z boku, jakby był przypadkowym przechodniem. Ale nie mógł być przypadkowy. Był na każdym zdjęciu. Zacząłem się zastanawiać, kim on jest. I dlaczego ta kasetka była schowana pod podłogą mojego pokoju?

Mama panicznie się bała

Wieczorem, kiedy mama przyszła zobaczyć, jak idą postępy w remoncie, postanowiłem jej pokazać zdjęcia. Nie spodziewałem się jednak, że jej reakcja będzie aż tak gwałtowna.

Gdy tylko spojrzała na pierwsze zdjęcie, zbladła. Jej ręce zaczęły się trząść, jakby nagle zrobiło jej się zimno. Przez chwilę stała w milczeniu, potem szybko wyciągnęła do mnie ręce, jakby chciała mi wyrwać fotografię.

— Spal to! Natychmiast!

— Co? Mamo, kim jest ten facet?

— To nie ma znaczenia. Po prostu spal je i zapomnij, że je znalazłeś.

— Nie spalę ich. Powiedz mi prawdę!

Spojrzała na mnie surowo, ale w jej oczach zobaczyłem coś więcej – strach. To nie była zwykła irytacja czy zdenerwowanie. To był paniczny lęk.

— Nie pytaj, proszę cię. Dla własnego dobra.

Odwróciła się i szybko wyszła z pokoju, zostawiając mnie z jeszcze większą ilością pytań. Czułem, że coś przede mną ukrywała. I nie zamierzałem odpuścić.

Szukałem odpowiedzi

Nie mogłem zasnąć. Zdjęcia leżały na biurku, a ja wciąż patrzyłem na twarz mężczyzny, który przewijał się przez moje dzieciństwo, choć nie miałem o nim pojęcia. Kim on był? Czy to możliwe, że był najbliższą mi osobą? Jeszcze sam bałem się dopuścić do siebie myśl, że to mógłby być...

Przeszukałem stare albumy rodzinne, ale nie znalazłem w nich ani jednej fotografii tego człowieka. Jakby został wymazany z naszej historii. To było dziwne.

Nie mogąc znaleźć odpowiedzi, postanowiłem przeszukać dom. W piwnicy, na strychu – wszędzie, gdzie mogły znajdować się stare rzeczy matki. W końcu znalazłem starą walizkę. Była wciśnięta między stosy zniszczonych gazet. A w niej zobaczyłem coś, co sprawiło, że dreszcz przebiegł mi po plecach.

Akt urodzenia. Mój akt urodzenia.

Ale w rubryce „ojciec” widniało zupełnie inne nazwisko, niż to, które znałem przez całe życie.
Cofnąłem się o krok, jakbym się bał, że dokument mnie oparzy. Jeśli ten mężczyzna był moim ojcem… to kim był człowiek, którego nazwisko zawsze nosiłem?

Mój ojciec był niebezpieczny

Rano czekałem na matkę w kuchni. Gdy weszła, położyłem przed nią zdjęcia i akt urodzenia.

— Kto to jest? — zapytałem cicho.

Przez chwilę patrzyła na dokumenty, a potem westchnęła i usiadła przy stole, jakby nagle zabrakło jej sił.

To twój ojciec — powiedziała cicho.

Wszystko na chwilę straciło sens. Zastygłem i po chwili się ocknąłem.

— Co? Przecież mówiłaś, że ojciec nas zostawił i nie miałem z nim żadnego kontaktu, potem umarł…

— Bo to była jedyna wersja, która mogła cię ochronić — spojrzała na mnie, a w jej oczach pojawiły się łzy.

— Ochronić? Przed czym?! — czułem, jak ogarnia mnie gniew.

Mama otarła oczy i przez chwilę milczała, jakby zastanawiała się, jak wiele mi powiedzieć.

— Twój ojciec był… niebezpieczny. Musiałam uciec. Śledził nas. I to przez lata. Zmieniłam nazwisko, przeprowadzałam się, ukrywałam. Ale on zawsze nas znajdował.

Zacisnąłem pięści. Całe moje życie było kłamstwem.

Czy on wciąż żyje?

Nie mogłem się z tym pogodzić. Matka całe życie mnie oszukiwała – może miała ku temu powody, ale ja nie mogłem tak po prostu tego zostawić. Musiałem dowiedzieć się więcej.

Ponownie przeszukałem walizkę. Tym razem wśród starych dokumentów znalazłem coś jeszcze – listy. Były pisane odręcznie, papier już pożółkł. Wszystkie podpisane tym samym imieniem: „Andrzej”.

„Nie możesz mi go odebrać. Jest moim synem, masz obowiązek mi go oddać. Jeśli nie po dobroci, to inaczej…”

Czułem, jak moje ręce zaczynają drżeć. Kolejne listy były coraz bardziej intensywne, a ostatni wręcz przerażający:

„Jeśli myślisz, że uda ci się mnie unikać w nieskończoność, to jesteś w błędzie. Znajdę cię wszędzie. Nie uciekniesz”.

Zrobiło mi się zimno. Moja matka całe życie uciekała. Czy on wciąż żyje? Musiałem się dowiedzieć. Wpisałem jego imię i nazwisko w wyszukiwarkę. Przeszukałem media społecznościowe, artykuły, wszystko… Ale nic. Jakby nigdy nie istniał.

Nie miałem wyboru. Musiałem pojechać do ciotki, siostry mamy. Może ona mi coś powie. Gdy tylko otworzyła drzwi i mnie zobaczyła, pobladła.

— Tomek… Nie powinnam ci nic mówić…

— Proszę, ciociu. Ja po prostu muszę wiedzieć.

Patrzyła na mnie dłuższą chwilę, aż w końcu skinęła głową i wyszeptała:

— On wcale nie umarł.

Nigdy nie będę spał spokojnie

Słyszałem wyraźny łomot własnego serca.

— Jak to… nie umarł? — wyszeptałem.

Ciotka zamknęła drzwi na klucz, jakby bała się, że ktoś nas podsłucha. Usiadła ciężko na krześle i wskazała mi miejsce naprzeciwko.

— Twoja matka chciała cię chronić — zaczęła cicho. — Andrzej… On nie był dobrym człowiekiem. Był obsesyjnie zazdrosny, kontrolował ją na każdym kroku. A kiedy próbowała odejść… zrobił coś strasznego.

Poczułem, jak zimny pot spływa mi po plecach.

— Co zrobił?

— Tak ją nastraszył, że trafiła do szpitala. Prawie straciła przez to ciążę. Przysiągł, że jeśli kiedykolwiek spróbuje od niego uciec, zabierze cię. Zniknęłyśmy razem, pomogłam jej zmienić nazwisko. Myślałyśmy, że jesteśmy bezpieczne…

— Ale on was znalazł? — zapytałem, choć już znałem odpowiedź.

Ciotka skinęła głową.

— Przez lata wciąż próbował. Pisał, śledził, groził. Aż w końcu… zniknął. Myślałyśmy, że może w końcu odpuścił. Ale jeśli pytasz o niego po tylu latach… Tomek, obawiam się, że on może wciąż cię szukać.

Siedziałem w ciszy, czując, jak całe moje życie rozpada się w drobny mak. Albo raczej w mikroskopijne opiłki metalu.

Patrzyłem na zdjęcia mężczyzny, który był moim ojcem. Nie wydawał się groźny. Ale może to tylko pozory? Powinienem to zostawić? Zapomnieć, spalić te zdjęcia, tak jak chciała matka. Ale nie mogłem.

Bo jeśli on rzeczywiście mnie szukał… to co jeśli w końcu mnie znajdzie?

Zrozumiałem, że już nigdy nie będę spał spokojnie.

Tomek, 28 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama