Reklama

Życie toczyło się spokojnie, bez większych zaskoczeń. Każdego dnia budziłam się u boku Marka, a obok, w swoim pokoiku, spała nasza sześcioletnia córeczka, Julia. Praca, dom, obowiązki – rutyna, która stała się częścią naszego małżeństwa. Marek był dobrym mężem, choć czasem miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywa. Czasami jego wzrok błądził gdzieś daleko, a ja zastanawiałam się, o czym wtedy myślał. Czyżby miał jakieś sekrety? Jednak nigdy nie znalazłam dowodów na to, że coś przede mną zataił. Może to tylko moje przewrażliwienie, a może intuicja? Być może tylko marzenia o spokojnej przyszłości tłumiły we mnie te obawy.

Reklama

Znalazłam coś niepokojącego

Był późny wieczór, Marek poszedł już spać, a ja zabrałam się za sprzątanie szuflad w salonie. Zbliżał się Dzień Ojca, a ja chciałam odszukać papeterię, na której Julka napisałaby życzenia dla Marka.

Nagle trafiłam na coś, co przyciągnęło moją uwagę – stara, zakurzona koperta. Otworzyłam ją z ciekawości, nie spodziewając się, że znajdę w niej zdjęcia, które zmienią wszystko. Na fotografiach Marek stał obok kobiety, którą zupełnie nie znałam, a obok nich był chłopiec, może o kilka lat starszy od naszej Julii. Moje serce zaczęło bić szybciej. Kim oni są? Dlaczego nigdy wcześniej o nich nie słyszałam?

Następnego dnia, podczas spotkania z moją przyjaciółką Ewą, nie mogłam ukryć swojego niepokoju. Pokazałam jej zdjęcia.

– Kasia, co to jest? – zapytała zszokowana Ewa. – Nigdy o nich nie wspominałaś.

– Bo nie miałam o czym wspominać – odpowiedziałam. – Właśnie to jest dziwne. Nie wiem, co mam myśleć.

Może to jakaś daleka rodzina? – zasugerowała, próbując dodać mi otuchy.

Po powrocie do domu Marek wrócił z pracy jak zawsze, ale tym razem nie mogłam udawać, że wszystko jest w porządku. Zaczęłam od nieśmiałych pytań, starając się wybadać jego reakcję.

– Kochanie, masz jakieś zdjęcia z młodości? – zapytałam, starając się brzmieć naturalnie.

– Nie bardzo. Dlaczego pytasz? – odpowiedział szybko, a jego wzrok zdradzał, że coś ukrywa.

– Tak po prostu. Czasem myślę, że mało wiem o twojej przeszłości – dodałam, czując, że temat go zaniepokoił.

Odpowiedział tylko zdawkowym uśmiechem, ale jego spojrzenie pozostało chłodne. W głowie miałam mętlik. Te zdjęcia nie dawały mi spokoju. Mój mąż coś przede mną ukrywał.

Musiałam go zapytać

Nie mogłam dłużej żyć w niepewności. Każda chwila spędzona z Markiem przynosiła nowe pytania, a brak odpowiedzi wywoływał frustrację. Pewnego wieczoru, gdy Julia już spała, postanowiłam w końcu skonfrontować się z nim.

Siedzieliśmy przy kuchennym stole, cisza była gęsta i przytłaczająca. Czułam, że w końcu muszę przerwać ten impas.

– Marek – zaczęłam niepewnie – znalazłam coś, co mnie niepokoi.

Podniosłam kopertę ze zdjęciami i położyłam ją przed nim. Patrzył na nią przez chwilę, jakby próbował ocenić, co powinien zrobić. W końcu podniósł wzrok, a ja zobaczyłam w jego oczach coś, czego się bałam – strach.

Kim oni są?! – wyrzuciłam z siebie, przerywając tę duszącą ciszę. – Dlaczego nigdy o nich nie wspomniałeś?

Przez chwilę milczał, jakby układał sobie w głowie odpowiedzi, których nie miał. W końcu powiedział, starając się brzmieć obojętnie:

To sprawy z przeszłości, nie mają teraz znaczenia.

– Nie mają znaczenia? – poczułam, jak narasta we mnie gniew. – To, że masz rodzinę, której nie znam? Co to za dziecko? – głos mi zadrżał.

Nie mieszaj się w sprawy, których nie rozumiesz – jego głos stał się chłodny, jakby odcinał się ode mnie emocjonalnie.

Krzyki i łzy przerwały ciszę nocy. Czułam się zdradzona, oszukana. Trzasnęłam drzwiami do sypialni, czując, jak nasz świat się rozpada. W głowie krążyły mi myśli o rozwodzie, ale czy naprawdę byłam gotowa na taki krok? Nie mogłam zasnąć, a Marek nie próbował nawet wejść do pokoju, by porozmawiać. Ta cisza była najgorsza.

Jak mógł ukrywać coś takiego?

Następnego dnia czułam się, jakbym funkcjonowała w zawieszeniu. Rzeczywistość stała się ciężarem, który trudno było dźwigać. Marek wyjechał do pracy bez słowa, a ja starałam się skupić na codziennych obowiązkach, choć myśli krążyły wokół jednego – tej tajemniczej rodziny.

Pod wieczór, gdy Julia bawiła się w swoim pokoju, a ja robiłam pranie, usłyszałam głos Marka dobiegający z salonu. Wrócił i rozmawiał przez telefon. Zatrzymałam się, nasłuchując. Nigdy nie podsłuchiwałam jego rozmów, ale tym razem coś mnie zatrzymało.

– Aneta, nie martw się. On nigdy się nie dowie, prawda? Musimy to trzymać w tajemnicy przed Kasią – mówił Marek cicho, zaniepokojony.

Poczułam, jak serce bije mi mocniej. Słowa „Aneta” i „tajemnica” powtarzały się echem w mojej głowie. To na pewno była ona, kobieta ze zdjęcia.

– Co z Oskarem? – Marek kontynuował. – Przecież obiecałaś, że nie będzie problemów. Płacę przecież alimenty, żeby mieć spokój.

To, co usłyszałam, było jak cios. Zrozumiałam, że Marek miał syna z inną kobietą i ukrywał to przede mną. Wzięłam głęboki oddech, próbując zebrać myśli. Zdecydowałam się skonfrontować męża natychmiast.

Weszłam do salonu, a on spojrzał na mnie zaskoczony, przerywając rozmowę.

– To prawda? – zapytałam, nie potrafiąc powstrzymać łez. – Masz syna i ukrywałeś to przede mną?

Marek milczał, jego twarz zdradzała winę. Wiedziałam już wszystko. Ujawniłam się z tym, co usłyszałam, a on nie miał odwagi zaprzeczać.

Wreszcie się przyznał do wszystkiego

Staliśmy naprzeciw siebie, a cisza między nami wydawała się nie do zniesienia. W końcu Marek westchnął ciężko i usiadł na kanapie, jakby opadły z niego wszelkie siły.

– To prawda – przyznał zrezygnowany. – Oskar to mój syn. Miałem romans z Anetą, zanim jeszcze się poznaliśmy. Potem ona chciała utrzymać wszystko w tajemnicy, a ja… nie chciałem cię stracić.

– I myślałeś, że się nie dowiem? – Zapytałam, czując jak fala gniewu ponownie się wzbiera. – Cierpiałabym mniej wtedy, niż cierpię teraz!

Kasia, proszę... – zaczął Marek, ale ja już go nie słuchałam. Każde jego słowo było jak ukłucie.

Wstałam gwałtownie, próbując stłumić łzy, które napływały mi do oczu. To nie była rozmowa, którą wyobrażałam sobie z mężem. To nie była przyszłość, którą planowałam.

– Nie możesz zrozumieć, jak trudne to dla mnie było – tłumaczył się Marek. – Bałem się, że zniszczę wszystko, co zbudowaliśmy.

– Ale to już się stało – przerwałam mu, głos łamiący się od emocji. – Zdradziłeś mnie, ukrywałeś przed mną syna. Czy wiesz, jak to boli?

Nie mogłam znieść jego obecności ani własnych myśli. Wybiegłam z domu, zostawiając za sobą cały ten chaos. Zatrzymałam się dopiero w parku, gdzie łzy mogły płynąć swobodnie, z dala od osądzających spojrzeń. Co miałam teraz zrobić? Czy mogłam dalej żyć z kimś, kto tak mnie oszukał?

Nie miałam odpowiedzi, tylko mnóstwo bólu i poczucie zdrady. Czułam się, jakbym straciła część siebie w tym małżeństwie, które wydawało się tak stabilne. Co dalej? Tego nie wiedziałam.

Musiałam spojrzeć jej w oczy

Po nieprzespanej nocy, w której przewracałam się z boku na bok, podjęłam decyzję, że muszę porozmawiać z tą drugą kobietą. Chciałam zrozumieć, jak doszło do tego wszystkiego, a przede wszystkim poznać prawdę. W końcu znalazłam jej adres w jednym z dokumentów Marka. Serce waliło mi jak młot, gdy stanęłam przed drzwiami jej mieszkania.

Drzwi otworzyła Aneta, a za nią, w głębi mieszkania, dostrzegłam chłopca. To musiał być Oskar. Spojrzał na mnie niepewnie, a ja próbowałam opanować emocje, które kipiały we mnie jak wulkan.

Jesteś Kasia, prawda? – zapytała Aneta z niepewnością, starając się utrzymać neutralny ton.

– Tak – odpowiedziałam, próbując zebrać się na odwagę. – Chciałabym porozmawiać.

Weszłam do środka, czując, że nogi mam jak z waty. Aneta zaproponowała kawę, ale odmówiłam. Przeszłam od razu do sedna.

– Dlaczego mi go zabrałaś? Dlaczego zniszczyłaś moją rodzinę? – zapytałam, patrząc jej prosto w oczy.

– Nikogo nie zabrałam – odpowiedziała spokojnie Aneta. – To on nie potrafił się zdecydować. Ja tylko chroniłam Oskara.

Chłopiec patrzył na mnie z ciekawością, ale i z obawą. Czułam, jakby coś w moim sercu pękało, gdy zapytał:

Czy pani jest żoną taty? Moją macochą?

Zadrżałam. Te słowa brzmiały jak echo najgorszych obaw.

– Nie, kochanie. Jestem... przyjaciółką twojego taty – wykrztusiłam, starając się zachować resztki opanowania.

Aneta położyła dłoń na ramieniu chłopca, a ja poczułam, że łzy znów zaczynają płynąć. Wyszłam z mieszkania, nie mogąc znieść dłużej tej sytuacji. Mój świat przewrócił się do góry nogami. Wszystko, co znałam, przestało istnieć.

Jak mam dalej żyć?

Wracając do domu, czułam się jak cień samej siebie. Kroki stawiały się ciężko, a serce biło nierównym rytmem. Nie wiedziałam, czego się spodziewać po powrocie. Marek siedział na kanapie z twarzą w dłoniach. Wyglądał, jakby w jednej chwili postarzał się o kilka lat. Usłyszał mnie, ale nie podniósł wzroku.

Wzięłam głęboki oddech i usiadłam naprzeciwko niego. Potrzebowałam odpowiedzi, ale tym razem wolałam słowa zastąpić ciszą. Czasem milczenie mówi więcej niż tysiąc słów.

– Wiem, że nie ma nic, co mogłoby naprawić to, co się stało – Marek w końcu odezwał się cicho. – Ale nie chciałem, żebyś cierpiała.

– A jednak – przerwałam mu, czując gorycz w gardle. – Cierpię bardziej, niż mogłabym sobie wyobrazić.

Mąż w końcu spojrzał mi w oczy, a jego wzrok był pełen bólu i poczucia winy. W tamtej chwili oboje zrozumieliśmy, że nasza przyszłość stanęła pod znakiem zapytania.

– Co teraz? – zapytałam, nie oczekując odpowiedzi.

Nie wiedziałam, czy nasze małżeństwo można jeszcze uratować. Jak miałabym mu to wybaczyć? Każda decyzja, którą miałam podjąć, wydawała się niemożliwie trudna. Myślałam o Julii, o tym, jak ta sytuacja wpłynie na jej życie. Chciałam, żeby była szczęśliwa, ale czy to możliwe, gdy między mną a Markiem wisi taka tajemnica?

Postanowiłam, że dam sobie czas na podjęcie decyzji. Może potrzebuję przestrzeni, żeby odnaleźć siebie na nowo. Może muszę zrozumieć, co naprawdę jest dla mnie ważne.

Pozostawiłam naszą przyszłość otwartą, niepewną. Być może czas pokaże, co dalej, ale jedno było pewne – ta historia na zawsze zmieniła nasze życie.

Katarzyna, 35 lat


Czytaj także:

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama