Reklama

Byłem pewien, że mam szczęśliwe małżeństwo. Naprawdę. Może nie było w nim wielkich romantycznych uniesień, ale czułem, że jesteśmy dobrą drużyną. Z Magdą rozumieliśmy się bez słów, mieliśmy swoje rytuały, codzienne rozmowy przy kolacji, wspólne plany. Byłem oddanym mężem.

Reklama

Ostatnio w naszym życiu pojawiła się jedna zmiana. Magda postanowiła zadbać o formę i zapisała się na siłownię. Na początku byłem dumny. Cieszyłem się, że ma pasję, że robi coś dla siebie.

Nigdy nie miałem nic przeciwko, wręcz podziwiałem ją za determinację. Czasem żartowałem, że jeśli zacznie nosić ciężary większe niż ja, będę musiał się zapisać na treningi razem z nią. Ufałem jej. Nie miałem powodów, by myśleć inaczej.

Tyle że ostatnio zaczęła coraz częściej zostawać po treningach trochę dłużej. Mówiła, że robi stretching, że trener namawia ją na dodatkowe ćwiczenia, że to ważne, żeby dobrze rozciągnąć mięśnie po wysiłku. Nie zastanawiałem się nad tym, chociaż gdzieś w głowie zapalało mi się małe, ledwo widoczne światełko niepokoju. Aż do tamtego ranka.

Miałem dzień wolny i postanowiłem zrobić jej niespodziankę. Wyszedłem z domu wcześniej i pojechałem po nią na siłownię. Chciałem zobaczyć jej uśmiech, kiedy mnie zobaczy. Może zaprosić ją na kolację, spędzić chwilę tylko we dwoje.

Wszedłem do budynku i od razu ich zobaczyłem. Magda i jej trener stali przy lustrze. Rozmawiali, śmiali się. On coś do niej powiedział, a potem lekko dotknął jej pleców. Moja żona nie cofnęła się, nie wyglądała na speszoną. Wręcz przeciwnie.

Zaniepokoiłem się

Zamrugałem, czując ścisk w żołądku. Może przesadzam? Może to nic? Przecież trenerzy dotykają swoich podopiecznych, poprawiają ich postawę, korygują ćwiczenia. Ale nie, to nie było takie zwykłe dotknięcie. To była swoboda, pewność, znajomość. Spojrzałem na Magdę. Znałem każdy jej gest, wiedziałem, jak reaguje, kiedy jest zadowolona, kiedy się denerwuje. Teraz była… inna.

Wziąłem głęboki oddech i ruszyłem w ich stronę.

– Hej, kochanie. Pomyślałem, że cię odbiorę.

Magda drgnęła i spojrzała na mnie zaskoczona. Na jej twarzy pojawił się uśmiech, ale był jakiś nienaturalny, wymuszony.

– Michał? Co tu robisz?

Trener stał obok, wyluzowany i swobodny.

– O, miła niespodzianka – rzucił, jakby wcale się tym nie przejął.

Zmrużyłem oczy i zmierzyłem go wzrokiem.

– Tak. Miła.

Magda wydawała się spięta. Trener wręcz przeciwnie. Chciałem wierzyć, że to tylko moja wyobraźnia. Ale czułem, że coś jest nie tak.

Atmosfera była napięta

Magda siedziała obok, patrząc w okno, bawiąc się nerwowo zamkiem swojej bluzy. Nie pytała, dlaczego przyjechałem. Nie cieszyła się, że chciałem zrobić jej niespodziankę. Zamiast tego milczała, jakby układała w głowie odpowiedzi na pytania, których jeszcze nie zadałem. Nie wytrzymałem.

– Kim dla ciebie jest ten trener?

– Trenerem. To wszystko – odpowiedziała po chwili.

Spojrzałem na nią. Nadal unikała mojego wzroku.

– To wszystko? – powtórzyłem wolniej.

– Tak.

Nie podobało mi się to. Jej ton, sposób, w jaki zacisnęła palce na swojej torbie.

– Nie wyglądało to na zwykłą relację trener-podopieczna – rzuciłem.

Wtedy w końcu na mnie spojrzała. Była zirytowana.

– Naprawdę? I co widziałeś? Że się śmiejemy? Że mnie dotknął? Boże, Michał, przesadzasz.

Wszystko zrozumiałem

Poczułem zimno rozlewające się po moim ciele. Nie zaprzeczyła, nie wyjaśniła. Nie powiedziała, że jestem głupi, że to wszystko moja wyobraźnia. Zamiast tego broniła się, atakowała, jakby chciała odwrócić uwagę od tego, co było naprawdę istotne.

Przez kolejne dni nie potrafiłem przestać o tym myśleć. Każda chwila, którą Magda spędzała na siłowni, każde jej „zaraz wracam”, każde przeciągnięte o kilka minut wyjście – wszystko zaczęło mnie uwierać jak zbyt ciasne buty.

Nie byłem człowiekiem zazdrosnym. Nigdy nie sprawdzałem jej telefonu, nie kontrolowałem, z kim pisze. Ale teraz czułem, że muszę to zrobić. Nie miałem dowodów, tylko przeczucie, które rosło we mnie z każdą godziną. I wtedy trafiła mi się okazja.

Magda zostawiła telefon na stole, odblokowany. Poszła do łazienki, a ja miałem kilka sekund, żeby zdecydować. To było jak impuls, instynkt, którego nie mogłem powstrzymać.

Sięgnąłem po urządzenie i przewinąłem listę rozmów. Kuba. To imię pojawiało się częściej, niż bym chciał. Kliknąłem. I wtedy zobaczyłem wiadomości, które ścisnęły mnie za gardło. „Tęsknię za twoim dotykiem”.

Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Moje ręce zadrżały, kiedy przewijałem kolejne wiadomości. Żarty, niewinne flirty, sugestywne komentarze. A potem coś jeszcze gorszego. Zdjęcia. Nie nagie, nie jednoznaczne, ale na pewno nie taki, które wysyła się trenerowi. Była na nich uśmiechnięta, w stroju na siłownię, czasem delikatnie przegryzała wargę, innym razem pochylała się do obiektywu w sposób, który nie pozostawiał wątpliwości, co chciała przekazać.

Miałem rację

Zamknąłem oczy i wziąłem głęboki oddech. To nie mogło być prawdą. Ale było. Usłyszałem, jak otwierają się drzwi łazienki.

– Co robisz? – głos Magdy był napięty.

Podniosłem wzrok, trzymając telefon w dłoni.

– Przeglądam twoje wiadomości – powiedziałem cicho.

Zbladła.

– Nie masz prawa – wyszeptała, jakby to miało teraz jakiekolwiek znaczenie.

Podniosłem się powoli.

– Więc to prawda?

Nie odpowiedziała. W pokoju zapadła cisza, ale we mnie wrzało. Magda stała naprzeciwko mnie, bledsza niż kiedykolwiek, z otwartymi ustami, jakby szukała słów, które mogłyby naprawić sytuację. Ale nie było takich słów. Nie po tym, co zobaczyłem.

– To prawda? – powtórzyłem, czując, jak napięcie w ciele każe mi zacisnąć pięści.

Magda spuściła wzrok.

– Michał…

– Nie „Michał”! – warknąłem, choć nie chciałem podnosić głosu. – Powiedz mi to prosto w twarz.

Oparła się o ścianę, jakby zabrakło jej sił w nogach. Przełknęła ślinę i cicho powiedziała:

– Tak.

Nie rozumiałem tego

Jeszcze przed chwilą miałem nadzieję, że jakoś się wytłumaczy, że to głupi żart, pomyłka, coś, co mogłem źle zrozumieć. Ale nie. Ona się nie broniła. Nawet nie próbowała.

– Od jak dawna? – spytałem, walcząc ze sobą, żeby nie rzucić telefonu o ścianę.

Magda przymknęła oczy, jakby ten moment miał przez to stać się mniej rzeczywisty.

– Od kilku tygodni.

Zaśmiałem się gorzko.

– Kilka tygodni? Wiesz, co jest najgorsze? Że nie mam pojęcia, kiedy przestałem cię obchodzić.

Spojrzała na mnie, jakby chciała zaprzeczyć, ale zamiast tego wyszeptała:

– To nie tak…

– Więc jak? – Wszedłem jej w słowo. – Co ci nie pasowało? Coś ci zrobiłem? Byłem złym mężem?

– Nie… Po prostu… – urwała.

– Po prostu? – powtórzyłem z goryczą. – Po prostu co?

– Czułam się niezauważona – powiedziała cicho. – Wiem, że to nie usprawiedliwia… ale Kuba… sprawił, że poczułam się… chciana.

Czułem, jak zaciska mi się gardło.

– Myślałem, że jesteśmy szczęśliwi.

– Ja też – wyszeptała, ale nie patrzyła mi w oczy.

Nie wytrzymałem

Chwyciłem kurtkę i wyszedłem z domu, trzaskając drzwiami. Potrzebowałem oddechu, dystansu, czegokolwiek, co powstrzymałoby mnie przed całkowitym rozpadem.

Wyszedłem na zimne powietrze i dopiero wtedy poczułem, jak bardzo się trzęsę. Nie ze złości, nie ze smutku – z tej dziwnej pustki, która we mnie została. Szukałem odpowiedzi, ale ich nie było. Magda mnie zdradziła, a ja nie wiedziałem, co dalej. Nogi same poniosły mnie w jedno miejsce. Siłownia.

Wszedłem i od razu go zobaczyłem. Kuba stał przy recepcji, rozmawiając z jakąś dziewczyną. Podszedłem do niego, a gdy mnie zauważył, na jego twarzy pojawił się uśmiech. Bez słowa uderzyłem go prosto w twarz. Zachwiał się i odruchowo złapał za policzek. W oczach miał zaskoczenie, ale zamiast złości pojawił się chłodny spokój.

– Rozumiem, że już wiesz – powiedział, prostując się.

Musiałem to zrobić

Ludzie zaczęli się odwracać, patrzeć, ale nie obchodziło mnie to.

– Nic nie rozumiesz – syknąłem.

Otarł krew z wargi i spojrzał na mnie, jakbym to ja był problemem.

– Magda nie jest twoją własnością.

Serce zaczęło mi walić, ale powstrzymałem się przed kolejnym ciosem.

– A ty nie jesteś jej wybawicielem – odparłem lodowato. – Jesteś tylko kolejnym kolesiem, który rozbija cudze życie.

Wzruszył ramionami.

– Może. Ale to ona przyszła do mnie, nie odwrotnie.

Odwróciłem się i wyszedłem. Nie chciałem już słyszeć więcej.

Reklama

Michał, 35 lat

Reklama
Reklama
Reklama