„Kochanek mydlił mi oczy, a potem latał wyrywać panienki do klubów. Choć traktował mnie jak psa, to nadal go kocham”
„To nic, że obiecałeś, że zawsze będziemy razem. Że znalazłeś nowych przyjaciół. Przecież nie jesteś moją własnością. Tylko żal, że się nie odzywasz. I że nie powiedziałeś: >>Zrywam. Zapomnij
- Lena, 38 lat
Na filmie chłopak o brązowych włosach tańczy poloneza w pierwszej parze, trzymając za rękę panią dyrektor naszej szkoły. Na jego twarzy widać skupienie. Idzie wyprostowany, leciutko uśmiechnięty, dumny ze swojej funkcji. Jest niezwykle przystojny. Ma białą koszulę, na której kołnierzyku jest czarny pasek, pasujący do krawata i garnituru.
Łzy ciekną mi po twarzy. Żal mi tamtych lat, tamtych cudownych, wspólnych chwil. Mówiłeś, że nigdy mnie nie zapomnisz. Dlaczego nie potrafisz dotrzymać słowa? Dlaczego powoli mnie zabijasz swoją obojętnością? Odpowiedz!
– Przecież obiecałeś! – szlocham, całując jego fotografię.
Zabijasz mnie, bo wiem, że nie potrafisz być sam. Niemal codziennie chodzisz z kumplami do klubów. Tam je poznajesz. Wyluzowane, pełne energii, flirtujące z tobą. Zamawiasz dla nich drinki, prosisz do tańca. Traktujesz tak samo jak mnie, gdy byliśmy razem. Nie brakuje ci uroku, masz gest. Potrafisz zaczarować, zawrócić w głowie. Bawisz się pewnie teraz w najlepsze, a ja jestem sama i wciąż myślę o tobie. Czy to stojąc na przejściu dla pieszych, czy jadąc tramwajem na uczelnię, zastanawiam się, jak ci się układa w życiu. Nieraz próbowałam się z tobą skontaktować, ale ty nigdy nie odbierasz telefonu.
Kolejny raz zabierasz mi nadzieję, bo gdy jestem przygnębiona, gdy czuję że świat się wali, chwytam za komórkę. Jeden sygnał, drugi, trzeci... Dlaczego nie odbierasz? Nie bój się. Nie będę błagała o spotkanie, nie zapytam, czemu oddalamy się od siebie, ani czy coś jeszcze do mnie czujesz… Chcę tylko usłyszeć twój głos, ale zamiast niego odzywa się poczta głosowa. Rozłączam się i czekam. Dziesięć minut ciągnie się jak dziesięć lat. Gdy mija, znowu próbuję. Uparcie wierzę, że tym razem cię usłyszę… Nie wiem, czy jestem głupia, czy naiwna? Czy może ciągle w tobie zakochana?
Wciąż wspominam chwile, gdy byliśmy szczęśliwi!
Zabijasz mnie, dodając nowe wpisy i zdjęcia na facebooka. Czytam i oglądam je setki razy. Wpatruję się w twoją uśmiechniętą twarz. Czasami dotykam ekranu. Czuję wtedy, jakbym była obok. Lajkuję każdą twoją fotografię. Nie wiem, czy zwracasz na to uwagę, ale wciąż to robię. Dzięki tym zdjęciom widzę, jak się zmieniasz. Wydoroślałeś. Zapuściłeś zarost. Pasuje ci, choć niektórzy twoi znajomi radzą, byś się ogolił. Inni zachwalają twoją urodę. Oczy pełne ciepła, duże i niebieskie. Cieszysz się z tych komentarzy. Nawiązujecie rozmowę... A ja cieszę się razem z tobą.
To nic, że obiecałeś, że zawsze będziemy razem. Że znalazłeś nowych przyjaciół. Przecież nie jesteś moją własnością. Tylko żal, że się nie odzywasz. I że nie powiedziałeś: „Zrywam. Zapomnij”. Bo przez to ja wciąż na ciebie czekam.
Idę do parku powspominać. Bo tutaj widywaliśmy się każdego dnia w drodze do szkoły. To tutaj, na tej zielonej ławce pierwszy raz siedziałam na twoich kolanach. Znów mam nadzieję, że zobaczę cię idącego alejką. Wyobrażam sobie, że podchodzisz, bierzesz mnie za rękę i mówisz: „Chodź, bo się spóźnimy”. Robisz kroki większe od moich, ale nie zostawiasz mnie w tyle. Ciągle trzymasz moją dłoń. Raz po raz zerkasz na mnie. Przechodząc obok kiosku, kupujesz drożdżówkę. Znów czuję jej zapach. Chcąc zatrzymać wspomnienia, zatrzymuję się i biorę jedną. Ale ona nie pachnie ani nie smakuje tak samo…
Wracam do domu. Już przestałam się łudzić, że zapukasz do drzwi. Czasami stoję na ganku i wyglądam na ulicę. Z przyzwyczajenia…
Dlaczego odszedłeś? Czy zrobiłam coś nie tak?
Zastanawiam się, kiedy nasz związek zaczął się rozpadać? Czy już przed maturą, czy może w wakacje? Co się z nami stało? Co było nie tak? Może wcale cię nie znałam? Może wydawałam ci się zbyt dziecinna, gdy kupowałeś mi pluszaka, a ja opowiadałam ci, że śpię wtulona w niego każdej nocy. Może denerwowałeś się, gdy sto razy zmieniałam decyzję albo za długo przebierałam się przed wyjściem na imprezę?
Ale przecież lubiłeś wyjeżdżać ze mną na narty w czasie ferii? Mówiłeś, że uwielbiasz, gdy nie potrafię czegoś dosięgnąć, bo wtedy czujesz, że cię potrzebuję. Twierdziłeś, że uwielbiasz rozgrzewać w swoich dłoniach moje wiecznie zmarznięte ręce. Czy to były szczere słowa, czy tylko czcza gadanina?
Dzisiaj to już nie ma znaczenia. Budzę się co rano i wiem, że nie spotkam cię ani dziś, ani jutro... Przed oczami mam obraz ciebie z dawnych lat, ale zdaję sobie sprawę, że tamte chwile już nie wrócą. Wychodzę z domu, spotykam wielu ludzi, ale nie ciebie. Czasami zastanawiam się, czy bym cię poznała... Ale wciąż szukam cię w tłumie. Mimo woli, choćbym nawet nie chciała. Pewnego dnia ktoś za moimi plecami krzyknął twoje imię. Pełna nadziei odwróciłam się szybko. To był jednak jakiś inny chłopak. Nawet nie był do ciebie podobny. Tylko że nadzieja znowu ożyła. Nawet nie wiesz, jak to boli, gdy kolejny raz gaśnie…
Wieczorem znów loguję się na Facebooka. To jedyne miejsce, gdzie mogę zobaczyć, co u ciebie. Zapiera mi dech w piersiach, gdy widzę powiadomienia. Łudzę się, że jest wśród nich wiadomość od ciebie. Ale jej nigdy nie ma. Znów mnie zabijasz. Emocje opadają. Wyłączam komputer. Spoglądam za okno i staram się pogodzić się z faktami. Zapomniałeś o mnie. Szkoda tylko, że ja wciąż nie potrafię zapomnieć o tobie…