„Zwiałam sprzed ołtarza, bo straciłam głowę dla świadka. Rodzice nie mogą mi wybaczyć tego skandalu”
„– Przykro mi, ale nie mogę zostać twoją żoną. Nie będę z tobą szczęśliwa. Moje uczucia do ciebie nie są na tyle silne, abym chciała spędzić z tobą resztę życia. Oszukiwałabym nie tylko samą siebie, ale każdego dnia okłamywałabym również ciebie. Jestem przekonana, że będziesz fantastycznym mężem, ale nie moim – powiedziałam”.
- Listy do redakcji
Podobno dzień ślubu to najpiękniejszy moment w życiu. Niestety, w moim przypadku okazał się totalną porażką. Zacznijmy jednak od początku, czyli od mojego wieczoru panieńskiego. Wtedy moja najbliższa kumpela i świadkowa, Lucyna, niespodziewanie powiedziała:
– Wiesz Gośka, szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że będziesz chciała dzielić przyszłość z facetem pokroju Jacka.
Zazwyczaj to, co bełkocze podchmielona kumpela, nie powinno zaprzątać mi głowy. Jednak w tym przypadku chodziło o Lucynkę – dziewczynę, która z zasady nie wygaduje bzdur, ma nosa do ludzi i od momentu, gdy powiedziałam jej o planach poślubienia Jacka, była zaskoczona.
Nie chciałam męża podobnego do ojca
Chyba alkohol uderzył jej do głowy i rozplątał język.
– O co ci chodzi? – zapytałam z rezerwą, czując, jak mój zamroczony umysł zaczyna trzeźwieć.
Zobacz także
– Przypominasz sobie, jak przysięgałaś, że w życiu nie poślubisz mężczyzny, którego jedynym życiowym celem jest wspinanie się po szczeblach kariery i zarabianie kasy? Faceta, który dotyka swoją partnerkę tylko w łóżku? Mówiąc wprost – kogoś zupełnie jak twój ojciec?
– Przypominam sobie tamtą rozmowę – potwierdziłam.
– No to czemu teraz mówisz co innego?
– Wcale nie mówię! – wydarłam się na nią. Ona chyba już naprawdę była pijana!
Niczego już nie dodała, ale jej wymownie uniesione brwi sprawiły, że jakaś część mnie zaczęła się zastanawiać, czy aby na pewno mam rację.
– Daj spokój! – wyszeptałam pod nosem, próbując pozbyć się przykrych myśli. – Jacek nie przypomina mojego ojca. Nigdy nie będzie takim zarozumiałym palantem, który sądzi, że jedynie jego praca ma znaczenie, a jego opinie są najważniejsze. Facet, który słowo „kochanie" wypowiada tylko w tandetnych romansach.
Zaczęłam mieć wątpliwości
– Powiedz mi szczerze, czemu chcesz wziąć ze mną ślub? – zapytałam Jacka zupełnie nieoczekiwanie, gdy po obiedzie relaksowaliśmy się w jego kawalerce. Oderwał wzrok od dokumentów, które zabrał z biura i zmarszczył czoło.
– O co ci chodzi? – wyczułam w jego tonie lekką irytację.
Pewnie powiedziałby, że to z wielkiej miłości, dał buziaka, a może nawet skończylibyśmy w łóżku... I cała afera poszłaby w las.
– No mów! – zażądałam stanowczo.
– Fajnie nam się układa – odparł bez pośpiechu, obserwując mnie bacznie, jakby chciał wybadać, co sądzę o jego słowach. – Jesteśmy w sobie zakochani – dorzucił. – Idealnie się dopełniamy. No i pora pomyśleć o założeniu rodziny! – nachylił się i cmoknął mnie przelotnie w usta. – Przepraszam kochanie, ale muszę skończyć ten cholerny raport. Chcę to mieć z głowy. Chyba nie chciałabyś, żebym zaprzątał sobie myśli robotą, kiedy będziemy świętować nasz miesiąc miodowy, no nie?
– Fakt – wymamrotałam pod nosem, jednak on już tego nie dosłyszał, zagłębiony w dokumentach.
Był idealnym narzeczonym
Sumienny, z aspiracjami, świetnie zarabiający. Można na niego liczyć. Stroni od alkoholu i kobiet. Idzie do przodu w swojej karierze. Idealny kandydat na męża!
Dokładnie w ten sposób ojciec scharakteryzował Jacka. Mama z kolei rzekła tylko:
– Zależy mi na tym, żebyś była szczęśliwa!
Hm... Czy to, że tata aż tak w pełni akceptuje Jacka, nie powinno wzbudzać we mnie pewnych wątpliwości?
Dwa dni przed ceremonią zaślubin, kiedy w mojej głowie panował totalny chaos i ścierały się ze sobą sprzeczne myśli, ni stąd ni zowąd zdecydowałam, że pora skończyć z tymi bzdetami! I zaprzestać udawania jakiejś księżniczki, co wyczekuje przyjazdu rycerza na rumaku.
Jacek wydawał się niezawodnym partnerem. Idealny kandydat na głowę rodziny! Nawet jeśli jego uczucia do mnie nie były płomienne, to moje do niego też nie. Choć małżeństwo traktował trochę jak kolejny biznes do zrealizowania, zdawałam sobie sprawę, że mogłam wybrać kogoś gorszego.
W sumie rzeczywiście, to był najwyższy czas, by pomyśleć o założeniu rodziny! Dobijałam do trzydziestki i marzyłam o dzieciach. Nie wspominając już o fakcie, że moi rodzice wydali majątek na opłacenie ceremonii ślubnej i przyjęcia weselnego dla swojej jedynej córki. Żeby odwołać ślub, potrzebny byłby znacznie istotniejszy argument niż to, że para decyduje się na małżeństwo bardziej z pragmatyzmu niż uczucia.
Poznałam świadka
Gdy mój ukochany przekroczył próg mieszkania w towarzystwie przystojnego bruneta, siedziałam akurat z dziewczynami i debatowałyśmy nad rozmieszczeniem gości podczas przyjęcia weselnego.
– Oto mój świadek! – oznajmił Jacek, wskazując na swojego towarzysza.
– Michał! – wykrzyknęła przyszła teściowa, poderwała się z sofy i wyściskała serdecznie młodzieńca, o którym niejednokrotnie mi opowiadano.
Przez ponad 15 lat on i mój narzeczony byli praktycznie nierozłączni. Niestety, dwa lata temu Michał opuścił ojczyznę, by zarabiać poza jej granicami. Kiedy mama Jacka w końcu uwolniła świadka z uścisku, nawiązał ze mną kontakt wzrokowy i posłał mi uśmiech.
– Jacek sporo mi o tobie mówił, jak gadaliśmy przez telefon! – rzucił niskim głosem, który sprawił, że przeszedł mnie jakiś dziwny dreszcz. – Mam wrażenie, że znam cię od lat. A na żywo wyglądasz jeszcze lepiej niż na fotkach, które mi podesłał.
Zakochałam się od pierwszego wejrzenia
Nachylił się i cmoknął mnie w policzek, a ja poczułam, jakby trafił mnie piorun. W jednym momencie wszystko straciło znaczenie, oprócz Michała. Liczyło się tylko spojrzenie jego oczu i brzmienie głosu. Pewnie wyszłabym na kompletną kretynkę, ale Lucyna złapała mnie za rękę i pociągnęła do pokoju.
– Słuchaj, Małgośka, ogarnij się, bo sprawiasz wrażenie, jakbyś chciała poderwać Michała przy całej rodzince.
– Matko jedyna! – pisnęłam.
– No właśnie, matko jedyna! Przecież za moment bierzesz ślub z Jackiem! Miej to na uwadze, w końcu sama tego chciałaś.
– Przejdzie mi... – odparłam. – Gdy tylko on wyjedzie, sytuacja się unormuje!
Poczułam, jak Lucyna mnie przytula.
– No pewnie! Sytuacja się unormuje! Ale wiesz...
Zrobiłam krok w tył.
– Ale co?
To było silniejsze ode mnie
Spojrzała na mnie wzrokiem pełnym smutku.
– Ale teraz już będziesz świadoma, czego ci zabraknie po ślubie... W życiu nie patrzyłaś na Jacka w taki sposób, jak przed momentem na Michała! A on nigdy nie spoglądał na ciebie tak, jak wasz świadek...
– Daj już spokój z tymi zmyślonymi historiami! – zareagowałam ostro. – Moje dzisiejsze odczucia nie grają tu roli. Zresztą Michał to przecież najbliższy kumpel Jacka, więc oboje jesteśmy w sytuacji jeszcze gorszej niż Romeo i Julia! – dorzuciłam i natychmiast chwyciłam się za głowę. – Rany, co ja plotę! Poznałam gościa raptem 10 minut temu, a już sobie coś ubzdurałam.
Lucyna przytaknęła skinieniem głowy.
– Dlatego się mówi "miłość od pierwszego wejrzenia". Wystarczyło kilka minut!
– Wcale się w nim nie zakochałam! – powiedział mój głos, choć sama w to nie wierzyłam.
– Jak tam sobie chcesz... No dobra! Zrób parę głębokich wdechów, załóż uśmiech przyszłej panienki młodej i chodź lepiej poznać świadka twojego małżonka.
Ten dzień był istnym horrorem. Miałam poczucie, jakbym była wiecznie głodna, a ktoś wepchnął mi przed nos pyszne ciasto, mówiąc że nawet nie mogę go posmakować!
Miałam gonitwę myśli
Moja mama nie kryła zachwytu jego osobą, a ja? Nawet nie zauważyłam, gdy zaczęłam z nim rozmawiać o mojej pasji – robieniu zdjęć. Słuchał mnie tak uważnie, jak gdybym zdradzała mu największe tajemnice tego świata. Miałam poczucie, że skupia na mnie całą swoją uwagę. Jego ciepłe, brązowe oczy rozgrzewały moje wnętrze – duszę, serce i... ciało.
Kompletnie nie wiedziałam, co robić! Całą noc przewracałam się z boku na bok, głowiąc się nad tym, jak postąpić. Nad ranem wreszcie się zdecydowałam, ale bałam się tego, co chciałam zrobić. Najprościej byłoby wysłać parę wiadomości, wrzucić walizkę do auta i zniknąć na tyle długo, żeby wszyscy zdążyli zapomnieć o moim wybryku. Ale nie byłam w stanie tego zrobić. Jak Michał by mnie wtedy ocenił?
Rzuciłam narzeczonego
Przez dłuższy czas tkwiłam przed wejściem do mieszkania Jacka, nie potrafiąc się przemóc, żeby nacisnąć dzwonek. Raptownie zdałam sobie sprawę, że ani razu nie wręczył mi zapasowego kompletu kluczy, zupełnie jakbym na stałe pozostawała jedynie osobą z zewnątrz... Raptem dwa dni wcześniej taka myśl zapewne by mnie ubodła, jednak teraz w ogóle mnie to nie obeszło! W tym momencie nie było istotne, jakie Jacek żywi wobec mnie uczucia, czy co o mnie sądzi.
Kiedy stanęłam w progu jego drzwi, a on otworzył mi je niewyspany i poirytowany, rzuciłam krótko:
– Nie dam rady zostać twoją żoną!
Jego brwi się ściągnęły, a wzrok powędrował na tarczę zegarka.
– Wyciągnęłaś mnie z łóżka o świcie tylko po to, żeby mi to zakomunikować? – zapytał.
I nagle do niego dotarło, o co chodzi. Wciągnął mnie do środka i zrugał. Wydzierał się, twierdząc, iż jestem przewrażliwioną babą, a on liczył, że dzięki niemu zmądrzałam. Ponoć muszę zmienić swoje nastawienie do świata, gdyż on nie da rady dłużej niańczyć niedojrzałych pannic.
Nie mogłam oszukiwać samej siebie
Chyba gadał coś jeszcze, ale nie skupiałam się na tym, wpatrzona jak zaczarowana w Michała, który stanął w progu pokoju dla gości i spoglądał na mnie w taki sposób, że pragnęłam tylko podejść i przytulić się do niego. Jacek w końcu przestał mówić, oczekując mojej reakcji. Nie dosłyszałam, o co zapytał, ale prawdę mówiąc nie miało to dla mnie znaczenia. Postanowiłam powiedzieć to, co sobie wcześniej ułożyłam w głowie.
– Przykro mi, ale nie mogę zostać twoją żoną. Nie będę z tobą szczęśliwa. Moje uczucia do ciebie nie są na tyle silne, abym chciała spędzić z tobą resztę życia. Oszukiwałabym nie tylko samą siebie, ale każdego dnia okłamywałabym również ciebie. Jestem przekonana, że będziesz fantastycznym mężem, ale nie moim. Proszę, wybacz mi!
Całą tę przemowę wygłosiłam, nie spuszczając oczu z Michała. Poniekąd to było również pożegnanie z nim. W końcu zebrałam się na odwagę, obróciłam się na pięcie i opuściłam pomieszczenie.
Nikt nie próbował mnie zatrzymać
Ruszyłam prosto na Mazury, do domku letniskowego należącego do Lucyny. Gdy tylko wysłałam wiadomości do tych, którzy mogli się o mnie martwić, że u mnie wszystko w porządku i po prostu potrzebuję pobyć trochę sama, natychmiast wyłączyłam telefon. Nie potrafiłam jeszcze stanąć twarzą w twarz z tatą. To było ponad moje siły. Brakowało mi odwagi, by to zrobić od razu!
Znowu zarwałam całą noc. Kompletnie nie wiedziałam, co powinnam zrobić w tej sytuacji. Miałam wrażenie, że stanęłam nad brzegiem urwiska. Zdawałam sobie sprawę, że wkrótce polecę w dół, ale pojęcia nie miałam, co zastanę tam na samym dole. Czy będą to ostre skały, a może jednak uda mi się wylądować na czymś w rodzaju amortyzującej siatki?
Świadek mnie zaskoczył
Wczesnym rankiem do moich uszu dotarł dźwięk auta parkującego nieopodal domku. Podniosłam się z pościeli i zerknęłam za okno. Odetchnęłam z ulgą, bo na szczęście to nie był Jacek. Tamten był wyższy, szczuplejszy. No i inny kolor włosów... O rany, przecież to on! To Michał... Wyszłam przed dom i przycupnęłam na ławeczce. Michał dołączył do mnie, siadając obok.
– Jacek nie należy do osób szczególnie uczuciowych, ale na pewno nie można odmówić mu inteligencji – oznajmił. – Chyba zdołał to odkryć.
– Przyjechałeś tu w roli świadka, żeby podnieść na duchu niedojrzałą i naiwną pannę, mówiąc jej, że to tylko przelotna fascynacja? I że na pewno szybko jej przejdzie, gdy tylko Jacek weźmie z nią ślub i pokaże, z czym wiąże się dorosłość? – zdziwiłam się, słysząc wyraźną nutę goryczy we własnym głosie.
Było warto zaryzykować
Jego ciepła dotknęła mojej.
– Jestem tu po to, żeby ci podziękować. Za twoją odwagę, że postanowiłaś dać szansę mnie. I nam... – powiedział.
– Co takiego? – zupełnie mnie zaskoczył, nie wiedziałam, czy to aby na pewno dzieje się naprawdę!
– Strzała Amora trafiła nie tylko ciebie! – powiedział z czułością.
Poczułam, że to w końcu właściwy mężczyzna. Niestety, nie miałam pojęcia, z jakimi konsekwencjami przyjdzie mi się zmierzyć. Wszyscy się wściekli. Teściowie mnie przeklęli, a rodzice nie mogą wybaczyć, że zrobiłam z nich takie pośmiewisko. Ojciec nie odzywa się do mnie od pół roku, a mama czasem dzwoni w tajemnicy przed nim. Jacek uniósł się honorem, nie chce znać ani mnie, ani Michała. Mimo to nie żałuję, że poszłam za głosem serca.
Małgorzata, 29 lat