„Brat próbował mi obrzydzić dziewczynę i nas rozdzielić. Myślałem, że jest zazdrosny, ale prawda była o wiele gorsza”
„– Myślisz, że ona cię kocha? – parsknął śmiechem, opierając się o stół. – Chyba twoje konto bankowe. Widziałem, jak się zachowuje. Jak zerka na innych, jak uśmiecha się do nich, kiedy myśli, że nie tego widzisz”.
- Redakcja
Zosia była moim wszystkim od momentu, gdy ją poznałem. Jej ciepło, jej sposób patrzenia na świat – to wszystko przyciągnęło mnie jak magnes. Byłem pewien, że jest tą jedyną, z którą spędzę resztę życia. Wszystko wydawało się idealne, dopóki mój brat Marek nie zaczął... cóż, jakby to powiedzieć, mącić.
– Adam, ona nie jest szczera. Mówię ci, ona coś ukrywa – powtarzał mi co rusz, gdy tylko mieliśmy chwilę na rozmowę.
Nigdy wcześniej tak się nie zachowywał. Byliśmy blisko, zawsze mogłem na niego liczyć. Ale odkąd Zosia pojawiła się w moim życiu, coś w nim pękło. Z początku myślałem, że to zwykła zazdrość – może nie o Zosię, ale o to, że się ustatkowuję, że zaczynam nowy etap. Ale z czasem jego krytyka zaczęła być coraz bardziej osobista. Było w tym coś głębszego.
– Ona się tobą bawi, Adam. Zaufaj mi, wiem, co mówię – usłyszałem, kiedy rozmawialiśmy przy piwie.
– Nie rozumiem, dlaczego ciągle jej nie akceptujesz. Zosia jest moją przyszłością, a ty tylko szukasz w niej wad. Zawsze byłeś sceptyczny wobec związków, ale to nie powód, żeby niszczyć moje szczęście.
Zawsze, gdy próbowałem dowiedzieć się, co tak naprawdę myśli, brat robił uniki. Zbywał mnie, zmieniając temat lub wykręcając się irytującymi półuśmiechami. Zaczęło mnie to męczyć, ale ciągle wierzyłem, że chodzi tylko o jego zaborczość. Marek zawsze miał problem z akceptowaniem zmian w moim życiu. Tylko dlaczego tym razem czułem, że jest w tym coś więcej?
Mimo tych wszystkich napięć moje uczucia do Zosi były niezachwiane. Nawet jeśli Marek miał jakieś wątpliwości, byłem pewien, że to ja znam ją najlepiej. Kochałem ją, chciałem z nią spędzić życie. Ale gdzieś w tyle głowy zaczynała kiełkować myśl – może Marek rzeczywiście coś wie?
– Bądź czujny, proszę – powiedział ostatnio. Był dziwnie poważny, jakby chciał mi coś powiedzieć, ale się powstrzymywał.
Od tamtej chwili nie mogłem już tego tak łatwo zignorować. Zacząłem obserwować Zosię bardziej uważnie, a w głowie kotłowało się coraz więcej pytań. Czy Marek mógłby mieć rację?
Miałem dość jego docinków
– Adam, co ty sobie wyobrażasz? – Marek rzucił kpiąco, ledwie przekroczyłem próg jego mieszkania. – Zosia jest z tobą dla pieniędzy, nic więcej.
Poczułem, jak rośnie mi ciśnienie. Znowu to samo. Ostatnie tygodnie były jednym ciągiem takich rozmów, a ja miałem tego serdecznie dość.
– Daj już spokój, dobrze? Ile razy jeszcze będziemy to przerabiać? Ona mnie kocha, zrozum to wreszcie! – wycedziłem przez zęby, starając się nie podnieść głosu, choć czułem, że zaraz eksploduję.
– Kocha? – parsknął śmiechem, opierając się o stół. – Chyba twoje konto bankowe. Widziałem, jak się zachowuje. Jak zerka na innych, jak uśmiecha się do nich, kiedy myślisz, że nie widzisz.
Złość, która narastała we mnie od miesięcy, teraz dosłownie eksplodowała. Rzuciłem plecak na podłogę i podszedłem do Marka. Staliśmy teraz naprzeciw siebie, twarzą w twarz. Czułem, jak cały się trzęsę.
– Nie rozumiem, dlaczego to robisz. Nigdy wcześniej nie miałeś takiego problemu. Zawsze byliśmy blisko, a teraz? Czego ty właściwie chcesz? – warknąłem.
Marek spojrzał na mnie przez dłuższą chwilę, jakby czegoś szukał. Jakiegoś potwierdzenia?
– Zawsze ci mówiłem, że związki to pułapka. Kobiety... one myślą tylko o sobie. Wiesz, co widziałem? Jak ona z tobą rozmawia, ale jej spojrzenie wędruje za innymi facetami. Ty nawet tego nie widzisz, bo jesteś zaślepiony – zaczął mówić ciszej, jakby chciał uspokoić napiętą atmosferę, ale to tylko podsyciło moją frustrację.
– Bo ty zawsze musisz wszystko widzieć w czarnych barwach! – krzyknąłem. – Nigdy nie potrafisz zaakceptować, że komuś może się po prostu powodzić! Zosia mnie kocha. Nie dlatego, że mam pieniądze, nie dlatego, że mam mieszkanie. Kocham ją, a ona kocha mnie. A może to ty jesteś zazdrosny, co? Może nie możesz znieść, że jestem szczęśliwy?!
Brat zamilkł, odwracając wzrok. I wtedy coś do mnie dotarło. Jego reakcje, jego milczenie – w tym było coś więcej. Coś, czego nie chciał powiedzieć na głos.
– Czy ty coś ukrywasz? – zapytałem, patrząc na niego z niedowierzaniem. – Dlaczego tak bardzo jej nienawidzisz?
Zaczął kręcić się niespokojnie. Unikał mojego wzroku, a to tylko upewniło mnie w moich podejrzeniach. Coś tu nie grało. On wiedział więcej, niż mówił.
– To nie tak. Po prostu chcę cię chronić – jego głos brzmiał teraz nieswojo. Jakby bał się, że powie o jedno słowo za dużo.
Wtedy poczułem, że w powietrzu wisi jakaś tajemnica. Coś, co ukrywał przede mną od dawna, a czego nie mogłem jeszcze uchwycić. Ale wiedziałem jedno – nie odpuszczę, dopóki nie dowiem się prawdy.
Wreszcie się przyznał
W końcu spuścił wzrok i po chwili ciszy powiedział:
– Znam Zosię dłużej, niż ci mówiłem. Spotykaliśmy się kiedyś. Adam, ona wcale nie jest taka idealna, jak myślisz.
Te słowa uderzyły mnie jak cios w brzuch. Znał ją wcześniej? Zosia, moja Zosia, ukrywała przede mną tak ważną część swojego życia? Złość i niedowierzanie walczyły we mnie, gdy niemal natychmiast ruszyłem do domu, by się z nią skonfrontować.
Zosia siedziała na kanapie, przeglądając telefon. Na mój widok jej twarz od razu spochmurniała.
– Co się stało? – zapytała ostrożnie, odkładając telefon na bok.
Bez ogródek wszedłem wprost w temat.
– Dlaczego mi nie powiedziałaś, że znałaś Marka wcześniej? – zapytałem, patrząc jej prosto w oczy.
Jej uśmiech momentalnie zbladł. Przez chwilę wyglądała, jakby nie wiedziała, co odpowiedzieć. To milczenie, ten brak reakcji – to wszystko mnie dobijało.
– Ale... – zaczęła niepewnie – co ci powiedział Marek?
– Że spotykaliście się. Że ukrywałaś to przede mną. Dlaczego mi tego nie powiedziałaś?! – wybuchnąłem, nie mogąc już dłużej trzymać emocji na wodzy.
Zosia spuściła wzrok. Jej dłonie zaczęły drżeć, gdy powoli odwracała się do mnie plecami. Wzięła głęboki oddech i powiedziała cicho:
– Tak, spotykałam się z Markiem, zanim cię poznałam, ale to nic nie znaczyło. Był krótki epizod, który nie miał przyszłości. Nie powiedziałam ci, bo bałam się, że to zniszczy nas. Nasz związek.
Czułem, jak całe moje życie się rozsypuje. Milczałem, próbując przetrawić to, co usłyszałem. Moja dziewczyna i mój brat... Ukryli przede mną coś takiego.
– I co, myślałaś, że nigdy się nie dowiem? – zapytałem, a ona spojrzała na mnie, jakby szukała w moich oczach wybaczenia.
Kolejne dni były pełne napięcia
Zosia próbowała mnie przekonać, że to, co było między nią a Markiem, nie miało znaczenia, ale ja nie potrafiłem jej uwierzyć. Każde spojrzenie, każdy gest wydawał się teraz obciążony jakąś ukrytą intencją. Coś we mnie pękło i nie potrafiłem tego naprawić.
Pewnego wieczoru, kiedy wróciłem wcześniej z pracy, usłyszałem szept za drzwiami salonu. Zatrzymałem się, nie wchodząc do środka, i nasłuchiwałem.
– Marek, nie mogę już dłużej tego ciągnąć – mówiła Zosia. Jej głos był zdławiony, jakby zaraz miała się rozpłakać. – Adam zaczyna coś podejrzewać. Wiem, że on czuje, że coś jest nie tak.
Mój oddech przyspieszył. Co oni przede mną ukrywali? Marek odpowiedział jej cicho, ale z twardym tonem:
– Spokojnie. Nie możemy teraz wszystkiego zniszczyć. On nie może się dowiedzieć o tamtej nocy. Jeśli zrobimy to dobrze, Adam nigdy się o tym nie dowie.
Zamarłem. Tamta noc? Jaka? Co się wydarzyło? Wszystkie wątpliwości i podejrzenia, które kłębiły się we mnie od miesięcy, teraz eksplodowały. Wiedziałem już, że coś było między nimi, i to o wiele głębszego, niż Zosia próbowała mi wmówić.
Nie mogłem dłużej tego słuchać. Wpadłem do pokoju, rzucając gniewne spojrzenie w stronę Marka i Zosi, którzy zamarli na mój widok.
– O jakiej nocy mówicie? – zapytałem, głos ledwo mi się trzymał.
Brat próbował przejąć kontrolę. Zamachał mi rękami przed twarzą.
– Adam, to nie tak... – zaczął, ale nie pozwoliłem mu dokończyć.
– Powiedzcie mi prawdę. Już czegoś i tak się dowiedziałem. Co się wydarzyło między wami? – krzyknąłem, czując, jak wszystko się we mnie rozrywa.
Zosia zasłoniła twarz dłonią, a Marek spuścił wzrok. W tej chwili wiedziałem, że wszystko, co myślałem o nas trójce, było kłamstwem.
Oboje sporo ukrywali
Stałem tam, czekając na odpowiedź, choć w głębi duszy czułem, że prawda, którą zaraz usłyszę, całkowicie zniszczy nasze życie. Zosia spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, jakby chciała powiedzieć, że to wszystko było błędem, że nigdy tego nie chciała. Marek zaś zamarł, twardo zaciskając usta, aż w końcu to on pierwszy przemówił.
– Już wiesz, że spotykaliśmy się wcześniej. To było krótko przed tym, jak ty ją poznałeś. A jakiś czas potem spędziliśmy razem jeszcze jedną noc… Ale to już koniec. To było nic nieznaczące. Ona wybrała ciebie, nie mnie.
Zatoczyłem się do tyłu, jakbym dostał w twarz. Powiedział to tak, jakby to miało mnie uspokoić. Jakby jego zdrada, ten fakt, że najbliższa mi osoba ukrywała przede mną taką rzecz, nie był czymś, co miało mi rozbić życie.
– Jak mogłeś? – wyszeptałem, a głos mi się załamał. – Jesteś moim bratem. Zawsze staliśmy po tej samej stronie, a ty... ty to wszystko zniszczyłeś.
Zosia próbowała coś powiedzieć, podeszła bliżej, ale odsunąłem się od niej. Nie chciałem jej słuchać. Nie teraz.
– Dlaczego mi tego nie powiedziałeś? – spojrzałem na Marka, czując, jak rośnie we mnie gniew.
Podniósł wzrok. W jego oczach widziałem zmęczenie, ale i coś jeszcze – zazdrość.
– Bo nigdy nie miałem szans. Ona wybrała ciebie, Adam. Zawsze to ty miałeś wszystko: karierę, przyjaciół, a teraz jeszcze Zosię. Myślałem, że jeśli pokażę ci, jaka jest naprawdę, będziesz chciał odejść. Ale ona nigdy nie była dla mnie. Tylko ty się liczysz. I to jest najgorsze – wyznał Marek, a ja czułem, jak słowa wbijały się we mnie jak nóż.
Zosia próbowała przerwać tę rozmowę, podchodząc bliżej i wyciągając rękę.
– Adam, proszę, zrozum... To było wcześniej. To ciebie kocham – jej głos był pełen bólu, ale dla mnie to już było za dużo.
– Nic nie rozumiecie – wycedziłem, czując, że dłużej nie wytrzymam. – Oboje mnie zdradziliście. Wszystko to było jedną wielką grą.
Odwróciłem się i wyszedłem, trzaskając drzwiami za sobą. Nie mogłem już patrzeć na nich. W jednej chwili straciłem wszystko – miłość, zaufanie i brata. Nie wiem, czy kiedykolwiek spojrzę im jeszcze w oczy.
Adam, 30 lat