„Odkąd Helena poznała Tadka, zachowuje się jak zbereźnica. Powinna siedzieć w kościele, a nie przymierzać fikuśne majtki”
„Nie uczestniczy w sprzątaniu kościoła, a za chodzi z nim pod rękę, paradując w prześwitujących bluzkach. Normalną bieliznę zamieniła na tę dla młodych dziewczyn, no, taką seksi! Już nie mam siły, taki wstyd mi przynosi. Myśli chyba że znów ma 21 lat. Prawda jest taka, że ma o pięćdziesiąt więcej”.
- listy do redakcji
Wszystko robiłyśmy razem
Jak długo znam Helenę? Blisko pół wieku. Zaczęło się w sumie od tego, że pod koniec szóstej dekady poprzedniego stulecia trafiły nam się lokale w tej samej kamienicy i wtedy mocno się ze sobą zżyłyśmy. Wspólnie wychowywałyśmy nasze pociechy i wnuczęta też. W podobnym okresie na tamten świat odeszli nasi mężowie i zostałyśmy samotne. Przez ostatni czas nasze życia płynęły raczej spokojnie i stabilnie.
Dni wypełniały nam poranne nabożeństwa, porządki i ozdabianie świątyni, seanse przed odbiornikiem oraz odpoczywanie na ławce pod naszym blokiem. Gdy pogoda sprzyjała, zasiadałyśmy na niej wspólnie z sąsiadkami w podobnym wieku i tak patrzyłyśmy, jak żyje się na osiedlu. Jednak parę miesięcy temu nastąpił pewien przełom. Moja przyjaciółka Helenka otrzymała od wnuczka prezent. Z okazji siedemdziesiątych urodzin babci wnuk podarował jej komputer podłączony do sieci. I tak to się wtedy zaczęło.
Byłam niemal pewna, że Helena położy pudło gdzieś w kącie i tyle będzie z prezentu. Bo przecież kto tego tak naprawdę potrzebuje? Jasne, że młodzież musi korzystać. W pracy na pewno im się przydaje i w ogóle. Ale my, takie babcie? Jedyne, co możemy przy tym zrobić to tylko do reszty oczy sobie zepsuć, patrząc się w monitor. To byłby przecież tylko stracony czas. Ale moja przyjaciółka tak się tym wszystkim ekscytowała…
– No chodź, razem jakoś zgłębimy ten temat. Maks wspominał, że w tym całym Internecie są fajne przepisy i wskazówki dla seniorów. Nie można zostawać w tyle – namawiała mnie, pokazując mi komputer.
Dla mnie to była totalna abstrakcja, więc od razu jej oznajmiłam, że mnie to wcale nie pociąga. Wystarczy, że nauczyłam się obsługiwać komórkę. Ale ona się nie dała tak łatwo zbyć. Nabyła wartościowy poradnik i nie ustawała w ćwiczeniach z książką., W końcu opanowała używanie tego urządzenia. Nie byłoby wcale problemu, gdyby poprzestała tylko na wyszukiwaniu przepisów kulinarnych czy też wskazówek, jak dbać o zdrowie. Chętnie sama bym jej odpisywała, gdyby wyszukała interesujące ciekawostki i porady. Niestety, Helena przez Internet także zaczęła nawiązywać kontakty z całkowicie nieznajomymi jej osobami.
Chyba im się coś w głowach pomieszało
Właśnie w taki sposób narodziła się jej znajomość z Tadeuszem, który również jest wdowcem. Sądziłam, że ograniczy się jedynie do internetowych pogawędek z nim. Nic z tych rzeczy! Oni się spotkali! Raz, później następny... Za każdym razem, gdy wracała z randki, była coraz bardziej podekscytowana i rozpromieniona. W końcu usłyszałam od niej, że się zakochała.
Zdaję sobie sprawę z tego, co teraz możecie sobie pomyśleć. Że wiek to tylko liczba, a ja powinnam wręcz skakać z radości widząc jak moja wieloletnia przyjaciółka odnajduje szczęście. Zapewniam, że cieszyłam się razem z nią. Nawet mimo to, że przez tę znajomość ze wspomnianym już Tadeuszem, nie miała dla mnie tyle czasu, co wcześniej. Nawet ksiądz zaczął zauważać, że Helenka nie pojawia się w kościele przy porządkach. Problem w tym, że mojej przyjaciółce coś chyba w głowie się przestawiło. Zupełnie jej nie rozpoznaję! Jej zachowanie stało się trochę dziecinne. Wstyd mi za nią.
Na przykład poprzedniego miesiąca, gdy spokojnie plotkowałam sobie z koleżankami z osiedla, siedząc na naszej ławce pod blokiem, zauważyłam Helenkę. Nie była sama, towarzyszył jej rzecz jasna Tadeusz. Rany, jak oni się zachowywali! Trzymali się za ręce, a po drodze, co kilka kroków dosłownie przystawali, żeby się obejmować. I to na widoku!
Chciałam jakoś odwrócić uwagę sąsiadek, zagadać je o cokolwiek, żeby tylko tego nie dostrzegły. Zależało mi, by Hela nie stała się tematem plotek. Ale na nic to, oczywiście zauważyły! Na ich twarzach malowało się zaskoczenie, a później oburzenie. Najgorszą rzeczą było jednak to, że oni w ogóle nie starali się ukrywać.
Przeszli tuż przed nami, śmiejąc się i dowcipkując, zupełnie jakby nic się nie wydarzyło, po czym poszli na piętro. Tadeusz wyszedł od niej dopiero nad ranem. Zorientowałam się, bo zobaczyłam przez okno, jak udaje się w kierunku przystanku autobusowego. Wkrótce wyszło na jaw, że nie ja jedna widziałam wtedy Tadka…
Wielokrotnie musiałam wysłuchiwać głosów sąsiadów komentujących ich zachowanie. Starałam się przemówić przyjaciółce do rozsądku, żeby trochę powstrzymywali się z tymi czułościami przy ludziach. Jednak ona tylko posłała mi uśmiech.
– Każdy, kogo to drażni, może po prostu popatrzeć w inną stronę – odparła beztrosko.
Chciałam spalić się ze wstydu
Zaledwie parę dni później znów przyniosła mi wstyd. Któregoś wieczoru odwiedziła mnie z prośbą, abym wspólnie z nią udała się do centrum handlowego. Chciała bowiem kupić kilka nowych rzeczy.
– Moje ciuchy są jakieś niemodne… – wyjaśniała mi, dlaczego tak nagle zdecydowała się na zakupowe szaleństwa.
Z ochotą odpowiedziałam na jej propozycję, bo uwielbiam wręcz przeglądać i przymierzać ubrania. W ogóle nie spodziewałam się jednak, tego że jedziemy na właśnie tego typu zakupy,
Ledwo weszłyśmy do sklepu, a Hela pobiegła prosto do sklepu z...damską bielizną. Myślę sobie – chyba coś pokręciła, ale gdzie tam! Chwilę rozejrzała się dookoła, a potem bez cienia zawahania zagadnęła sprzedawczynię, że potrzebuje zmysłowy zestaw: zwiewną koszulkę, biustonosz i figi z koroneczką. Dokładnie tak powiedziała: zmysłowy!
Pani za kontuarem, swoją drogą całkiem jeszcze młodziutka, najpierw zrobiła zdziwioną minę, a potem pokazała kilka komplecików w przeróżnych barwach. Zachwycona Helenka oglądała, przekładała z miejsca na miejsce…
– Co sądzisz o tym? Pasuje do mnie? – spytała, trzymając przy ciele stanik w kolorze krwistej czerwieni, ozdobiony koronkowymi wstawkami.
– Hm, no nie jestem pewna – ledwo wydukałam zaskoczona.
– Idealny! Moje duże piersi będą się w nim prezentować fantastycznie! – stwierdziła i zwróciła się do ekspedientki z prośbą o spakowanie wybranego zestawu. Kiedy opuszczałyśmy sklep, wciąż czułam na plecach jej spojrzenie. Domyślałam się, jakie wnioski wyciągnęła ta młoda kobieta na temat Helenki. Pewnie przy okazji oceniła też mnie, bo mimo że nic nie kupiłam, to przecież byłyśmy na zakupach razem.
To nie jedyne takie przygody, bowiem w paru kolejnych butikach, kiedy moja przyjaciółka przymierzała ażurowy sweterek z mocnym wycięciem i bluzeczkę w kwiatowy wzór, przez którą dużo było widać, było podobnie. Jak tylko się w nich prezentowała, wychodząc z przymierzalni, to miałam wrażenie, że od razu ludzie się na nią gapili jak sroka w gnat.
– Wiesz co, nie sądzisz, że trochę przesadzasz, Helenko? Myślę, że w naszym wieku lepiej nie ubierać podobnych ciuchów – stwierdziłam ostrożnie, kiedy szłyśmy już z powrotem do mieszkania. Otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia.
– O czym ty mówisz? Tadzio uważa, że w soczystych barwach jest mi bardzo do twarzy. Czarny strój będziesz mogła mi dobrać jeszcze później. Chociażby do trumny – parsknęła śmiechem.
Nie miałam ochoty na żarty
Doskonale zdawałam sobie sprawę, jak na nowy image Heleny zareagują sąsiadki z ławki. Nie myliłam się ani trochę. W kolejnych dniach w okolicy aż huczało od plotek. Moja przyjaciółka była na ustach wszystkich. Najpierw odwiedziny Tadeusza, a teraz ta nowa garderoba... Liczyłam, że to zmusi ją do zastanowienia się nad tym, jak postępuje, że choć odrobinę się ogarnie.
Moim zdaniem, powinna była mieć na uwadze, co sądzą o niej inni. Ona jednak postanowiła jeszcze bardziej sprowokować otoczenie. Przedwczoraj, kiedy szłam z zakupami do domu, ujrzałam ją zaraz przy wejściu do bloku. Sprawiała wrażenie mocno zmęczonej.
– Coś ci dolega? Masz kiepski nastrój, tak? – zapytałam z troską.
– Nie, nic się nie dzieje... Po prostu jestem niewyspana – odpowiedziała ziewając przy tym.
– Może to przez wahania ciśnienia? Ja też mam prawie zawsze problemy ze snem, kiedy aura szaleje... Raz chłodno, raz znowu gorąco, można oszaleć – westchnęłam.
– To nie przez pogodę, ale przez Tadeusza, który nie pozwala mi zasnąć ani na chwilę. On ma zawsze tyle energii. Jestem w szoku – puściła do mnie oczko.
Czułam, jak usuwa mi się grunt spod nóg. Poranek był ciepły, a wszystkie okna w bloku pootwierane. Nie było szansy, żeby ludzie nie słyszeli, o czym rozmawiałyśmy, bo Helenka, jak to miała w zwyczaju, mówiła bardzo głośno.
– Nie hałasuj! – uciszyłam ją, chwytając ją za dłoń i prowadząc w kierunku sąsiedniego budynku.
– A to niby czemu powinnam być cicho? Nie jesteśmy już dziećmi! Mamy prawo rozprawiać o tych kwestiach! – chichotała pod nosem. Poczuła, że tracę panowanie nad sobą. Ten chichot przelał szalę moich nerwów. Ja przez nią po raz kolejny o mały włos nie zapadłam się pod ziemię z zażenowania, a ją to zwyczajnie rozśmieszało.
– Helena, opanuj się! W twoim wieku, czyli siedemdziesięciu jeden lat, bo przypominam ci, że tyle właśnie masz, wypada zachowywać się stosownie do swoich lat! – wrzasnęłam, kiedy tylko dotarłyśmy na tyły budynku. Wtedy wyrzuciłam z siebie wszystko to, co od dawna leżało mi na wątrobie.
Wyjawiłam jej całą prawdę. Prosto w oczy powiedziałam, że zachowuje się jak skończona kretynka, że wszyscy śmieją się się z niej po kątach i obmawiają za plecami, a ja przy okazji umieram ze wstydu. No i że mam tego po prostu dość. I co? Myślicie, że to do niej dotarło? Wcale nie! Jeszcze się na mnie mocno wkurzyła! Wykrzyczała wręcz, że nie muszę się wcale za nią wstydzić, bo to jej sprawy i jej życie, nie moje. I w ogóle to ona w tym wszystkim nic wstydliwego nie widzi. A jak inni to głupcy, to niech sobie plotą te swoje trzy po trzy. Bo ona jest w siódmym niebie, znalazła miłość i zamierza to okazywać.
– Nigdy bym nie przypuszczała, że ty jesteś tak ograniczona i takie drobnostki ci przeszkadzają. W krajach zachodnich zakochana para seniorów to całkiem powszedni widok. Nawet, jak spacerują, trzymając się za ręce. A nad Wisłą? Skandal, grzech i wstyd! Zastanawia mnie tylko dlaczego tak jest? Czyżby uczucie było zarezerwowane wyłącznie dla młodzieży? A my możemy już tylko myśleć o śmierci i nagrobku? – wykrzyczała, czerwona z irytacji jak piwonia.
Urażona obróciła się na obcasie i oddaliła. Kompletnie nie mam pojęcia czemu. Przecież ja tylko pragnęłam zatroszczyć się o jej reputację. Być może prawdą jest, że na Zachodzie takie postępowanie w seniorskim wieku nikogo nie dziwi. Ale przecież mieszkamy tu, w Polsce!
Barbara, 71 lat