Reklama

Przekroczyłem już półwiecze życia i jestem świadomy tego, jak czas nieubłaganie upływa. Moje dni wypełniają praca, obowiązki rodzinne i sporadyczne chwile wytchnienia w ogrodzie, który tak bardzo kocham. Z żoną wychowujemy nasze dzieci, próbując je uchronić przed błędami, które sami popełniliśmy. Jednak mimo licznych obowiązków, które mnie pochłaniają, nie mogłem zignorować tego, co się stało.

Reklama

Stanisław, mój 85-letni ojciec, postanowił ożenić się po raz czwarty. Wieść ta spadła na nas jak grom z jasnego nieba. Wybranką jego serca miała być Alicja – kobieta o trzy dekady młodsza. Nie znałem jej dobrze, lecz z tego, co widziałem, potrafiła być czarująca, uśmiechnięta i zawsze gotowa, by opowiadać o swoich zainteresowaniach. Mimo to, w głowie kotłowały się pytania o jej prawdziwe intencje. Czyżby w całym tym zamieszaniu chodziło jedynie o pieniądze i dom, dobytek życia mojego ojca?

Nie mogłem pozbyć się tych myśli. Rozmawiałem o tym z żoną, która, choć podzielała moje obawy, radziła mi zachować spokój i spróbować zrozumieć ojca. „Kazik,” mówiła, „twój ojciec ma prawo do szczęścia, nawet jeśli myślisz, że błądzi. A może to my nie dostrzegamy jego prawdziwej potrzeby miłości?”

Zawahałem się. Zawsze szanowałem ojca i chciałem jego szczęścia, ale myśl, że mógłby zostać wykorzystany, nie dawała mi spokoju. To była sytuacja, w której łatwo było pogubić się w uczuciach i intencjach.

– Tato, naprawdę zamierzasz to zrobić? – zapytałem go pewnego wieczoru, kiedy wpadłem z wizytą.

– Tak – odpowiedział pewnym głosem. – Alicja jest tym, czego potrzebuję. Z nią czuję się młodszy, pełen życia. Rozumiesz to?

Próbowałem zrozumieć, ale w sercu nosiłem niepokój, który nie chciał odejść.

Chciałem mu wierzyć

W sobotni poranek, kiedy słońce łagodnie oświetlało ogród, postanowiłem odwiedzić ojca. Serce biło mi szybciej, gdy stanąłem przed drzwiami jego domu. Wiedziałem, że nasza rozmowa nie będzie łatwa. Ojciec otworzył drzwi z uśmiechem, jednak w jego oczach dostrzegłem nutkę niepokoju. Chyba przeczuwał, że nasza rozmowa nie będzie jedynie uprzejmą wymianą zdań.

– Kazik, synu! Wejdź, cieszę się, że przyszedłeś – powiedział, zapraszając mnie do środka.

Usiedliśmy w salonie, przy stole, który przez lata widział niejedną rodzinną kłótnię, ale i mnóstwo radości. Spojrzałem na ojca, próbując znaleźć odpowiednie słowa.

– Tato, musimy porozmawiać o Alicji – zacząłem ostrożnie.

Ojciec spojrzał na mnie z determinacją w oczach.

– Kazik, wiem, co chcesz powiedzieć. Wiem, że się martwisz, ale musisz mi zaufać. Alicja jest wyjątkowa. Ona nie jest jak te inne...

Nie dałem mu dokończyć. Przerwałem, podnosząc głos.

– Ale skąd wiesz? Co, jeśli jej zależy tylko na twoich pieniądzach? – zapytałem bez ogródek.

Twarz ojca zmieniła się. Z jego oczu zniknął spokój, zastąpiony przez upór, który znałem aż za dobrze.

– Kazik, dosyć! – powiedział stanowczo. – Ja też zasługuję na miłość. Nie jestem głupi. Wiem, co robię!

W głowie krążyły mi różne myśli. Chciałem mu wierzyć, chciałem ufać jego wyborom, ale coś we mnie krzyczało, że powinienem być ostrożny. Mimo to, nic nie wskórałem. Ojciec był jak skała – nieugięty, pewny swoich decyzji.

– Tato, po prostu... po prostu chcę, żebyś był szczęśliwy, ale niech to będzie prawdziwe – dodałem ciszej, patrząc na niego z troską.

Ojciec tylko pokiwał głową, jakby wiedział, że i tak nie zmienię zdania. Czułem się zagubiony, jakbyśmy rozmawiali w dwóch różnych językach, których żaden z nas nie rozumiał.

Ojciec był zaślepiony

Niedzielne popołudnie zgromadziło nas wszystkich wokół dużego, dębowego stołu w domu ojca. Siedzieliśmy przy obiedzie, próbując zachować pozory normalności, choć atmosfera była napięta jak struna. Każdy z nas czekał na odpowiedni moment, aby podjąć temat, który tak naprawdę wszystkich nas trapił. Alicja siedziała obok ojca, uśmiechając się ciepło i prowadząc z nami miłą pogawędkę. Mimo jej wysiłków, jej obecność była jak niewidoczny ciężar.

Kiedy nadeszła chwila na deser, Anna, moja siostra, postanowiła zadać pytanie, które wisiało w powietrzu od samego początku.

– Alicja, mogę zapytać wprost? – jej głos był pewny i zdecydowany.

Alicja spojrzała na nią, uśmiech nieco zbladł.

– Oczywiście. O co chodzi?

Anna odłożyła widelec i nachyliła się lekko do przodu.

– Co cię tak naprawdę łączy z naszym ojcem? Chodzi mi o to, dlaczego chcecie się pobrać? – Jej pytanie było jak ostrze przecinające powietrze.

Alicja milczała przez chwilę, a na jej twarzy pojawił się cień zaskoczenia.

Kocham go – odpowiedziała, starając się zachować spokój. – Czy tak trudno w to uwierzyć?

Anna spojrzała na nią z niedowierzaniem.

– Ale przecież jest różnica wieku... A może chodzi o coś innego? O jego majątek? – dodała, nie dając za wygraną.

Alicja wstała gwałtownie, niemal przewracając krzesło.

– Nie mogę uwierzyć, że mnie o to podejrzewacie! – wykrzyknęła, patrząc na nas wszystkich z gniewem. – Jak możecie tak myśleć?

Ojciec również podniósł się z miejsca, jego twarz była czerwona ze złości.

– Jeśli nie zaakceptujecie Alicji, to wydziedziczę was wszystkich! – zawołał z wściekłością, patrząc na nas jak na obcych.

Alicja wybiegła z pokoju, a my zostaliśmy w ciszy, która była bardziej wymowna niż jakiekolwiek słowa. Serce waliło mi w piersi. Zastanawiałem się, jak daleko ojciec jest w stanie się posunąć w imię miłości. Czy naprawdę nie widział tego, co my widzieliśmy?

Moje obawy się potwierdziły

Kilka dni po burzliwym obiedzie, kiedy emocje nieco opadły, postanowiłem odwiedzić ojca, by spróbować jakoś naprawić naszą nadwątloną przez ostatnie wydarzenia relację. Przed wejściem do jego domu zatrzymałem się na chwilę, biorąc głęboki oddech. Nie chciałem wszczynać kolejnej kłótni.

Kiedy wszedłem do środka, usłyszałem cichy głos dochodzący z gabinetu ojca. Alicja rozmawiała przez telefon. Zatrzymałem się, nie chcąc przeszkadzać, ale słowa, które usłyszałem, sprawiły, że zamarłem.

– Tak, pieniądze już przelane. Wszystko jest pod kontrolą. Stanisław niczego się nie domyśla – mówiła, a jej ton był zupełnie inny niż ten, którym zwykle się posługiwała.

Stałem jak wryty, niepewny, co zrobić. Wiedziałem, że to, co właśnie usłyszałem, potwierdzało najgorsze obawy, które trapiły mnie od samego początku. Serce biło mi jak oszalałe, gdy próbowałem zebrać myśli.

Chwilę później drzwi się otworzyły, a Alicja zamarła, widząc mnie stojącego w korytarzu. Nasze spojrzenia spotkały się na ułamek sekundy. Nie próbowała się nawet tłumaczyć, po prostu wyszła, znikając za drzwiami wyjściowymi.

Nie miałem wyboru. Musiałem powiedzieć o tym ojcu. Zastałem go w kuchni, przygotowującego herbatę.

– Tato, muszę ci coś powiedzieć – powiedziałem, wchodząc do pomieszczenia.

Spojrzał na mnie zaskoczony.

– Kazik, coś się stało?

Nie wiedziałem, jak zacząć. Wziąłem głęboki oddech.

– Słyszałem rozmowę Alicji... Chodziło o twoje pieniądze. Ona...

Ojciec zamarł, a jego twarz stężała.

– Jak śmiesz? – przerwał mi z wściekłością. – Nie możesz jej oskarżać bez dowodów! Jesteś zazdrosny czy co?

Próbowałem opanować emocje, które wzbierały we mnie jak fala.

– Tato, ja tylko chcę, żebyś był bezpieczny. Nie chcę, żeby ktoś cię oszukał – starałem się tłumaczyć.

– Kazik, dość! – krzyknął, trzęsąc się ze złości. – Przestań ją śledzić i daj nam żyć w spokoju!

Czułem się bezsilny, widząc, jak ojciec broni Alicji z taką zaciekłością. W jego oczach dostrzegałem jednak cień zwątpienia. Może była jeszcze nadzieja?

Próbowałem go zrozumieć

Kilka dni później, chcąc jakoś załagodzić sytuację, odwiedziłem ojca, tym razem przywożąc ze sobą jego ulubione ciasto drożdżowe, które upiekła moja żona. Był to nasz sposób na zażegnanie konfliktów, ale także pretekst, by spędzić wspólnie czas.

Ojciec wyglądał na zmęczonego, kiedy otworzył drzwi. Cienie pod oczami zdradzały, że ostatnie dni nie były dla niego łatwe. Usiedliśmy przy kuchennym stole, a ja starałem się nie myśleć o ostatniej konfrontacji. Po kilku minutach ciszy ojciec zaczął mówić.

– Kazik, wiesz, że w sanatorium nie było mi łatwo. Samotność potrafi być bardzo dokuczliwa – zaczął, patrząc na mnie z ciężkim sercem.

Przypomniałem sobie te dni, kiedy ojciec był daleko, i jak bardzo martwiłem się o jego zdrowie i samopoczucie.

– Wtedy poznałem Alicję – kontynuował. – Była inna, nie zwracała uwagi na to, że jestem stary. Naprawdę się mną interesowała. To ona sprawiła, że znowu poczułem się młody i pełen życia.

Patrzyłem na ojca, widząc w jego oczach to, czego się nie spodziewałem – prawdziwe uczucie, które mimo wszystko mnie zaskoczyło. Zaczynałem rozumieć, dlaczego był tak zdeterminowany, by być z Alicją, nawet jeśli obawiałem się jej intencji.

– Wiem, że masz wątpliwości – dodał, jakby czytając w moich myślach. – Ale proszę, spróbuj zrozumieć, co ona dla mnie znaczy.

Nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Z jednej strony mój umysł krzyczał, że to wszystko jest błędem, ale z drugiej... czy nie miałem prawa mylić się co do jej intencji? Może Alicja rzeczywiście dawała ojcu coś, czego nikt inny nie potrafił mu dać.

– Tato, nie chcę cię stracić – powiedziałem cicho, wyrażając to, co naprawdę leżało mi na sercu.

Ojciec spojrzał na mnie z łagodnym uśmiechem.

– Kazik, ja też tego nie chcę. Musimy się starać zrozumieć nawzajem.

Siedzieliśmy jeszcze przez chwilę w milczeniu, jedząc ciasto i próbując znaleźć wspólny język. Mimo że wciąż nie ufałem Alicji, zaczynałem widzieć, jak ważna była dla mojego ojca.

Reklama

Kazimierz, 51 lat

Reklama
Reklama
Reklama