Reklama

Byłem zakochany w Lucynie przez wiele lat, wspierałem ją w opiece nad dziećmi oraz w prowadzeniu gospodarstwa, ale formalnie nie byliśmy parą. Byłem jedynie sąsiadem. Roman postanowił wyjechać za granicę, aby spłacić swoje zobowiązania finansowe. Jednakże, mimo upływu piętnastu lat, nie powrócił.

Reklama

Czasem zdarza się, iż porządny i uczciwy człowiek, za jakiego się uważam, wpada w sytuację, z której nie ma dobrego rozwiązania. Ta sprawa ogromnie mnie dręczyła, ale co mogłem zrobić, kiedy ciągnęło mnie z całych sił do kobiety, którą kochałem, a ona była żoną mojego przyjaciela? Co więcej, ten przyjaciel wracał do domu po długim pobycie za granicą. Musiałem się ukryć, gdzieś daleko, żeby nie musieć patrzeć na powitanie tęskniących za sobą małżonków.

Nie wiem, co robić

Lucyna zawsze darzyła go szczerym uczuciem. Rzeczywiście, ostatnio jej zapał nieco zgasł, ze względu na dystans, który się między nimi wytworzył, ale byłem przekonany, że kiedy tylko Romek się pojawi, uśmiechnie się w swoim stylu. A sąsiad użyje trochę swego uwodzicielskiego uroku, Lucyna ulegnie i wszystko mu wybaczy. Zostanę wtedy sam i będę zmuszony ich obserwować, jako że mieszkam tuż obok.

Nie mogłem na długo opuścić mojego gospodarstwa, jednak udało mi się zorganizować wolny tydzień i odwiedziłem siostrę w Warszawie. Zależało mi na zmianie miejsca, chwili wytchnienia i przemyśleniu następnych kroków. Czy powinienem sprzedać moje gospodarstwo i przenieść się do Irlandii, podobnie jak Romek kilka lat temu? Nie ma to sensu. A może powinienem zostać i obserwować, jak Lucyna wita swojego męża wracającego z zagranicy? To brzmi jeszcze gorzej. Zmagałem się ze swoimi myślami, jednak nie podzieliłem się nimi z siostrą, choć ona sama zauważyła, że coś jest ze mną nie w porządku. Wtedy postawiła sprawę jasno.

– Czemu jesteś taki przygnębiony, zerwałeś z Lucyną?

Patrzyłem na nią zaskoczony, aż zaczęła się ze mnie śmiać.

– Myślałeś, że to sekret? Cała wieś wie, że coś między wami iskrzy. Zastanawiają się, czy już zaszliście dalej, czy jeszcze nie.

Przestraszyłem się, że krążą takie plotki, ale moja siostra była wyrozumiała.

– Początkowo kobiety zaczęły gadać, bo Lucyna to przecież słomiana wdowa, mąż pracuje za granicą, a sąsiad zaś się kręci w pobliżu. Tak to wyglądało, prawda?

Nie mogłem zaprzeczyć, opuściłem głowę...

Strasznie się zdenerwowałem. Jakie obrzydliwe plotkary! Zdołałyby zniszczyć wszystko, nawet tak nieskazitelne uczucie, jakie do siebie żywiliśmy.

Od zawsze darzyłem Lucynę miłością, a nawet zdarzyło mi się to jej wyznać, lecz tylko się zirytowała. W jakim wieku wtedy byliśmy? Mieliśmy piętnaście lub siedemnaście lat. Już wtedy wpadła w oko starszemu o dwa lata Romkowi, przy którym nie miałem najmniejszych szans.

Był przystojniakiem, a dodatkowo miał motocykl. Niewielu młodzieńców mogło z nim rywalizować. Przylgnęła do niego ksywka Romeo, która idealnie mu pasowała. Ponadto był niezwykle zaradny – na motor zarobił, pracując w Niemczech. Pracował tam nielegalnie na budowie, udając pełnoletniego, mimo że skończył osiemnaście lat dopiero po powrocie. Lucyna składała mu życzenia i chwilę później się całowali. Nie dostrzegała świata poza nim. Moje uczucia i wyznania były dla niej obojętne, nie zainteresowała się ani mną, ani moją miłością.To mnie bolało, lecz co mogłem więcej zrobić?

– Skąd taka ponura mina? – zapytała siostra. – Nikt nie żywi urazy do ciebie czy Lucyny, ludzie po prostu zaczęli tracić zainteresowanie waszymi kłótniami. Wszyscy zauważyli, jak pomagałeś Lucynie po tym, jak Romek wyjechał. Bez twojej pomocy, nie poradziłaby sobie z prowadzeniem domu i prawdopodobnie straciłaby najstarszą córkę. Wszyscy w naszej wiosce pamiętają, jak w pośpiechu zawoziłeś małą do szpitala. Od tamtej pory ludzie przestali was krytykować, czasem ktoś się uśmiechnie i rzuci jakieś uwagi, ale nikt nie rozwija tematu.

– A co z tego wynika? – zapytałem.

– Że powinniście być razem. Ty jesteś wdowcem, ona...

– Nadal jest żoną. Mimo wszystko jest żoną – odparłem. – Lucyna nie zdecyduje się na rozwód, nie opuści męża, na którego czekała przez piętnaście lat.

– Czy na pewno czekała? – siostra spojrzała mi w oczy i pokręciła głową. – Dobrze, nie chcę wiedzieć szczegółów. Sądzę, że zasługujecie na szczęśliwe zakończenie. Ona nie widzi świata poza tobą.

Jak już wcześniej wspomniałem, z Lucyną i Romkiem znałem się od lat szkolnych. Kiedy zdecydowali się na małżeństwo, już pełniłem rolę gospodarza, odziedziczywszy ziemię od dziadka. Jako że poszukiwali terenu na swój dom, odsprzedałem im fragment swojego gruntu.

Wspierałem ją we wszystkim, jak tylko mogłem

Byłem ojcem chrzestnym ich najstarszej córki, a po pracy często spotykałem się z Romkiem na piwo. Nasze relacje były niemalże rodzinne.

Po pewnym czasie również ja natrafiłem na kobietę, którą pragnąłem mieć u swojego boku.

Nie mogło być inaczej, Grażyna była perfekcyjna. Jak się później okazało, nie dane było nam się sobą nacieszyć. Zabrała mi ją straszna choroba.

Mijały lata, długi zostały uregulowane, a on nie powracał. Twierdził, że nigdzie indziej nie jest w stanie zarobić takiej kasy. Dawał obietnice o powrocie na stałe, gdy tylko zarobi wystarczająco dużo pieniędzy. Lucyna zaś, z każdym upływającym rokiem, traciła wiarę w powrót męża. Czasem Romek wracał na chwilę do kraju, czasem ich dzieci odwiedzały go na wakacje. Lucyna odwiedziła Irlandię tylko raz, potem już nie wyjeżdżała, argumentując, że nie może ode mnie oczekiwać, abym tak długo pracował w dwóch gospodarstwach – swoim i jej.

Romek i blondynka?

Siostra chciała, żebym się trochę rozerwał, więc zabrała mnie na kolację nad Wisłą. Brzeg tętnił życiem, wszędzie przechadzały się pary, trzymając się za ręce.

Moją uwagę zwróciła para, która wyjątkowo intensywnie się w siebie wtulała. Blondynka oparła głowę na ramieniu bruneta o szczupłej sylwetce, który mocno ją przyciągał do siebie. Kiedy on się odwrócił w moją stronę, nie mogłem w to uwierzyć. To był Romek z jakąś babą!

Nie zdążyłem nawet zareagować, kiedy usłyszałam głos siostry:

– Halo, Lucyna? No tak, kopę lat. Słuchaj, jestem z Adamem nad Wisłą... Tak Adam dzisiaj przyjechał – mówiła, a raczej próbowała, bo Lucyna ciągle jej przerywała. – Lucyna! Daj mi coś powiedzieć na boga – warknęła. – Jestem z Adamem nad Wisłą i widzę przed sobą Romka z jakąś blondyną.

Wyrwałem jej telefon z ręki.

– Lucynka, halo? – próbowałem wybadać, jak się trzyma po tej informacji. – Nie nie pójdę dać mu w mordę, ale to prawda. Sama go zapytasz, kiedy już się do ciebie pofatyguje.

Przez dłuższą chwilę milczała, aż w końcu stwierdziła, że mi wierzy.

Siostra znowu wyrwała mi telefon.

– Lucyna, czas spojrzeć prawdzie w oczy. Roman to łajza ostatnia, a Adam jest w tobie zakochany na zabój. Masz kilka dni an przemyślenie sprawy i mam nadzieję, że gdy mój brat już wróci na wieś, zadzwoni i powie, że wreszcie jesteście razem. To tyle. Cześć – powiedziała i się rozłączyła.

Dwa dni później wróciłem do siebie, a w progu czekała na mnie Lucyna z blachą ciasta.

– To jest dla ciebie, zamiast bukietu. Ożenisz się ze mną, kiedy dostanę rozwód?

Patrzyłem na nią, nie mogąc wykrztusić z siebie ani słowa. Nie byłem pewien, czy to nie jest żart.

– Proszę o twoją rękę, a ty nie reagujesz? – w końcu straciła cierpliwość.

Reklama

Na to odpowiedziałem "tak".

Reklama
Reklama
Reklama