„W Wigilię obcy facet zabawiał moją żonę. Wszyscy wiedzieli, że jestem rogaczem, ale siedzieli cicho”
„W tamtej chwili czułem się, jakbym stał na krawędzi przepaści. Wewnątrz mnie toczyła się walka między pragnieniem poznania prawdy a nadzieją, że to tylko koszmar”.
- Redakcja
Nie mogłem się doczekać, kiedy znowu zobaczę Ingę. Każda chwila spędzona na delegacji wydawała się ciągnąć w nieskończoność, a myśl o powrocie do domu dawała mi siłę. Inga była moją ostoją, moim światem. Plany na przyszłość, które snuliśmy, były moją motywacją do działania każdego dnia. Dom w górach, pies biegający po ogrodzie, a może nawet kiedyś dzieci... To wszystko było w zasięgu ręki, tak mi się przynajmniej wydawało.
Kiedy więc pojawiła się okazja, by wrócić wcześniej i spędzić z nią Wigilię, nie wahałem się ani chwili. Zamierzałem zrobić jej niespodziankę. Czułem się podekscytowany i pełen nadziei na tę wyjątkową noc.
Serce biło mi jak oszalałe
Pamiętam, jak stanąłem przed drzwiami naszego mieszkania z bijącym sercem. Byłem podekscytowany, a myśli kotłowały się w mojej głowie. Wyobrażałem sobie jej szeroki uśmiech, może nawet łzy szczęścia, kiedy zobaczy mnie wcześniej, niż się spodziewała.
– Niespodzianka! – zawołałem z progu, starając się brzmieć jak najbardziej entuzjastycznie.
Chwilę trwało, zanim wzrok przyzwyczaił się do delikatnego półmroku salonu, rozświetlanego tylko blaskiem świec. I wtedy ją zobaczyłem. Siedziała roznegliżowana przy stole naprzeciwko półnagiego mężczyzny. Czas na moment stanął w miejscu. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom.
– Co tu się dzieje? – zapytałem, a głos zadrżał mi nieznacznie.
Inga spojrzała na mnie, ale na jej twarzy nie widziałem żadnych emocji. Natomiast mężczyzna siedzący przy stole wydawał się równie zaskoczony jak ja. Patrzył na Ingę, jakby czekał na jej ruch.
– Kochanie... – zaczęła, ale zaraz przerwała, szukając właściwych słów. Cisza, która zapadła, była głośniejsza niż cokolwiek innego, co mogła powiedzieć.
W tamtej chwili czułem się, jakbym stał na krawędzi przepaści. Wewnątrz mnie toczyła się walka między pragnieniem poznania prawdy a nadzieją, że to tylko koszmar, z którego za chwilę się obudzę. Serce biło mi jak oszalałe, kiedy stanąłem naprzeciw Ingi, starając się zrozumieć, co właściwie się dzieje.
Jak grom z jasnego nieba
Nie mogłem pojąć, dlaczego zamiast radości na jej twarzy widziałem tylko niepewność i... coś jeszcze, czego nie potrafiłem do końca zdefiniować.
– Kim on jest? – zapytałem, wskazując na nieznajomego, starając się zapanować nad głosem. Mój umysł podsuwał mi najgorsze możliwe scenariusze.
Inga wciąż milczała, a ja czułem, jak z każdą sekundą narasta we mnie frustracja.
– Inga, do cholery, powiedz coś! – zawołałem, nie mogąc dłużej wytrzymać napięcia.
Zrobiła głęboki wdech i spojrzała mi prosto w oczy. Jej głos był cichy, ale zdecydowany.
– Musimy porozmawiać.
Odpowiedź, która padła z jej ust, sprawiła, że ziemia osunęła mi się spod stóp.
– Planuję odejść. Od miesięcy myślę o rozstaniu, ale bałam się, jak zareagujesz...
Słowa te uderzyły we mnie jak grom z jasnego nieba. Patrzyłem na nią, próbując zrozumieć, jak to możliwe, że przez cały ten czas niczego nie zauważyłem. Co poszło nie tak? Jak to się stało, że nie zauważyłem, iż nasz świat się rozpada?
Zamarłem
Wewnątrz mnie toczyła się burza emocji. Miałem wrażenie, jakbym stał na środku huraganu, niezdolny do ruszenia się z miejsca. Jak ona mogła tak po prostu powiedzieć, że planowała odejście? To była nasza Wigilia, nasz czas...
– To dlatego byłaś taka zdystansowana przez ostatnie miesiące? – zapytałem z goryczą w głosie.
Inga spojrzała na mnie, a w jej oczach zobaczyłem nie tylko poczucie winy, ale i ulgę, że w końcu może przestać udawać.
– Od miesięcy jestem z kimś innym. I chcę z nim być – powiedziała, wskazując na mężczyznę.
Słowa te były jak cios prosto w serce. Nie byłem w stanie zebrać myśli. Moje życie legło w gruzach.
– Kto to jest? – Wypowiedziałem te słowa z trudem, wskazując na mężczyznę. Musiałem wiedzieć, kim był ten, który nagle zajął moje miejsce.
– To jest Marek, mój... przyjaciel – powiedziała Inga, a ja poczułem, jak każde z jej słów to kolejny cios.
Nie mogłem dłużej słuchać tych bzdur. Wyleciałem z mieszkania jak z procy. Było tylko jedno miejsce, gdzie wiedziałam, że zostanę wysłuchany. Pojechałem do brata.
– Łukasz, co się stało? Wyglądasz, jakbyś zobaczył ducha – powiedział, otwierając drzwi i wpuszczając mnie do środka.
Usiadłem na kanapie, ciężko opadając na poduszki. Nie wiedziałem, od czego zacząć. Wszystko wydawało się tak nierealne.
– Muszę ci o czymś powiedzieć. Inga... Ona ma kogoś innego – wyznałem z trudem.
Oczekiwałem współczucia, wsparcia, a może nawet złości w jego oczach. Ale zamiast tego, zauważyłem coś, co sprawiło, że moje serce zamarło. W jego spojrzeniu było coś więcej niż tylko zaskoczenie.
– Wiedziałeś o tym? – zapytałem przerażony.
Przyjaciel opuścił wzrok, jakby szukając odpowiednich słów.
– Łukasz... Ja... – zaczął, ale przerwał, jakby zastanawiał się, jak wiele powinien mi powiedzieć.
– Wiedziałeś – stwierdziłem z niedowierzaniem, łącząc wątki w swojej głowie. – Wiedziałeś i nic mi nie powiedziałeś?!
Paweł westchnął ciężko, przysiadł obok mnie na kanapie.
– Nie miałem odwagi ci powiedzieć. Inga przyszła do mnie kilka razy, żeby porozmawiać... Powiedziała mi o swoich wątpliwościach. Ale to jej decyzja, kiedy i jak ci powie – tłumaczył się, ale jego słowa tylko potęgowały mój gniew.
Czułem się zdradzony nie tylko przez Ingę, ale i przez kogoś, kogo uważałem za brata.
– Jak mogłeś? – zapytałem z bólem w głosie. – Jak mogłeś trzymać to przede mną?
– Naprawdę nie chciałem wtrącać się w wasze sprawy. Chciałem, żeby to wyszło od niej... – bronił się.
Nie wiedziałem, co myśleć. Wszystko, w co wierzyłem, okazało się kłamstwem. Nawet najbliżsi mi ludzie okazali się nie być tym, za kogo ich miałem.
Łukasz, 33 lata