„Wakacje w kurorcie miały być jak kąpiel w luksusie. Zamiast tego zostaliśmy oskubani przez ekskluzywnych złodziei”
„W końcu natrafiliśmy na coś, co zwróciło naszą uwagę – drobny zapis na końcu regulaminu, który mówił o dodatkowych opłatach za «specjalne usługi», bez konkretnego wyjaśnienia, co to oznacza”.

- Redakcja
Razem z moją partnerką Olgą, która pracuje jako projektantka wnętrz, postanowiliśmy spędzić wakacje w pięciogwiazdkowym hotelu. Nasze codzienne życie wypełnione jest wyzwaniami i stresem, więc marzyliśmy o chwili luksusu i relaksu. Już pierwszego dnia zauroczyły nas eleganckie wnętrza, basen z widokiem na morze i obsługa na najwyższym poziomie.
Wszystko wydawało się idealne
Spędzaliśmy dni na plaży, wieczory w hotelowych restauracjach i korzystaliśmy z różnych udogodnień, jakie oferował hotel. Cieszyliśmy się każdą chwilą, podziwiając piękno miejsca i ciesząc się wzajemnym towarzystwem.
Jednak już po kilku dniach zaczęliśmy zauważać pewne niejasności w naszych rachunkach. Opłaty za usługi, których nie zamawialiśmy, dodatkowe koszty, które nie były wspomniane w cenniku – wszystko to zaczęło budzić nasze podejrzenia. Początkowo próbowaliśmy ignorować te drobne nieścisłości, ale kiedy stały się one zbyt liczne, postanowiliśmy zgłosić nasze obawy na recepcji.
– Przepraszam, ale na naszym rachunku widnieją opłaty za usługi, z których nie korzystaliśmy. Czy mogłaby pani to wyjaśnić? – zapytałem uprzejmie recepcjonistkę, podając jej nasz rachunek.
Recepcjonistka przeglądała nasz rachunek, a na jej twarzy pojawiło się zakłopotanie. Widać było, że jest młoda i nowa na tym stanowisku. Olga stała obok mnie, patrząc na nią z oczekiwaniem.
– Proszę chwilę poczekać, sprawdzę to dla państwa – odpowiedziała, po czym zadzwoniła do kogoś wewnętrznym telefonem. Po kilku minutach rozmowy odłożyła słuchawkę i zwróciła się do nas:
– Niestety, nie mogę tego wyjaśnić. Proszę skontaktować się z zarządcą hotelu, on na pewno będzie w stanie pomóc.
Czułem, że coś jest nie tak
Kiedy dotarliśmy do naszego pokoju, usiedliśmy na sofie i zaczęliśmy przeglądać rachunki. Było kilka pozycji, które wyraźnie nie pasowały – masaż, którego nie zamawialiśmy, kolacja w restauracji, której nigdy nie odwiedziliśmy, a także opłaty za minibar, którego zawartość była nienaruszona.
– To jest dziwne. Jak to możliwe, że na naszym rachunku są te wszystkie rzeczy? – zapytała Olga, przeglądając dokumenty.
– Nie wiem, ale zamierzam się tego dowiedzieć. Jutro rano idziemy do zarządcy hotelu i żądamy wyjaśnień – odpowiedziałem stanowczo.
Następnego dnia, zaraz po śniadaniu, udaliśmy się do biura zarządcy hotelu. Przeszklone drzwi prowadziły do eleganckiego wnętrza, gdzie za biurkiem siedział zarządca – mężczyzna w średnim wieku, z idealnie przystrzyżonymi włosami i aroganckim wyrazem twarzy.
– W czym mogę pomóc? – zapytał, nie podnosząc nawet wzroku znad dokumentów.
– Chcielibyśmy wyjaśnić pewne niejasności na naszym rachunku. Pojawiły się opłaty za usługi, z których nie korzystaliśmy – zacząłem, kładąc przed nim nasz rachunek.
Zarządca uniósł wzrok, jego spojrzenie było chłodne i nieprzyjazne.
– Wszystkie opłaty są zgodne z regulaminem hotelu. Jeśli macie państwo wątpliwości, proszę je zgłosić na piśmie – odpowiedział oschle.
Olga nie wytrzymała i wtrąciła się:
– Ale my chcemy wyjaśnić to teraz, nie na piśmie. To są nasze pieniądze!
Facet nawet nie drgnął
– Proszę zachować spokój.
– Dlaczego na naszym rachunku pojawiają się opłaty za usługi, z których nie korzystaliśmy? – zapytałem ponownie, tym razem bardziej stanowczo.
Westchnął i odłożył długopis, którym się bawił. Wstał i przeszedł do szafki z dokumentami, wyciągając jakiś plik papierów.
– Proszę, oto regulamin hotelu oraz lista usług, które państwo rzekomo zamówili. Wszystko jest tutaj – powiedział, wręczając nam dokumenty.
Przejrzeliśmy je szybko. Rzeczywiście, w regulaminie były zapisane różne opłaty, ale wiele z nich nie miało pokrycia w rzeczywistości. Było tam też wiele usług, z których na pewno nie korzystaliśmy.
– Nie zgadza się to z naszymi doświadczeniami. Nie korzystaliśmy z tych usług – powiedziałem stanowczo.
– Jeśli naprawdę uważacie, że doszło do pomyłki, złóżcie formalne zażalenie. Na razie nie mogę zrobić nic więcej – odpowiedział tonem, który jasno wskazywał, że rozmowa jest dla niego zakończona.
Był wyraźnie zniecierpliwiony
Olga spojrzała na mnie bezradnie, a ja poczułem narastającą frustrację.
– Dobrze, złożymy zażalenie, ale proszę być pewnym, że nie zostawimy tej sprawy – powiedziałem, wstając i kierując się do drzwi.
– Proszę bardzo – odpowiedział z lekkim uśmiechem, jakby był pewny, że nic z tego nie wyniknie.
Wróciliśmy do pokoju, oboje pełni złości i rozczarowania. Olga usiadła na łóżku, patrząc na mnie z determinacją.
– Nie możemy tego tak zostawić. Czuję, że oni nas oszukują – powiedziała z determinacją w głosie.
– Wiem, kochanie – odpowiedziałem, siadając obok niej. – Zaczniemy od przejrzenia regulaminu i naszych rachunków jeszcze raz. Może znajdziemy coś, co nam umknęło.
Przez kilka godzin przeglądaliśmy dokumenty, szukając jakichkolwiek nieprawidłowości. W końcu natrafiliśmy na coś, co zwróciło naszą uwagę – drobny zapis na końcu regulaminu, który mówił o dodatkowych opłatach za „specjalne usługi”, bez konkretnego wyjaśnienia, co to oznacza.
– To musi być to – powiedziała Olga, wskazując na zapis. – Te „specjalne usługi” to pewnie sposób,
w jaki naliczają dodatkowe opłaty.
– Musimy to jakoś udowodnić – odpowiedziałem, zamykając regulamin. – Jutro spróbujemy porozmawiać z kimś innym, może recepcjonistka będzie mogła nam coś więcej powiedzieć.
Następnego dnia wróciliśmy na recepcję. Ta sama recepcjonistka, która obsługiwała nas wcześniej, była na stanowisku.
Wyglądała na zestresowaną
– Dzień dobry, chcielibyśmy jeszcze raz porozmawiać o naszych rachunkach – powiedziałem, próbując być uprzejmy, ale stanowczy.
Recepcjonistka spojrzała na nas z zakłopotaniem.
– Oczywiście, proszę chwilę poczekać – odpowiedziała, po czym odeszła na zaplecze, prawdopodobnie, aby skonsultować się z kimś innym.
Czekaliśmy kilka minut, a gdy wróciła, jej twarz była blada.
– Bardzo mi przykro, ale niestety nie mogę udzielić żadnych dodatkowych informacji. Proszę skontaktować się z zarządcą hotelu – powiedziała cicho.
Olga westchnęła z frustracją.
– Przecież już tam byliśmy! – krzyknęła, tracąc cierpliwość.
– Przepraszam, ale to wszystko, co mogę zrobić – recepcjonistka odpowiedziała, wyraźnie zdenerwowana.
Spojrzałem na Olgę.
– Nie odpuścimy tego – powiedziałem. – Musimy dowiedzieć się prawdy.
Postanowiliśmy działać bardziej przebiegle. Po kolacji, gdy większość gości była zajęta wieczornymi rozrywkami, Olga i ja zaszyliśmy się w naszym pokoju, przeglądając jeszcze raz regulamin hotelu oraz wcześniejsze rachunki.
Każdy szczegół był istotny
– Musimy znaleźć dowody na to, że hotel celowo nalicza te dodatkowe opłaty – powiedziała Olga, przeglądając dokumenty.
– Tak, ale jak to udowodnić? Musimy porozmawiać z kimś, kto wie więcej i jest skłonny nam pomóc – odpowiedziałem, odkładając na bok regulamin.
Wieczorem, kiedy w holu zrobiło się cicho, postanowiłem zejść na dół. Olga została w pokoju, aby nie wzbudzać podejrzeń. Gdy przechodziłem obok recepcji, zauważyłem, że recepcjonistka rozmawia z pracownikiem hotelu. Postanowiłem się ukryć i podsłuchać ich rozmowę.
– Naprawdę nie czuję się z tym komfortowo – usłyszałem głos recepcjonistki. – Goście ciągle pytają o te dodatkowe opłaty, a ja nie wiem, co mam im mówić.
– Musisz trzymać się polityki hotelu. To tylko tymczasowe. Nie martw się, nikt nie będzie miał z tego powodu problemów – odpowiedział facet, jego ton był chłodny i bezduszny.
– Ale to jest nieuczciwe. Czuję, że oszukujemy ludzi – jej głos drżał, było w nim słychać prawdziwy strach.
– To nie twoja sprawa. Jeśli nie chcesz stracić pracy, lepiej trzymaj język za zębami – ostrzegł, po czym odszedł, zostawiając recepcjonistkę zmartwioną i przerażoną.
Poczułem, że mam klucz do zagadki
Skonfrontowałem się z recepcjonistką zaraz po tym, jak mężczyzna odszedł.
– Słyszałem waszą rozmowę. Hotel celowo nalicza te dodatkowe opłaty, prawda? – zapytałem bezpośrednio, próbując wyglądać na zdeterminowanego, ale nie groźnego.
Recepcjonistka spojrzała na mnie, jej oczy były pełne strachu.
– Proszę, nie mów nikomu. Stracę pracę – błagała, jej głos drżał.
– Nie chcemy nikomu zaszkodzić, ale musimy wiedzieć, co się tutaj dzieje. Możesz nam to wyjaśnić? – zapytałem łagodniej, chcąc zyskać jej zaufanie.
Recepcjonistka westchnęła ciężko, jakby ważyła swoje opcje.
– Hotel ma politykę naliczania dodatkowych opłat za „specjalne usługi”, które w rzeczywistości nigdy nie są realizowane. Chcą w ten sposób zwiększyć swoje zyski – wyznała w końcu.
– Czy możesz nam pomóc udowodnić, że to prawda? – zapytałem, mając nadzieję, że jej sumienie przeważy nad strachem przed utratą pracy.
Spojrzała na mnie, a potem na schody prowadzące na piętro, gdzie mógł pojawić się każdy z zarządu.
– Dobrze, ale proszę, obiecajcie, że nie powiecie, kto wam to powiedział – powiedziała w końcu, jej głos był pełen desperacji.
– Obiecujemy. Chcemy tylko, aby sprawiedliwość zwyciężyła – odpowiedziałem, czując, że w końcu mamy sprzymierzeńca.
– Poczekajcie tutaj, przyniosę kilka dokumentów, które mogą wam pomóc – powiedziała, znikając na chwilę w zapleczu.
Przyniosła kilka dokumentów
– To są dowody na to, że hotel celowo nalicza te opłaty. Proszę, bądźcie ostrożni – powiedziała, przekazując nam dokumenty.
– Dziękujemy. Będziemy bardzo ostrożni – zapewniłem ją, po czym wróciłem do pokoju z dokumentami w ręku.
Wróciłem do pokoju. Kiedy Olga zobaczyła dokumenty, jej twarz rozświetliła się nadzieją.
– Mamy to. Mamy dowody, które mogą nam pomóc – powiedziałem z triumfem.
– Teraz musimy to odpowiednio wykorzystać. Po powrocie pójdziemy do prawnika i zgłosimy sprawę – odpowiedziała z determinacją.
Wiedzieliśmy, że przed nami jeszcze długa droga, ale pierwszy krok został zrobiony. Mieliśmy dowody na oszustwa hotelu i zamierzaliśmy walczyć o sprawiedliwość.
Następnego dnia zadzwoniliśmy do prawnika i poinformowaliśmy go o całej sprawie. Prawnik obiecał, że zajmie się formalnościami. Choć nie odzyskaliśmy wszystkich środków, czuliśmy się zwycięzcami. Nasza determinacja i współpraca z prawnikiem przyniosły efekty. Nasz związek umocnił się jeszcze bardziej, a my nauczyliśmy się cennej lekcji o ostrożności i rozwadze.
Zamknęliśmy ten rozdział naszego życia i jesteśmy gotowi na nowe przygody, tym razem bardziej ostrożnie wybierając miejsca naszego wypoczynku.
Filip, 30 lat