Narobiła mi wstydu przed znajomymi

Naprawdę kocham babcię, ale chciałabym sama decydować, czy chcę ją zobaczyć, czy z nią porozmawiać. Jej codzienne kontrolowanie naprawdę mnie męczy. Kiedy rodzice zdecydowali się kupić jej laptopa, uważałam, że to marnowanie pieniędzy. Bo przecież przeszło siedemdziesięcioletnia kobieta nie będzie w stanie nauczyć się jego obsługi. Nie przypuszczałam, że babcia okaże się tak zdeterminowana. Od razu zapisała się na kurs komputerowy, który organizowany był w domu kultury. Szybko opanowała obsługę poczty elektronicznej, założyła nawet konto na Facebooku. 

– Powinnaś być z niej naprawdę dumna – stwierdził Leszek. –  Mój ojciec nie wyśle nawet SMS-a. 

Naprawdę próbowałam, ale kiedy na tablicy zobaczyłam wiadomość babci, że mam pamiętać o ciepłych majtkach, niemal nie trafił mnie szlag. Facebook był dla mnie miejscem prezentacji, pomagał mi w znalezieniu pracy, a babcia narobiła mi po prostu obciachu. Kto będzie chciał korzystać z usług kogoś, kto ma takie wpisy? Zdecydowałam się zadzwonić do babci. Próbowałam wytłumaczyć jej, że to, co zrobiła, było niestosowne. Powtarzałam, że takie rzeczy może napisać w prywatnej wiadomości, ale nie powinna publikować ich publicznie. 

– No przecież właśnie tak zrobiłam! – oburzyła się staruszka.

– To dlaczego wszyscy to widzą? – drążyłam temat.

– Oj, kochana, coś się widocznie poplątało – stwierdziła babcia i dodała: – To pewnie jakiś wirus, Malwinko. Masz ty w ogóle dobry antywirus na tym swoim komputerze?

Taki program to po prostu blokada użytkownika, ale nie miałam serca zrobić tego babci. Zresztą, rodzina by mnie chyba wydziedziczyła. Chociaż im też się dostaje przez babcine przygody w sieci. Niedawno na przykład wygrzebała, że zadłużenie kuzynki trafiło na licytację. Oczywiście zadzwoniła do wszystkich powiedzieć im, jak jest nieodpowiedzialna, a dopiero na końcu skontaktowała się z nią! 

– Twoja babcia nie robi niczego niewłaściwego – Leszek bronił mojej babci, pewnie dlatego, że jeszcze jej nie poznał. – Interesuje się wami, chce się czuć potrzebna. 

Dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane

Swoją drogą zastanawiam się, jak dobrze żyło się ludziom sto lat temu. Bez Internetu. Co tam, nawet bez komórek. Na przesyłkę czekało się całe tygodnie. Po prostu raj. A teraz ciągle ktoś zawraca głowę. Z rodzicami jest ok. Pogodzili się z tym, że dorosłam i się wyprowadziłam. Siostra jest skupiona na sobie, dzwoni tylko wtedy, kiedy czegoś chce. Ale babcia zachowuje się jak jakiś Wielki Brat. 

Budzi się skoro świt. Najpierw modli się na różańcu, a potem włącza telewizor. Jak mówi, musi być na bieżąco. I jak już tak napatrzy się na te wszystkie nieszczęścia, zaczyna się zastanawiać, czy jej bliskim nic złego się nie przytrafiło. Jej wyobraźnia zaczyna pracować, więc od razu sięga po telefon i dzwoni. I lepiej odebrać, bo inaczej za chwilę zacznie dzwonić cała rodzina, którą babcia już poinformowała, że na pewno coś złego się stało. Bo przecież gdyby było inaczej, to bym odebrała.

Najlepiej pracuje mi się wtedy, kiedy jest już późno, a na dworze ciemno. Taki nocny tryb życia naprawdę mi odpowiada. Poza tym jest wtedy najciszej. Leszek zajmuje się swoimi sprawami, sąsiedzi też się wyciszają. Pracuje mi się fajnie, ale potem muszę odespać. Wstanie o 6 to dla mnie prawdziwa męczarnia. Chciałam z nią porozmawiać konkretnego dnia, ale oczywiście moje plany spełzły na niczym. Ciągle było coś, z czym babcia nie mogła czekać. A nasze rozmowy przypominały te żywcem wyjęte z bajki o Czerwonym Kapturku! 

– Malwinko, czemu mówisz tak cicho? Nie jesteś chyba chora, co? – pytała mnie na przykład.

„Bo oczywiście spałam!” – najchętniej wykrzyczałabym na całe gardło, ale wiem, że nie wypada. Dlatego zawsze kłamałam, mówiąc, że dopiero skończyłam ćwiczyć albo zadławiłam się śniadaniem. Babcia naprawdę nie bardzo zwraca na mnie uwagę – w końcu tyle się ostatnio działo! W naszej klatce schodowej, w całej miejscowości, gdzieś tam w Meksyku, a nawet w kosmosie! A jeśli akurat nic ciekawego się nie wydarzyło, to zawsze można pogadać o tym, co było kilka dni temu. 

Leszek też zawsze się budzi i nawet nie próbuje zasnąć – za nic nie odpuściłby sobie patrzenia, jak się męczę – zawsze zaczyna mnie łaskotać albo szeptem rzuca jakieś komentarze.  

– Słyszałam jakieś głosy, masz gościa? – na ogół pyta babcia. – Malwinko, czy mi się wydawało, czy ty z kimś rozmawiasz

– Aaa, to tylko kot! – odpowiadam. – A sio, psik!

– Kot? – babcia nie kryła zaskoczenia. – Przecież one roznoszą różne choroby! Nie wiem, czy ci mówiłam, ale...

Błagam, tylko nie kamera! 

– To nie jest mój kot, opiekuję się kotem znajomej – odpowiadam szybko, mając nadzieję, że jeszcze uda mi się zasnąć – Był tu tylko na noc, koleżanka go dziś odbierze. 

I tak wiem, co usłyszę kolejny raz. Czeka mnie historia o alergii jakiejś Jadźki, której nawet nie znam, albo opowieść o dziadku, którego kot dusił w nocy. Naprawdę znosiłam to dzielnie, chcąc uśpić czujność babci, ale po obiedzie i tak zadzwoniła do mnie matka. 

– Skarbie, babcia dzwoniła do nas zdenerwowana. Czy ty mieszkasz z jakimś facetem? 

Chciałam kolejny raz opowiedzieć historię o zmyślonym kocie, ale uznałam, że to jednak przesada. 

– Mamo, jestem dorosła – uświadomiłam mojej rodzicielce. – Pracuję, utrzymuję się sama. Chyba nie muszę ci dokładnie opowiadać, z kim spędzam noce

– Masz rację, przepraszam – powiedziała. – Tylko błagam, następnym razem uważaj i nie denerwuj babci bez powodu. 

Nie miałam pretensji do mamy. Wiedziałam, że to broszka babci. Do tego chyba można przyzwyczaić się do wielu rzeczy, nawet jak są naprawdę irytujące. Ale kilka dni temu babcia zafundowała mi kolejną niespodziankę – kupiła kamerkę internetową! 

– Mój sąsiad, synek M., ten rudy Marianek z bloku obok, wiesz, o kogo chodzi? Wpadnie do mnie, żeby zainstalować my Skype! – opowiadała z przejęciem. – Malwinko, czy to nie jest  cudowne? Będziemy mogły widzieć się, kiedy będziemy rozmawiać. 

– To faktycznie byłoby ekstra, babciu – ledwie z siebie wydusiłam. – Tyle że ja… no wiesz, mój komputer jest popsuty! – powiedziałam.

Jeszcze brakowało, żeby babcia chciała mnie oglądać od świtu na kamerce! 

– A ja tak się cieszyłam, że wreszcie będę mogła cię zobaczyć. Wiesz, jak bardzo się za tobą stęskniłam? – powiedziała babcia z wyraźnym smutkiem w głosie.

– Przecież wysyłam ci zdjęcia – próbowałam ją jakoś pocieszyć. – Zresztą, co jakiś czas do ciebie wpadam.

To mam przechlapane. Kiedy wróciłam do domu, czekała na mnie paczka. Zastanawiam się, co to może być. W środku znalazłam nowy komputer i kamerkę z dołączoną karteczką: 

Kochana Malwinko, sto lat z okazji Twojego święta! Niedługo się spotkamy. Buziaki, babcia.

No naprawdę, teraz to mam serio przechlapane. Nie wiem, jak wymigam się z kolejnych rozmów!

Malwina, 28 lat