Nie wiedziałem, że ma takie zdanie

W lokalnym barze sączyliśmy piwo i prowadziliśmy ożywioną dyskusję. Rozpoczynały się dni wolne od pracy, więc nigdzie nam się nie spieszyło. Przypominaliśmy sobie uroczystość weselną naszych kumpli. Zakochani od przedszkolnych lat, chodzili ze sobą przez wszystkie etapy edukacji. Dopiero co stanęli na ślubnym kobiercu…

Niejeden by o takim szczęściu marzył – powiedziała rozmarzonym głosem Zuzia. – Związek trwały aż do ostatniego tchu!

W tym momencie mój chłopak wypalił swoje przemyślenia:

– Miłość to nic innego jak reakcje chemiczne w organizmie! Nie ma co sobie wmawiać czegoś innego. I tak wszystko prędzej czy później dobiegnie końca. A tak w ogóle – dodał, przymrużając powieki – spędzenie całego życia tylko z jedną partnerką to jak kazirodztwo!

„Co on wygaduje? Jesteśmy parą od trzech lat, czyżby już miał mnie dość?! Czy on sugeruje, że nie powinnam wiązać z nim przyszłości?” – rozważałam, z trudem powstrzymując napływające do oczu łzy. Najchętniej poderwałabym się z miejsca i dała nogę, ale to nie byłoby zbyt mądre posunięcie, więc zamówiłam kolejnego browarka. Niech ta ruda jędza, która przykleiła się do naszej ekipy, nie zobaczy, że mam ochotę wyć z rozpaczy!

– Musiałaś ją ze sobą ciągnąć? – zwróciłam się do Zuzy szeptem, a ona odparła równie cicho, że wcale nie zapraszała tej larwy.

– To jakim cudem się tu znalazła? – poczułam, jak narasta we mnie złość. – Sama się wprosiła?

– Chyba tak… Kojarzę ją z ogólniaka, ale nigdy nie byłyśmy koleżankami – wyjaśniała Zuza. – Wypatrzyła nas któregoś razu i przyczepiona jak rzep do psiego ogona. Zawsze taka była!

Była po prostu bezczelna

Ta wiewiórka nie ukrywa swoich wdzięków i nawet przez to nie nosi biustonosza. Falujący biust przyciąga spojrzenia mężczyzn niczym magnes, gdy tylko się poruszy. Nie powiem, sprytna jest. Zauważyłam, że dziś upatrzyła sobie kolejną ofiarę. Kostek, mój niby-partner, robił się blady jak ściana, to znów czerwony niczym piwonia, kiedy na nią zerkał.

W końcu zeszliśmy na temat zbliżającego się wielkiego balu, do którego zostały niecałe dwa tygodnie, choć czas i tak zleci jak z bicza strzelił...

– Mam genialny pomysł! – Ruda ponownie zatrzepotała cyckami. – A może by tak zorganizować bal nudystów? Dopiero byłaby jazda bez trzymanki! Kostek tylko się oblizał, więc pewnie już widział ją nagą.

Jeżeli zaraz nie wpadnę na jakiś genialny pomysł, to Ruda zabierze mi faceta... Nie poddam się bez walki, nie pozwolę jej odebrać mi chłopaka! W pojedynku na biusty nie miałabym z nią żadnych szans. Mam tylko zgrabne B, więc tutaj jestem na przegranej pozycji. Muszę coś wykombinować, żeby pokazać Kostkowi, że u mnie znajdzie wszystko, o czym marzy. I jeszcze trochę więcej!

Co może zrobić laska, gdy jej koleś fantazjuje o gierkach z gołymi lafiryndami? Miałam niewiele czasu na wymyślenie strategii. Jedyną deską ratunku była cioteczka Misia. Przetrwała aż z czterema facetami. Trzech z nich nie żyje, z jednym się rozstała, bo grubo po pięćdziesiątce dopadła ją wielka miłość.

– Niby to moja rodzona siostra, a kompletnie jej nie rozumiem – żaliła się moja mama. – Mamy te same geny, ale ona zupełnie jakby z innej gliny ulepiona…

Dla cioci Misi najważniejsze w życiu były uczucia i związki międzyludzkie. Nic innego się dla niej nie liczyło.

Skupcie się lepiej na temacie miłości – mówiła z westchnieniem za każdym razem, gdy podczas rodzinnych obiadów rozmowy schodziły na politykę. – Możesz w życiu dojść na sam szczyt, ale jeśli twoje serce pozostanie chłodne, szczęścia nie zaznasz!

W niej ostatnia nadzieja

Dzień później stanęłam pod drzwiami jej domu. W środku panowała taka sama ciepła, barwna, przytulna i aromatyczna atmosfera, zupełnie jaką emanowała ona sama. Aż nie chciało się stamtąd wyjść.

– Daj spokój z tą krytyką – przerwała mój potok narzekań na rudowłosą konkurentkę ciocia. – Ona po prostu o niego zabiega tak, jak umie. I ma do tego pełne prawo!

– Że niby jakie znowu prawo? – zbulwersowałam się nie na żarty. – Przecież to mój facet!

– Kochana, jesteś w błędzie. Nikt nie jest niczyją własnością. Kostek, tak jak każdy, zasługuje na to, żeby być szczęśliwym. Skoro nie układa mu się z tobą, to niech poszuka sobie innej dziewczyny!

– Jestem w nim zakochana po uszy!

– A czy on odwzajemnia twoje uczucia?

– Wydaje mi się, że tak. Ale ta rudowłosa zawraca mu w głowie. Mężczyźni mają często słabe charaktery.

– Płeć piękna również. Zdrady, rozstania, powroty... Każdy szuka swojej drugiej połówki. Taka kolej rzeczy!

– Ciociu, pomożesz mi jakoś?

– Opowiem ci, co ja bym zrobiła w takiej sytuacji. Ale decyzję musisz podjąć sama.

Wpadłam na ten pomysł niechcący. Był banalny do bólu, przez co sądziłam, że nic z tego nie wyjdzie. Jednak przy braku alternatyw, nie pozostało mi nic innego, jak podjąć wyzwanie. Szczęście mi dopisało. W niecałe 48 godzin udało mi się wyszperać tkaninę, której szukałam. Delikatna, zwiewna, w cielistym kolorze… Właśnie ta ostatnia cecha była kluczowa!

– Kolejne zarwane noce przy maszynie do szycia, tak to widzę! – narzekała krawcowa. – Poza tym, moja droga, pod tą sukienkę nie da rady założyć bielizny, bo wszystko będzie widać jak na dłoni! Trzeba ją będzie wciągać bezpośrednio na skórę. Niczym dopasowaną rękawiczkę!

– No i super, taki jest zamysł! Każdy detal figury powinien się uwypuklać, a zarazem pozostać pod osłoną materiału! Z jednej strony rękaw sięgający nadgarstka, z drugiej jego całkowity brak… Przód zabudowany pod samą brodę, tył z kolei wycięty aż po same pośladki.

– Ależ w tym odcieniu będziesz sprawiała wrażenie, jakbyś paradowała nago!

– O to właśnie chodzi, pani Wiesiu. Dokładnie taki efekt chcemy osiągnąć!

Kiedy tylko przymierzyłam tę kreację po raz pierwszy, od razu poczułam, że to jest to. Kolejnym krokiem było dobranie odpowiedniej fryzury i makijażu. Zależało mi, aby oba elementy były raczej minimalistyczne. Zdecydowałam się na rozpuszczone swobodnie włosy. Jeśli chodzi o makijaż, to główny akcent postawiłam na oczy. Chciałam, żeby przyciągały uwagę, były wyraziste i podkreślone długimi rzęsami (co wcale nie było takie proste, bo przyklejanie rzęs jedna po drugiej to naprawdę żmudna robota).

Opłaciło się! Siostra mamy dała mi radę, że liczy się przede wszystkim to, jak zareagujesz na początku.

– Postaraj się, żeby cię pierwszy raz zobaczył w tym kluczowym momencie, gdy będziesz stała wśród innych odstawionych lasek, w blasku fleszy, przy dźwiękach melodii, w tej wyjątkowej, niepowtarzalnej scenerii – pouczała mnie. – Powinnaś wpasować się w tłum, ale jednocześnie wyróżniać na tle reszty!

Prościej rzec, niż zrobić...

Włożenie kreacji samo w sobie stanowiło nie lada wyczyn. Przylegała niczym druga skóra. Całe szczęście, że wcześniej zrobiłam depilację całego ciała! Umówiłam się z Kostkiem, by przyjechał w ostatnim momencie. Oczekiwałam na niego otulona od stóp do głów szalem i długim płaszczem, zupełnie niewidoczna pod wierzchnim odzieniem.

– Jejku, ale się spięłaś! – rzucił. – W co jesteś ubrana?

– Dowiesz się na miejscu. Chodź, jesteśmy już po czasie!

Rudzielec czekał na nas przy wejściu do szatni. Jeden szybki rzut oka i wiedziałam, że mam przewagę. Prezentowała się zwyczajnie, a te jej wielgachne, obwisłe balony pod błyszczącym topem nie wyglądały zbyt kusząco. Jeden punkt dla mnie! Ostatnimi czasy, gdy zapadał zmrok, marzyłam o tym momencie. Układałam w głowie nawet najdrobniejsze detale: wejście do sali skąpanej w świetle, przystanek, by ocenić, jakie zrobiłam wrażenie. Najbardziej ciekawiła mnie reakcja dziewczyn… Od razu widać po niej, czy osiągnęłam sukces, czy trafiłam w sedno.

No i jak poszło? Każda jedna przeszyła mnie wzrokiem! Te chłodne spojrzenia, którymi mnie obrzuciły spod wytuszowanych i doklejonych rzęs, mówiły wszystko: wyglądam obłędnie! W wielkim zwierciadle spojrzałam na siebie ponownie. Zobaczyłam szczupłą, długowłosą młodziutką kobietę na niebotycznie wysokich obcasach, które podkreślały jej smukłe kształty. Sprawiała wrażenie, jakby ledwo opuściła kabinę prysznicową. Miss mokrego podkoszulka...

Materiał, cienki niczym mgiełka, przylegał do mnie idealnie i połyskiwał w świetle kolorowych lamp niczym tafla jeziora. Nie ulegało wątpliwości, że pod kreacją jestem zupełnie goła, ale ta nagość nie raziła bezwstydnością ani oczywistością. Poza fragmentem jednego ramienia z przodu, wszystko pozostawało ukryte. Jakby tak doszło do sytuacji, że zostalibyśmy w tym pomieszczeniu tylko we dwoje...

– Ale z ciebie piękność! – nagle dotarły do mnie słowa Kostka. – O rany, ale mam fajną dziewczynę!

Już po pierwszym kieliszku szampana poczułam niesamowity przypływ energii. Nigdy wcześniej nie bawiłam się tak rewelacyjnie na żadnej imprezie! Szybowałam po lśniącym parkiecie, mając świadomość, że robię wrażenie na innych. Wszystko układało się dokładnie po mojej myśli, tak jak to sobie wyobrażałam.

– Nie da się do ciebie docisnąć – utyskiwał Kostek. – Od tej piosenki każdy następny taniec należy do mnie! Nikomu innemu cię nie odstąpię.

Jednak nie posłuchałam jego prośby. Dopiero na moment przed dwunastą zwolniłam tempo i usiadłam na chwilkę.

Jesteś miłością mojego życia – szepnął Kostek, całując mnie tak, jakbyśmy byli jedynymi osobami w tej ogromnej sali pełnej kolorowego konfetti, balonów i zimnych ogni. – Jak ci się podoba pomysł, żebyśmy od teraz przetańczyli wspólnie wszystkie kolejne dni?

– Czy to propozycja małżeństwa?

– Owszem! Najszybciej jak tylko się uda zorganizujemy kolację zaręczynową, dam ci pierścionek, a twojej mamie wręczę bukiet kwiatów. Zostaniesz moją żoną, Beatko?

– A co jeśli jakaś kumpela zawróci ci w głowie gadaniem o nagim tyłku? – przymrużyłam podejrzliwie oko.

– Nic z tych rzeczy, bo już wiem, że najfajniejsze są tyłki nieco bardziej zasłonięte… Zupełnie jak twój! Odrobina niedomówień potrafi być naprawdę seksowna!

Już za parę tygodni, gdzieś w okolicach połowy stycznia, nasza rodzina powiększy się o nowego członka, naszą córeczkę! Zdecydowaliśmy, że nazwiemy ją Michalina, ale pewnie częściej będziemy używać zdrobnienia Misia. To imię wybraliśmy nieprzypadkowo po mojej cioci, która przekazała mi kiedyś ważną życiową lekcję. Nauczyła mnie, że kobieta w ubraniu potrafi być dużo bardziej fascynująca i pociągająca niż taka bez ciuchów!

Beata, 29 lat