Reklama

Mam 30 lat i od pięciu jestem żoną Adama. Nasze małżeństwo nie jest łatwe. Przeszliśmy razem przez wiele trudności, ale zawsze staraliśmy się trzymać razem, wierząc, że miłość i wzajemne wsparcie pomogą nam przetrwać najgorsze chwile. Adam to pracoholik, jego praca zawsze była dla niego najważniejsza. Często bywało tak, że wracał do domu późno w nocy, a ja czekałam na niego z kolacją, która dawno już wystygła. Brakowało nam wspólnego czasu, bliskości, a ja czułam się coraz bardziej samotna.

Reklama

Kilka miesięcy temu nasze małżeństwo przechodziło przez szczególnie trudny okres. Mieliśmy ciągłe kłótnie, Adam był coraz bardziej nieobecny, a ja coraz bardziej sfrustrowana. Wtedy pojawił się Paweł, brat Adama. Miałam z nim zawsze dobre relacje, był dla mnie jak brat. Często przychodził do nas, żeby porozmawiać, wypić kawę. Kiedyś, podczas jednej z takich wizyt, nasze rozmowy stały się bardziej intymne. Wydawało się, że Paweł jest jedyną osobą, która mnie rozumie. Ta chwila słabości przerodziła się w coś więcej. To była tylko jedna noc, jeden błąd, który teraz może zniszczyć wszystko.

Odkryłam, że jestem w ciąży. Na początku myślałam, że to cud, że może to uratuje nasze małżeństwo. Ale im dłużej o tym myślałam, tym bardziej byłam przerażona. Co jeśli dziecko nie jest Adama? Ta myśl nie dawała mi spokoju, a każdy dzień stawał się coraz cięższy do zniesienia.

Czułam się winna i całkiem zdezorientowana. Nie wiedziałam, co zrobić, jak powiedzieć Adamowi, a tym bardziej, jak skonfrontować się z Pawłem. Miałam to w głowie, że muszę to zrobić, ale bałam się konsekwencji. Bałam się, że stracę wszystko, na czym mi zależy, że nasza rodzina się rozpadnie. Nie mogłam jednak żyć w ciągłym strachu i niepewności. Musiałam podjąć jakieś decyzje, zanim prawda wyjdzie na jaw w najgorszy możliwy sposób.

Nie zareagował zbyt dobrze

– Kochanie, masz dla mnie chwilę? – zapytałam cicho, czując narastający lęk.

Adam podniósł wzrok znad laptopa, w którym tonął od kilku godzin.

– O co chodzi? – zapytał, nieco zirytowany.

Chciałam ci powiedzieć, że… Jestem w ciąży – wyrzuciłam z siebie, oczekując radości na jego twarzy.

Jego reakcja była jednak zupełnie inna. Zamarł, a potem zmarszczył brwi.

– Jak to? – zapytał chłodno. – To niemożliwe.

Poczułam, jak zimno rozlewa się po moim ciele.

– Adam, dlaczego się nie cieszysz? – spytałam, czując, że łzy napływają mi do oczu.

– Po prostu ja... – zaczął, a ja widziałam, jak zaciska szczęki. – Jakieś to… niespodziewane.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Jego chłód bolał bardziej, niż się spodziewałam. Zamilkł, a ja wyszłam i zostawiłam go sam na sam z myślami.

Potem, kiedy leżałam w łóżku, wspomnienia nocy z Pawłem wróciły do mnie jak bumerang. Nasza kłótnia z Adamem, jego nieobecność, a potem pocieszenie, które znalazłam w ramionach Pawła. Teraz wszystko to wydawało się nierealne i przerażające.

– Co ja narobiłam? – szeptałam do siebie, czując się coraz bardziej zagubiona.

Musiałam powiedzieć temu drugiemu

Kiedy Adam rano wyszedł do biura, zadzwoniłam po Pawła. Wszedł do naszego mieszkania, a moje serce biło jak oszalałe. Oparł się o framugę drzwi, próbując złapać oddech po szybkim przyjeździe.

– Monika, co się stało? – zapytał z niepokojem.

– Paweł, muszę ci powiedzieć coś ważnego – zaczęłam, czując, jak moje ręce drżą. – Jestem w ciąży.

Jego twarz momentalnie pobladła, a oczy rozszerzyły się ze strachu.

– Co? – wydusił z siebie. – Myślisz, że to... moje?

– Tak – odpowiedziałam, starając się nie rozpłakać. – Jest taka możliwość.

Paweł opadł na kanapę, ukrywając twarz w dłoniach. Czułam, jak rośnie we mnie panika.

Co my narobiliśmy? – jęknął, a jego głos załamał się z rozpaczy. – Monika, co teraz?

Usiadłam obok niego, próbując znaleźć słowa otuchy, choć sama byłam na skraju załamania.

– Nie wiem, Paweł – powiedziałam cicho. – Ale musimy coś wymyślić, zanim Adam się dowie. On już coś podejrzewa.

Paweł spojrzał na mnie z bólem i poczuciem winy.

– Przepraszam, Monika – wyszeptał. – Nigdy nie chciałem, żeby tak się stało. Zawsze cię podziwiałem, ale nigdy nie chciałem zranić Adama.

– To ja też zawiniłam – powiedziałam, walcząc ze łzami. – Byliśmy w kryzysie, a ja szukałam pocieszenia. Nie wiem, jak to się stało, że... doszło do tego.

Paweł nagle wstał, zaczął nerwowo chodzić po pokoju.

– Musimy znaleźć rozwiązanie – mówił gorączkowo. – Może... może wyjedziemy? Zacznijmy gdzieś od nowa.

– Paweł, to szaleństwo – odpowiedziałam. – Nie możemy tak po prostu uciec. Co z Adamem? Co z rodziną?

– Monika, nie wiem, co robić! – wykrzyknął, chwytając się za głowę. – To zniszczy nas i całą rodzinę!

Zamknęłam oczy, próbując uspokoić chaos w mojej głowie. Wiedziałam, że musimy stawić czoła konsekwencjom naszych czynów, ale nie wiedziałam, jak to zrobić.

– Cokolwiek się stanie, musimy być silni – powiedziałam w końcu. – Dla dobra tego dziecka. Musimy znaleźć sposób, żeby jakoś to wszystko poukładać.

Spojrzał na mnie z determinacją, a ja poczułam, że mimo wszystko możemy przetrwać. Ale wiedziałam, że to dopiero początek najtrudniejszej walki naszego życia.

Mąż miał swoje podejrzenia

Tego wieczoru wróciłam do domu późno. Usłyszałam, jak Adam z kimś rozmawia. Przybliżyłam się, nasłuchując.

– Mamo, coś jest nie tak – mówił Adam. – Monika jest w ciąży, ale czuję, że coś ukrywa. Mam przeczucie, że to może nie być moje dziecko.

Serce mi zamarło. Adam wiedział. A jeśli nie wiedział na pewno, to przynajmniej podejrzewał. Musiałam dowiedzieć się więcej.

– Adam, co ty mówisz? – głos teściowej drżał od złości. – Jak to możliwe?

Paweł bywał tutaj często, kiedy mieliśmy problemy. Boję się, że coś mogło się między nimi wydarzyć.

Czułam, jak ogarnia mnie panika. Adam i jego matka rozmawiali dalej, a ja starałam się opanować strach. Nagle, nie mogąc dłużej tego znieść, weszłam do pokoju.

– Co ty tutaj robisz? – Adam spojrzał na mnie, zaskoczony i wściekły.

Słyszałam waszą rozmowę – odpowiedziałam drżącym głosem. – Adam, wszystko ci wytłumaczę.

Jego twarz stała się twarda jak kamień. Teściowa patrzyła na mnie z gniewem.

– Monika, co się między wami działo? Powiedz mi prawdę! – krzyknął Adam, a jego głos był pełen złości.

Łzy napłynęły mi do oczu. Nie mogłam dłużej kłamać.

– Adam, to nie jest takie proste... – zaczęłam, ale on przerwał mi z furią.

– Proste? Monika, jesteś w ciąży i nie wiem, czy to moje dziecko! Jak możesz mówić, że to nie jest proste?!

Teściowa wstała, zbliżając się do mnie z wściekłością.

– Monika, powiedz nam prawdę! – zażądała, jej oczy płonęły gniewem. – Mamy do niej prawo!

Czułam się osaczona, ale wiedziałam, że muszę wyznać wszystko.

Spędziłam z Pawłem jedną noc – wyznałam, łamiącym się głosem. – To był błąd, którego teraz żałuję.

Adam rzucił się wściekle na krzesło, uderzając pięścią w stół.

– Wiedziałem! – krzyknął. – Wiedziałem, że coś jest nie tak! Jak mogłaś mi to zrobić?!

Teściowa spojrzała na mnie z mieszaniną nienawiści i bólu.

Jak śmiałaś zdradzić mojego syna?! – wrzasnęła. – Jak mogłaś zniszczyć naszą rodzinę?!

Adam wstał, podchodząc do mnie z zaciśniętymi pięściami.

– Wynoś się stąd, Monika – powiedział zimnym, drżącym z gniewu głosem. – Nie chcę cię tu widzieć.

– Adam, proszę, musimy to jakoś naprawić – błagałam.

– Naprawić?! – krzyknął. – Ty myślisz, że to można naprawić? Zdradziłaś mnie z moim bratem! Nigdy ci tego nie wybaczę.

Teściowa złapała mnie za ramię, wyprowadzając z pokoju.

– Wynoś się – powtórzyła. – I nie wracaj, jeśli masz choć odrobinę przyzwoitości.

Nie miałam się gdzie podziać

Siedziałam na ławce w parku, próbując zrozumieć, jak mogłam doprowadzić swoje życie do takiego chaosu. Przypomniałam sobie, jak to wszystko się zaczęło. Kryzys w naszym małżeństwie z Adamem trwał już od miesięcy. Kłótnie, nieporozumienia, a przede wszystkim jego nieobecność. Czułam się samotna i zraniona, a wtedy pojawił się Paweł.

Pamiętam, jak pewnego wieczoru Adam wyszedł z domu po kolejnej kłótni. Byłam załamana, siedziałam w kuchni, płacząc, gdy nagle zadzwonił Paweł. Zaoferował, że wpadnie i porozmawia. Wydawało się, że jest jedyną osobą, która mnie rozumie.

Kiedy Paweł przyszedł, przyniósł ze sobą butelkę wina. Rozmawialiśmy długo i wnikliwie, a on słuchał mnie z uwagą, jakiej od dawna brakowało mi u Adama. Z każdą chwilą czułam się coraz bardziej zrozumiana i doceniona. Wtedy popełniłam największy błąd swojego życia. Pocałunek, który zaczął się jako niewinne pocieszenie, szybko przerodził się w coś więcej. Tej nocy zaszliśmy za daleko.

Gdy wróciłam do rzeczywistości, poczułam, jak łzy znowu napływają mi do oczu. Wiedziałam, że muszę porozmawiać z Pawłem, aby dowiedzieć się, co teraz zrobimy. Zebrałam się w sobie i poszłam do jego mieszkania. Paweł otworzył drzwi, jego twarz pełna była niepokoju.

– Monika, co się dzieje? – zapytał.

Adam wie – powiedziałam, walcząc ze łzami. – Jest wściekły, wyrzucił mnie z domu.

Paweł złapał mnie za rękę i wprowadził do środka.

– Musimy coś zrobić – powiedział z determinacją. – Nie możemy pozwolić, żeby to zniszczyło nas wszystkich.

– Paweł, wszystko jest już zniszczone – odpowiedziałam, siadając na kanapie. – Nie wiem, jak mamy to naprawić.

Paweł usiadł obok mnie, chwytając mnie za ręce.

Monika, zawsze będę przy tobie – powiedział cicho. – Musimy teraz myśleć o dziecku. To jest najważniejsze.

Spojrzałam mu w oczy, widząc w nich determinację i troskę.

– Paweł, co jeśli Adam nigdy nam nie wybaczy? – zapytałam.

– Musimy się z tym zmierzyć – odpowiedział. – Ale cokolwiek się stanie, musimy być silni. Dla dobra naszego dziecka.

Czułam, jak moje serce rozdziera się na pół, ale wiedziałam, że Paweł ma rację. Musieliśmy teraz myśleć o przyszłości, niezależnie od tego, jak trudna miała być.

Próbowałam wszystko naprawić

Następnego dnia rano spotkałam Pawła w jego kuchni. Ja spałam w pokoju gościnnym, a on u siebie. Paweł westchnął, przetarł dłonią twarz, jakby próbował zetrzeć z niej troski.

– Myślę, że powinniśmy być razem dla dobra dziecka – powiedział, patrząc mi prosto w oczy. – Ale to nie jest tylko moja decyzja. Musimy to przemyśleć razem.

Poczułam, jak serce bije mi szybciej. Paweł był gotów na poświęcenie, ale czy ja byłam gotowa na taką przyszłość?

– Paweł, ja... nie wiem, czy to jest właściwe – zaczęłam, ale on przerwał mi, chwytając moje dłonie.

– Monika, zawsze cię podziwiałem, a może i… kochałem – powiedział szczerze. – Chcę, żebyśmy spróbowali. Może nie będzie łatwo, ale jesteśmy to winni naszemu dziecku.

Łzy napłynęły mi do oczu. Paweł był gotów na walkę, a ja wciąż czułam się zagubiona i winna.

– Paweł, co z Adamem? – zapytałam, a w moim głosie słychać było strach. – On nam nigdy nie wybaczy. Zrujnowaliśmy jego życie.

Paweł zamilkł na chwilę, a potem spojrzał na mnie z determinacją.

Musimy porozmawiać z Adamem – powiedział stanowczo. – Musimy być szczerzy, niezależnie od konsekwencji. On zasługuje na prawdę.

Bałam się tej konfrontacji, ale wiedziałam, że Paweł ma rację. To była jedyna droga, abyśmy mogli iść naprzód.

– Dobrze – zgodziłam się, choć serce mi pękało. – Porozmawiajmy z nim razem.

Kilka godzin później staliśmy przed drzwiami naszego mieszkania. Paweł zapukał, a ja poczułam, jak moje nogi się trzęsą. Adam otworzył drzwi, jego twarz pełna była złości i bólu.

– Co wy tu robicie? – zapytał zimno.

– Adam, musimy porozmawiać – zaczął Paweł, próbując zachować spokój. – Monika i ja... musimy wszystko wyjaśnić.

Adam spojrzał na nas z wściekłością.

– Wyjaśnić? Po tym, co zrobiliście? – krzyknął. – Nie ma nic do wyjaśnienia!

Paweł próbował podejść bliżej, ale Adam go odepchnął.

Adam, błagam, wysłuchaj nas – powiedziałam, a łzy płynęły mi po policzkach. – Jesteśmy w tej sytuacji razem. Proszę...

Adam spojrzał na mnie z gniewem, a potem na Pawła.

– Powiedz mi tylko jedno – zapytał przez zaciśnięte zęby. – Czy to dziecko jest twoje, Paweł?

Paweł wziął głęboki oddech.

Nie wiemy na pewno – odpowiedział cicho. – Ale musimy się tym zająć razem. Dla dobra dziecka.

Adam patrzył na nas przez chwilę, a potem jego złość zaczęła się łamać pod ciężarem smutku.

– Wynoście się – powiedział w końcu, odwracając się do nas plecami. – Wynoście się z mojego życia.

Jeden błąd tak słono mnie kosztował

Stałam przed Pawłem, czując ciężar decyzji.

– Paweł, nie możemy być razem – powiedziałam cicho. – Nie kocham cię tak, jak powinnam.

Jego twarz zbladła, a oczy zaszkliły się od łez.

– Monika, mamy dziecko – próbował mnie przekonać. – Musimy być razem dla jego dobra.

Pokręciłam głową, czując łzy napływające do oczu.

– Nie, Paweł – odpowiedziałam. – Będę wychowywać dziecko sama. To nie jest sprawiedliwe dla nikogo z nas, jeśli będziemy razem bez miłości.

Paweł patrzył na mnie bezradnie, a ja wiedziałam, że to koniec naszej wspólnej drogi.

Następnego dnia wróciłam do domu, aby porozmawiać z Adamem. Siedział na kanapie, a jego twarz była pełna smutku.

– Adam, jeśli chcesz rozwodu, zrozumiem – powiedziałam cicho. – Wychowam dziecko sama.

Spojrzał na mnie, a w jego oczach zobaczyłam ból i rozczarowanie.

– Monika, nie wiem, czy mogę ci wybaczyć – odpowiedział z trudem. – Ale potrzebuję czasu, żeby to przemyśleć.

Pokiwałam głową, czując, że nasza przyszłość jest niepewna.

– Zrozumiem każdą twoją decyzję – powiedziałam. – Zasługujesz na szczęście.

Wyszłam z mieszkania, gotowa na samotne macierzyństwo. Wiedziałam, że cokolwiek się stanie, muszę być silna dla mojego dziecka. Przyszłość była niepewna, ale byłam gotowa stawić czoła wszystkim wyzwaniom.

Reklama

Monika, 30 lat

Reklama
Reklama
Reklama