Reklama

Usiadłam na kanapie, wsparłam łokcie na kolanach i schowałam twarz w dłoniach. Byłam zmęczona. Nie, to za mało powiedziane – byłam wykończona. Praca, dom, obowiązki. Każdy czegoś ode mnie chciał. Od tygodni marzyłam o chwili tylko dla siebie. I miałam nadzieję, że Dzień Kobiet będzie moją szansą. Może kolacja? Może jeden wieczór tylko we dwoje? Szymon, mój mąż, nie zawsze miał talent do niespodzianek, ale liczyłam, że tym razem się postara. I postarał się. Tylko że… w jego planach pojawiła się jego mama.

Reklama

Szymon wrócił do domu z szerokim uśmiechem i paczką moich ulubionych pralinek.

– Kochanie, mam dla ciebie niespodziankę! – oznajmił dumnie, jakby właśnie zdobył Mount Everest.

Oderwałam się od laptopa.

– Ooo, brzmi obiecująco.

– Zabieram cię na weekendowy wyjazd do pensjonatu nad jeziorem!

Serce podskoczyło mi z radości.

– Serio? Naprawdę?

– Tak! W piątek jedziemy!

Zamrugałam. Czy to się dzieje naprawdę? Czy mój mąż właśnie zorganizował coś wyjątkowego? On, ten sam człowiek, który uważał, że kwiaty na Dzień Kobiet są „oklepane”?

– Szymon, to cudowne! – zerwałam się i zarzuciłam mu ręce na szyję.

– Wiedziałem, że ci się spodoba. Mama też była zachwycona, kiedy jej powiedziałem.

Zamarłam.

Mama?

– No tak, przecież to Dzień Kobiet! Chciałem, żeby dwie najważniejsze kobiety w moim życiu miały wyjątkowy czas!

Patrzyłam na niego w osłupieniu.

– Chyba żartujesz…

Ale nie żartował.

Mąż nie wiedział, o co mi chodzi

Stałam w kuchni, zaciskając pięści.

– Powiedz mi szczerze – w którym momencie pomyślałeś, że Dzień Kobiet to świetna okazja, żeby spędzić go z twoją mamą?

Szymon zmarszczył brwi.

– Przecież ją lubisz.

– To nie o to chodzi! – uniosłam ręce. – Myślałam, że będzie to czas tylko dla nas.

– Ale spędzimy razem czas! – Szymon wzruszył ramionami. – Po prostu będzie też mama.

Zacisnęłam zęby.

– Może w przyszłym roku zaprosisz jeszcze twoją siostrę? A w kolejnym całą rodzinę? Może po prostu zróbmy z tego wyjazd dla wszystkich kobiet z twojego drzewa genealogicznego?!

Szymon spojrzał na mnie jak na wariatkę.

– Wika, nie przesadzaj. Mama się ucieszyła…

– A ja?! – krzyknęłam.

Cisza. Szymon nie rozumiał, o co mi chodzi. A to bolało najbardziej.

Nie miałam na to siły

Telefon zadzwonił wieczorem. Teściowa. Westchnęłam i odebrałam.

– Wiktoria, kochanie! Jak się cieszę na ten wyjazd!

Przymknęłam oczy.

– Tak… Ja też…

– Już zrobiłam listę rzeczy do zwiedzenia! Jest muzeum garncarstwa, warsztaty robienia koronek i targ lokalnych serów!

Zacisnęłam usta.

– Brzmi… interesująco.

– I będziemy miały czas na rozmowę! Wreszcie się lepiej poznamy!

Ja już cię znam, droga teściowo. Aż za dobrze. Pod koniec rozmowy moja energia była na wyczerpaniu. To miał być mój Dzień Kobiet? Pensjonat był uroczy. Drewniane domki, widok na jezioro, cisza i spokój. Ale spokoju nie było. Już pierwszego dnia Teresa przejęła stery.

– Wiktoria, nie smaruj się tym kremem. Masz zmęczoną cerę, powinnaś używać rumianku.

– Wika, może mama weźmie pokój z widokiem na jezioro? – zaproponował Szymon. – To tylko dwa dni, a ona uwielbia wodę!

– Ach, młodzi! – Teresa pokręciła głową. – Za moich czasów nie było takiego wybrzydzania. Za moich czasów synowie też mieli odrobinę wyczucia…

Wieczorem, zamiast romantycznej kolacji, spędziłam trzy godziny słuchając historii o tym, jak sąsiadka Teresy rozwiodła się, bo jej mąż kupił motocykl.

Czy to się dzieje naprawdę?

Nikt mnie nie rozumiał

Podczas kolacji nie wytrzymałam.

– Szymon, powiedz mi szczerze – ty naprawdę myślałeś, że to dla mnie będzie prezent?

– No… mama się cieszy…

– O mamę tu chodzi czy o mnie?!

Teściowa spojrzała na mnie zdziwiona.

– Ależ dziecko, po co te nerwy?

– Bo mój własny mąż nawet na Dzień Kobiet nie widzi, że ja po prostu chciałam mieć coś tylko dla siebie.

Szymon wyglądał na zaskoczonego. Naprawdę tego nie rozumiał? Droga powrotna była cicha. Teściowa wysiadła pierwsza, cmoknęła mnie w policzek i rzuciła:

– Wika, to był cudowny wyjazd! Musimy to powtórzyć!

Zrobiłam minę, jakbym właśnie zjadła cytrynę. Szymon zerknął na mnie niepewnie.

– No dobra… Może trochę źle to rozegrałem

Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się słodko.

– W przyszłym roku sama zaplanuję swój Dzień Kobiet.

I już wiedziałam – następnym razem wyjeżdżam sama.

Reklama

Wiktoria, 29 lat

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...