Reklama

Moi rodzice, poświęcili wszystko, żeby spełnić moje marzenia. Od zawsze miałam zacięcie artystyczne, a oni, choć byli prostymi rolnikami, wspierali mnie w każdej decyzji. Kiedy poprosiłam ich o pieniądze na wyjazd za granicę, nie wahali się. Sprzedali rodzinne gospodarstwo, spłacili moje długi i oddali mi oszczędności całego życia. Miałam obiecać, że kiedy wrócę, ich życie się zmieni – na lepsze, bo będę żyła swoimi marzeniami. Ale rzeczywistość potoczyła się inaczej.

Reklama

Sprzedali to, co najcenniejsze

Decyzja o sprzedaży gospodarstwa była dla rodziców trudna. Dla nich to była spuścizna po dziadkach, coś, co zbudowali własnymi rękami. Jednak ja obiecałam im, że mój wyjazd zmieni wszystko. Stałam przed nimi, pełna nadziei i determinacji, przekonując, że to najlepsze, co mogliby zrobić. Roman, mój ojciec, był niepewny, ale w końcu zaufali mi.

– To duży krok – powiedziała mama, wyraźnie zmartwiona, kiedy podpisywali papiery sprzedaży. – Myślisz, że dobrze robimy, sprzedając to wszystko?

Ojciec spojrzał na nią z czułością, starając się ją uspokoić.

Ona ma szansę, jakiej my nigdy nie mieliśmy – odpowiedział. – Musimy jej zaufać. Może kiedyś to wszystko do nas wróci.

Siedziałam obok, słuchając ich rozmowy. W moim sercu rodziło się poczucie winy, ale szybko je stłumiłam. Byłam pewna, że wszystko się uda.

– Oby – dodała mama. – Mam nadzieję, że jej się uda.

Wtedy jeszcze wierzyłam, że naprawdę spełnię swoje marzenia. Ale życie miało dla mnie inne plany.

Nagle stali się zbędni

Minęły miesiące. Po moim wyjeździe rodzice coraz rzadziej dostawali ode mnie wiadomości. Czasem wysyłałam im krótki SMS, czasem dzwoniłam z wymówkami o braku czasu. Tłumaczyłam im, że jestem zajęta nowymi projektami, spotkaniami, karierą, która zaczyna nabierać tempa. A oni, zawsze pełni nadziei, wierzyli mi. Ale ja kłamałam. W rzeczywistości zostałam w kraju. Zamiast wyjechać za granicę, wybrałam życie pełne luksusu, imprez i chwilowych przyjemności w stolicy. Każdy wydatek pokrywałam z pieniędzy, które otrzymałam od rodziców. Czułam się winna, ale jednocześnie nie potrafiłam przestać. Moje marzenia szybko zamieniły się w życie na pokaz, które nie miało nic wspólnego z moją obietnicą.

Rodzice zaczęli się martwić. Nie wiedzieli, co się dzieje. Pewnego dnia usłyszeli od ciotki, że ktoś widział mnie w luksusowym hotelu w stolicy. Wiedziałam, że długo nie uda mi się tego ukrywać.

– Słyszałam, że Magda wcale nie wyjechała za granicę – powiedziała ciotka mojej matce podczas rodzinnego spotkania. – Podobno widziano ją w Warszawie, żyje jak królowa.

– To niemożliwe – odpowiedziała mama, próbując bronić mojej decyzji. – Magda ciężko pracuje, by spełnić swoje marzenie. Nie osądzaj jej, nie znając całej prawdy.

Ciotka spojrzała na nią ze współczuciem.

– Jadzia, tylko uważaj. Może nie wszystko jest tak, jak się wydaje.

Nie mogłam dalej kłamać

Rodzice nie wytrzymali i postanowili zadzwonić do mnie. Wiedziałam, że nie mogę już dłużej unikać prawdy, więc odebrałam telefon. Z każdym ich pytaniem czułam, jak żołądek podchodzi mi do gardła. W końcu musiałam wyznać, co naprawdę się wydarzyło.

– Magda, co się dzieje? Czemu się nie odzywasz? – głos mamy był pełen niepokoju. – Słyszeliśmy, że... nigdy nie wyjechałaś za granicę.

– Mamo, to nie tak – powiedziałam, czując, jak drżą mi ręce. – Miałam plany, ale... nie wszystko poszło po mojej myśli. Zostałam w kraju.

Ojciec, do tej pory milczący, nie wytrzymał.

– A co z pieniędzmi? – zapytał twardo. – Sprzedaliśmy gospodarstwo, żebyś mogła spełnić swoje marzenie! Czy to wszystko poszło na twoją zabawę?

Zabrakło mi słów. Czułam, jak łzy napływały mi do oczu.

– Tak... – wyznałam cicho. – Przepraszam. Nie potrafiłam się powstrzymań.

Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza. Wiedziałam, że tym jednym zdaniem zniszczyłam ich świat.

Ich rozczarowanie nie miało granic

Od tamtej rozmowy minęło kilka tygodni. Rodzice przestali dzwonić, przestali pisać. Wiedziałam, że ich zaufanie zostało kompletnie zniszczone. Dla nich wszystko, co mieli, poświęcili, by dać mi lepsze życie. Teraz czuli, że zawiodłam ich w najgorszy możliwy sposób. Mama była zrozpaczona. Zawsze mnie broniła, wierzyła, że jestem w stanie osiągnąć wielkie rzeczy. Teraz nie mogła zrozumieć, jak mogłam ich tak oszukać.

– Jak mogła to zrobić? – pytała ojca, płacząc. – Oddaliśmy jej wszystko... nasze życie, nasze marzenia.

Ojciec był wściekły. Czuł się zdradzony przez własną córkę, na którą liczył, że zmieni ich przyszłość.

– Zawsze ją chroniliśmy, zawsze dawaliśmy jej więcej, niż mieliśmy – powiedział, jego głos pełen gniewu. – A ona nas zdradziła. Co teraz zrobimy? Nie mamy nic.

Mama pokręciła głową, próbując powstrzymać łzy.

– To nasza córka. Musimy znaleźć sposób, żeby to naprawić... ale nie wiem, jak.

Oboje byli złamani. Wiedziałam, że muszę wrócić, stawić czoła konsekwencjom i spróbować odzyskać ich zaufanie, choć bałam się, że może być za późno.

Wróciłam ze spuszczoną głową

Po kilku tygodniach ciszy w końcu postanowiłam wrócić do domu. Czułam, że to moja jedyna szansa, by spróbować naprawić sytuację. Kiedy weszłam do domu, zobaczyłam, jak rodzice siedzą przy stole – milczący, pełni rozczarowania.

– Przepraszam... – powiedziałam, próbując zapanować nad łzami. – Nie wiem, co sobie myślałam. Chciałam żyć tak, jak inni, ale to była ucieczka, nie życie.

Mama spojrzała na mnie, jej twarz pełna smutku.

– Myślałaś tylko o sobie – powiedziała cicho. – Zostawiliśmy wszystko, co mieliśmy, dla twojego marzenia.

Ojciec, wciąż pełen gniewu, wstał od stołu.

– Nie chodzi o pieniądze. Chodzi o zaufanie. Jak możemy ci teraz zaufać? – zapytał, jego głos pełen bólu.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć. Wiedziałam, że to nie będzie łatwe, ale musiałam spróbować. Przez kolejne godziny rozmawialiśmy, płakaliśmy. Powiedzieli, jak bardzo ich zawiodłam, a ja starałam się zrozumieć, co muszę zrobić, by naprawić nasze relacje. Rodzina była na krawędzi, ale podjęliśmy decyzję, by spróbować naprawić to, co zniszczyłam. Wiedziałam, że nie odzyskam ich zaufania od razu. Musiałam udowodnić, że się zmieniłam, że potrafię ponieść odpowiedzialność za swoje czyny. Mama, choć zraniona, postanowiła dać mi szansę, bo wciąż byłam jej córką. Ojciec był bardziej ostrożny, ale również wiedział, że odcięcie się od siebie nie naprawi naszej sytuacji.

Reklama

Magda, 22 lata

Reklama
Reklama
Reklama