„Wdałem się w romans z praktykantką i naprawdę się zakochałem. Tymczasem ona miała plan, by mnie wykorzystać”
„Jakoś wyszło, że ja, facet w starszym wieku, zacząłem być zafascynowany swoją dwudziestoparoletnią stażystką. Ukradkiem schowałem do szuflady biurka jej CV i gdy nikt nie patrzył, wpatrywałem się w jej zdjęcie, za każdym razem dochodząc do wniosku, że fotografia nie oddaje nawet ułamka jej czaru i gracji”.
- Listy do redakcji
Jestem mistrzem w królestwie cyfr, gdzie zarządzam swoimi przychodami i wydatkami. Niestety, jeśli chodzi o moje osobiste życie, zdarzyło mi się popełnić spore pomyłki w kalkulacjach. Od trzydziestu lat moje życie kręci się wokół pracy. Praca pochłania mnie bez reszty. Świetnie odnajduję się w roli głównego księgowego. Nigdy nie odczuwałem braku kobiety u swojego boku, co nie oznacza, że w ogóle unikałem damskiego towarzystwa. Kilka razy zdarzyło mi się pójść na randkę, jednak nigdy nie poczułem tej magicznej chemii...
Lubiłem wspierać młodych
Moja firma co roku organizuje program stażowy dla studentów i świeżo upieczonych absolwentów. Do mojego działu trafiła tego lata dwójka praktykantów. Nad Norbertem, nad wyraz lotnym i inteligentnym młodzieńcem, pieczę miała sprawować Eliza, moja współpracowniczka. Ja z kolei zostałem mentorem pewnej dziewczyny, Ilony. Początkowo bardzo mi się to nie podobało. Już wcześniej miałem przyjemność poznać Norberta i miałem nadzieję, że to on zostanie moim podopiecznym. Niestety Eliza nie wyraziła zgody na zamianę, więc musiałem zająć się tą dziewczyną. Nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Mocno umalowana w ciuchach, które nadawałyby się może na plażę, ale na pewno nie do pracy w renomowanej firmie.
Już na samym początku dałem jej do zrozumienia, że w naszej firmie obowiązuje coś takiego jak „dress code” i musi się do niego dostosować. Speszyła się nieco, wymamrotała jakieś przeprosiny, ale następnego dnia, jej ubiór był już zgodny z wymaganiami firmy. Szybko się uczyła. Łapała w lot wszystko, co jej tłumaczyłem, a do tego patrzyła na mnie z takim zachwytem w oczach... Nawet mi to schlebiało. Czas leciał, a moja praktykantka robiła coraz większe postępy. Chłonęła wiedzę jak gąbka, skrzętnie notowała każdą moją uwagę i wręcz promieniała radością, gdy ją chwaliłem. W miarę upływu czasu nasze kontakty powoli zaczęły nabierać nowego charakteru…
Wielokrotnie przyłapywałem Ilonę na tym, że przerywała przydzielone jej zadanie i wpatrywała się we mnie dłuższy czas. Ja sam co chwila łapałem się na myślach, że moja praktykantka jest wyjątkowo piękną kobietą. Jej przenikliwe spojrzenia, uroczy uśmiech, to, jak przekrzywiała głowę... Obserwowanie jej sprawiało mi ogromną przyjemność... I tak jakoś wyszło, że ja, facet w starszym wieku, zacząłem być zafascynowany swoją dwudziestoparoletnią stażystką. Ukradkiem schowałem do szuflady biurka jej CV i gdy nikt nie patrzył, wpatrywałem się w jej zdjęcie, za każdym razem dochodząc do wniosku, że fotografia nie oddaje nawet ułamka jej czaru i gracji.
Straciłem dla niej głowę
Dziewczyna coraz bardziej mi się podobała, aż w końcu pewnego dnia musiałem sam przed sobą przyznać, że jestem w niej zakochany po uszy. Gdy zrozumiałem, co się dzieje, ogarnął mnie strach. Zdecydowałem, że muszę zrobić wszystko, by nie dać po sobie poznać, że Ilona mi się podoba. Obawiałem się, że mogę ją przestraszyć, a wtedy pojawi się między nami niezręczność i chłód. A przecież tak świetnie nam się razem pracowało! Ale jednocześnie między nami było ponad dwadzieścia lat różnicy. Ale moje wątpliwości i obawy przeminęły, gdyż spostrzegłem, że Ilona też darzy mnie sympatią. Na początku sądziłem, iż to tylko moje urojenia, ale nawet ja, stary zatwardziały kawaler, nie mogłem zinterpretować inaczej jej spojrzeń, kokieteryjnych uśmiechów i częstych aluzji...
Ta piękna kobieta mogła mieć każdego (sam widziałem, jak faceci się za nią oglądali), a jednak ona zwróciła uwagę właśnie na mnie! Do pracy leciałem jak na skrzydłach i codziennie wymyślałem milion wymówek, by przetrzymać Ilonę w biurze tak długo, jak się dało. Wkrótce to dostrzegła i zaczęła już bez skrępowania pokazywać, że jest we mnie zakochana. Na początku trochę się bałem (chodziło o tę nieszczęsną przepaść wieku między nami), ale pewnego razu, Ilona przyniosła mi jakieś teczki, po które kazałem jej całkowicie bez sensu pójść, zawadziła o coś i o mało co nie wylądowała mi na kolanach. Zerwałem się na równe nogi, żeby ją złapać i wtedy dostrzegłem jej wpatrzone we mnie błękitne oczy. Jej ręka zsunęła się po moim ramieniu, powieki opadły, a usta uchyliły się, wydając z siebie pełne rozkoszy westchnienie...
Nigdy wcześniej nie doświadczyłem tak długiego i namiętnego pocałunku. Gdy wreszcie moje usta oderwały się od jej słodkich warg, objęła mnie za szyję i szepnęła czule do ucha:
– Skarbie!
I mimo że nic więcej pomiędzy nam się nie wydarzyło, miałem wrażenie, iż Ilona nie miałaby nic przeciwko temu, żebym posunął się dalej. Ja jednak nie czułem się na to gotowy, potrzebowałem więcej czasu. Poza tym byłem zdania, że seks powinien łączyć tylko małżonków. A Ilonka… No cóż!
Musiałem wreszcie coś postanowić
Ilona nie robiła już tajemnicy ze swoich uczuć. Sugerowała mi, że nie wyobraża sobie beze mnie dalszego życia. Kochałem ją, jednak zastanawiałem się poważnie, czy powinienem angażować się w relację z kobietą w jej wieku. Tryskała młodością i energią. Cały świat stał przed nią otworem! A co ze mną? Za dziesięć lat ona wciąż będzie młodą i pociągającą kobietą, podczas gdy ja powoli zacznę myśleć o przejściu na emeryturę... Właśnie z tego powodu nie chciałem niczego obiecywać Ilonie. Ona z kolei zdawała się rozumieć moje rozterki i niepewność co do tego, jak potoczą się nasze losy. Im bardziej się wahałem, tym mocniej garnęła się do mnie, starając się mnie oczarować swoim urokiem. Byłem o krok od tego, by ulec jej wdziękom i złamać swoje postanowienia, ale w ostatniej chwili się opamiętałem...
Gdy poinformowałem ją, że ten związek nie ma żadnych szans, zalała się łzami. Wciąż mówiła, że bardzo mnie kocha i to jest dla niej najważniejsze. Nie przyjmowała do wiadomości, że zostawiam ją, bo zależy mi na jej dobru.
– Potraktowałeś mnie jak panienkę do przelotnego romansu w pracy! – oskarżyła mnie, gdy dotarło do niej, że to definitywny koniec naszego związku.
Doszedłem do wniosku, że szybciej przejdzie jej ta miłość do mnie, gdy pomyśli, że jestem zwykłym dupkiem.
– Ale z ciebie świnia! Skorzystałeś z okazji, żeby przelecieć głupiutką praktykantkę! – rzuciła na odchodne.
Czułem ból, zadając jej cierpienie, ale sam byłem zrozpaczony i zawiedziony. Ucieczki i ukojenia, jak zwykle szukałem w pracy.
Przez jakiś czas się nie widzieliśmy
Któregoś dnia mój wóz odmówił mi posłuszeństwa. Nie zastanawiając się długo, wskoczyłem do autobusu, by na czas dotrzeć do pracy. Gdy pojazd zatrzymał się na jednym z przystanków, zobaczyłem Ilonę, wchodząca do środka wraz z przyjaciółką. Przemknęło mi przez myśl, że to być może jakiś znak od losu, iż akurat na nią trafiłem. Podążając za tym impulsem, przesiadłem się, żeby usiąść tuż za nimi. Ilona mnie jednak nie zauważyła, a ja nadstawiłem uszu, wsłuchując się w ich pogawędkę.
– Mówisz o tym przystojniaku, który był twoim przełożonym na stażu? Myślałam, że udało ci się go wyrwać!
Na te słowa aż mnie zmroziło. Dotarło do mnie, że rozmawiają właśnie o mnie.
– No racja – westchnęła Ilona. – Ale nic się z tego nie wyszło!
– Czemu? Co się stało?
– Myślałam, że mu odbije na starość, a on nagle zaczął smucić, że w sumie mógłby być moim ojcem, że zrujnuje mi przyszłość. Chciałam nawet z nim pójść do łóżka i zrobić sobie dzieciaka, ale to taki zasadniczy dziad i nic z tego nie wyszło – wyrzuciła z siebie Ilona z furią.
– Ale pech! – westchnęła jej koleżanka.
– E tam! Niech go szlag! Teraz mam nowego gościa. Jest wicedyrektorem i zarabia jeszcze lepiej! Wygląda na to, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Dotarło do mnie, że wcale nie jestem jakimś bohaterem, który się poświęcił dla dobra ukochanej, tylko naiwniakiem, który prawie dał się złapać w sieci wyrachowanej baby. Dręczyło mnie poczucie wstydu i robiłem sobie wyrzuty, że zachowałem się jak kompletny idiota. Moje rozkojarzenie w pracy osiągnęło taki poziom, że zrobiłem poważną pomyłkę, którą na całe szczęście wyłapała Eliza. Chcąc jej podziękować, zaproponowałem wspólną kawę. Nie poprzestaliśmy jednak na jednej. Jak mogłem wcześniej nie dostrzec, że Eliza to taka fajna kobieta? Uganiałem się jak ostatni kretyn za gówniarą, podczas gdy tuż obok miałem niesamowitą kobietę! Na dodatek wygląda na to, że ja też wpadłem jej w oko...
Mirosław, 51 lat