Kompletnie mnie oczarował

Spotkałam Andrzeja prawie 15 lat temu na imprezie tanecznej w remizie. Wyróżniał się atrakcyjnym uśmiechem i łagodnym spojrzeniem. Kiedy zabawa się kończyła, niepewnie zapytał, czy mogłabym wyjść z nim na randkę w najbliższy weekend. Zdecydowałam się na to, mimo iż nie byłam całkowicie przekonana, czy ten młodzieniec mi się podoba. Niemniej jednak warto dać mu szansę, kto wie, może mile mnie zaskoczy. Gdy nadszedł kolejny weekend, Andrzej nie był sobą. Wyglądał na pewniejszego siebie, był energiczny, a co więcej, promieniował męskością.

Po zakończonej imprezie, nie czekając na zgodę, odwiózł mnie do miejsca, w którym mieszkałam. Byłam pod wrażeniem, jak śmiało i zdecydowanie kieruje sytuacją. A gdy dotarliśmy do mojego mieszkania, bez żadnej ceregieli przyciągnął mnie do siebie i ucałował. Najpierw próbowałam się opierać, ale... to było po prostu takie elektryzujące.

„Jak zdołał tak bardzo się zmienić w ciągu zaledwie tygodnia?” – zastanawiałam się... szybko jednak odkryłam odpowiedź na to pytanie. Właściwie, ten energiczny mężczyzna, który mnie oczarował, nie był wcale tym samym chłopakiem, z którym spotkałam się tydzień temu na imprezie, ale jego bratem bliźniakiem. Andrzej, z którym mieliśmy się spotkać, zachorował niespodziewanie, przez co miał wysoką gorączkę, więc na imprezę przysłał swojego brata, Zbyszka. Może powinnam czuć się na niego obrażona, że tak ze mną zmanipulowali, ale... nie czułam się tak. Drugi z bliźniaków był dla mnie bardziej atrakcyjny. Bracia byli od siebie różni jak dzień i noc.

Bez wątpienia, Zbyszek był moim faworytem. Jego obecność sprawiała, że czułam się spokojna. Okazało się również, że ma w sobie dużo pewności siebie. Zaledwie pół roku później, Zbyszek odwiedził mojego tatę. Mój ojciec miał swój warsztat samochodowy. Choć moi rodzice wiedzieli, że spotykam się z chłopakiem, nie mieli jeszcze okazji go poznać. Ale to nie zniechęciło Zbyszka. Zjawił się w progu warsztatu i oznajmił:

– To ja, przyszły mąż twojej córki. Naprawdę ją cenię i marzę o tym, by w przyszłości była ze mną szczęśliwa. Nie oczekuję żadnej pomocy, chcę samodzielnie zdobyć wszystko, co niezbędne.

Ojcu spodobała się jego przedsiębiorczość

Potem zaprezentował ojcu koncept otwarcia dwóch myjek samochodowych, które oferowałyby też niewielkie, bieżące usługi naprawcze. Pierwsza miała stanąć na początku naszej miejscowości, a druga 20 kilometrów dalej, przy głównej drodze do miasta obok.

– No cóż, wszyscy wiedzą, że biznes najlepiej prosperuje pod okiem rodziny – kończył swoje wystąpienie Zbyszek. – W związku z tym jedną myjkę będę prowadził ja, a drugą mój brat bliźniak. Jestem przekonany, że obaj mamy głowę do interesów i przyniesie panu to zyski. My będziemy tylko twarzami tego przedsięwzięcia, a pan będzie faktycznym właścicielem.

Można by to ująć tak, że mojego ojca obowiązał wkład finansowy, natomiast dwóch braci miało na siebie wziąć zadanie zarobienia na zwrot inwestycji i solidny zysk, który tata miał otrzymywać cyklicznie.

Wszystko poszło tak, jak to przewidział biznesowy plan Zbyszka i dwa lata później stałam się jego żoną. Muszę przyznać, byłam z niego dumna, bo zdecydował się budować naszą przyszłość samodzielnie, nie licząc na firmę po moim ojcu. Ale jak to bywa, wśród pięknych róż zdarzały się i ciernie. Mój mąż bowiem ciągle był w trasie i zdarzało się, że nie widziałam go nawet przez dwa tygodnie.

– Nie masz pojęcia, jak wiele osób to prawdziwe, wstrętne nieroby – relacjonował, kiedy po ciężkim dniu wracał do domowego gniazdka. – Dostarczam im zajęcie, ich rodziny mają z czego się utrzymać. Ale nie, niektórzy mają klejące się do wszystkiego dłonie i zabierają to, co nie jest ich. Może za czasów komuny, kiedy wszystko było dla wszystkich, mogli sobie pozwolić na takie numery, ale nie w moim... to znaczy w naszym biznesie. Nie dam nikomu przyzwolenia, by nas okradać.

Mogłam liczyć na szwagra

To było częste zjawisko w rodzinie Zbyszka. W owym okresie, dom, gdzie jego brat-bliźniak mieszkał samotnie, niestety doszczętnie spłonął, więc Andrzej przeniósł się do nas. Zorganizowałam dla niego oddzielne skrzydło domu. Posiadało swoje wejście, co pozwalało mu na zachowanie pełnej swobody i możliwość zapraszania do siebie kogo tylko pragnął. Mimo to Andrzej na ogół unikał towarzystwa dziewczyn. Kilka razy próbowałam mu załatwić randki z różnymi koleżankami, ale nigdy nie kończyło się to sukcesem.

Pewnego dnia, Andrzej niechcący zdradził, że cały zysk z dwóch myjni samochodowych zabiera Zbyszek. Andrzej otrzymywał jedynie podstawową pensję.

– To niemożliwe – wrzasnęłam. – Powiem Zbyszkowi, że od następnego miesiąca powinien cię włączyć do podziału zysków.

Ale Andrzej zażądał, żebym tego nie robiła.

– Zrozum, jestem samotny i przy was nie czuję, że brakuje mi rodzinnego ciepła. Pomagam ci z dziećmi, kiedy Zbyszek jest na trasie. Nie potrzebuję nic więcej, więc nie psuj tego, proszę.

Zaczęłam podejrzewać, że może Andrzej nie jest zainteresowany kobietami, a jego obecność na tej imprezie była jedynie próbą ukrycia jego prawdziwych upodobań. Szczerze mówiąc, nie przejmowałam się tym za bardzo. Andrzej był świetnym wujkiem dla moich pociech i wielokrotnie udzielał mi pomocy. Mojego męża nie zatruwała zazdrość o brata.

Ojciec i Andrzej odeszli

Trzy lata po naszym weselu, mój ojciec odszedł. Stałam się główną właścicielką firmy, a Zbyszek zajął się nadzorowaniem wszystkiego. Planowaliśmy, żeby on także został współwłaścicielem. Naprawdę dobrze nam się powodziło. Andrzej w tym czasie miał problemy ze zdrowiem. Przez kilka kolejnych dni miał wysoką temperaturę i całkowity brak apetytu. W końcu poprosiłam Zbyszka, aby przekonał Andrzeja do wykonania badań.

Wyniki były niepokojące. Miesiąc później, gdy Zbyszek znów musiał wyjechać w delegację, miałam sen z Andrzejem. Widziałam go w lustrze w łazience. Przez dość długi czas patrzył na mnie i uśmiechał się z pewnym smutkiem. W końcu pomachał mi ręką, jakby żegnał się ze mną. Niespodziewanie lustro pokryło się parą i zaczęły pojawiać się na nim litery. Wydawało się, że ktoś po drugiej stronie je pisze. Litery po chwili znikały, a na ich miejscu pojawiały się nowe. „Przepraszam za to, co zaszło. Wybacz” – odczytałam.

Kiedy nadszedł kolejny dzień, nie pojawił się na porannym posiłku. Udałam się do jego pokoju, myśląc, że jeszcze śpi. Był martwy. Odszedł podczas snu. Gdy nadszedł czas ceremonii pogrzebowej, powiedziałam Zbyszkowi, że jego brat pojawił się w moim śnie.

– Poprosił mnie o wybaczenie.

Nie wygłupiaj się, co za bzdury! – z niewiadomych przyczyn mój mąż wydawał się zdenerwowany.

Od tamtej pory, lustro straciło swój blask. Bez względu na to, jak bardzo starałam się je wyczyścić, nic nie działało. Dwa tygodnie później, nagle obudziłam się w środku nocy. Drzwi do łazienki stały otworem, a światło w środku było zapalone. Czy mogłam zapomnieć je wyłączyć? Podniosłam się z łóżka i wtedy zauważyłam, że na zaparowanym lustrze znów pojawiły się napisy.

„Przykro mi za wszystko, co zaszło. Proszę, wybacz mi” – odczytałam.

– Za co? – wyszeptałam.

„Jutro...” – otrzymałam odpowiedź.

Wszystko wyszło na jaw

Kolejnego dnia Zbyszek zaczął zachowywać się niespokojnie i niemiło. Ciekawiło mnie, czy coś w biznesie nie idzie po jego myśli.

– Czy mogę ci jakoś pomóc? – zaoferowałam, lecz moja propozycja spotkała się jedynie z drwiącym uśmiechem męża.

– Lepiej skup się na obowiązkach domowych, a sprawy biznesowe zostaw mnie. Tak będzie lepiej – odparł z irytacją.

Myślałam, że tego wieczora pozostanie w domu, jednak otrzymał nagły telefon. Zbyszek, wzdychając, ruszył w kierunku samochodu, zostawiając mnie samą z naszymi maluchami. W nocy zgodnie z wcześniejszym ustaleniem Andrzej pojawił się na miejscu i zaczął zostawiać wiadomości na lustrze. Przeczytałam parę zdań, które stopniowo zanikały, ustępując miejsca nowym, i czułam, jak mój znany dotąd świat zaczyna się chwiać.

Nawet w najgorszych koszmarach nie przyszłoby mi do głowy, że moje życie to jedna wielka farsa... Okazało się, że Zbyszek po pierwszym spotkaniu zmusił Andrzeja, żeby zostawił mnie w spokoju, a on zajmie jego miejsce. Zbyszek miał już dziewczynę, która właśnie urodziła mu dziecko. Ale była głupia i bez forsy.

Zbyszek zdecydował więc, że znajdzie sobie zamożną kobietę, a po latach przejmie jej majątek. Wszystko to, co nazywał pilnymi sprawami, było po prostu wyjazdami do drugiego domu, w którym mieszkał z kobietą, która była jego pierwszą wybranką. O tym wszystkim wiedział Andrzej, ale brat ostrzegł go, że uczyni z mojego życia męczarnie, jeśli się o tym dowiem. Stąd te przeprosiny...

Nie mogłam zasnąć do świtu, zastanawiając się, co powinnam teraz zrobić. Na drugi dzień zatrudniłam detektywa, który zebrał niezbędne dowody. Potem zamroziłam wszystkie firmowe rachunki, do których mój mąż miał dostęp. Wpadł w szał. Najpierw mi groził, potem błagał o wybaczenie. Jego bezradność przerodziła się w gniew, a potem w desperacką prośbę o ujawnienie osoby, która mi w tym wszystkim pomogła.

– Andrzej – odpowiedziałam mu. – Nie wyznał mi tego, ale jestem pewna, że mnie kochał. Spalił swój dom, aby być jak najbliżej mnie i naszych dzieci. Był moim stróżem...

Zanim mój mąż zdążył coś odpowiedzieć, zamknęłam mu drzwi przed nosem.