Byłem w niej zakochany odkąd pamiętam

Bardzo ciężko mi myśleć o tym, że nie powalczyłem o Anię, kiedy była jeszcze ku temu okazja. Przecież ją kochałem. Ona też mnie kochała, ale mimo to nie mogliśmy być ze sobą. Powinienem był być bardziej zdecydowany, ale z szacunku do niej, zrezygnowałem. Przytuliłem ją mocno do swojego ciała, cała drżała – z powodu emocji i zimna.

– Jeżeli nie jesteśmy w stanie być razem, to lepiej jakbyśmy się wcale nie spotykali. Proszę, wyjedź. Gdybym tylko mogła, to sama bym wyjechała, ale wiesz, że to jest niemożliwa – mówiła do mnie z łzami w oczach.

– Zrobiłbym to, gdybym cię nie kochał – odparłem ze smutkiem.

Nie zdawałem sobie sprawy, że to nasze ostatnie spotkanie.

– Właśnie dlatego, że mnie kochasz, chcę, żebyś to zrobił. Dla nas i naszej miłości. Nie wszyscy, którzy się kochają, mogą być razem.

Mieszkała bardzo blisko, tylko o jedną ulicę dalej od mojego mieszkania. Po lekcjach zawsze szedłem dłuższą tras, tylko po to, aby przejść koło jej bloku. Ale potem się przeprowadziła. To był pierwszy raz, kiedy czułem rozpacz z powodu naszego rozstania, mimo że jeszcze nie byliśmy związani.

Pierwszy raz zobaczyłem ją w liceum. Przez cały pierwszy rok starałem się o jej względy, a w drugiej klasie zostaliśmy parą. Ania wyróżniała się delikatnością, wrażliwością, subtelnością, była również bardzo urocza. Zawsze miała długie włosy, które delikatnie opadały na jej ramiona. Kochałem Anię jak szalony, nie mogłem sobie wyobrazić życia bez niej. Myślałem, że na zawsze zostaniemy razem. W końcu moi rodzice poznali się właśnie w liceum. Dlaczego nam miałoby się nie udać?

Wierzyłem, że nam się uda

Rodzina Ani rzadko mieszkała dłużej w jednym miejscu. Jej tata był zatrudniony w dużej firmie, która miała swoje oddziały rozsiane po całym kraju. Kiedy Ania była w ostatniej klasie liceum, przenieśli się do Szczecina, czyli praktycznie na drugim końcu Polski. Bardzo mnie to zraniło. Nikt nie zwracał uwagi na nasze protesty. Nikogo nie obchodziło, że jesteśmy w sobie zakochani i chcemy być razem.

Niespodziewanie nasze uczucie dzieliła ogromna odległość. Nasi rodzice twierdzili, że tak właśnie wygląda życie i że każde z nas musi sobie z tym jakoś poradzić. My, a przynajmniej ja, mieliśmy inne zdanie. Zauważyłem, że Ania jest bardziej skłonna zaakceptować tę sytuację i zgadza się z tym, co mówią rodzice.

– Moje protesty nic nie dadzą. I tak nic nie wywalczę – tłumaczyła, kiedy zarzucałem jej brak sprzeciwu. – Moi rodzice przecież mnie tu nie zostawią, a tam już czeka na nas mieszkanie. Nie da się tego odkręcić. Wyjeżdżam.

Obiecaliśmy sobie, że jakoś damy radę przetrwać ten rok i spotkamy się ponownie na studiach. Ta nadzieja mnie napędzała i cały czas odliczałem dni do naszego spotkania. W międzyczasie pisaliśmy do siebie długie i pełne tęsknoty listy. Od czasu do czasu dzwoniliśmy do siebie, ale nigdy nie doszło do spotkania. Im bardziej zbliżała się matura i nasze spotkanie, tym bardziej odczuwałem lęk. Jakby coś mi mówiło, że nie wszystko będzie tak, jak zaplanowałem. Nawet nie zdążyłem złożyć odpowiednich papierów na studia w Szczecinie.

Ja byłem daleko, a on był blisko. No i stało się, jak się stało. Zakochała się w nim i zaszła w ciążę. Nie miała dla mnie żadnej wymówki, poza tym, że to była miłość. Pracował jako asystent na uczelni, na której uczestniczyła w kursach przygotowawczych. Zdobył jej serce, sprawił, że go pokochała. Nie planowali dziecka, ale skoro tak się stało, to po maturze planują wziąć ślub. Poprosiła, abym nie przyjeżdżał. Napisała, że mnie kocha, ale bardziej kocha Mariusza. Prosiła też, abym nie był na nią zły. Dodatkowo podkreśliła, że nigdy nie zapomni o tym, co nas łączyło.

Żałuję, że nic nie zrobiłem

Być może, gdybym wówczas zdecydował się na tę podróż, na rozmowę, nasza przyszłość mogłaby wyglądać inaczej. Powinienem był odłożyć na bok swoją dumę, wskoczyć do pierwszego lepszego pociągu i pojechać tam, niezależnie od tego, o co prosiła mnie w liście. A co ja zrobiłem? Upiłem się w trupa, żeby zapomnieć, nie czuć, nie zastanawiać się. Przez kilka dni myślałem o napisaniu listu, ale nie zdecydowałem się na to. Szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia, co miałbym w nim napisać. Zadawać pytania? Prosić? Nalegać? Zmagając się z myślami, kilkukrotnie próbowałem do niej zadzwonić, ale za każdym razem, kiedy słyszałem jej głos, brakowało mi odwagi i odkładałem telefon.

Złożyłem dokumenty na pierwsze lepsze studia. Po prostu chciałem uniknąć wezwania do wojska. Po roku przeniosłem się na politechnikę, a po ukończeniu studiów natychmiast wyemigrowałem do USA. Pojechałem na kontrakt. Zerwałem wszelkie relacje ze znajomymi. W sumie wiodłem życie pustelnika, a jedną rzeczą, która kojarzyła mi się z Anią, była muzyka Cohena. Podobnie jak ja, uwielbiała go słuchać.

Często fantazjowałem na temat tego, jak teraz wygląda, co robi na co dzień, a nawet – gdzie pracuje. Żałowałem, że nie wiem nawet, czy ma syna, czy może córkę. W moich wyobrażeniach brakowało jedynie jej męża, jak gdybym starał się skasować go z mojej pamięci. Później okazało się, że miałem rację, ale skąd mogłem o tym wiedzieć? Przecież nie mieliśmy kontaktu.

Po ośmiu latach firma skierowała mnie do pracy w Szczecinie. Próbowałem wtedy odnaleźć Anię. Nadal nie wiedząc, czy ma córkę, czy syna. Szło mi bardzo opornie, ale ostatnie udało mi się ją znaleźć dzięki jej mężowi, który studiował na tej samej uczelni. W zasadzie nie wyglądała inaczej, być może tylko bardziej zmęczona niż kiedyś. Może po prostu czas odcisnął swoje piętno na jej twarzy.

Gdyby tylko wtedy cokolwiek powiedziała...

Ania przytuliła się do mnie, łzy zaczęły płynąć jej po policzkach, a ja nie wiedziałem, co o tym myśleć. Mieliśmy dla siebie zaledwie dwie godziny. Opowiadała mi trochę o sobie, o swoim synu, który miał na imię tak samo imię, jak ja, i o swojej pracy. Słuchałem z ciekawością i nadzieją, że zdecyduje się wrócić ze mną.

Czułem, że nadal coś do mnie czuje. Starałem się przekonać ją do wspólnego wyjazdu. Nie zgodziła się. Po dwóch godzinach gwałtownie wstała i opuściła kawiarnię. To, co po niej zostało, to ledwie wyczuwalny aromat jej perfum, filiżanka po wypitej kawie. Jeszcze długo słyszałem w głowie, jak mówi:

– Do widzenia.

Na pewno zdawała sobie sprawę z tego, że jest chora, ale nie podzieliła się ze mną tą informacją. Nie wspomniała też o tym, że Mariusz ma problem z alkoholem i o tym, jak trudne jest jej życie. O wszystkim dowiedziałem się, kiedy było już zbyt późno. Na wszystko było już za późno. Nawet na to, aby o nią walczyć...

Mogłem jej wtedy powiedzieć, że nie jestem na nią zły i że nie powinna mieć do siebie pretensji. Teraz rozumiem, że chciała sama poradzić sobie ze swoimi problemami. Zastanawiam się, czy zachorowałaby, gdyby była ze mną, a nie z Mariuszem. Jego alkoholowy nałóg na pewno jej nie pomógł. Niewielu ludzi o tym wiedziało. Na studiach cieszył się nienaganną reputację.

Trzy lata po tej rozmowie, Ania zmarła. Zabił ją rak. Dowiedziałem się o tym, dopiero kiedy ponownie zawitałem do Polski. Zawsze będę żałować, że zrezygnowałem z tej miłości bez walki. Teraz mam 38 lat i ciągle jestem sam. Nie jestem w stanie zapomnieć o Ani, która była miłością mojego życia.