Dziwiło mnie jej zachowanie

Zawsze, kiedy próbowałem zainicjować bliskość z moją żoną, reagowała tak, jakby na siłę ją do czegoś zmuszał. Po każdej takiej sytuacji, chciałem jak najszybciej o tym zapomnieć. To, że chciała spać z naszymi dziećmi, obydwoje uznaliśmy za dobry pretekst. Rozpoczęło się dość niepozornie. Spotkaliśmy się z kumplami na piwo i krakersy. Początkowo rozmawialiśmy o sporcie i grach naszych biało-czerwonych orłów, a potem o autach, przejechanych kilometrach i planach związanych z motoryzacją.

Kiedy przelewało się coraz więcej alkoholu, a my zaczęliśmy czuć się jak królowie świata, nasze dyskusje zaczęły dotyczyć bardziej osobistych tematów. Śmialiśmy się, przypominając sobie nawzajem nasze seksualne wpadki, kiedy nagle jeden z naszych kumpli powiedział, że kupił dla swojej żony wibrator.

– Co, masz problemy w sypialni i potrzebujesz pomocy?! – zaczęliśmy się śmiać.

– Jesteście głupi i staroświeccy – obraził się. – Teraz tak jest, że partner kupuje dla swojej kobiety zabawki, które mogą urozmaicić ich życie seksualne. Obojga! Możecie robić sobie z tego żarty, ale ja wiem, że między nami jest teraz o wiele lepiej.

– Więc to gadżet zrobił robotę zamiast ciebie? Nieźle! – wrzasnąłem.

– No weź! Patrzenie na babkę, która bawi się czymś takim, jest o wiele bardziej ekscytujące niż jakiekolwiek filmiki w internecie. Nie próbuj mi wmówić, że po dekadzie bycia żonatym, twoja małżonka nadal cię tak podnieca jak na początku i że wasze szaleństwa w łóżku są jak trzęsienie ziemi, co? – rzucił z nutą sarkazmu.

Przestałem mówić, czując się zażenowany. Pomimo wpływu alkoholu, nie mogłem ukryć przed sobą, że coś nie grało między mną a Sandrą od dawna, a może nawet od zawsze, jeśli chodzi o pewne sprawy.

W końcu sam straciłem ochotę

Sandra to fajna, odważna, energiczna i bardzo bezpośrednia dziewczyna, ale w sypialni zachowywała się jak zakonnica. Na początku tłumaczyłem sobie jej oziębłość czy raczej dziwną ostrożność i strach przed jakąkolwiek nagością jej brakiem doświadczenia. Też nie byłem jakimś wielkim podrywaczem. Przed poznaniem Sandry byłem tylko z trzema dziewczynami, a jedynie dwie z nich pozwoliły mi na coś więcej niż pocałunek. Czułem, że brakuje mi doświadczenia i cierpliwości, żeby od razu rozpalić Sandrę i jakoś do niej dotrzeć, ale myślałem, że jak się lepiej poznamy, to i nasz seks się poprawi. Ale zamiast lepiej, było coraz gorzej.

Kiedykolwiek wykonywałem kroki w kierunku mojej żony, reagowała jakbym ją zmuszał, jakbym na siłę opanowywał każdy fragment jej ciała, wpadał w nią, wywołując u niej obrzydzenie. Nie byłem typem agresora, nie kręciło mnie sprawianie bólu, nie było mi obojętne, jak się czuje moja druga połówka.

Po każdym intymnym zbliżeniu z partnerką miałem ochotę strzelić sobie w łeb, lub przynajmniej upić się aż do utraty przytomności, aby jak najszybciej zapomnieć o tym wszystkim. Po drugiej, wypracowanej z wielkim trudem ciąży, sam zdecydowałem, że nie będę już uprawiał seksu z żoną. To, że ona chciała spać z dziećmi, oboje przyjęliśmy jako doskonałe usprawiedliwienie.

– I jak sobie radzisz z tym wszystkim? – pytała czasami, starając się nie patrzeć mi w oczy.

– Jakoś się trzymam – odpowiadałem i zmieniałem temat, choć w środku czułem coraz większy strach: „I tak mamy spędzić kolejne 40 czy 50 lat?!”.

Kiedyś, trochę niepewnie, zaproponowałem Sandrze wizytę u seksuologa:

– Nikt się o tym nie dowie, gość ma gabinet 60 kilometrów od nas, moglibyśmy jechać pod pretekstem romantycznego weekendu. Już tam dzwoniłem, dopytywałem się o możliwe terminy i...

– Oszalałeś? Nie masz na co wydawać kasy?! Nie potrzebuję żadnego eksperta. Mam wystarczająco dużo na głowie! Nie zamierzam się jeszcze martwić takimi bzdurami – wpadła w szał.

– Czyli zadowala cię taka obojętność między nami? – odrzekłem, zdumiony do szpiku kości.

– A nie troszczę się o ciebie? Nie gotuję twoich ulubionych potraw? Nie sprzątam po tobie? Nie wychowuję twojego potomstwa? Nie przygotowuję dla ciebie ubrań?

Po tych słowach straciłem chęć na kontynuowanie rozmowy z moją małżonką. Właściwie nie miałem z kim porozmawiać o naszych kłopotach. Wszyscy moi koledzy wyglądali na szczęśliwych, więc tym bardziej nie chciałem być postrzegany jako ktoś, komu się nie powodzi.

– Czyli jak używacie tego wibrującego gadżetu? I co robisz, kiedy Magda... No, wiesz – rzucił na imprezie najśmielszy z nas.

Słuchałem tego z zainteresowaniem

Chwyciłem za następne piwko, ale tym razem piłem powoli, słuchając uważnie każdego szczegółu tej historii. Przez pryzmat mojej lekko pijanej wyobraźni widziałem takie rzeczy, że miałem ochotę rzucić się na pierwszą lepszą panienkę na ulicy, albo chociaż na swoją żonę, nawet jeśli by się sprzeciwiała.

Na szczęście, kiedy wróciłem ze spotkania, moja druga połówka spała już w łóżku, a ja ledwo dotarłem do mojego miejsca, czyli sofy w pokoju dla gości. Historia o tych wszystkich przygodach z wibratorem przywaliła mi na nowo, kiedy zaczęły ustępować ostatnie objawy kaca. Po kilku dniach nie wytrzymałem i zadzwoniłem do znajomego:

– Słuchaj, gdzie zdobyłeś ten... no wiesz.

– Ale cię wzięło! – roześmiał się.

– Tylko chcę zobaczyć – zdenerwowałem się.

Ale tego samego dnia wieczorem udałem się pod podany adres. Takiego miejsca nie widziałem nigdy w życiu, więc ilość obscenicznych rzeczy na półkach, a także ładna pani za ladą, naprawdę mnie wystraszyły. Byłem tak zakłopotany, że ledwo zdołałem wydusić z siebie, po co tu przyszedłem. Na całe szczęście, była dobrym fachowcem. Nie patrzyła na mnie z litością, nie uśmiechała się sugestywnie, tylko od razu przeszła do rzeczy i mówiąc „Proszę przytrzymać”, podając mi włączony wibrator.

– Nie, nie, ja nie jestem homo! – wysapałem.

– Jasne, widzę – teraz dopiero podarowała mi uśmiech. – Chciałam tylko, żeby pan zobaczył, o co tu chodzi. To jeden z lepszych egzemplarzy, stworzony z bardzo miękkiego materiału. Pana dziewczyna na pewno będzie zadowolona. Ale mamy też różne penisy, tańsze i droższe. Czego pan oczekuje od wibratora?

„O mój Boże…” – westchnąłem w myślach.

– Nooo… Żeby działał – wymamrotałem.

– Nie ma z tym żadnych kłopotów. Ale zastanawiam się, w jakich miejscach chce pan dostarczyć szczególną przyjemność swojej partnerce za pomocą tego narzędzia?

Miałem ochotę wykrzyczeć we wszystkich, ale powstrzymałem się. Opuszczałem sklep po spędzeniu tam ponad godziny. Byłem wykończony zarówno psychicznie, jak i fizycznie, a także ze zdecydowanie lżejszym portfelem. Dopiero w drodze do domu uświadomiłem sobie, że nie omówiłem swojego planu z Sandrą, więc nie mam pojęcia, jak zareaguje na wibrator. Ale biorąc pod uwagę to, co usłyszałem o seksuologu, nie wyglądało to dobrze, jeśli chodzi o erotyczne gadżety.

Ważne, że o tym porozmawialiśmy

Gdy wróciłem, ciągle kręciłem się wokół mojej ukochanej, starałem się delikatnie zasugerować, że chciałbym pogadać o naszym życiu intymnym. Nasze pociechy dawno już poszły spać do swojego pokoju, więc mieliśmy naszą sypialnię tylko dla nas. Ale Sandra albo udawała, że nie pojmuje, o co mi chodzi, albo na serio zapomniała już jak to jest z tym seksem.

Zdecydowałem, że spróbuję coś zainicjować, kiedy będzie spała. Na razie bez żadnych gadżetów. Byłem zaskoczony, kiedy moja żona nie odepchnęła mnie, gdy ją całowałem i dotykałem. Ale gdy chciałem iść dalej, to się wystraszyła.

– Co ty odstawiasz?! – wysyczała.

– Chcę z tobą być, masz mi to za złe? Mam dość tego, że muszę sam sobie radzić pod prysznicem. Jak to tak dalej pójdzie, to sobie znajdę kogoś innego, bo ty mnie nie chcesz...

W końcu puściłem wodze emocjom, które dawno już tłumiłem i powiedziałem żonie wszystko, co myślę o naszym życiu seksualnym. Oznajmiłem, że czuję się odrzucony. Miałem już dość tego, że udaję, że ten problem nie dotyczy mnie, ponieważ nawet gdybym przekopał cały nasz ogródek i posprzątał dom od góry do dołu, nie byłbym w stanie w ten sposób zaspokoić swoich potrzeb.

– Nie mam pojęcia, co jest nie tak, ale nie dam rady tak dłużej żyć! – powiedziałem jej, kompletnie zrozpaczony.

Byłem na tyle zdecydowany, żeby spakować manatki i w razie czego nawet rozejść się, ale Sandra złapała mnie za rękaw i z łzami w oczach błagała, żebym nie odchodził. Ta noc nie była pełna namiętnej miłości, ale przynajmniej naprawdę sobie porozmawialiśmy. Moja żona nie doświadczyła przemocy, nie była obiektem molestowania. Zamiast tego miała bardzo surowego, a nawet można powiedzieć brutalnego, tatę, który karcił jej mamę za byle co, bez słowa wyjaśnień, a swoje córki bił, kiedy były jeszcze małe.

– Czy przez to zachowuję się jak wariatka? – spytała cicho. – Przepraszam cię... Często zastanawiam się nad nami i naszym życiem intymnym, ale nie potrafię przełamać swojego lęku. Nie mam pojęcia, co powinnam zrobić. Nie chcę z nikim rozmawiać na ten temat. Czuję się niepełna jako kobieta, a ty na pewno zasługujesz na coś znacznie lepszego.

– Czy nie myślisz, że pierwszy krok już mamy za sobą? – zacząłem rozmowę. Uśmiechnąłem się i czule ją objąłem.

Od tamtej chwili nasze nocne dyskusje stały się coraz częstsze i... coraz bardziej namiętne. Częściej całowałem i dotykałem moją żonę, zawsze uważnie obserwując jej reakcje na moje działania. Zaczynaliśmy powoli otwierać się na siebie. Ja już nie kierowałem się desperacją, a ona mi zaczęła w końcu ufać. Coraz bardziej odważnie pokazywała mi swoje ciało, które przeszło przez dwa porody i coraz mocniej dotykała mojego.

Zacząłem się z nią umawiać na randki. Chodziliśmy razem do kina czy na hamburgera. Mój kumpel miał rację – wibrator naprawdę wpłynął na nasze życie seksualne, choć w nieoczekiwany sposób. Bo mimo że już jesteśmy w drugim miesiącu naszej drugiej młodości, to ten gadżet wciąż jest schowany na dnie szafy.