Nie będę owijać w bawełnę. Ta ciąża to był dla mnie totalny szok. Przecież mam dopiero 19 lat na karku. Dobrze, że trafiło na mojego chłopaka, z którym jestem w związku od dwóch lat. Szymon cały czas powtarza, że bardzo pragnie naszego maleństwa, ale ja mam obawy, czy przypadkiem mu nie zaszkodziłam… Od zawsze miałam problemy z cyklem, bo jestem drobnej budowy. Moi starzy uważają, że parę lat temu prawie skończyłam z anoreksją i gdyby nie ich wsparcie, mogłoby się skończyć tragedią. Chyba mają rację, teraz widzę, że kompletnie straciłam wtedy kontrolę nad odchudzaniem.

Nigdy nie miałam regularnej miesiączki

Bywały momenty, że przez wiele miesięcy w ogóle nie miałam okresu. Wstydziłam się do tego przyznać przed mamą, ponieważ podejrzewałam, że to efekt mojego wcześniejszego odchudzania. Pomyślałam sobie, że po kilku latach organizm wróci do normalnego funkcjonowania. Póki co, pocieszałam się myślą, że ani comiesięczne krwawienie, ani towarzyszący mu ból brzucha nie są mi niezbędne do mojego szczęścia, a sporadyczna owulacja może stanowić dla mnie doskonałą ochronę przed ciążą.

Razem z moim chłopakiem postanowiliśmy wejść na kolejny etap naszego związku. Dokładnie to sobie zaplanowaliśmy, bo dla nas obojga miał to być pierwszy raz. Zależało nam, żeby było naprawdę wyjątkowo. Moim zdaniem i tak dość długo z tym zwlekaliśmy. Właściwie Szymon zamierzał kupić prezerwatywy, ale mu powiedziałam, żeby sobie odpuścił – jakby poszedł do apteki, o wszystkim mogliby się dowiedzieć nasi starzy. Poza tym od jakichś 3 miesięcy nie miałam miesiączki, więc ciąża raczej mi nie groziła. Przecież mieliśmy to zrobić po raz pierwszy... Poza tym większość moich koleżanek od dawna to robi bez zabezpieczenia i jakoś żadna jeszcze nie zaszła w ciąże.

Nigdy nie sądziłam, że to może mi się przytrafić. Gdzieś z tyłu głowy kołatała mi się myśl, że może w ogóle nie mogę zajść w ciążę, skoro moje miesiączki są tak nieregularne. Nasz pierwszy raz był daleki od doskonałości. Ja odczuwałam ból, a Szymon okropnie się denerwował. Jednak po paru tygodniach spróbowaliśmy ponownie i poszło nam o niebo lepiej. Tym razem mieliśmy już zabezpieczenie, bo trochę obawialiśmy się wpadki. Od tego momentu uprawialiśmy seks mniej więcej co dwa tygodnie, kiedy mama Szymona miała nocną zmianę w pracy.

Zaczęłam tyć

Nie doświadczałam żadnych symptomów. Powiem nawet więcej, czułam się tak fantastycznie, jak jeszcze nigdy wcześniej. Wręcz kipiałam energią. Miałam wrażenie, że stać mnie na wszystko! Często chodziliśmy na imprezy. Pewnego razu po lampce wina, dostałam okropnych mdłości, ale pomyślałam, że to przez kebab, którego wcześniej zjedliśmy z Szymonem.

Podobna sytuacja już się nigdy potem nie wydarzyła. Koleżanki nabijały się ze mnie, że mam tak mocną głowę, jak nigdy wcześniej. Mnie samą też to trochę zdziwiło, bo na imprezie u Karolci nawet nie byłam wstawiona!

Coś mnie jednak martwiło. Miałam wrażenie, że ponownie przybieram na wadze. Rozum podpowiadał mi, że może to być tylko moja stara paranoja związana z odchudzaniem. Próbowałam się tym nie przejmować, w końcu moje menu pozostało bez zmian. Wciąż unikałam cukru i ostatni posiłek jadałam o 18. Nie byłam na tyle głupia, aby znów wpaść w błędne koło odchudzania.

Szymon twierdził, że wyglądam świetnie i nie mam się, czym martwić. Jednak w pewnym momencie widok własnej sylwetki w lustrze, mocno mnie zaniepokoił. Nie mieliśmy w mieszkaniu wagi, bo rodzice pozbyli się jej dawno temu, aby uniemożliwić mi obsesyjne sprawdzanie, ile ważę po każdym posiłku i przesadne przejmowanie się każdym dodatkowym kilogramem. Odwiedziłam moją sąsiadkę, żeby skorzystać z jej wagi. Niecałą godzinę później ryczałam Szymkowi do słuchawki.

– Jestem potwornie gruba!!! Dlaczego przez cały czas wciskałeś mi kit?! Ważę prawie 60 kilo, a przecież wcale nie jem więcej niż wcześniej!

Mama umówiła mnie do lekarza

W końcu powiedziałam wszystko mamie. Powiedziała, że być może przyczyną są kłopoty z tarczycą – ona sama od wielu lat zmaga się z nadczynnością, podobnie zresztą jak jej siostra, a moja ciotka. Takie przypadłości często są przekazywane z pokolenia na pokolenie. Postanowiłam pójść do specjalisty, który prowadzi moją mamę. Okazało się, że oprócz endokrynologii specjalizuje się również w ginekologii.

– To nieprawdopodobne, że do tej pory nie wspomniałaś mi o tych zaburzeniach cyklu. Od razu umówiłabym cię na wizytę – mama nie kryła wzburzenia.

Kiedy nadszedł termin wizyty, byłam przerażona. Lekarz od razu domyśli się, że już współżyłam. A co jeśli zacznie prawić kazania, że w moim wieku to jeszcze za wcześnie na takie rzeczy? Cóż, mama bardzo chwaliła tego ginekologa, mówiła, że to świetny specjalista. W poczekalni siedziałam bardzo zdenerwowana.

Nawet przez myśl mi to nie przeszło

Podczas wstępnego wywiadu lekarz zadawał mi różne pytania, więc byłam zmuszona przyznać się do współżycia. Przeszedł nad tym do porządku. Natomiast w trakcie samego badania był już znacznie bardziej wylewny:

– Moje gratulacje, spodziewa się pani dziecka! Cykle ma pani nieregularne, ale sądząc po rozmiarach maleństwa, to prawdopodobnie 18. lub 19. tydzień ciąży.

Wciąż nie mogłam uwierzyć. No jasne, że wiem, jak dochodzi do zapłodnienia, ale w moim przypadku to po prostu niemożliwe! Od paru miesięcy nie miałam miesiączki, więc i nie mogłam mieć owulacji. A do tego uprawialiśmy seks bez zabezpieczenia zaledwie raz. Na mojej twarzy musiało być widoczne ogromne zaskoczenie, dlatego powiedziałam wszystko lekarzowi.

Byłam w szoku

– Miała pani niesamowite szczęście. Ten maluch to dziecko szczęścia, bo prawdopodobieństwo poczęcia było naprawdę niskie!

Dziecko szczęścia? Miejmy nadzieję. Parę dni po wizycie w gabinecie wciąż nie mogłam dojść do siebie. Zdaję sobie sprawę, że wielokrotnie sięgałam po alkohol, a w ciąży jest to surowo zabronione. Gdybym tylko wiedziała...

Szymon jest świadomy, że spodziewamy się maleństwa. Nasza rodzina też. Nie miałam jednak na tyle odwagi, by przyznać się mamie, że piłam alkohol i to kilka razy. Sam fakt, że jestem w ciąży, był dla niej sporym zaskoczeniem. Jak zareagowałaby na wieść, że jej córunia tak balowała?! I co by sobie o mnie pomyślała, gdybym wyjawiła, że przez moją nieodpowiedzialność nasze dziecko może być chore…? Na razie, sama się z tym męczę.

Agata, 19 lat