Mój ojciec nigdy nie rozumiał, co to znaczy być młodym i zakochanym. Zawsze wydawał mi się kimś, kto ma swoje życie poukładane jak na sznurku, a spontaniczność i uczucia były dla niego jakby z innej bajki. To biznesmen, który w swoim życiu widzi głównie interesy, a każdy kontakt międzyludzki to dla niego transakcja biznesowa. Wiem, że mnie kocha i chce dla mnie jak najlepiej, ale co krok przypomina mi też o tym, że jestem od niego zależna.

Nawet przyjaciół dobiera sobie na podstawie inspekcji ich majątków

Ojciec zbyt dosłownie bierze do siebie motto, że "jesteś wypadkową tego, z kim się spotykasz". Kocha mnie, ale zupełnie nie pozwala mi się wykazać. Próbuje kontrolować każdy mój wybór. Każda moja znajomość musi coś do mojego życia >>wnosić<<. Nie waha się, by przypomnieć mi, że póki mnie utrzymuje ma ostateczne słowo.

– Julia, musimy porozmawiać – oznajmił mój ojciec, pewnego wieczoru, gdy tylko wróciłam z uniwersytetu. Siedział w swoim gabinecie, otoczony stosami dokumentów i wyglądał na wyjątkowo zamyślonego.

– Tak, tato? Coś się stało? – zaniepokoiłam się, bo rzadko zdarzało mu się zaczynać rozmowę w tak poważnym tonie.

– Chodzi o twoją przyszłość, kochanie. Zastanawiam się, czy naprawdę wiesz, co dla ciebie najlepsze – zaczął, a ja poczułam, jak we mnie rośnie niepokój. Szykowała się kolejna gadka o >>dobrych wyborach<<.

– Oczywiście, że wiem. Chcę dokończyć studia, znaleźć dobrą pracę... – zaczęłam, ale ojciec przerwał mi machnięciem ręki.

– To wszystko rozumiem i wspieram, ale chodzi mi o twoje życie osobiste. Zauważyłem, że spędzasz dużo czasu z tym... Tomkiem – wymówił jego imię z pewnym niezadowoleniem. – I nie sądzę, aby był odpowiednim towarzyszem dla ciebie.

Poczułam, jak we mnie wrze. Tomek był kimś więcej niż tylko towarzyszem. Był osobą, przy której czułam się naprawdę szczęśliwa, choć nigdy nie miałam odwagi przyznać tego ojcu. Nie wiem, jak się o tym dowiedział.

– Tomek jest świetnym człowiekiem, tato. Nie rozumiem, dlaczego... – zaczęłam, ale ojciec znów mi przerwał.

– Julia, jestem twoim ojcem i chcę dla ciebie tylko tego, co najlepsze. Dlatego zdecydowałem. Rozumiem potrzebę znalezienia miłości, ale potrzebujesz odpowiedniego kandydata, a nie jakiegoś małolata. Jeszcze tego nie widzisz, ale facet musi mieć doświadczenie, status. Staje się wtedy atrakcyjniejszy dla partnerki. Zorganizuję coś w rodzaju castingu. Mam wielu świetnych znajomych, z doświadczeniem życiowym, którzy będą lepsi dla ciebie.

Ogłosił, a ja zamarłam, nie wierząc własnym uszom

– Castingu?! – wykrztusiłam z niedowierzaniem. – Chcesz wybrać mi faceta?!

– Nie wybrać. Pozwolić ci spotkać kogoś odpowiedniego. Kogoś, kto cię uszczęśliwi i zapewni ci stabilność – dodał, patrząc na mnie badawczo.

– Tato, to szaleństwo! Nie możesz decydować za mnie, z kim mam być! – protestowałam, ale w jego oczach widziałam niezachwianą decyzję.

– Julia, daj mi szansę. Mam już pierwszego kandydata. Zorganizuję kolację w najbliższy weekend. Wtedy poznasz Marka, świetnego faceta, bardzo dobrze ustawionego. Zobaczysz, zmienisz zdanie – zakończył, a ja poczułam, jak opuszczają mnie siły.

Nie byłam w stanie walczyć dalej. Ojciec mówił tonem, który dobrze znałam i który nie znosił sprzeciwu.

– Kochanie, jestem bardzo zadowolony z tego kandydata  Marka. Odpowiedział mi już na kilka wstępnych pytań. Na odpowiednie doświadczenie z partnerkami i będzie w stanie cię zadowolić. Chce mieć dwójkę dzieci, ale akceptuje, że dopiero po 30. gdy już rozkręcisz karierę. To inteligentny, dobrze ustawiony młody człowiek. Myślę, że byłby świetnym partnerem dla ciebie, ale oczywiście ty masz ostateczne zdanie – ojciec odparł, wydając się być całkowicie przekonanym o słuszności swojego wyboru.

– Ale tato, to nie chodzi o to, czy Marek jest „dobrze ustawiony” czy inteligentny. Chodzi o to, że miłość nie podlega takim kryteriom. Nie można jej zaplanować ani zorganizować jak spotkanie biznesowe!– powiedziałam, czując, jak moje serce bije coraz mocniej.

Ojciec na moment zamilkł, patrząc na mnie zmartwiony.

– Julia, wiem, ale można to połączyć ... – zaczął, ale przerwałam mu.

– Wiem, tato. Chcesz dla mnie jak najlepiej. Ale nie możesz decydować za mnie, z kim mam być. Nie możesz wybrać za mnie faceta na podstawie CV czy stanu konta bankowego – kontynuowałam, starając się, by mój głos brzmiał pewnie.

Ojciec zdawał się zupełnie nie rozumieć mojej perspektywy.

– Tato, kocham Tomka. I to nie dlatego, że jest „dobrze ustawiony” czy spełnia jakiekolwiek kryteria. Kocham go za to, kim jest, za to, jak mnie traktuje i jak się czuję, będąc z nim. To jest dla mnie najważniejsze – wyznałam, patrząc mu prosto w oczy.

Julio, tylko tak ci się wydaje. Jesteś młoda, piękna i mądra. Proszę, daj mi szansę przedstawić swojego kandydata. Jestem pewna, że możesz zakochać się też w Marku!

Wyszłam z gabinetu, czując się jak w złym śnie. Czy naprawdę mój ojciec sądził, że tak może decydować o moim życiu? Wiedziałam, że muszę znaleźć sposób, by mu się przeciwstawić, ale... jak? Do tej pory on zawsze stawiał na swoim, ale wybór partnera to za dużo. Wystarczy, że wybrał mi kierunek studiów, hobby...

Postanowiłam spotkać się z Tomkiem

Musiałam z nim porozmawiać, wyjaśnić sytuację i przede wszystkim, dowiedzieć się, co on o tym wszystkim myśli. Spotkaliśmy się w naszej ulubionej kawiarni, niewielkiej, ale przytulnej, gdzie zawsze można było znaleźć kąt dla siebie, z dala od innych gości.

– Coś się stało, Julia? Wyglądasz na zmartwioną. Znowu kłótnie z tatą? – Tomek zauważył moją niepokojącą minę niemal od razu.

– Można tak powiedzieć... Mój ojciec wpadł na szalony pomysł – zaczęłam, próbując znaleźć odpowiednie słowa, aby opisać całą sytuację.

– Oh? I co tym razem wymyślił? – Tomek podniósł jedną brew w geście zainteresowania, ale i lekkiej rezerwy.

– Zdecydował, że chce zorganizować casting. Na idealnego zięcia – wydusiłam z siebie, czując, jak policzki płoną mi ze wstydu.

Tomek na chwilę zamilkł, a potem wybuchnął śmiechem. Myślał, że to żart, że zaraz powiem coś w stylu „dobra, a teraz poważnie”, ale kiedy zobaczył moją poważną twarz, jego śmiech zamarł.

– Julia, mówisz serio? Casting na zięcia? To brzmi jak zły odcinek reality show – stwierdził, próbując zrozumieć sytuację.

– Niestety, mówię bardzo serio. Ojciec jest przekonany, że sama nie potrafię wybrać odpowiedniego partnera. Zorganizował już nawet spotkanie z jednym z kandydatów... Markiem – dodałam cicho.

Markiem? To jakiś żart, prawda? – Tomek spojrzał na mnie, próbując odgadnąć, czy nie robię mu jakiegoś kiepskiego żartu.

– Niestety nie. I nie mam pojęcia, co robić. To szaleństwo, ale nie wiem, jak przekonać ojca, że to błąd – wyznałam, czując się całkowicie bezsilna.

– A może... powinniśmy dać mu nauczkę? – Tomek nagle zmienił ton.

– Jaką nauczkę? – spytałam, zaintrygowana zmianą jego nastroju.

Wezmę udział w tym jego castingu – oznajmił z uśmiechem, który zarówno mnie zaskoczył, jak i lekko przestraszył.

– Co?! Wiesz co, to może być ryzykowne – zaczęłam, ale Tomek przerwał mi.

– Słuchaj, Julia. Jeśli twojemu ojcu zależy na tym, by znaleźć ci "idealnego" faceta, pokażmy mu, że nie ma lepszego kandydata niż ja. A poza tym, mogłoby to być zabawne. Wreszcie się poznamy – dodał, a w jego oczach zobaczyłam iskrę buntu i determinacji.

– Tomek, to szalony pomysł... Ale to może się udać. Jeśli mamy przekonać ojca, że jego plan jest absurdalny, to może właśnie w ten sposób mu to pokażemy – zgodziłam się niepewnie, ale zarazem poczułam, że to może być jedyna szansa, aby zmienić zdanie mojego ojca.

Pomysł Tomka był ryzykowny, ale w tym momencie wydawał mi się jedynym rozwiązaniem. Zdecydowaliśmy, że pojawi się na randce i stawi czoła wyzwaniu, jakie postawił przed nim mój ojciec, czy co tam sobie wymyślił na tym castingu.

W piątek, który miał być dniem "wywiadu kwalifikacyjnego" z Markiem, moje nerwy były już napięte do granic możliwości. Nie pomagały ani kubki melisy, ani próby medytacji, które Tomek polecił mi jako metodę na uspokojenie. Pomysł Tomka, by wziąć udział w castingu i udowodnić mojemu ojcu, że jest najlepszym możliwym kandydatem, wydawał się teraz jeszcze bardziej absurdalny i ryzykowny. Wiedziałam, że ojciec może wyjść z siebie. Nie byłam w stanie przewidzieć jego reakcji.

Ale było już za późno, by się wycofać

Wszystko było zapięte na ostatni guzik. Mój ojciec, w swoim typowym stylu, zorganizował spotkanie w jednej z najbardziej eleganckich restauracji w mieście. Miałam przybyć tam razem z nim, poznać Marka i... cóż, udawać, że cała ta sytuacja jest dla mnie w jakikolwiek sposób akceptowalna.

Niedługo przed wyjściem, kiedy stałam przed lustrem, próbując nie po raz pierwszy tego dnia przekonać się do odbicia, które na mnie patrzyło, usłyszałam dźwięk wiadomości. Tomek. Jego słowa dodały mi otuchy: „Pamiętaj, jestem tu dla Ciebie. Cokolwiek się stanie, przetrwamy to razem.”

– Jesteś gotowa, Julia? – głos ojca dobiegł z przedpokoju, przerywając moje rozmyślania.

– Tak, zaraz będę – odpowiedziałam, biorąc głęboki oddech i wychodząc, by stawić czoła temu, co miało nadejść.

Spotkanie przebiegało dokładnie tak, jak się obawiałam. Marek okazał się być dokładną kopią typu człowieka, którego mój ojciec uważał za „idealnego zięcia”. Był dobrze ułożony, oczytany, z dobrym stanowiskiem w międzynarodowej firmie i – co chyba było dla ojca najważniejsze – miał stabilną sytuację finansową. Jednak mimo jego niewątpliwych zalet, nie byłam w stanie przełamać lodowatej bariery, która od początku postawiła się między nami. Był on po prostu strasznie nudny! Całe spotkanie czułam się jak na przesłuchaniu, na którym każde moje słowo i gest były oceniane przez pryzmat tego, czy nadaję się na rolę żony dla Marka.

W pewnym momencie, kiedy ojciec i Marek zbyt zaabsorbowani byli rozmową o inwestycjach zagranicznych i najkorzystniejszych portfoliach akcji, pozwoliłam sobie na chwilę ulgi i wymknęłam się do damskiej toalety. Spojrzałam w lustro, próbując odnaleźć choćby cień dziewczyny, którą znałam – tej, która śmiała się do rozpuku z żartów Tomka, tej, która potrafiła spędzić cały dzień na spacerach i rozmowach o wszystkim i o niczym. Gdzie ona była teraz? Dlaczego dawałam się tak manipulować?

Zauważyłam, że mój telefon sygnalizuje nową wiadomość. Był to filmik od Tomka. Pokazywał, jak robi głupie miny i na końcu wysyłał mi buziaka z tekstem: „Nie mogę się doczekać, aż to wszystko się skończy i znowu będziemy mogli być po prostu sobą. Kocham Cię.”

Nie chciałam być częścią tego cyrku, którego jedynym celem było udowodnienie mojemu ojcu, że potrafię „dobrze wybrać”.

Wiedziałam, że muszę coś zrobić, aby się wyzwolić

Wróciłam do stołu i znalazłam się w środku miejsca akcji. Drzwi restauracji się otworzyły i do środka wszedł Tomek. Wysoki, przystojny, elegancki, zdecydowanym krokiem podszedł do naszego stolika. Widząc zaskoczenie na twarzy ojca, zdałam sobie sprawę, że Tomek zdecydował się na śmiały krok.

– Przepraszam, że przeszkadzam, ale czułem, że to jedyna szansa, aby powiedzieć coś bardzo ważnego – zaczął Tomek, zwracając się przede wszystkim do mojego ojca.

– A ty kim jesteś? – spytał Marek, patrząc na Tomka z wyraźnym zdziwieniem.

– Nazywam się Tomek i... jestem partnerem Julii – odpowiedział z pewnością, nie spuszczając wzroku z mojego ojca.

W tym momencie w oczach ojca zobaczyłam mieszankę zaskoczenia, zdenerwowania, a może nawet lekkiego podziwu dla odwagi Tomka.

Panie Pawle, wiem, że to może wydawać się niestosowne, ale musiałem przyjść. Julia jest dla mnie najważniejszą osobą na świecie i nie mogłem pozwolić, aby spotkała się tutaj z kimś innym, nie próbując nawet walczyć o nas – Tomek kontynuował, a jego głos był pełen emocji.

Mój ojciec na moment zamilkł, oceniając młodego mężczyznę stojącego przed nim. Marek, choć wyraźnie zaskoczony całym zajściem, wycofał się nieco, pozwalając na rozwój sytuacji.

– Julia, czy to prawda? – ojciec zwrócił się do mnie, szukając potwierdzenia.

Kiwnęłam głową, nie odrywając wzroku od Tomka. Jego gest, choć niezwykle ryzykowny, był dla mnie największym dowodem miłości.

– Rozumiem... – ojciec w końcu odezwał się, a w jego głosie pojawił się nowy ton, którego nie potrafiłam do końca rozszyfrować. – Może powinniśmy o tym porozmawiać – dodał, wskazując Tomkowi, by dołączył do nas przy stole.

W tym momencie wiedziałam, że nic już nie będzie takie samo

Obecność Tomka, jego odwaga i gotowość do walki o nas sprawiły, że cała sytuacja nabrała innego wymiaru. Nie była to już kolacja, podczas której mój ojciec miał zatwierdzić swojego kandydata na idealnego zięcia. Wszyscy musieliśmy się zmierzyć z naszymi uczuciami i decyzjami.

Czułam napięcie unoszące się nad stołem. Marek, chociaż początkowo zdawał się być zaskoczony, zachował opanowanie, ale jego spojrzenia wymieniane z Tomkiem były pełne niewypowiedzianych pytań.

Po kilku sekundach ciszy Marek wstał i wyszedł, rzucając mojemu ojcu spojrzenie pełne pogardy.

– Dziękuję, że przyszedłeś, Tomku – zacząłem, starając się złagodzić atmosferę. – Tato, jestem dorosłą kobietą i mam prawo do wyboru, z kim chce być. Jeśli chcesz przeprowadzić >>casting<< musisz uwzględnić kandydata, którego ja wybieram. Zapraszam do zadawania pytań. Gdzie masz tę swoją listę?

Mój ojciec, po chwili namysłu, skinął głową.

– Masz rację. Julia, zawsze chciałem dla ciebie tego, co najlepsze, ale widzę teraz, że może nie do końca zrozumiałem, co to znaczy. Tomku, muszę przyznać, że twoja decyzja o przyjściu tutaj... robi wrażenie.

Tomek, choć wyraźnie zdenerwowany, odważył się mówić dalej.

– Panie Pawle, bardzo mi zależy na Julii. Wiem, że może nie jestem tym, kogo pan sobie wyobrażał jako idealnego partnera dla niej, ale proszę mi wierzyć, że zrobię wszystko, by ją uszczęśliwić.

Nastała chwila ciszy, podczas której wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z wagi tej rozmowy.

Reszta wieczoru upłynęła na rozmowach, podczas których starałam się pokazać ojcu, jak bardzo Tomek jest dla mnie ważny. Widziałam, jak stopniowo łagodnieje wobec niego, a Tomek, wykorzystując szansę, którą mu dano, robił wszystko, by zjednać sobie mojego ojca.

Kiedy wieczór dobiegł końca, ojciec przytulił mnie na pożegnanie i szepnął:

Może i jestem starym marudą, ale jeśli Tomek czyni cię szczęśliwą, to ja też będę szczęśliwy.

W drodze powrotnej do domu, trzymając się za ręce z Tomkiem, wiedziałam, że choć przed nami jeszcze wiele wyzwań, to ten wieczór pokazał, że razem możemy pokonać każdą przeszkodę. Miłość, która nas łączyła, była silniejsza niż wszelkie konwenanse i oczekiwania.